Okej, wyjaśniło się skąd w TOP5 najlepszych książek wzięła się szósta
książka – umknęła z TOPki, którą dziś wam zaprezentuję. Nie pytajcie mnie jak do tego doszło xD. Wszystko miałam elegancko
rozpisane na karteczce, wszystko dzieliłam i było po równo… odpowiedź jest
jedna: to wszystko wina cyber-chochlików! Ale co się stało, to się nie odstanie. Były
już TOP5 najładniejszych i najgorszych książek minionego roku, była
niespodziewana TOP6 najlepszych książek, a więc pora na ostatnie zestawienie.
Zapraszam was na TOP4 najbrzydsze
książki 2017.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2017. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2017. Pokaż wszystkie posty
środa, 10 stycznia 2018
niedziela, 7 stycznia 2018
TOP6 najlepszych książek 2017 roku!
Czemu zefirki? Bo gdyż albowiem kiedy to piszę, za moim oknem wieje
taki wicher, że świst wiatru muzykę zagłusza. Cudownie. Lubię tak. Ale mniejsza
z tym, bo przecież nie będziemy rozmawiać o pogodzie! Poprzednio były książki najgorsze, wcześniej najładniejsze, a dziś przyszła pora na TOP6 najlepszych
książek 2017 roku ;)
czwartek, 4 stycznia 2018
TOP5 najgorszych książek 2017!
Osłabia mnie pogoda za oknem. Czy tylko ja wolałabym już srogie mrozy,
niż to błotniste czort wie co, mylnie nazywane zimą? Generalnie mam dziś
(znaczy się w dniu, kiedy piszę ten post) nastrój do narzekania, tak więc dziś
przychodzę do was z kolejną TOPką. Panie i Panowie, oto pięć najgorszych książek spośród wszystkich, które przeczytałam w 2017
roku ;).
niedziela, 31 grudnia 2017
Podsumowanie roku | Zdjęcia, cyferki, podziękowania i raz jeszcze zdjęcia :)
Cześć i czołem!
Wam też tak szybko ten rok zleciał? Bo ja mam wrażenie, że dopiero co
pisałam takie podsumowanie roku 2016, coś strasznego – starzeję się! Ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Buta nie zjesz,
pomidorem się nie ogolisz, jak mówi moja koleżanka ;). Nie chcę was tu zanudzać
suchymi cyferkami, chociaż i o nich będzie mowa. Chcę pokrótce przypomnieć sobie i wam to, co wydarzyło się na
przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Może nawet się wzruszę, kto wie?
sobota, 13 maja 2017
Warszawskie Targi Książki - Kto? Kiedy? Po co? | Szczypta informacji ;)
Cześć Krokusy!
Dziś wpadam do was szybciorem i raczej nie będę się rozgadywać , bo
przemówią inni. Właściwie jestem jedynie swego rodzaju pośrednikiem, takim jak
gdyby sznureczkiem, pomiędzy dwoma puszkami (wiecie, takimi czaderskimi
puszkami do rozmawiania :D Swoją drogą – to serio działa? Sprawdzaliście
kiedyś? XD). Wpadłam tutaj, aby powiedzieć wam to i owo o imprezie, która
zbliża się wielkimi krokami, o której każdy bibliofil wie, chociaż nie każdy
się na nią wybiera. Ja niestety nie dam rady stawić się na miejscu w tych
dniach, jednak jeśli ktoś z was wybiera się na ów wydarzenie (a mówimy
oczywiście o Warszawskich Targach
Książki), to gorąco zachęcam się z tym, co… co zaraz napiszę ;).
środa, 26 kwietnia 2017
*zbieram szczękę z dywanu* | Co kryją jej oczy Sarah Pinborough
Czołem Smoczyska!
Co tam u was słychać? U mnie się jakoś nijako zrobiło. Z utęsknieniem
czekam na długi weekend. Wy też? A dziś przychodzę dla was z książką, która
mnie rozłożyła na łopatki. Dalej nie jestem pewna, czy wyzbierałam wszystkie
zęby z dywanu. Serio, szczena mi opadła. O czym będę mówić? Moi Drodzy, chcę
Wam opowiedzieć o thrillerze Sarah
Pinborough – Co kryją jej oczy.
