Cześć Farfocelki!
Tak jak obiecywałam, dziś pora na recenzję. Będzie troszkę dziwnie, bo pierwszy raz pisze nie o jednej historii, a o pięciu. Dzisiaj bierzemy na tapetę Prawie o północy C.C. Hunter!
Zanim opowiem wam co-nieco o tym zbiorze nowelek zdradzę wam sekret. Nienawidzę takich książek. Nie umiem ich czytać. Meczą mnie i irytują. Wyjątkiem były opowiadania Sapkowskiego i Pilipiuka. Jednak na ogół szlag mnie trafia przy nowelach i opowiadaniach, bo akcja toczy się za szybko, miłość pojawia się zbyt (nie)spodziewanie, opisy są zbyt krótkie, a dialogi piekielnie banalne. Dlatego na ogół omijam szerokim łukiem takie twory… ale w tym przypadku postanowiłam zrobić wyjątek, bo przecież to moje ukochane Wodospady! Czytałam je dawno, nawet bardzo dawno, a nadal pamiętam tę cudowną lekkość i radość, które towarzyszyły mi przy lekturze cyklu o Kylie Galen. Chciałam znów to poczuć. Ale czy było warto? A może się sparzyłam na tej decyzji? Terefere kuku, czytajcie do końca leniuszki! ;)
Prawie o północy składa się z pięciu oddzielnych historii. Nie do końca wiem jak w takiej sytuacji przedstawić Wam fabułę, więc lecimy po kolei.
Na pierwszy ogień autorka postanowiła opowiedzieć nam historię o tym jak Della została wampirem. Poznajemy ją jako zwykłą dziewczynę, która stara się sprostać wymaganiom swojego ojca, która jest zakochana po uszy w chłopaku z azjatyckiej rodziny, która żyje normalnie do czasu, gdy pewnego wieczoru staje się świadkiem walki wilkołaków i wampirów. Ta nowelka jest najkrótsza, nawet nie podzielono jej na rozdziały. Cholernie cieszę się, że na początku czytałam o Delli, bo to właśnie tę wampirzycę polubiłam najbardziej z całego cyklu.
W kolejnej noweli również spotykamy Dellę, jednak tu już po przemianie w istotę nadnaturalną. Druga opowieść mówi o misji specjalnej zleconej wampirzycy przez JBF (takie nadnaturalne FBI), którą wykonywała razem z pewnym uroczym zmiennokształtnym. Chwała niebiosom C.C. Hunter za tą drugą opowieść, bo inaczej bym się na nią obraziła. Pierwsza była zdecydowanie za krótka. Natomiast ta… Kurczę, to było… Albo nie. O wrażeniach opowiem za chwilę ;).
Trzecia nowela mówiła o niejakim Chase Tallmanie, i musze przyznać, że miałam z nią problem. Czemu? Bo kurna nie mam zielonego pojęcia kim jest ten typek! Później mnie olśniło, że pewnie nie był postacią z Wodospadów cienia, lecz z tej trylogii o Delli, której jeszcze nie czytałam (jakim cudem, tego nie wiem). No i właśnie przez to, że nie znałam ziomka, miałam problem z wkręceniem się w historię czternastoletniego chłopca, który wraz z rodziną rozbił się samolotem w górach. Jednak ta opowieść była napisana inaczej niż pozostałe… o czym powiem już za minutkę ;).
Następnie C.C. Hunter rzuca nas w sam środek turnieju czarownic, gdzie wraz z Mirandą i pozostałymi bohaterami próbujemy złapać mordercę, który eliminuje uczestniczki tychże zawodów. Ale ta nowelka jest nie tylko o śledztwie JBF! Autorka opowiada w niej o rodzinie mojej ulubionej czarownicy, tajemnicach skrywanych przez lata oraz rozterkach miłosnych Mirandy.
Ostatnia, i moim zdaniem najlepsza nowela opowiada o Fredrice – wilkołaczce z Obozu w Wodospadach cienia. W tej opowieści dowiadujemy się o pasjach wilczycy, poznajemy jej historię, oraz obserwujemy narodziny pięknej miłości. Chociaż dla mnie nie to było najważniejsze. Według mnie w ostatniej noweli Hunter oczyściła Frederikę, której piekielnie nie lubiłam, sprawiła, że czytelnik zmienia o niej zdanie, zaczyna ją rozumieć.
