Hej ho Słoniki!
Matkoboskoczęstochowsko to będzie trudne. To będzie trudny tekst, czuję to w zasadzie od kiedy weszłam jedna nogą w świat z książki. Jakiej? Moi Drodzy, zapraszam na moją recenzję Wyśnionych miejsc Breyy Yovanoff.
Zamówiłam je przedpremierowo, wyczekałam się jak głupia, i w końcu do mnie trafiły. Tyle że kiedy czekałam, w Sieci pojawił się ogrom przedpremierowych recenzji, które Wyśnione miejsca krytykowały w mniejszym, lub większym stopniu. Nie powiem, miałam obawy, że książka okaże się beznadziejna. I wiecie co? Nie mam zielonego pojęcia jaką książkę czytali krytykujący ją, ale moja… moja była obłędna, co zamierzam za chwilkę wszem i wobec udowodnić…. Ale najpierw wyjaśnię wam kto z kim i dlaczego ;).
Waverly jest idealna. Wzorowe stopnie, idealna fryzura, nienaganny strój, perfekcyjni znajomi. Wypisz, wymaluj dziewczyna doskonała. Ideał. Jednak nie do końca. Waverly nie śpi. Zamiast spać biega, uczy się, ogląda filmy… aż pewnego dnia postanawia uporać się z tym, stosując techniki relaksacyjne. Wiecie, liczenie owieczek, słuchanie szumu fal, i takie tam. Ku jej ogromnego zdziwieniu we śnie przenosi się do światu chłopaka, z którym chodzi na hiszpański. Marshall ma opinię buntownika, o stopniach godnych pożałowania, palacza i ćpuna. Nikt nie wie jednak czemu taki jest. Dopiero Waverly odkrywa jego tajemnice zjawiając się u niego co noc, rozmawiając z nim, poznając go. On również poznaje Waverly, tę prawdziwą, ukrytą przed światłem dziennym. Co wyniknie z ich wyśnionych spotkań? Czy gdy wzejdzie słońce nadal będą w stanie być ze sobą szczerzy? Jak potoczy się historia dziewczyny idealnej i chłopaka, którego stać na więcej? Przeczytajcie, a się dowiecie!
Może zacznę od tych całych snów, od pomysłu na tę historie. Przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że w książce nocne spotkania będą dominować, że dostanę historię pełną serduszek z, bądź co bądź, paranormalnym wątkiem. A tu zaskoczenie. Spotkań we śnie było zaledwie kilka, a bohaterowie przez większą część książki nie mieli ze sobą kontaktu. I normalnie bym była oburzona, bo przecież miała być magia, miały być spacery w snach… a tu klops. Ale wiecie… wcale mi to nie przeszkadzało. Książkę pożarłam. Zwykle w czasie czytania zapisuje swoje myśli, spostrzeżenia i uwagi na karteczce, żeby niczego nie pominąć w recenzji. Po lekturze Wyśnionych miejsc karteczka jest czysta Nie dlatego, że nie miałam żadnych przemyśleń czy uwag. Po prostu nie miałam czasu na zapisywanie ich, nie chciałam wychodzić nawet na sekundę z tamtego świata.
Wyśnione miejsca skupiają się na hierarchii szkolnej, na kreowaniu swojego wizerunku, walce o pozycję w szkole. Tak, wiem, że brzmi to jak scenariusz filmu z młodą Seleną Gomez, ale nie dajcie się zmylić. Pierwszy raz taka historia mi się podobała, pierwszy raz nie drażniła, nie była jakaś skrajnie przerysowana. Chociaż podejrzewam, że nie każdy ją tak odbierze. Ja traktowałam ją bardzo osobiście, bo… kurczę, czytając czułam się, jakby ktoś opisywał nieco urozmaiconą historię mojego życia. Może nie wszystko się zgadzało, może było kilka niezgodności, ale chyba jeszcze nigdy nie czułam takiej więzi z jakąkolwiek bohaterką książki. Rozumiałam Waverly, bo znam takiego Marshalla, miałam za przyjaciółkę swoją własną Maribeth, znalazłam też moją Autumn… ale Wy nie wiecie, o kim ja mówię, więc przejdźmy do krótkiego opisu bohaterów Wyśnionych miejsc!