POKRÓTCE O WSZYSTKIM ;)
Boję się pisania tegoż opisu. Ale spokojnie, obędzie się bez najdrobniejszych spoilerów – już ja się o to
postaram ;).
Adel i David przeprowadzają się
do Londynu. Pragną zacząć od nowa, odbudować ich związek, który dla kogoś z
zewnątrz mógłby wydawać się idealnym, wzorowym. Ale czy na pewno? Czemu więc
David zdradza żonę ze swoją sekretarką – Louise? I dlaczego Adel ukrywa
przyjaźń z tą samą kobietą przed swoim mężem? Co tak naprawdę łączy tych dwoje?
Jakie tajemnice skrywają się w mroku przeszłości? Ile jest w stanie zrobić
człowiek w imię miłości? I jaką rolę w tej historii odegra Louise? Och, pytania mnożą się z strony na stronę,
a odpowiedzi… odpowiedzi znajdziecie na samym końcu tej historii!
czwartek, 20 kwietnia 2017
Zbiór boskich historii || Mitologia nordycka, Neil Gaiman
Cześć Kaczorki!
Oj, sobie napytałam biedy. Nie mam bladego pojęcia jak się za tę
opinię zabrać. Serio. Przemyśleń mi nie brak, spostrzeżeń też… ale jakieś one
takie mało recenzenckie XD No nic, jakoś to będzie. Panie i Panowie, mam
zaszczyt opowiedzieć wam co nieco o Mitologii nordyckiej Neila Gaimana.
wtorek, 18 kwietnia 2017
Chyba się zakochałam. "Ogniste oczyszczenie" Francesca Haig
Cześć Zajączki!
Niby przerwa świąteczna powinna być świetną okazją do
pisania/czytania/blogowania… a u mnie jak zwykle jest na odwrót :D Nijak nie
mam głowy do skakania z bloga na bloga, skrobania postów... no dobra, czytanie
względnie mi idzie i to na dwa fronty, ale mimo wszystko mogłoby być lepiej. No
ale, jak to się mówi: jak się nie ma co się lubi, to się kradnie lubi co
się ma! A ja mam dla was książkę, po której nie spodziewałam się zbyt wiele...
a dostałam wszystko, czego akurat potrzebowało me czytelnicze serduszko.
Zacznijmy od tego, że nie mam pojęcia cóż mną kierowało, kiedy
kupowałam tę książkę. Chyba nawet nie było jej na mojej liście chciejek. Do
tego ta okładka mnie denerwuje, bo są na niej nawet nie jedna, a dwie
mordy, w tym jedna niesamowicie
przypomina buźkę aktora grającego w ekranizacji Intruza… No więc nie wiedzieć
czemu jakiś czas temu kupując prezent dla Marcina dorzuciłam do koszyka Ogniste oczyszczenie. Szpulnęłam je na
półkę i omijałam szerokim łukiem, tym bardziej, iż na LC ma ono niespełna siedem
gwiazdek, co nie sugerowało, że historia ta okaże się… takim cudeńkiem!
sobota, 8 kwietnia 2017
Zaskoczono mnie! Diabolika S.J. Kincaid
Cześć Motylki!
Właściwie miałam jeszcze odczekać z pisaniem tej recenzji… ale nie wytrzymiem! Może za tydzień lub dwa mój zachwyt przygaśnie, jednak na chwilę obecną… cóż, przygotujcie się na fale zachwytu Diaboliką S.J. Kincaid ;).
Etykiety:
2017,
Diabolika,
fantastyka,
kosmos,
książka,
kwiecień,
miłość,
Moondrive,
nieprzeczytane.pl,
Otwarte,
POLECAM,
polityka,
recenzja,
S.J. Kincaid,
sci fi,
Science Fiction,
SF,
władza
niedziela, 26 marca 2017
Nie zdołasz powstrzymać śmiechu! Siła niższa, Marta Kisiel
![]() |
Cholera! Jak wy robicie zdjęcia świeczek płonących, że widać płomyk a nie takie "lumos!"? XD |
Hej Bamboszki!