Tak więc wiecie już o czym mniej-więcej jest mowa w każdym z opowiadań. Musicie wybaczyć mi te króciutkie opisy, ale dłuższe byłyby beznadziejnymi spoilerami ;(. Ale to nie wszystko, co mam Wam dziś do przekazania! Pora na fachową opinie o tej książce jako całości ;).
To, co rzuciło mi się w oczy już na samym początku, to język, jakim posługuje się C.C. Hunter. Kurczę, to chyba jedna z niewielu autorek, która przeklina nieprzeklinając. Trochę to zawiłe, wiem. Chodzi mi o to, że w całej książce nie ma ani jednego wulgaryzmu, ale gdy dajmy na to bohater spada na łeb na szyję z dwunastopiętrowego budynku, to jego myśli sugerują, że klnie jak szewc. To się Hunter chwali, bo strasznie nie lubię, gdy w takiej sytuacji spadający ma w głowie coś w stylu „Holibka, zaraz się rozbiję na miazgę, ojojo!”. Podoba mi się realizm, to że nastolatki w Prawie o północy myślą jak nastolatki, a nie jak młodzi geniusze, wysławiają się jak na ich wiek przystało. Podoba mi się, że czytając tę książkę czuje się ich młodość.
Wodospady pokochałam za to, że czytając śmiałam się do książki (wiecie jak krzywo potrafią patrzeć się staruszki, gdy szczerzysz się z niewiadomego powodu czytając w komunikacji miejskiej?). I nie ukrywam, to właśnie tęsknota za humorem C.C. Hunter była jednym z ważniejszych powodów, które skłoniły mnie do sięgnięcia po ten zbiór nowel. I cholera jasna nie zawiodłam się! Autorka nadal jest świeża, nadal zaskakuje metaforami i ciętymi ripostami, nadal sprawia, że staruszki w autobusach piorunują mnie wzrokiem. Okej, w Prawie o północy ciężko znaleźć głębokie, natchnione cytaty, ale za to tych zabawnych jest… Cóż, może ja wam to przedstawię w ten sposób:
Tak, te różowe karteczki w 90% to cytaty, które mnie rozbroiły |
Próbowałam uszeregować te pięć nowelek „od najlepszej, do najgorszej”, ale tak się nie da. Pierwsze dwie były fenomenalne, bo były o Delli <3. Charakterek tej wampirzycy mnie zawsze rozbrajał, jej wygadanie i bezczelność, a do tego odwaga i upór są tym, co uwielbiam w żeńskich postaciach.
Historia o Mirandzie była równie dobra, no bo holibka, w niej był Perry! Kurczę, jak ja się za nim stęskniłam, nie wyobrażacie sobie. Poza tym zakończenie mnie zaskoczyło, i chociaż rodzinna tajemnica była dość oczywista, to Hunter rozegrała to ciekawie, a poza tym… Ej! To miało 166 stron! W tak króciutkiej historii nie było zbytnio czasu na snucie tajemnic, więc wybaczam autorce tę oczywistość.
Ostatnia nowela rozłożyła mnie na łopatki. Szczerze? Miałam ochotę ją pominąć. Nie lubiłam Fredriki, babsko mi na nerwy działało przez cały cykl o Wodospadach. Myślałam, że w tej historii będę czytać o niej i Lukasie. Ale to, co wymyśliła Hunter… Cholera jasna, to powinna być osobna książka! Ja chcę więcej tej miłości, chcę dużo, dużo więcej Fredriki i… takiego jednego pana <3. Dopiero w tej noweli miałam okazję poznać bliżej wilczycę, zrozumieć motywy, które nią kierowały. I wiecie co? Polubiłyśmy się. Ba! Myślę, że mogłybyśmy zostać przyjaciółkami. Oh! Gdyby tylko ten Obóz istniał naprawdę :’(.
