Stwierdzam, że to zdjęcie mnie boli xD |
Czołem Skrzaty!
Co powiecie na to, żeby dziś było
troszkę inaczej? ;) Trafiła mi się bowiem książka, o której… Napisanie „tak po
prostu” to za mało. Nijak to nie oddaje jej wnętrza, a że po przeczytaniu cały brzeg
był nastroszony karteczkami zaznaczającymi cytaty to postanowiłam zrobić
powtórkę z Nigdziebądź. Zapraszam na
recenzję Sztyletu rodowego Aleksandry
Rudej opartą na cytatach z książki ;).
DAWNO, DAWNO TEMU…
POCZĄTKI BYWAJĄ
CIĘŻKIE
„- To będzie nasz dom na najbliższe
półrocze – rzekł kapitan Wilk, klepiąc burtę pojazdu. (…)
- Chwileczkę – wtrącił się Percival. –
Chce pan powiedzieć, że będziemy mieszkać w tym czymś wszyscy razem?
- Tak, będziemy tam mieszkać razem –
zamruczała Tisa.
I z
uwielbieniem popatrzyła na niewzruszonego kapitana. A troll z uśmiechem
popatrzył na mnie.
- Dlaczego nie zdechłem w dzieciństwie? –
rzucił Daezael retoryczni i zupełnie nie po elficku.”
Pierwsze sto stron mnie drażniło.
Nie zrozumcie mnie źle, historia od samego początku zapowiadała się ciekawie i
czułam, że warto w nią brnąć, ale na początku miałam wrażenie, że czytam nie o
szóstce dorosłych osób, lecz o sześciu dzieciakach. Oni zachowywali się
skrajnie dziecinnie, co drażniło jak cholera. Docinki na poziomie przedszkola.
Jęki i płacze, jakieś zagrywki rodem z gimbazy… Ale z czasem się do tego
przyzwyczaiłam, a dalej już jakoś poszło. Z reszta cała szóstka przeszła pewną
metamorfozę, nieco dojrzała… chociaż do ideału im daleko ;). Pod koniec
spowalniałam czytanie maksymalnie, bo nie chciałam rozstawać się z bohaterami <3.
O WYDANIU SŁÓW KILKA
„Myje się tylko ten, któremu nie chce się
czekać, aż brud sam odpadnie. [Filozofia życiowa doświadczonego podróżnika]”
Takimi mądrościami zaczyna się każdy rozdział książki, co nadaje
klimatu lekturze. Co jeszcze o wnętrzu książki warto wiedzieć? Może to, iż
strony maja zdobienia w kątach, takie fajne fiflaczki <3 Okładka byłaby
śliczna, gdyby nie te durne błękitne paski u dołu i góry – ni cholery mi one
nie pasują, a wam?
BOHATEROWIE W PIGUŁCE
MILA – PERFEKCYJNA PANI DOMU
„- (…) A jeśli chodzi o estetykę, gdzie jest mój łuk?
- Eee… -Rozejrzałam się w panice, szukając dróg ucieczki.
– Widzisz, Daezael, on trochę… się podniszczył…
- Trochę? – zapytał elf.
- No… Nadal wygląda jak łuk – przyznałam (…).
- Kobiety! – zakrzyknął elf, unosząc ręce ku niebu. –
Niczego wam nie można powierzyć! Albo zepsujecie, albo zgubicie, albo
nakryjecie szydełkową serwetką i z wierzchu postawicie jakiegoś glinianego
kota-mutanta! I nie wiadomo co gorsze!”