Dziś oszczędzę wam cytatowej recenzji, chociaż na myśl o wybraniu i poharataniu cytatów z tej książki tak, aby zmieściły się na grafice serce mi się kraja, a czoło rosi pot (Dwadzieścia cztery cytaty! I wybierz tu człowieku cztery!). Jeżeli nie czytaliście jeszcze recenzji Dożywocia, to odsyłam was TUTAJ, natomiast teraz… Panie i Panowie, pozwólcie, że powiem wam co nieco o Sile niższej, autorstwa genialnej Marty Kisiel!
Etykiety:
2017,
Dożywocie,
fantastyka,
fantasy,
Kisiel,
książka,
książki,
Marta Kisiel,
marzec,
POLECAM,
recenzja,
recenzje,
Siła niższa,
Uroboros,
wydawnictwo Uroboros
środa, 22 marca 2017
Upośledzone Star Wars, czyli Gwiezdny wojownik Katarzyny Bereniki Miszczuk
Cześć Krewetki!
Cholera, zwlekałam z napisaniem tej recenzji już chyba tydzień… no,
może nie cały. Ale jak zwykle recenzję pisze maksymalnie dzień czy dwa dni po
przeczytaniu książki, tak tutaj uznałam, że to najgorsze, co mogłabym zrobić.
Wyszedłby z tego jeden wielki bluzg i hejt. Serio. Pozwoliłam więc ułożyć się
myślom w głowie i… i teraz piszę dla Was recenzję książki Katarzyny Bereniki Miszczuk pt.
Gwiezdny
wojownik. Działko, szlafrok i księżniczka.
niedziela, 19 marca 2017
Apsik, Alleluja! Dożywocie Marta Kisiel
Czołem Żuczki!
Szczerze? Mam ochotę znów zrobić cytatową recenzję. Serio. Czemu? Cóż,
patrzę teraz na książkę o której zaraz się (mniej lub bardziej) rozpiszę i razi
mnie w oczy dwadzieścia jaskrawych karteczek, a każda skrywa jakiś fenomenalny
cytat. I teraz sama nie wiem… W każdym razie dziś chcę wam opowiedzieć o Dożywociu
autorstwa Marty Kisiel!
Etykiety:
10/10,
2017,
cytat,
cytatowo,
cytaty,
fantasy,
groteska,
humor,
lekko,
Marta Kisiel,
marzec,
młodzieżówka,
nietypowo,
opowiadanie,
POLECAM,
Powieść,
powieść młodzieżowa,
Uroboros
czwartek, 16 marca 2017
Nerwica, torsje i takie tam - czyli o emocjach towarzyszącym Dworowi mgieł i furii
![]() |
Pojęcia nie miałam jak ugryźć "mgły i furie"... i tak powstało to coś powyżej xD |
Cześć Krakersy!
Z góry przepraszam za to, co za moment stworzę. Szczerze mówiąc nie
mam pojęcia jak ugryźć tę recenzję. Zwlekam z napisaniem jej już… trzy dni?
Albo cztery :’). Dla mnie to niecodzienne, zwykle piszę tuż po przeczytaniu
książki, maksymalnie następnego dnia, ale w tym przypadku… musiałam uspokoić
serducho. Chwała niebiosom za notatki! Panie i panowie, czytacze i czytaczki,
pozwólcie, że skrobnę słów kilka o Dworze mgieł i furii autorstwa Sahry J. Maas.
Etykiety:
2017,
ACOMAF,
ACOTAR,
Dwór mgieł i furii,
emocje,
Fae,
fantastyka,
fantasy,
magia,
marzec,
najlepsza,
nieprzeczytane.pl,
POLECAM,
Powieść,
powieść młodzieżowa,
Prythian,
Sarah J. Maas,
Uroboros
sobota, 4 marca 2017
Podsumowanie zimy! ;)
Hej Arbuziki!