Jedynie nowela o Chase’ie mnie nie ruszyła. Przeczytałam, bo przeczytałam, ale szału nie było. Wydaje mi się, że to przez to, że nie znam tej postaci. Nie mam pojęcia kim on jest, ale planuję przekonać się już wkrótce, jak najszybciej nadrabiając trylogię o Delli. Poza tym w tej historii chłopak ma zaledwie 14 lat i.. kurcze, jak na czternastolatka przystało jego głównym obiektem zainteresowań są piersi.
Apropo piersi. Wydaje mi się, ze autorka ma jakiś fetysz piersiowy. Poważnie, w każdej noweli przewija się motyw biustu. Oczywiście najwyraźniej został zaznaczony w historii Delli, która ma kompleks małych piersi. Kurczę, nie do końca to rozumiem. Serio biust jest taki istotny? No ale okej, ostatecznie nie przeszkadzało mi to jakoś zbytnio, raczej bawiło.
Co jeszcze.. Ach tak! Chłopcy. Mężczyźni. Bohaterowie płci męskiej. Cholera jasna, ja nie wiem jak Hunter to robi, ale w jej książkach nie sposób nie kochać męskich postaci. Każdy jeden jest nieziemsko przystojny, każdy ma nieodparty urok osobisty, każdy jest zabawny, i każdego chciałoby się wycałować od stóp do głów. Prawie o północy nie stanowi wyjątku – w każdej z nowelek mężczyźni są cudowni. Moimi numerami jeden zostali jednak dwaj zmiennokształtni – Perry i Steve. Cóż, chyba mam słabość do tego gatunku <3
Podsumowując: Hunter mnie nie zawiodła. Chciałam lekkości i humoru, chciałam wampirów, wilkołaków i zmiennokształtnych, i dostałam to wszystko pięknie zapakowane w pięć malutkich paczuszek. Nie wiem, czy mogę polecić tę książkę każdemu. Mnie irytowała nieznajomość Chase’a, więc może lepiej najpierw sięgnijcie przynajmniej po cykl o Wodospadach Cienia ;). Jednak jeśli czujecie, że nie będzie wam przeszkadzać brak informacji o którejś z postaci, to śmiało, bierzcie się za Prawie o północy!
Holibka, długie mi to wyszło… Ale nie bardzo wiem jak skrócić tę recenzję. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam, a jeśli jednak posnęliście w trakcie, to wybaczcie. Obiecuję dopracować umiejętność pisania recenzji zbiorów opowiadań/noweli, słowo blogera ;). Skoro ja się tyle ogadałam, to teraz kolej na Was!
Czytaliście już? A może macie w planach? Co myślicie o takim powrocie do Wodospadów? Zachęciłam Was? Zniechęciłam? Ululałam? Piszcie swoje opinie w komentarzach!
Buziaki ;*
Q.
Za książkę dziękuję księgarni Pan Tomasz
Nowele? Serio? Nie, nie dla mnie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńTeż się tego bałam, bo nie lubię takich zbiorów, ale tu... tu było lekko i przyjemnie ;) Hunter się spisała, nie cisnęłam książką za okno tak, jak miałam ochotę zrobić z kilkoma innymi zbiorami xD No ale nie każdy musi próbować, doskonale cię rozumiem :)
UsuńA ja właśnie czasami takie nowelki lubię, bo rozjaśniają nieco w temacie, jeśli są dodane do serii. A jeśli to oddzielne twory, to czasami miło poczytać coś krótkiego na jeden raz, kiedy wiem, że potem nie będę miała długo czasu, żeby sięgnąć po książkę, a nie chcę zapomnieć treści przez ten czas. XD
OdpowiedzUsuńA serii o Wodospadach cienia nie czytałam, ale to przez to, że ja z tymi wampirami, wilkołakami itd. to się nie za bardzo lubię, więc raczej sobie odpuszczę. ;)
Wiesz, zwykle nie sięgam po dodatki, bo mało jest serii, które lubię tak bardzo, żeby brać się za coś nadprogramowego że tak powiem ;). Z kolei nie lubię zbiorów opowiadań wielu różnych autorów, bo irytuje mnie skakanie między stylami :/. Ale Wodospady są tak bajeczne, że musiałam <3
UsuńWiem, wiem, że ty jesteś niewampirowa :P No cóż, nie każdy musi lubować się w krwiopijcach :D
Raczej ululałaś xD Nie no żarcik :D
OdpowiedzUsuńTy i Twoje ciągotki do genitaliów, a teraz do piersi? xD
Chciałam mieć tę książkę, póki nie dotarło do mnie, że najpierw powinnam przeczytać "Wodospady cienia", które już wciągnęłam na swoją listę ksiązek do przeczytania :D
Powiem Ci, że po raz pierwszy napisałaś coś pozytywnego o książce a ja nie jestem do niej przekonana. Nowele nie są złe, sama czytałam dodatek do cyklu o Sookie Stackhouse (mojego ukochanego) i też było przyjemnie, ale jednak to już nie było to.