Zacznę może
od Mili, czyli naszej głównej bohaterki. Szczerze mówiąc nie wiem, czy
czarodziejka bardziej działała mi na nerwy, czy przypadła do gustu. Nie umiem
jednoznacznie stwierdzić co o niej myślę, bo z jednej strony była odważna,
uparta, pomysłowa i chyba jako jedyna ogarniała chaos, który panował chwilami w
ich furgonie… a z drugiej często była jakaś taka do szpiku kości „babska” w
negatywnym sensie. Wyobrażacie sobie, że na samym początku wyprawy zaczęła
rozwieszać w wojskowym furgonie zasłonki i firanki w kwiatuszki, żeby było im
przytulniej? No litości! Trochę irytowała mnie jej uległość wobec trolla, który
postanowił się z nią ożenić na dniach. No ja bym jednak spróbowała jakoś
oponować w takiej sytuacji, ale Mila słowem się nie odezwała ani żeby się na te
propozycję zgodzić, ani żeby odmówić. Często była zbyt miękka jak na tę
wyprawę, ale mam wrażenie, że w następnych częściach to się zmieni, bo ze
strony na stronę Mila robiła się coraz ciekawsza i harda. Oby tak dalej!
DAEZAEL – EMO-ELF <3
„- Hej, ludzie! Ludzieee! Wymyliśmy kociołek po kaszy?
- Przestań wrzeszczeć – odezwała się Tisa. – Obudziłeś
mnie! Stoisz na warcie, to stój cicho!
- Ja umyłam – odpowiedziałam sennie Daezaelowi. –
Dlaczego pytasz?
- Bo znów wilkołaki raczyły przyjść w gości – odparł elf.
– I zastanawiam się, czy będą dojadać kaszę, czy ograniczą się do nas?”
Pora na
mojego absolutnego ulubieńca, czyli elfa Daezala. Kocham typa. Serio. Jak dla
mnie to on „robi” tę książkę. Najchętniej zaznaczałabym karteczkami każdą jego
wypowiedź, tak mnie one bawiły. Daezael jest elfem jedynym w swoim rodzaju.
Czemu? Cóż, w świecie wykreowanym przez autorkę elfy to stworzenia jasne, optymistyczne,
o długich blond lokach, kochające życie… No słowem istotki rzygające tęczą. A
Daezael jest doskonałym przeciwieństwem elfa. Ciemnowłosy, sarkastyczny mistrz
czarnego humoru, pieruńsko inteligentny, a do tego bardzo utalentowany
uzdrowiciel zawsze potrafił dobić swoich pacjentów. Holibka, nie wiem jak wam o
nim opowiedzieć, ale gwarantuję wam – jego nie da się nie lubić, chociaż
Daezael bardzo stara się być nielubianym ;)
DRANISZ, TROLL O GOŁĘBIM SERCU
„- Ty myślisz, że jestem tępym żołdakiem i nawet nie znam
takiego mądrego słowa jak ‘anatomia’? O nie, kolego, żołnierze znają się na
anatomii lepiej od uzdrowicieli! Jeśli nie wiesz gdzie u istoty rozumnej są
nerki, to jak masz zamiar po nich bić? Albo gdzie przystawić nóż, żeby grozić ‘wytnę
ci wątrobę i rzucę ją psom’? Wrogowie to przecież nie idioci! Przystawisz nóż
zamiast wątroby to do nerek, a on się tylko zacznie śmiać i koniec, twój
autorytet opadł jak… eee… jak to coś u kochanka, kiedy do sypialni wchodzi mąż
z toporem.”
Drugim z moich ulubieńców był troll Dranisz. Trolle kojarzą mi się z
istotami prostymi, mało rozgarniętymi i takimi… no raczej bliższymi wojownikom,
niż filozofom. Ale Aleksandra Ruda i tutaj postanowiła zabawić się z
stereotypami. Dranisz owszem, umie walczyć jak mało kto, ale jednocześnie ma
ogrom przemyśleń, których nie powstydzili by się najznamienitsi filozofowie.
Przy czym mój troll rozmyśla o tym wszystkim na swój własny, niepowtarzalny sposób.
Dranisz jest takim drużynowym misiaczkiem, taką maskotką. Nie ma bata, żeby go
nie polubić od samiutkiego początku. Kawał z niego romantyka, oczywiście w
wydaniu trollowym, co bywa rozbrajające. Naprawdę polubiłam tego ogromnego
wojownika i nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z nim ;).