Kurde, pierwszy raz podsumowanie pojawi się nie w pierwszy dzień miesiąca. Ale chyba mi to wybaczycie... prawda? To wszystko przez to, że luty jest wybrakowany i ma za mało dni :'). Nie będę przedłużać - zapraszam Was na podsumowanie minionej zimy!
Etykiety:
2016,
2017,
book haul,
cyferki,
grudzień,
książki,
kupione,
luty,
najbrzydsze,
najładniejsze,
okładki,
podsumowanie,
PODSUMOWANIE MIESIĄCA,
statystyki,
stosik,
styczeń,
współpraca,
współprace,
wywiad,
zima
środa, 1 marca 2017
Jaką cenę płaci się za igranie z dżinami? Zakazane życzenie
Czołem Raczki!
Matko i córko, co to był za tydzień! Egzamin na egzaminie, a do tego kazano
mi wymyślić sposób na „sprzedanie czegoś nie do sprzedania” (Żałujcie, że tego
nie widzieliście. Opchnęłam facetowi od angielskiego bałwana w płynie i to
mówiąc w obcy języku! To było piękne xD). Tym sposobem na czytanie czasu miałam
niewiele, więc książkę, o której zaraz Wam opowiem czytałam dość mocno na raty,
czego trochę żałuję. Wolałabym móc zakopać się w kocach i pochłonąć ją duszkiem… ale nie płaczmy nad rozlanym mlekiem, tak też
było… no właśnie – jak? Pozwólcie, że opowiem wam o dzisiejszej premierze, czyli Zakazanym życzeniu Jessici
Khoury… i że zrobię to w nietypowy sposób ;)
wtorek, 28 lutego 2017
Seks, gangi, strzelaniny i inne romantyczne bajery, czyli Chłopak, który chciał zacząć od nowa
Cześć Zygzaki!
Nie krzyczcie, nie bijcie, wiem,
że ostatnio milczę. Mam jakiś zastój, odpoczynek od Internetów, czy nie wiem
jak to nazwać. Końcówka lutego okazała się fatalnym okresem. Oby marzec był
lepszy! Dziś mam dla was recenzję książki lekkiej, przyjemnej i… zaraz, co ja
robię? Na zachwyty i nie-zachwyty jeszcze przyjdzie pora! Kochani, dzisiaj
opowiem Wam o Chłopaku, który chciał zacząć od nowa Kirsty Moseley ;).
TEN Z OKŁADKI CIUTKĘ ŁŻE xD
Ellie właśnie zerwała ze swoim
chłopakiem. Chce pożyć życiem singielki, ale jej plany psuje Jamie. Chłopak przed
paroma dniami wyszedł z poprawczaka. Chce zacząć życie od nowa, zerwać z
przestępczym światkiem. Z dnia na dzień oboje zakochują się w sobie coraz
bardziej. Planują wspólne życie, wielką podróż… i wtedy przeszłość upomina się
o Jamie’go. Jak skończ się ich wspólna
historia? Czy znajdziecie tutaj happy end? Jakie sekrety skrywa chłopak Ellie?
Czy przeszłość wypuści Jaimie’go ze swoich szponów? Odpowiedzi znaleźć możecie wyłącznie
w książce ;)
MÓJ PIERWSZY RAZ
Wcześniej nie miałam styczności z twórczością Kirsty Moseley. W
prawdzie mam na półce innego „chłopaka” jej pióra, ale grzecznie czeka sobie na
marzec, zgodnie z moimi postanowieniami na ten rok (także wkrótce spodziewajcie
się recenzji ;)). Ne wiedziałam więc na co się piszę, biorąc do recenzji tę
książkę. Liczyłam na coś lekkiego, coś z serduszkami, słodkościami… coś, co nie
będzie zbytnio wymagające. Od razu
zaznaczę – możliwe, że zawyżam ocenę tej książki. Nie wiem, czy
widzieliście moją poprzednią reckę. Jeśli tak, to wiecie, że trafiłam na
prawdziwy gniot. Jeżeli nie… to właśnie wam wyjawiłam, iż przed Chłopakiem miałam nieprzyjemność
zasypiać przy lekturze. Tak więc podejrzewam, że moje wymagania i zmysły
zostały tak wygłodzone, że zadowoliłyby się namiastką akcji i emocji. Ale spokojnie,
starałam się myśleć trzeźwo czytając tę powieść. I muszę przyznać, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Moseley
zaliczam do udanych ;).
