sobota, 30 lipca 2016

Skaczesz z nami? No chodź, nie bądź maślak! ;)

Cześć i czołem!
Grrrrrr... Jestem zła. Jestem cholernie zła. Dziś miał być inny post. Był już napisany, przeszedł korektę, bla bla bla, zostało mi tylko dodać teledyski, bo miał być to tag muzyczny. I co? I o godzinie 23:56 okazało się, że 80% piosenek, które znalazły się na liście nie ma jak wstawić. To znaczy mogłabym się bawić w pobieranie teledysków i wstawianie ich z mojego komputera, ale o tej porze, po całym dniu zalatania? Nope. Kulkę w łeb poproszę, ino raz, a dobrze ;<. Dlatego post niedzielny pojawi się w sobotę, a tag... cóż, tag musi dalej swoje odczekać -,-

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;). Zapraszam Was serdecznie do Arsiene. Znów. Wskakujemy do tej studni? Ja wskakuje, Liwia też... No nie bądźcie maślaki, chodźcie z nami! :)

ROZDZIAŁ TRZECI

Kawałek po kawałku, minuta za minutą Liwia schodziła coraz niżej. Im bardziej oddalała się od wylotu studni, tym gęstsza ciemność ją otaczała. Kamienie, które służyły jej za oparcie były niebezpiecznie śliskie. Powietrze zrobiło się wilgotne, a szum wody przybrał na intensywności. Pisk bawiących się na placu dzieci cichł, i stawał się coraz mniej wyraźny. Liwia nie zdawała sobie sprawy, że studnia jest tak głęboka. Jak ona stąd wyjdzie? Cóż, skoro chłopcy się wydostawali, to jej też się uda. Jeszcze tylko kawałek i…


Nagle nogi dziewczyny zanurzyły się w wodzie. Liwia dotarła na dno studni. Woda sięgała jej do ud. Na dole panował niemiłosierny ziąb. Dziewczyna mimowolnie zaczęła szczękać zębami, a jej ramiona pokryła gęsia skórka. Arsienka nabrała tchu, uspokoiła walące serce. Chwilę zajęło, nim jej oczy przyzwyczaiły się do mroku panującego na dnie studni. Dopiero wtedy rozejrzała się dookoła, lecz nigdzie nie widziała serwety. Przeczesywała dłońmi wodę szukając materiału, ale na marne.

Ruszyła przed siebie, poruszając się z biegiem podziemnej rzeki. Może nurt zniósł robótkę nieco dalej? Na pewno nie dużo, w końcu woda płynęła leniwie, a od upuszczenia serwety nie minęło wiele czasu. „Ona musi gdzieś tu być, przecież nie rozpłynęła się w powietrzu!” – pomyślała dziewczyna, i zaczęła brnąć przed siebie. 

Ciemność spowijała wszystko dookoła. Liwia żałowała, że nie ma ze sobą pochodni, ale z drugiej strony… skąd u licha miała wiedzieć, że w ten uroczy poranek będzie musiała brodzić po pas w przeklętej rzece, szukając serwety dla Morwenowej? Jednak im dłużej przebywała pod ziemią, tym więcej szczegółów dostrzegała.  Rzeka wydrążyła ogromny tunel w skale. Jego ściany były nierówne i ociekały wodą. Właściwie Arsienka mogłaby iść jednym z suchych brzegów, jednak wtedy nie miałaby szans dostrzec serwety. Dziewczyna kichnęła. Odpowiedziało jej echo tysięcy kichnięć. Z sufitu tunelu zwisały ogromne stalaktyty i stalagnaty. Arsienka podziwiała je, krocząc przed siebie i szukając serwety. Liw pomyślała, że te drugie wyglądają jak nieociosane kolumny jakiejś starożytnej świątyni. 

Kiedy była malutka rodzice zabrali ją i Rufina do jednej z takich świątyń. Budynek był ruiną, a bogowie, których tam czczono już dawno odeszli w zapomnienie. Liwia pamiętała, jak ojciec usiadł na skale i zaczął szkicować budynek, a ona zaglądała mu przez ramię nie mogąc wyjść z podziwu, że ktoś potrafi tak pięknie rysować. Ona nigdy nie osiągnęła takiej precyzji w oddawaniu rzeczywistości na papierze. Owszem, potrafiła całkiem nieźle szkicować, jednak jej narzędziem od zawsze były nici. Haftując potrafiła przekazać na tkaninie wszystko – kształt, fakturę, grę światła… Dziewczyna zapragnęła udać się ponownie do owej świątyni, aby wyhaftować ją na kawałku materiału. Chciała uwiecznić budowlę tak, jak przed laty zrobił to jej ojciec.