O Waverly co-nieco już wiecie. Dziewczyna jest bystra, ambitna, piekielnie inteligentna, i niesamowicie introwertyczna. Rozdziały przedstawiane z jej perspektywy są przesycone naukowymi ciekawostkami, dziwnym poczuciem humoru, sarkazmem, oraz myślami, które Waverly zachowuje dla siebie, komentarzami, których nie wygłasza. Polubiłam ją, nie denerwowała mnie… była jakaś taka autentyczna. Identyfikowałam się z nią, rozumiałam tę postać, i tylko czasami chciałam ją ochrzanić, ze jeszcze czegoś nie zrobiła… Ale jak się tak dłużej zastanowiłam, to dochodziłam do wniosku, ze sama też bym z pewnym decyzjami zwlekała, dokładnie jak Waverly.
Marshall był cudowny, miał dobre serce, był… Był mi bliski, znajomy. Troszkę było go mało, w książce dominował wątek Waverly, ale trudno. Chłopak miał przekichane, ale nie chciałabym mówić wam czemu. Nie wiem, czy byłby to poważny spoiler, może nie, jednak chyba wolicie sami rozgryźć tę postać ;). W każdym razie chłopak, którego Marshall skrywa pod osłoną alkoholu, narkotyków i mituwisizmu jest cudowny. Każda dziewczyna chciałaby takiego Marshalla, gwarantuje wam. Ale tu nie ma jakiegoś przerysowania, czy sztuczności. To jest wszystko prawdziwe, i to właśnie jest niesamowite.
Muszę wspomnieć o pozostałych bohaterach, bo Yovanoff odwaliła kawał dobrej roboty kreując postacie drugoplanowe. Serio, rzadko trafiają się książki, w których postacie poboczne są tak dopracowane, tak starannie stworzone.
Mamy tutaj Maribeth, najlepszą przyjaciółkę Waverly, której celem jest stanie się królową szkoły. Dąży do celu po trupach i nie ogląda się wstecz. Jest wyrachowana, bezlitosna, aż ciśnie mi się na usta słowo na S. Waverly znaczy dla niej tyle, co nic. Jest jej przydatna, bo umie planować, bo jest inteligentna i potrafi zauważyć pewne rzeczy.
Mamy też Ollie’go, najlepszego przyjaciela Marshalla. Pierwsze określenie, jakie przyszło mi do głowy, gdy poznawałam tę postać, to anioł stróż. Ollie troszczył się o wszystko i wszystkich, zawsze znajdywał czas na pomoc innym, martwił się o Marshalla, i nie zostawiał go w potrzebie. Ze świecą szukać takiego przyjaciela!
Ale moje serducho zdobyła Autumn. Ta dziewczyna przewijała się przez książkę sypiąc inteligentnym humorem, szczerymi do bólu komentarzami i swoim charakterkiem. Była cudowna, i bardzo mi kogoś przypominała.
Generalnie Yovanoff za każdą jedną postać z Wyśnionych miejsc należy się medal. A może nawet pomnik..?
Cała książka jest napisana obłędnie lekko, przyjemnie i z humorem. Czyta się ją z uśmiechem na twarzy. Ilość zaznaczonych cytatów mnie przeraziła (zaraz będę musiała z prawie 30 wybrać 4 albo pięć, które tu zamieszczę -,-). Te wszystkie naukowe słówka nie przytłaczają, a ciekawią. Mnie ciekawiły.
Wyśnione miejsca lądują na honorowym miejscu w moim sercu i biblioteczce. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że nie raz wrócę do historii Waverly i Marshalla. Gorąco polecam wam tę książkę! Jest cudowna, zabawna, inteligentna, skłania do przemyśleń i zapada w pamięci… ale sprawdźcie sami!
I jak? Czytaliście już Wyśnione miejsca? Może dopiero macie je w planach, albo pasujecie, uważacie, ze to nie dla was? Czekam na Was w komentarzach!
