Pojedynek
Marie Rutkoski
Marie Rutkoski
Do sięgnięcia po Pojedynek skłoniła mnie bezsenność i czysty
przypadek, nic więcej. Zgarnęłam pierwszą pozycję z mojej półki "chcę
przeczytać", wsunęłam się pod kołdrę i zagłębiłam w historię stworzoną
przez panią Rutkoski. I przepadłam. Po niespełna półtorej doby historia się
skończyła… a raczej bezczelnie urwała.
Akcja powieści toczy się w Herranie - mieście podbitym przed
laty przez Valorian. Na początku poznajemy Kestrel, córkę Generała
valoriańskich wojsk. Zbieg okoliczności sprawia, że trafia ona na aukcję
niewolników, na której pod wpływem impulsu kupuje herrańskiego niewolnika -
Arina. Dziewczyna płaci za niego horrendalnie wysoką cenne. I nie chodzi mi
tylko o pieniądze. Od tego wydarzenia losy bohaterów splatają się ze sobą coraz
ciaśniej. Jednak czy w świecie pełnym intryg i brutalnych praw znajdzie się
miejsce na miłość rodem z szekspirowskiego dramatu? Tego zdradzić wam nie mogę.
Pierwszą rzeczą godną podziwu jest to, w jaki sposób Marie
Rutkoski utrzymuje czytelnika w napięciu. Musze przyznać, że biorąc do ręki
Pojedynek spodziewałam się schematycznej historii jakich pełno teraz na rynku.
Nic z tego. Autorka zaskakuje nas rozwojem akcji, intryguje licznymi
niedopowiedzeniami, wstrzymuje bicie naszych serc każąc czekać na dalszy rozwój
wypadków. Nie wiem ile razy odkładałam Kindle'a mówiąc sobie, że czas spać, że
przecież bohaterowie nie uciekną, że rano będą na mnie czekać, jednak o
przerwaniu lektury nie było mowy. Gwarantuję wam: opowieść o młodej Valoriance
i herrańskim niewolniku wciągnie was bez reszty. No cóż, przynajmniej mnie
wciągnęła ;).
Brawa dla pani Rutkoski należą się również za lekkość, z jaką czyta się wszelkie dialogi czy wzmianki o historii świata, w którym rozgrywają się losy bohaterów. Zarówno przeszłość obu
państw, jak i głównych bohaterów poznajemy stopniowo, autorka nie zasypuje nas gradem informacji. Nie męczy czytelnika fachowym, wojskowym słownictwem, nie rozwodzi się nad barwnymi opisami wydarzeń z przeszłości, lecz niespostrzeżenie wplata retrospekcje w rozmowy bohaterów. A i język postaci nie sprawia czytającemu trudności. W zależności od sytuacji rozmowy są naszpikowane odpowiednimi emocjami - raz humorem, innym razem gniewem czy też smutkiem. Nic tutaj nie jest wymuszone, nie ma zbędnych informacji, nadmiaru pustych słów ani żadnej sztuczności, przez co czytanie Pojedynku to czysta przyjemność.
Nie mogę nie wspomnieć o postaciach wykreowanych przez panią
Rutkoski. Nie wiem jak wy, ale ja przyzwyczaiłam się już do dwóch rodzajów
bohaterów występujących w książkach młodzieżowych: dziewczyny-wojowniczki,
która ni stad ni zowąd potrafi pokonać pułk wojska gołymi rękoma, nieomylnej i
doskonałej, oraz chłopaka-tajemniczego przystojniaka, który wkracza w świat
wojowniczki i wywraca go do góry nogami. I tu znów głębokie ukłony dla Marie
Rutkoski, za niepowielanie tej stereotypowej pary. Ostatnie co można powiedzieć
o Kestrel, to że jest idealną wojowniczką! Dziewczyna jest cudownie prawdziwa,
popełnia błędy, ponosi konsekwencje swoich wyborów ale co ważne, nie ma tu
jakiegoś przesadyzmu. Valorianka jest silna i bystra, uparta i sprawiedliwa,
czym niemalże na każdym kroku wzbudzała moją sympatię. Arin z kolei już od
początku wywołał moją ciekawość. Pochłaniałam kolejne strony, chcąc poznać jego
historię, a gdy już ją poznałam nie byłam zawiedziona. Jego szczerość, spryt i
wytrwałość oczaruje wszystkie czytelniczki, a i nie jednego czytelnika również.