JAROMIR, CZYLI SERCE ZOSTAWIŁEM W DOMU
& TISA, CZYLI ODDAŁAM SERCE ZA FRAJER
„Widząc, że podchodzimy do ogniska bez kapitana, Tisa
pobladła.
- Kapitan…?
- Mmmm, dobrze
pachnie! Tisa, nauczyłaś się gotować? Czyżby? A gdzie tych dwóch? A, widzę,
czołgają się pod wozem. Dranisz, jeśli szwy ci się rozejdą, sam się będziesz
cerował.
- Daezael! Odpowiadaj!
- No i czego krzyczysz? Wszystko dobrze z tym twoim
kapitanem, śpi. (…)
- Co za szczęście!
- Wcale nie. Należało powiedzieć: ‘Jaki ty jesteś zuch,
Daezael!’
- Jaki ty jesteś zuch, Daezael – powtórzyła posłusznie
Tisa.
- Tylko dzięki tobie mój drogocenny kapitan uniknął
pewnej śmierci – ciągnął elf, nakładając do swojej miski kaszę i wyszukując co
większe kawałki mięsa.
- Tylko dzięki tobie mój drogocenny kapitan uniknął
pewnej śmierci…
- I dlatego teraz będę ci służyć wiecznie.
- I dlatego teraz będę… Co ty sobie wyobrażasz?! –
oburzyła się wojowniczka, próbując trzasnąć uzdrowiciela kulą.”
Tisa była troszkę pominiętą postacią, ale mam przeczucie, że w
kolejnych tomach dowiemy się o niej o wiele więcej – dlatego tutaj się nie będę
rozpisywała o niej. Powiem jedynie, ze kompletnie nie umiałam zaakceptować jej
uczucia do Jaromira. Czemu? Cóż, może jak powiem wam co-nieco o kapitanie, to
sami do tego dojdziecie ;). Jarek przez 80% książki był drętwy. Zawsze trzymał
się gdzieś z boku, był do szpiku kości opanowany i oziębły i chyba tylko
Dranisz potrafił go jakoś rozruszać – ale i to tylko na krótko. Pod koniec
książki podjął kilka decyzji tak prostackich i egoistycznych, że nic tylko go
wykastrować i nakarmić nim kijanki. Jakoś nie umiałam go polubić, chociaż
ciągle czekałam na jego pojawienie się w książce – nie wiem czemu, to chyba
kwestia tego ze Jarek, pomimo licznych wad, był cholernie fascynującą postacią.
Nie mniej jednak serce kapitana było i nadal jest nieczułe ale… kobieca
intuicja podpowiada mi, że w drugiej części ktoś je ożywi ;).
PERCIVAL – ZABIJEMY GO?
PROOOSZĘ :’(
„Wychowanie fizyczne wymyślili sadyści. Normalnej
rozumnej istocie nigdy nie przyjdzie do głowy od rana dręczyć się ćwiczeniami.
I wieczorem też nie przyjdzie. Dlatego, że zamiast tego można coś zjeść.
[Krasnolud Percival von Klotz w rozmowie z samym sobą]”
Ostatnim bohaterem jest krasnolud Percival von Klotz. Zostawiłam go na
koniec, aby nie psuć wam przyjemności… bo akurat jego nie zdołałam polubić
przez całą książkę. Od początku mnie drażnił i stan ten utrzymał się do
ostatnich stron. Większej łajzy świat nie widział, gwarantuję wam to. Persik
non stop ryczał, jęczał, stękał i kwękał. Matulu, jak ja żałowałam, ze Daezael
go nie ukatrupił przypadkiem jakimś eliksirem. Kurcze, najchętniej wywaliłabym
go z tego wozu w pierony. W zasadzie jedynym plusem istnienia Percivalda były
niezliczone docinki, które serwowali mu Dranisz i Daezael. Więcej zalet nie
pamiętam.