Podejrzewam, że strasznie ciężko było napisać recenzję z takiego zbioru co? Ja ostatnio też pisałam, ale z dzieła Lovecrafta to się namęczyłam jak koń pod górę.
Będziesz musiała trochę pozmieniać jak to dla Pana Tomasza, chyba dosłownie tego nie wstawisz im na stronę co? xDDD
Buziaki :*
PS. Kupuj jak najszybciej Wiedźmę, chciałabym się pośmiać przy Twojej opinii xD
Nie nie, piersi mnie nie intererere xD
UsuńBierz się za Dary, a później za Wodospady!
Ej ale mnie samej ta recenzja nie do końca przekonuje, bo ni cholery nie wiedziałam jak to napisać. 5 osobnych historii, 5 ciekawych historii, ale tez 5 cholernie krótkich historii. Ani nie ma jak tego streścić, ani jak scharakteryzować bohaterów.. no a nie chciałam pisać recenzji na poziomie naszego ulubieńca -,- Tu akurat nie czułam niedosytu, Wodospady owszem, były lepsze, no bo 5 tomów robi swoje, ale Prawie o północy mnie zadowoliło w pełni ;)
Levecraft i te jego przymiotniki <3 Rozchwierutany <3
Piernicze, poszło takie xD
Wiedźmę kupuje we wrześniu, max w październiku :D Bo nie wiem jak będę stać z czasem :D
Buźki ;**
nie wierze, że mi to zrobiłaś! :D Już miałam narzekać, że przeczytałaś to przedemną ale jak nie czytałaś trylogii o Delli-znalazłam nowy punkt. Kobieto, ruszaj do księgarni bo Chase to chłopak z charakterem jakich mało. Mnie irytował, potem go kochałam, potem nienawidziłam itd. Przynim Perry i Steve wymiękają :/ ruszaj do księgarni tylko po wszystkie części z trylogi <3 :D recenzja świetna, co tu więcej pisać? Ja też nie czytam takich nowel. Zazwyczaj :D Dla Wodospadów Cienia również zrobiłam ogromny wyjątek <3 haha :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
PS. Chciałam odpowiedzieć na Paranormal Book Tag a nie ma go u ciebie na blogu. Usunęłaś go? Mam na niego odpowiadać czy nie?
Hahahha muszę to przeczytać, bez kitu, przecież to o DELLI!! <3 Ona była najlepsza, nawet lepsza od Kylie <3 Ale na chwilę obecną mam za dużo do czytania, wiec musi poczekać do września :'(
UsuńKochana Paranormal Bok Tag jest na blogu ;) Oczywiście że masz odpowiedzieć, cóż ty sobie myślisz?! XD Podeślę ci link u Ciebie ;*
Buziaki ;**
ale we wrześniu musisz już przeczytać :D możesz pod linkować bo go nie widze :D
UsuńBuziaki:*
Wow! Ale recenzja! :) Świetnie do tego podeszłaś :)
OdpowiedzUsuńA i cytaty idealnie pasują :)
Dzięki! A cytaty starałam się dobrać do tego, o czym jest mowa w akapitach :)
UsuńNowele? Serio nowele nigdy bym po nie, nie sięgnęła. O Wodospadach Cienia słyszałam, no jak można o nich nie słyszeć czytając bloga Olci. :D Wodospady cienia, naprawdę nie wiedziałam, że to są nowele. Książki przeczytam, bo uwielbiam humor i sarkazm. A przy tych nowelach wygląda na to, ze się ubawię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO tak, Ola ma hyzia na tym punkcie xDD
UsuńKochana Wodospady to powieść, jedynie Prawie o północy jest zbiorem (naprawdę dobrych) nowel :P
Oj ubawisz się, na bank :D
Buźki ;*
Ululałaś? Żartujesz sobie?! Ty tak genialnie piszesz, że nie da się zasnąć na Twojej recenzji!! Wszystko co napiszesz-choćby to była lista zakupów-czytam z mega dużym zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuń"Wodospadów cienia" nie czytałam (więcej grzechów nie pamiętam), ale słyszałam już tyle OCH-ów i ACH-ów, że czas najwyższy! Bardzo mnie zachęciłaś!! I jeśli mi się uda, już we wrześniu przeczytam pierwszy tom!