Nagle dotarła do rozwidlenia rzeki. Stała przed kamienną ścianą, w której otwierały się przed nią dwa węższe tunele. Serweta mogła popłynąć tak prawym, jak i lewym. „Szlag by to trafił, i co ja mam teraz zrobić?” – pomyślała Liwia. Już, już miała zawrócić i spisać robótkę na straty, gdy niespodziewanie wewnątrz prawego tunelu dostrzegła migotliwe światło. 

Dziewczyna zbliżyła się do prawego wejścia, próbując dojrzeć źródło jasności, jednak było ono poza zasięgiem jej wzroku. Wiedziona ciekawością ruszyła przed siebie. Światło migotało w oddali, oświetlało ściany tunelu. Liwia przyspieszyła kroku, jednak jasność nie zbliżała się. Dziewczyna nie rozumiała co ją tak ciągnie do przodu, ale nie mogła zawrócić. Tajemnicze światło przyzywało ją, kusiło swoim blaskiem. Ponownie trafiła na rozwidlenie dróg, tym razem potrójne. Bez zastanowienia ruszyła środkową odnogą, kierując się zagadkowym blaskiem. Zapomniała o serwecie, zapomniała o ciemności i zimnie. Była tylko ona i zagadkowa jasność. 

Brnęła przed siebie, zanurzona po pas w lodowatej wodzie. W prawo, w lewo, jeszcze raz w prawo… Dziewczyna przestała zwracać uwagę na wybierane ścieżki. Chciała dotrzeć do tego światła, musiała to zrobić, chociaż nie miała bladego pojęcia czemu jest to takie ważne. 

W pewnym momencie poziom wody zaczął opadać. Dziewczyna wyszła na suchy ląd, bo tak wskazywało światło. Ruszyła za nim podziemnym tunelem, który prowadził lekko ku górze. Czuła, że jest już blisko. Tunel zakręcał, rozdzielał się, był istnym labiryntem ścieżek, tak zawiłym, że nie sposób było się w nim odnaleźć. Nagle korytarz, którym szła Liwia zaczął się rozszerzać, aż w końcu zamienił się w ogromną jaskinię. Liwia rozejrzała się po pieczarze.

Z podłogi wyrastały niczym mordercze kolce, ogromne stalagmity, a z sufitu zwieszali się ich bracia,  smukłe stalaktyty. Wyglądało to jak paszcza jakiegoś potwora z piekła rodem. Arsienka wkroczyła w paszczę kamiennej bestii. Po drugiej stronie dostrzegła kamienną konstrukcję przypominającą schody. Powiodła wzrokiem w górę, i zobaczyła źródło tajemniczego światła… albo raczej samo światło. Nad ziemią unosiła się promieniująca kuleczka, fruwając w przód i w tył. Wyglądało to tak, jakby czekała na Arsienkę. Liwia nie mógł oderwać od niej oczu. Zrobiła krok w kierunku świetlistej kuli, a ta zawirowała jak radosny szczeniaczek na widok swojej pani. Brakowało tylko piskliwego szczekania, i merdającego ogonka. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok, oczarowana uroczym zjawiskiem, i śmielej ruszyła ku schodom. Wspiąwszy się do połowy konstrukcji dostrzegła drzwi, przed którymi czekało światełko. Czym prędzej wyszła na górę, chcąc dotknąć świetlistej kuli, jednak gdy dotarła na szczyt schodów jasność umknęła jej, i przeniknęła przez tajemnicze drzwi. Liwia chwyciła klamkę, otworzyła wrota, i bez zastanowienia gwałtownie przeszła przez nie.

Światło oślepiło ją. Nie to magiczne, kuliste. Światło dzienne. Liwia nie była na to przygotowana. Przed oczami zatańczyły jej  kolorowe plamki. Oprócz nich nie widziała w zasadzie nic. Czuła się tak, jakby zasnęła na łące, i zbyt szybko zerwała się na nogi. Niepewnie wsparła się o skalną ścianę czekając, aż przyzwyczai się do jasności i odzyska ostrość widzenia. 

- Proszę proszę, a kogóż tu mamy? – usłyszała męski głos. – Zabłądziłaś dziewczyno? – Mężczyzna zapytał sarkastycznie. W zasięgu wzroku Liwii pojawiły się dwie, przypominające kształtem ludzi, plamy. 

- One zawsze idą za światłem, przecież wiesz jak to działa Serapionie – warknął inny głos. – No dobra słonko, nie szarp się, nie zrobimy ci krzywdy – ktoś złapał ją za ramię. – Teraz pójdziesz z nami.



Hmm... Zdaję sobie sprawę, że fragment jest niedługi (Sempra nie bij!), ale uznałam, że nie można łazić dłużej po tych tunelach :). A tak w ogóle, to całą (dotychczas napisaną) historię znajdziecie w zakładce "Q pisze". Będę na bieżąco "doklejać" kolejne fragmenty ;).