NIBY JUŻ BYŁO, A NADAL BYŁO MIŁO ;)
Historia stworzona przez autorkę nie jest jakoś wybitnie oryginalna. Mamy chłopaka, którego przeszłość
skrywa liczne sekrety. Jest dziewczyna, która zrywa z chłopakiem i planuje
chwilę pobyć singielką. Nie jest zaskoczeniem, że jej to nie wychodzi, bo na swojej
drodze spotyka owego tajemniczego faceta. Ileż jest takich powieści? Licząc tak
pi razy drzwi… od czorta :D. A mimo to ta mnie
wciągnęła i to niemalże od pierwszych stron. Właściwie to zaintrygowało mnie
ostatnie zdanie prologu: „Chyba wszystko
sprowadza się do tego: nazywam się Jamie Cole i jestem mordercą.”. Lubię
morderców… jakkolwiek brzmi to dziwnie. A więc momentalnie moje oczekiwania
wzrosły. I z pewnym zadowoleniem stwierdzam, ze Moseley mnie zaspokoiła (coś czuję, że nie powinnam dziś brać się za pisanie...). Jej pióro okazało się przyjemne, pełne smacznego humoru i emocji. Autorka nie raz mnie zaskoczyła i potrafiła zaciekawić. A wiedzcie, że przeważnie romanse mnie nie ciekawią zbytnio ;). Ale może przejdziemy do konkretów?
PAN I PANI ZAKOCHANI
Bohaterowie są… standardowi?
Przeciętni? Masa takich była przed nimi
i masa pojawi się po nich, a mimo to spodobali mi się. Chrzanić schematyczność
tego, jak zostali wykreowani – potrzebowałam odmóżdżacza, więc nie mam prawa
narzekać. W tamtej chwili byli dla mnie idealni.
Jamie z jednej strony był uroczy, romantyczny i słodki, że aż zęby
bolały, ale jednocześnie miał ten swój pazur, którego niby chciał się pozbyć,
niby z nim walczył… ale na szczęście opornie. Bo akurat te chwile, kiedy
robiło się „groźnie” były dobreńkie ;). Może i bym się z Jamiem mogła zakumulować,
może i poflirtować co nieco, ino gdyby
on nie zrobił na końcu tego… co zrobił na końcu! Nie powiem o co chodzi,
spokojna głowa. Jednak to było beznadziejne. Ja nie wiem czemu autorki lubują
się w tym idiotycznym rozwiązaniu, które jest tak wysnute z logiki i tak
sprzeczne… No według mnie powinno się zakazać takich akcji.
Ellie z kolei była dla mnie trochę niedopracowana. No bo wyobraźcie
sobie, że wczoraj zerwałyście z chłopakiem. Troszkę mało was to obeszło, bo koleś
był zaborczym dupkiem, nie mniej jednak przed nim nie miałyście innych. Twardo postanawiacie
sobie, że chcecie sprawdzić jak to jest żyć bez chłopa. Jest sobota, dzień po
rozstaniu. Idziecie do klubu z koleżankami, gdzie zagaduje was nieznajomy
facet. I co? Toniecie w głębi jego niebieskich oczu, dajecie się
zahipnotyzować, zdejmujecie majtki przez głowę, a już za kilkanaście dni
spotykacie się z nim dzień w dzień? A
gdzie się podziało „chcę być wolna i niezależna, chłopaki są fuj”? Jedyne,
co troszkę uratowało Ellie w moich oczach to fakt, że z początku chyba
kierowało nią pożądanie, a nie jakaś wielka miłość od pierwszego wejrzenia.