MIŁOŚĆ (NIE)JAK Z BAJKI
- Jarek nie umie się specjalnie znęcać – odparł troll. –
Nie nauczony. Po prostu ci dokucza, bo mu się nie podobasz. Baba powinna: a)
siedzieć cicho, be) nie rzucać się w oczy. A ty wiecznie pyskujesz.
- A to ci, mam zachowywać się jak Tisa? Siedzieć u jego
nóg i patrzeć w oczy z psim oddaniem?
- Nie, no co ty. Jemu to by się spodobało, ale mnie –
nie. Kobieta powinna być taka, żeby pięścią w stół – bach! Nogą – tup! Wąsy
podkręciła, zębami kłapnęła – i wszyscy rozbiegli się w panice.
- Hmmm… Dranisz, ja nie mam wąsów.
- No tak, Peszek. Moja mama miała wąsy, wyglądało to
bardzo szacownie. No, jeśli będzie trzeba, to poprosimy elfa, żeby ci je
wyhodował.”
Nie wiem, czy relacje Dranisza z Milą można nazwać wątkiem miłosnym,
ale chyba tak ;). Dobra wiadomość jest taka, że miłostki nie dominują w
książce, a jedynie delikatnie wplatają się w całą historie i są powodem masy
śmiesznych rozmów i sytuacji. Dranisz rozwala system swoimi zalotami i planami
na przyszłość, którymi ochoczo dzieli się z (delikatnie mówiąc przerażoną)
Milą. Ja osobiście czekam na zupełnie inny wątek romantyczny, który (jeżeli
dobrze rozgryzłam książkową tajemnicę xD) powinien pojawić się w drugim tomie,
ale o Draniszu i Mili mogłabym czytać bez końca. Oboje tak cholernie do siebie
nie pasują, że aż żal ich rozdzielać :’). Jednym słowem – nie obawiajcie się,
miłość was nie zaleje przy lekturze Sztyletu!
Podsumowując – Sztylet rodowy to książka do połknięcia
na raz, przepełniona fenomenalnym humorem i magią. Historia zaskakiwała mnie
niejednokrotnie i ciekawiła do ostatnich stron. Jedynym minusem, jaki znajduje,
są charaktery niektórych postaci. Co do pomysłu samego w sobie nie mam
zastrzeżeń Jest oryginalny, dopracowany i zaskakujący, a to tygryski lubią
najbardziej. Komu polecam? Na pewno miłośnikom fantasy i poszukującym świeżości
w literaturze ;).
Boziuniu, co ja stworzyłam? :O
Teraz wy musicie się rozpisać xD Czytaliście? Nie? Planujecie? A jeśli czytaliście
to… zabijany tego Persika, czy nie? :D
Buziak ;*
Q.
Normalnie bym sięgnęła, ale odkryłam, że już mnie nie ciągnie do książek wydawanych przez to wydawnictwo. To już nie moje klimaty. :c
OdpowiedzUsuńLost in my books
Jejku, głupio mi. Opisujesz ksiązki bardzo fajnie, a ja po żadną sięgać nie planuje, a przynajmniej nie od razu XD
OdpowiedzUsuńCo do okładki: faktycznie te paski nieco dziwnie wyglądają, ale rozumiem po co są. Cóż, ktoś miał taki pomysł na projekt po prostu.