I jak? Co o tym myślicie? Ciekawi dalszego ciągu? Macie już jakieś przypuszczenia, gdzie zabrano Liwię? A może popełniłam jakieś błędy? Jeśli tak - wskażcie mi je, to dla mnie bardzo ważne! ;) Czekam na Was w komentarzach!

Buziaki ;*

15 komentarzy:

  1. Będą jeszcze na tym blogu normalne posty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale to mój blog, i pisze na nim to, na co w danej chwili mam ochotę :).

      Usuń
  2. Będą jeszcze na tym blogu normalne posty

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozwijaj się dalej a będzie coraz lepiej tym czasem zapraszam do mnie gdzie nominowałem cię do LBA. http://kiroku-books.blogspot.com/2016/07/liebster-blog-award-3.html

    OdpowiedzUsuń
  4. To trochę o fabule : Oto tajemnicza i piękna powieść, opowiadająca o losach Liwii. Dziewczyna mieszka z bratem-najlepszy piekarz w mieście- oraz Ojcem-cudowny zegarmistrz. A Liwia... szyje i haftuje najpiękniejsze serwety, obrusy i wiele innych. Pewnego dnia dziewczyna dostaje ogromne zamówienie. Musi uszyć cały komplet obrusów i serwet na wesele. Gdy szyje już ostatnią sztukę ta wpada w studnię. Dziewczyna nie ma tylu materiałów by zrobić nową serwetę,więc musi po nią zejść. Co jeśli jednak studnia nie ma końca? A co jeśli to wielki labirynt? A na końcu ktoś żyje?
    ***
    Autorka ma świetny styl i poczucie humoru-to już was powinno zachęcić- a świat jaki nam przedstawiła... jest cudowny. Przygody bohaterów są świetne. Nie będę spoilerować ;) Nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem ~oryginalność~. Mam nadzięję, że tak jak ja nadal będziecie śledzić fantastyczne przygody Liwi. Czytajcie, bo napewno się nie zawiedziecie! :)
    Moja ocena: 10/10
    Pozdrwiam, Olcia (błagam na kolanach ~pisz dłuższe :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku hahhah Jakie to świetne <3 Już wiem co będzie poprzedzać kolejny fragment ^^
      Dziękuję Kochana ;**

      Usuń
    2. cieszę się,że Ci się podoba bo pisałam prawdę :) Pisz dalej a my czekamy <3

      Usuń
  5. Nie biję, trzymam rączki przy sobie, chociaż znowu kończysz mi w takim momencie! :D
    Doobra, chyba jednak nie będzie tego mojego równoległego świata. A może bohaterka jest jakaś wyjątkowa, ma niepowtarzalne moce i będzie ratować świat? :p

    Btw, jak Liwia kichnęła, to już myślałam, że ktoś w tych tunelach odpowie jej "Na zdrowie!" XDDD

    Pozdrawiam cieplutko
    http://pierwsza-strona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff, to dobrze :D Bałam się dodać ten krótki fragment, bądź co bądź żywa się sobie podobam, zombie mnie przerażają :<
      No chyba nie myślisz, że się wygadam? :D Czytej, czytej, a się przekonasz :D
      Hahaha cholera, czemu ja o tym nie pomyślałam pisząc? XD
      Buziaki ;*

      Usuń
  6. Kolejny świetny fragment :D
    Nie mogę doczekać się kolejnego. Kurcze, potrafisz pozostawić w napięciu :P Co będzie dalej? :/
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak myślisz :D <3 Co będzie dalej? Zaraz sama się dowiem, a Ty poczekaj, już niedługo dodam kolejny fragmencik :P

      Usuń
  7. Tak czytam i czytam, zastanawiam się jak zakończysz ten rozdział... a Ty mi tu wyjeżdżasz z jedną wielką niewiadomą :")
    Kiedy Liwia tak szła tym tunelem i zobaczyła światło, to pomyślałam sobie - wariatko! Chyba nie bez przyczyny wszyscy powtarzają "Nie idź w stronę światła!". Jednak, jakby się chwilę zastanowić, to ja na początku miałabym pietra i wróciłabym się do wyjścia, a w ostatniej chwili przemknęłoby mi przez myśl: "Ale z ciebie tchórzliwa melepeta" i ruszyłabym w stronę światła z tytułową piosenką Scooby Doo na ustach :"D
    Czekam na kolejne części, postaram się być bardziej na czas :DD
    Buziaki! Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni w Arsiene nie znają takiego przysłowia ;<
      Hahahahahha o luju, umarłam xD
      Nastaw budzik na środę! :D

      Usuń
  8. Hmmm... gdzie ona trafiła ? Ciekawość mnie zżera i już lecę czytać kolejny fragment :)

    Buziaczki :*
    http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)