Buziaki kochana :*
O luju jak ja się szczerzę, gdy widzę Twoje komentarze :D <3
UsuńWyjątkowe jest to, że autorka trzymała poziom wszystkich nowelek, bo często zdarza się, że tylko jedna czy dwie są warte uwagi. Niestety "Wodospadów" nie czytałam, więc na pewno się za to nie wezmę ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Właśnie też byłam w szoku! Podejrzewam, ze ta o chłopaku byłaby równie dobra, gdybym znała tego bohatera, a tak to nie czułam z nim więzi, i stad ta niższa nota :D
UsuńPozdrawiam! :)
Chyba raczej książka nie dla mnie :/ nie przepadam za fantastyką jak pewnie już wspominałam. Ale bardzo ciekawa recenzja :) Daję okejkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
No, Twoja okejka to podstawa :D Wiem wiem, ty jesteś nie-fantasy, za to piszesz fantastyczne opowiadanie, które nadrobię, obiecuje, gdy tylko wygrzebię się z moich zaległości i obowiązków :*
Usuńxoxo
Szczerze powiedziawszy to nie czytałam, i nie miałam okazji mieć jej w rękach. Ale chyba w końcu trzeba.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja ;)
zapraszam do siebie na post o Zmianach na blogu, to dla mnie ważne. Proszę, zajrzyj :) http://want-cant-must.blogspot.com/2016/08/zmiany.html
Dziękuję! Już zaglądałam, komentowałam, czekam na Twoje posty ;)
UsuńJa szczerze mówiąc lubię takie dodatki do serii :D Jak na razie czytałam tylko dwie dodatkowe książki do serii Selekcja, ale jedne mam w planach,a na dwie kolejne czekam, aż zostaną wydane w Polsce. Takie nowelki to ciekawy dodatek do serii i nie raz rozjaśnia nam trochę rzeczy. Po tą nowelkę raczej w najbliższym czasie nie sięgnę, gdyż wolę przeczytać najpierw główną serię, ale jak na razie niezbyt mnie do niej ciągnie :P
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :* Bardzo miło się czytało :D
pomiedzy-wersami.blogapot.com
No jak to cię nie ciągnie? Musi cię ciągnąć zacząć! GRRR! :D
UsuńMykam do ciebie czytać o Pieśniarce :*
Jeszcze nie miałam styczności z tą serią, ale zaciekawiłaś mnie tą recenzją i gdy tylko będę miała okazję to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie
http://mylittlecross-stitch.blogspot.com/
Idealnie opisałaś to co sama zuję czytając ksiązki tej autorki! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki są bardzo fajne. Pierwszą książką którą przeczytałam z radością było Zaćmienie z serii sagi Zmierzch. Później przeczytałam jeszcze resztę sagi. Moja koleżanka (która też czytała zmierzch) poleciła mi właśnie serie o Delli i tak to się zaczęło. Teraz z zniecierpliwieniem czekam na święta by dostać książki o Kylie. :)
OdpowiedzUsuńP.S. Pozdrawiam Izę która rozpoczęła moją przygodę z wodospadami.
37 year old Information Systems Manager Ferdinande Ferraron, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like Los Flamencos and Knapping. Took a trip to Phoenix Islands Protected Area and drives a LS. hiperlacze
OdpowiedzUsuń