Nosz przynajmniej tyle! Ale pominąwszy
zaćmienie umysłu z początku książki Ellie oceniam pozytywnie. Miała łeb na
karku, kochała całym sercem, punktowała odwagą i wiernością i była… „jakaś”. Zważywszy
na to, że mówimy o romansie dla nastolatek – to mi wystarcza.
TONA SEKSU!
Wicie co mnie na początku
zdziwiło? Seks. Dużo seksu. Wszędzie seks.
Początek książki to skupisko scen erotycznych. Zastanawiałam się nawet,
czy przypadkiem nie trafił mi się jakiś
delikatny erotyk :’). Troszkę się tego nie spodziewałam, ale w zasadzie
podobały mi się opisy scen łóżkowych. Wulgaryzmów
w nich nie było (z resztą w całe książce przekleństwa pojawiały się
sporadycznie i były użyte w odpowiednich momentach – plusik ode mnie dla
autorki!), nie było też zbędnych zachwytów nad, dajmy na to, promieniami słońca
idealnie podkreślającymi krągłość pośladków Jamie’go, czy tam innych dziwnych
zjawisk metafizycznych. Czytając je czułam emocje towarzyszące głównym bohaterom,
co w moim przypadku znaczy sporo – zwykle seks z książek mnie nijak nie rusza,
bo albo za dużo jest ochów i achów nad gładkością pościeli, albo znów bliższe
jest to do rozmnażania się królików, niż do seksu dwójki ludzi. W Chłopaku
wyszło to dobrze, smacznie i z pewnością nie drażniąco.
DOBRYM GANGIEM NIE POGARDZĘ
Z mojego punktu widzenia sporym plusem tej książki jest wątek mafii.
Nie będę ukrywać, że jestem troszkę chłopczycą. Mam w domu dwójkę facetów, więc
od małego zamiast Titaniców i Zmierzchów oglądałam Szklane pułapki, X-meny,
Tombraidery… No generalnie wszystko, gdzie się strzela, wybucha i ściga autami.
I tak już mi zostało. Jakkolwiek na widok krwi mdleję, to nie pogardzę książkową strzelaniną, nielegalnymi walkami,
przekrętami, dilerką i innymi takimi… a w Chłopaku
takowe dostałam. Podobało mi się to, jak ukazano społeczność mafijną (można
tak to nazwać w ogóle?) – z pozoru banda kryminalistów, okazała się grupą
facetów broniących się wzajemnie, troczących o swoich braci, zżytych i na swój
sposób ciekawych. Troszkę żałuję, że nie poświęcono im więcej uwagi… ale znów
wracam do tego, że mówimy o romansidle, a nie kryminale czy czymś tego typu –
tu pierwsze skrzypce ma grać miłość, nie gangi. Szkoda ;)
CZY DA SIĘ ZASKOCZYĆ Q W ROMANSIE?
Takim największym plusem tej
książki jest według mnie tajemnica skrywana przez Jamie’go. Szczerze? Od samego
początku mnie ciekawiła, to już wicie.
Byłam pewna, że go rozgryzłam, że wiem, czemu wylądował w poprawczaku. W
ogóle nie dopuszczałam możliwości, aby skrywany sekret jakoś mnie zaskoczył… a jednak szczęka mi nieco opadła. Moseley
udało się mnie zaskoczyć. Uśpiła moją czujność, za co należą się jej
gratulację. Nie zdradzę wam rozwiązania zagadki, jednak śmiem twierdzić, że was
również by zaskoczyło, a do tego pewnie się spodobało. Mi spodobało się bardzo. Było dobre, nieoczywiste i przemyślane.