Q.
Jestem w 100 % na TAK! To połączenie rzeczywistości z czymś trochę nierzeczywistym czyli spotkaniami w śnie jest fenomenalnym pomysłem. Ja wierzę, że sny coś znaczą, nie wszystkie, ale niektóre owszem. Sny to takie przetworzenie całego dnia przez mózg, gdy śpimy za pomocą obrazów. Wielu snów nie widzimy, ale one są. Najczęściej jak się gwałtownie obudzę, a potem znowu zasnę to mam sny, które pamiętam. Wiem, gadam jak jakiś dziwny człek, ale słyszałam takie tłumaczenie czym jest sen i się z tym zgadzam. Bo, np, kiedy jestem zestresowana, boję się czegoś, to śni mi się coś strasznego. Albo rozmawiam o czymś danego dnia, a potem ten element pojawia się w śnie. Dobra, milknę. A pro po książki to bardzo chcę ją przeczytać. To pierwsza recenzja jaką czytałam na jej temat i więcej nie przeczytam nim książki w całości nie połknę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam *.*
A i zapomniałabym! Nominowałam Cie do LBA. Szczegóły na http://hopebravestory.blogspot.com/2016/08/lba-4-5.html
UsuńEj czuję się zaszczycona, że moja recka będzie jedyną przedlekturową xD
UsuńTeż wierzę, że sny coś znaczą, są takim głosem naszej podświadomości <3
Za nominację dziękuję, postaram się odpowiedzieć wkrótce ;)
xoxo
Ja też czytałam kilka recenzji tej książki i wszystkie były.. no takie... niepochlebne :( Może faktycznie czytali inną książkę :D Książka strasznie mnie ciekawi :P Uwielbiam, gdy w książkach są tak świetnie dopracowane postacie. A ja już nie mogę się doczekać aż poznam Marshalla i liczę, że tak jak mówisz będzie on moim marzeniem i dodam go do mojego małego "Haremu" xD
OdpowiedzUsuńKochana, świetna recenzja :* Naprawdę mnie do tej książki zachęciłaś i na pewno gdy znajdę czas (i pieniądze :/) to ją sobie kupię i przeczytam :D
pomiedzy-wersami.blogspot.com
No właśnie! Miałam ochotę sobie ponarzekać na coś, więc nawet mi te negatywne recki pasowały, a tu klops. Znów sypię pochwałami :< xD
UsuńMarshall był wypisz wymaluj jak mój luby, ale shhhh xD <3
Dzięki! Taki był plan >;)
Buziaki ;**
Ooo kumpelo, no nieźle. :D
OdpowiedzUsuńJa czekam na swój egzemplarz, który zamówiłam razem z boxem. Broniłam się z zamówieniem go dosłownie do ostatniej chwili, a teraz powinien przyjść w poniedziałek albo wtorek i nie mogę się doczekać. Specjalnie nie sprawdzałam żadnych recenzji (twoja jest pierwsza, którą przeczytałam :p), żeby sobie nie psuć pierwszego wrażenia. Zwykle jest tak, że to co, tłum bojkotuje, to mi się podoba i odwrotnie. :p
Pozdrawiam cieplutko (dawno mnie tu nie było, hyhy :p)
http://pierwsza-strona.blogspot.com/
Zawsze, Ty żyjesz! xD Mnie też u Ciebie nie było, bom zapracowana :( Ale obiecuję wpaść na herbatkę i takie tam różne inne :P
UsuńJejku, te box'y (jeśli mówimy o tych samych xD) są cudne <3 już sobie zamówiłam na prezent świąteczny od Lubego xD Zazdraszczam <3
*rumienię się* kolejna osoba czyta moją reckę Wyśnionych miejsc jako pierwszą <3 xD
Buziole ;*
TAAAAK! (sorry za tego capsa xd) W końcu ktoś zobaczył w tej książce to samo co ja. ;) A bałam się, że tylko mi dobrze się czytało te wszystkie opisy, zwłaszcza jeśli chodziło o to kreowanie wizerunku, zachowanie Maribeth i te wahania Waverly, która boi się być sobą i pokazać tą siebie światu. Bo czytałam, że ktoś nazwał Waverly socjopatką itd. i tak sobie pomyślałam "ups, czy to oznacza, że coś ze mną jest nie tak, skoro mi się to podobało?". :D Jak dla mnie to tych snów mogłoby zupełnie nie być, bo właśnie ten wątek mi nadrabiał wszystko. ;)
OdpowiedzUsuńEJ to czyli to Twoja była ta jedyna pozytywna recka, nie licząc mojej xD Ta z okładkami :D Wiesz, że uratowałaś moje chęci do przeczytania wyśnionych miejsc? Już miałam sobie je podarować na jakiś czas :D
UsuńOpisy były, ze tak brzydko powiem, zajebiste! Śmiałam się jak szurnięta socjopatka >;)
Jeżeli z tobą jest coś nie tak, to nie martw się. Jest nas dwie ^^
Sny mnie intrygowały w opisie, ale masz racje. Równie dobrze mogła mu się po prostu przez okno włamywać czy coś...