Co jeszcze przyczynia się do tak pozytywnej oceny? Hmm…
wydaje mi się ze wyczucie, z jakim pani Rutkoski snuje opowieść walki o
niepodległość, przeplataną zakazana miłością dwojga głównych bohaterów.
Oczywiście, uczucie łączące Kestrel i Arina ma niesamowite znaczenie, ponieważ
to przez nie zarówno Herrańczyk , jak i Valorianka podejmują multum decyzji,
które wpływają na losy obu państw. Jednak to nie miłość dominuje w powieści.
Nie ma tu milionów ognistych pocałunków, całonocnych rozmyślań pod tytułem
"kocha, czy nie kocha", nie ma nadmiernej ckliwości. Jest za to walka
o wolność. Są niezliczone spiski i intrygi uknute zarówno przez tych złych, jak
i przez tych dobrych. Jest walka na miecze, jest krew i ból. A dopiero w to
wszystko autorka subtelnie wplata wątek miłosny, który jest wisienką na torcie
tej historii.
Długo szukałam minusów, jednak na próżno. No, może tylko
jeden, ale malutki: książka zbyt szybko się kończy.
Podsumowując: Marie Rutkoski spisała się na medal. Pojedynek
to powieść, którą serdecznie polecam wszystkim miłośnikom wspaniałych historii
pełnych intryg, dynamicznej akcji oraz miłości, która rodzi się, a której być
nie powinno. Jednak uprzedzam: jeśli następnego dnia musisz wstać skoro świt,
bo masz egzamin czy ważne spotkanie, to poczekaj z sięgnięciem po tę książkę.
Nie ręczę bowiem, że oprzesz się pokusie pochłonięcia jej duszkiem, tak jak to
było w moim przypadku, a wtedy nieprzespaną noc masz jak w banku ;)
Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga ;).
A skoro już tu jesteś, to proszę, poświęć minutkę i zostaw po sobie ślad w komentarzu ;)
A! I zostaw, proszę, link do swojego bloga, z pewnością wpadnę i się rozejrzę ;*
No to mnie zachęciłaś :D Słyszałam już o tej książce, nawet czytałam chyba już jakąś pozytywną jej recenzję. Lubię intrygi, miłość, akcję, więc to książka idealnie dla mnie. No, i ma śliczną okładkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam *.*
Według mnie jest niepoprawnie dobra. Jeśli tylko będziesz miała możliwość, sprawdź sama ;) Szara rzeczywistość zniknie, zapewniam!
UsuńCałusy ;*
Ja pokochałam tą historię już od pierwszych stron (a właściwie od mapki), jednak jak już wspominałaś autorka bezczelnie urwała akcję i teraz boję się sięgać po kolejny tom (który swoją drogą siedzi u mnie na półce już od kilku miesięcy). Nie wiem dlaczego tak jest, po prostu... No nie wiem. Na pewno nie mogę tak jak ty powiedzieć, że brak jej minusów (poza zakończeniem) bo niektóre rzeczy mi się nie podobały, jednak książka była naprawdę dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Hah - właśnie niedawno pisałam o tej książce na blogu, bo dowiedziałam się o tym, że nie zostanie wydany w Polsce trzeci tom i byłam bardzo rozczarowana, a moje zdanie o książce jest niesamowicie podobne jak Twoje. Śliczny blog i bardzo mi się podoba Twoja recenzja. Poza tym już nie chcę pisać wszędzie, więc tu napiszę, że bardzo mi się podoba Twoja zakładka o Autorce. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
29 year old Clinical Specialist Nikolas Breeze, hailing from Lacombe enjoys watching movies like Destiny in Space and Machining. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a Ferrari 340 MM Competition Spyder. znajdz te informacje tutaj
OdpowiedzUsuń