Kochana planuję się rozpisać, ale nie wiem od czego zacząć :') od początku!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że mnie tak tu długo nie było, ale już jestem! i zamierzam napisać najdłuższy komentarz pod tą recenzją xD
Niewiem czemu ale uwielbiam takie przemiany bohaterów ♥ Można zobaczyć co nimi kierowało. A jak widzę bohaterów to my mamy tutaj bardzo ciekawych :D
Jak czytałam o emo-elfie xD to myślałam o "Obsydianie" gdzie tam taką rolę dla mnie pełnił Deamon. A jeśli chodzi o naszego elfa to jestem pod wielkim wrażeniem bo już wiem, że będzie to mój ulubiony bohater ♥ I z cytatów też wynika, że jest cudowny ♥
Mam nadzieję, że czarodziejka jednak przypadła ci do gustu c:
Bardzo podobają mi się takie recenzje, które są na podstawie cytatów ♥
Ale wrócę jeszcze na chwilę do bohaterów, miałam sie o każdym rozpisać ale ich imiona są tak trudne do napisania, że wow :D Chcąc napisać Daezael wracałam chyba ze trzy razy do jednego fragmentu recenzji by się upewnić czy dobrze napisałam :D
No i te gify *o* I love it wygrywa wszystko xD
Myślę, że spokojnie mogłabyś się więcej rozpisać :) a zdjęcie jest okey, to z okładką jest coś nie teges. Moim skromnym zdaniem jeśli chcieli mieć jakiś pasek to ten na górze mogli zostawić, a ten na dole usunąć. Nie gadam głupoty, tam nie powienno być żadnego paska ;)
No i to by było chyba na tyle :D Chyba nie będzię to najdłuższy komentarz, ale się starałam :D
Pozdrawiam cieplutko,
Olcia c:
jeśli humor to nie mogę odmówić :D mam ją w planach od premiery już, cytaty są świetne :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, kilka razy przewinęła mi się przed oczami, ale nie przykładałem większej uwagi nawet do jej opisu. Teraz trochę mnie zainteresowałaś ;) Okładka rzeczywiście jest śliczna, chociaż te paski, szczególnie ten na górze, nieco przeszkadzają. Lubię takie oryginalny humor w książkach - nieczęsto czytam książki, przy których mogę się śmiać, a szkoda! Mam nadzieję, że będę miała niedługo okazję przeczytać ,,Sztylet rodowy". Przekonałaś mnie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
Wujek Google więcej gifów nie miał :D ? Ale propsy za Damona - on wszędzie się nada!
OdpowiedzUsuńZaczynają mnie takie rzeczy przyciągać do siebie i nie odpycham od razu tej fantastyki; niby powinno mnie to zainteresować, ale jakoś kompletnie nie mogę się przekonać. Tym bardziej, że w ostatnim czasie potrzebuje czegoś dobrego od początku do końca, bo inaczej zabarykaduje się w pokoju, zrobię coś imitującego iglo z kołdry, po czym zakopana w ciepełku będę jedynie oglądała seriale :D Także po sztylet raczej nie sięgnę.
Paaa!
http://wielopasja.blogspot.com/
Daezael wydaje się fajniusi. Taki emo. <3 <3 Jak tak o tym myślę to jak przystojny elf w "Wodogrzmotach" tylko z czarną, bardziej rozwianą czupryną. <3 <3
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać te książkę. Tylko dla emo elfa.
(wcale nie mam obsesji na punkcie emo)
Pozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Moja ukochana autorka i jedna z ukochanych książek!
OdpowiedzUsuńCo do Mili - też miałam mieszane uczucia. A Persika nie ma po co zabijać ;P Poczekać chwilkę, aż przyjdzie pomroka to sam nie zdąży wskoczyć na drzewo :D
A tak na serio mam wrażenie, że i on i Jarek się bardzo zmienią w kolejnych częściach.
Tisy jakoś nie polubiłam choć baaaardzo się starałam.
A Daezael i Dranisz, szczerze to nie wiem, którego kocham bardziej, mimo że to Dranisz trafił na listę moich fikcyjnych chłopaków :D
Pozdrawiam
http://zaczytanawysnilamsen.blogspot.com/
Dziewczyno, uwielbiam Twoje opinie! Sama chciałabym tak pisać!