Ale ogólnie tak go jakoś poznać, w czasie tego nocnego biegania, bo kurczę, to bieganie we śnie po błocie było dziwne. XD
UsuńJeszcze nie czytałam tej książki i przyznam szczerze - w najbliższym czasie raczej nie zamierzam. To nie są moje gusta. Bardzo się jednak cieszę, że aż tak Cię to wciągnęło. :D
OdpowiedzUsuńCzysta karteczka musi coś znaczyć! :D
Pozdrawiam Cię naprawdę gorąco,
Izzy z Heavy Books
Ile ludzi, tyle gustów :D A czysta karteczka jest wiele mówiącym symptomem świetnej książki, bo na prawdę zwykle znajduje te kilka sekund na nabazgranie chociaż hasłowo zarysu myśli xD
Usuńxoxo
Nie czytałam jeszcze żadnej recenzji tej książki. Nie chciałam, aby zdanie innych osób wpłynęło na moje nastawienie do tej powieści.
OdpowiedzUsuńTwoją jednak recenzję przeczytałam jak zawsze z wielką przyjemnością i z wielkim bananem na ustach!
(Zostałaś stworzona do tego, by pisać książki i recenzję)
Na "Wyśnione miejsca" już dawno zwróciłam uwagę-wyczekiwałam z niecierpliwością premiery-, bo wystarczy spojrzeć na tą przecudną okładkę i już wiadomo, że to będzie coś cudownego!
Z Twoich opisów bohaterów wynika, że i ja mam taką Maribeth (tiaaa....) oraz Autumn (huhuhu ^^), ale Marshalla nie mam, więc: GDZIE JESTEŚ MÓJ IDEAł??! :D
Buziaki! :*
Ej nie wierzę, co czytam :D Kolejna osoba robi wyjątek dla mojej recenzji, chyba zaraz padnę <3
Usuńnie słodź mi tak, bo się rozpuszczę :')
Współczuję własnej Maribeth, gratuluję znalezienia osobistej Autumn i życzę Ci prywatnego Marshalla! ;*
Ooo teraz to już na pewno mam w planach tę historię! Coraz częściej sięgam po tego typu książki, więc teraz wciąż zbieram tytuły na półki :)
OdpowiedzUsuńhttp://zapachstron.blogspot.com/
No mam nadzieję, że masz ją w planach! Jest na prawdę cudowna <3
UsuńNie słyszałam o tej powieści i przyznam szczerze, że gdyby nie Twoje bardzo pozytywne odczucia, to pewnie w ogóle nie zwróciłabym na tę książkę uwagi. Trochę szkoda, że akcja związana jest z nastolatkami i środowiskiem szkolnym, ale w sumie od czasu do czasu mogę taką opowieść poznać, więc tytuł zapisuję :) Podoba mi się, że bohaterowie nie słodzą sobie na każdym kroku, bo tego bym nie zniosła :P
OdpowiedzUsuńTo świeżynka, miała premierę tydzień temu ;) Też nie lubię książek, których akcja toczy się na szkolnym podwórku, ale w tym przypadku zrobiono to tak smacznie, tak prawdziwie, że nijak mi to nie przeszkadzało ;) Bohaterowie maja niezłe charakterki, to fakt ;p
UsuńTak! Powinnam, chcę i muszę (!) przeczytać tę książkę! Mam ją już na swojej biblioteczce, nic tylko się za nią zabrać. Fabuła jest naprawdę pociągająca, a jak jeszcze wykonanie świetnie - nic dodać nic ująć :))
OdpowiedzUsuńchocabooks
Czytaj i recenzuj! Jestem rządna nowych spojrzeń na Wyśnione miejsca :D
UsuńSporo słyszałem o tej książce, ale to chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAle okładka ładna :P.