W PIGUŁCE
A więc w skrócie: Chłopak,
który chciał zacząć od nowa to kolejna powieść dla nastolatek, podobna pod
wieloma względami do swoich poprzedniczek. Historia
jest schematyczna, jest chwilami przewidywalna, a mimo to spodobała mi się. Była
miłą odskocznią, taką książką przejściową pomiędzy gniotem absolutnym, a czymś naprawdę
(napraaaaawdęęę!) dobrym, za co planowałam wziąć się po skończeniu Chłopaka. Autorka urzekła mnie słodyczą
uczucia ukazanego w książce z nutką humoru i sporą dawką emocji, a do tego
kilkakrotnie zaskoczyła zwrotami akcji. Czy
sięgnę po kolejny tom? W sumie czemu nie ;). A komu polecam? Raczej nie starszym czytelnikom. Chłopak powinien przypaść do gustu osobom poszukującym odpoczynku
od ciężkich książek, lub zwolennikom lekkich i słodkich historii miłosnych.
Coś mi nie gra w tej recenzji. Też to czujecie? Chybam jakaś chora :’(
Ale, ale! Czytaliście? Macie w planach? Łapka w górę – kto szuka na wiosnę
miłości w książkach?
Buziak ;*
Q.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Harpen Collins :)
Etykiety:
2017,
gangi,
Harper Collins,
Kirsty Moseley,
luty,
mafia,
miłość,
młodość,
młodzieżówka,
nastolatki,
POLECAM,
powieść młodzieżowa,
przeszłość,
romans,
young adult
środa, 22 lutego 2017
Rozprawę czas zacząć... Łowczyni z ciernistego lasu
Hej Mordki!
Oj, dziś nie będzie miło i przyjemnie. Niestety. W sumie z moich
zapisków wynika… że chyba trafiłam na książkę, która przebiła nawet Endgame, którego jak wiecie (albo i nie
wiecie) nie trawię. Zapraszam Was na recenzję Łowczyni z ciernistego lasu autorstwa
Melanie Dickerson.
sobota, 18 lutego 2017
Czy szata zdobi książkę? Wywiad z Pawłem Szczepanikiem - dyrektorem graficznym Wydawnictwa SQN
Czołem Chochliki!
Dziś mam dla Was coś specjalnego i nie, to nie
będzie recenzja, ale spokojnie – od tematu książkowego nie odbiegnę daleko ;).
Okładka. Zawsze zwracamy na nią uwagę. To ona przyciąga nasz
wzrok w księgarniach. Dobra okładka niejednokrotnie „robi” daną książkę, sprawia,
że decydujemy się na kupno tej, a nie innej powieści. Dzisiaj zapraszam Was na wywiad
z panem Pawłem Szczepanikiem – grafikiem odpowiedzialnym za ślicznotki
ukazujące się na rynku wydawniczym pod logiem SQN. O czym będzie mowa? O
pracy grafika – to na pewno, o procesie projektowania okładki, źródłach
inspiracji i… i wielu innych (mam nadzieję) ciekawych rzeczach ;). A więc
nie przedłużając… lecim!
niedziela, 5 lutego 2017
Nietypowo o Sztylecie rodowym ;)
![]() |
Stwierdzam, że to zdjęcie mnie boli xD |
Czołem Skrzaty!
Co powiecie na to, żeby dziś było
troszkę inaczej? ;) Trafiła mi się bowiem książka, o której… Napisanie „tak po
prostu” to za mało. Nijak to nie oddaje jej wnętrza, a że po przeczytaniu cały brzeg
był nastroszony karteczkami zaznaczającymi cytaty to postanowiłam zrobić
powtórkę z Nigdziebądź. Zapraszam na
recenzję Sztyletu rodowego Aleksandry
Rudej opartą na cytatach z książki ;).
środa, 1 lutego 2017
Apokalipsa? Czemu nie! "Pandora" M.R. Carey
Ha, powitanie to jakże
niecodzienne nie jest przypadkowe. Dziś mam dla was recenzję książki, o której
jakoś głośno nie było, a w sumie nie wiem czemu. Ja skusiłam się na nią po
obejrzeniu trailera na YT. Chcałąm Wam go tu wrzucić, ale misja zakończyła się klęską. Za to macie linkacza tam troszkę wcześniej ;P. Czy
znacie już Pandorę M.R. Carey?
Subskrybuj:
Posty (Atom)