OdpowiedzUsuńOkładka tej książki kojarzy mi się z harlequinem ... Takim starego typu, których całe pudło gdzieś jeszcze mam :)
Niezłe te mądrości życiowe z początków rozdziałów. XD Z jednej strony humor mnie zachęca, ale z drugiej to jednak trochę nie moje klimaty. No i nie wiem, czy wytrzymałabym z tymi bohaterami, jeśli zwłaszcza na początku tak się dają we znaki jak dzieci. ;D
OdpowiedzUsuńJeju ty zawsze piszesz takie wspaniałe recenzje! Po prostu uwielbiam cię za to <3
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o książkę to nie czytałam, ale słyszałam o niej wiele. Ostatnio niejednokrotnie przciągała mój wzrok w bibliotece, ale jakoś nigdy nie przygarnęłam jej do domku i nie przeczytałam. Mimo wszystko wydaje się być mega ciekawa i będę na nią polowała. Najlepsze jest to, że jak nagle mnie olśni, to teraz będę pewnie piąta w kolejce -.- Może wykorzystam to kupię sobie tą i jeszcze jakieś pięć książek. Trzeba okazję wykorzystać :D
Mówisz żeby się rozpisać to się rozpisze, a co!
OdpowiedzUsuńOd początku może zacznę, łatwiej będzie xD Opis od razu podpowiedział mi, że ta książka jest świetna. No wiesz, jakieś królestwo, wilkołaki, misja do spełnienia i przygody! No cóż... Miodzio xD
Hmm ci bohaterowie zachowujący się jak gimby, no może przeżyję bo codziennie tam bywam, więc... xD
Dobrze, że główna bohaterka nie jest zła, a że miała jakieś dziwne schizy z tymi firankami no to już... Trudno xD Dobrze, że da się ją lubić.
Za to Daezaela (jezu, wiesz jaki miałam problem z tym imieniem... chyba tysiąc razy musiałam patzreć jak ty to napisałaś... A jak to cholerstwo się czyta, to ja już nie wiem xD), no a więc jego pokochałam, chociaż książki nie czytałam. Uwielbiam takich bohaterów! <3
Hahaha cytat z akapitu o Draniszu mnie dobił xD Jego też już lubię!
Dalej... "Nic tylko wykastrować i nakarmić nim kijanki" Padłam! xD Szkoda, źe taki trochę nijaki ale może się rozkręci jeszcze, no miejmy nadzieję!
A tamten ostatni co sie wkurzał niech umiera... A co mi tam, nawet tego nie czytałam a już komuś śmierci życze xD
No muszę ci powiedzieć, że mnie zachęciłaś! Nigdy o tej pozycji nie słyszałam, ale na pewno się nią zainteresuję. Jeju no muszę to przeczytać, już się wkręciłam w tą historię...
Buziaki!
Ależ mi zapachniało opowieściami w stylu Pratchetta :D Zapowiada się naprawdę fajna historia, coś typowego ale w świeżym wydaniu, jestem zaintrygowana :))
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu nie mogłam trafić na dobre fantasy, będę o tej książce pamiętać :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie odpowiedziałam na LBA, do którego nominowałaś mnie jakiś czas temu :)
http://ifeelonlyapathy.blogspot.com/2017/02/55-lba-3-i-4.html
Pozdrawiam!: )
Jeżeli to dobre fantasy to na pewno sięgnę, takie książki lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
SZELEST STRON
Daj mi, daj mi!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Nie słyszałam o tej książce,ani o autorce :)
OdpowiedzUsuńTrolle, elfy, czarownice, nieźle się zapowiada XD
Fabuła jest bardzo bardzoo wciągająca,
już chcę to przeczytać, nie mogę się doczekać aż dostanę ją w swoje rączki :)
Trolle to tak rzadko spotykane, jeszcze w książkach :D
Ale elfy, uwielbiam elfy, te małe urocze stworzonka ♥
47 yrs old Executive Secretary Ernesto Durrance, hailing from McBride enjoys watching movies like Bright Leaves and Mountaineering. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a Caravan. teraz kliknij w link
OdpowiedzUsuń