http://alive117.blogspot.nl
Wydaje mi się, że chłopak może się faktycznie na niej zawieść, ale to w sumie kwestia chłopaka ;P Mój luby czytał sporą część razem ze mną, i chyba mu się podobała względnie ;)
UsuńOkładka jest cudowna, a cytaty które wybrałaś sprawiają, że mam dużo większą ochotę na tę książkę niż dziesięć minut temu :D. Jednak jakoś trudno mi się do niej przemóc i pewnie skończy się tak, że jeśli będę miała okazję (albo Znak da jakąś cudowną promocję) to chętnie po nią sięgnę, ale nie jestem na tyle zaintrygowana, żeby zacząć pełnowymiarowe polowanie ;).
OdpowiedzUsuńCieszę się że zwiększyłam twój apetyt na Wyśnione miejsca :P i trzymam kciuki, żeby Znak zrobił takową promocję xD
UsuńBuziaki ;*
Nie czytałam jeszcze tej pozycji, ale niebawem będę miała ku temu okazję, gdyż wczoraj zamówiłam sobie boxa, w którym właśnie jest ta książka, jestem jej ogromnie ciekawa, bo chciałam ją przeczytać właściwie od momentu, gdy ujrzałam w zapowiedziach jej okładkę, która no cóż jest obłędna i mam nadzieję, że lektura tej pozycji, również taka będzie i że się nie zawiodę i z czystym sercem będę mogła powiedzieć, że jest to jedna z lepszych książek tego roku. Sama tematyka tej książki, bardzo mocno zaciekawia, więc to sprawia, że jeszcze bardziej nie mogę się doczekać boxa ;-;
OdpowiedzUsuńWakacje dobiegają końca, a książek, które chcę przeczytać jest o jakieś 150 więcej, niż w momencie rozpoczęcia wakacji, no super, super.
Bardzo ciekawa recenzja! :D
Pozdrawiam cieplutko :*
Nie czytałam, ale bardzo bym chciała! Ma w sobie jakąś moc, która krzyczy "Weź mnie, weź mnie!" <3
OdpowiedzUsuńNo tak, człowiek chce skomentować i trzeba przewijać milion lat. A podobno to u mnie jest z tym problem...
OdpowiedzUsuńDobra, trochę mnie znasz, więc możesz podejrzewać co powiem: "Eeee, nie ma Jace'a, nie dla mnie" ale cóż, taka smutna rzeczywistość xDD
Fabuła mnie jakoś nie porywa, nie lubię takich zwyczajności, musi być akcja, krew, pot i łzy, albo trolle, Nocni Łowcy, wampiry, ghule, mantykory, smoki i bazyliszki. Tak to książka nie dla mnie xD
Chociaż jest jedna rzecz, która mnie przekonuje w tej ksiażce. OKŁADKA XDDD
Jest przepiękna <3
Buziaki :*
Książka zdecydowanie nie jest w moim typie, ale Twoja recenzja mnie przekonała. Już zaraz ląduje ma liście "Chcę przeczytać" na LC :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
32 year old Environmental Tech Phil Aldred, hailing from Etobicoke enjoys watching movies like "Edward, My Son" and Mycology. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a Ferrari 250 GT SWB California Spider. lubie to
OdpowiedzUsuń