Hej Promyczki!
Tak jak mówiłam, dziś znów zabieram Was do podziemnego świata, do Livii, Ingiela, Serpa, i... pewnego tajemniczego posiadacza niezwykłych, zielonych oczu ;). Miłego czytania!
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Wybawienie.
W drzwiach Białej Sali stało wybawienie, i wgapiało się w niego szeroko otwartymi, miodowymi oczyma, z otwartą buzią. Szybko jednak zdało sobie sprawę, że musi wyglądać komicznie, bo zamknęło usta, i zacisnęło je w cienką linię.
Właśnie wysłuchiwał niemiłosiernie nudnego sprawozdania, które raz na dwa tygodnie zdawał mu Erys. Starszy mężczyzna, chociaż na co dzień tryskał humorem, to w kwestii swoich obowiązków był bezlitosny. Bezlitośnie, do szpiku kości n u d n y. „Chwała Bogini, że zesłała mi tę istotę!” – pomyślał.
Wybawienie przybrało postać dziewczyny o długich, ciemnobrązowych, poczochranych włosach, złocistej cerze, i nosie przyozdobionym w miliony drobnych piegów. Suknia nowoprzybyłej niegdyś musiała być całkiem ładna, jednak przeprawa przez Tunele pozostawiła na niej trwałe ślady z wody i mułu, których nie sposób było usunąć.
Cóż, wygląda na to, że liczba mieszkańców Barruan właśnie zwiększyła się o jeden, wypadałoby się więc przywitać.
- Witaj Virionie – jak zwykle dobrze wychowany Ingiel schylił się nisko w pokłonie, wyrażając tym samy szacunek dla swojego władcy.
Co prawda Virion już dawno uznał, że te wszystkie formalne gesty można ograniczyć do sytuacji specjalnych, jednakże Strażnik nadal zachowywał się nienagannie. Serapion z kolei jedynie skinął głową królowi, nie siląc się na ukłony. Virionowi zupełnie to nie przeszkadzało.
- Witajcie – odparł wstając z tronu. Przez myśl przebiegło mu, że musi w końcu znaleźć sposób, aby to cholerne czarne krzesło stało się bardziej wygodne. Zakładając, że spędzi na nim niewiadomo ile lat, czas najwyższy zadbać o swój kręgosłup… i siedzenie. – Widzę, że mamy… gościa - Virion przeszedł całą Salę i, stanąwszy naprzeciwko dziewczyny, skłonił się uprzejmie, i spróbował uśmiechnąć się krzepiąco. - Witaj. Domyślam się, że jesteś zagubiona, lecz obiecuję wszystko ci wy…
- Kim jesteś? – przerwała mu pytaniem, patrząc prosto w zielone oczy. – Mam wrażenie, że już cię gdzieś widziałam.
- To raczej niemożliwe – odparł skonsternowany. – Nie, to na pewno niemożliwe. Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Virion Heroi, jestem królem Barruan, i panem na tym zamku. A jak tobie na imię? – zapytał uprzejmie. Miał wrażenie, że przeprowadza tę rozmowę po raz tysięczny. Te same uprzejmości, te same pytania od tylu lat…
- Jestem Liwia. Liwia Oharra, i żądam wyjaśnień – odpowiedziała hardo, zadzierając ku górze swój drobny, piegowaty nosek. – Co to za miejsce? Czemu mnie tu przyprowadzono? Dlaczego nie pozwolono mi wrócić do studni? I czym u diabła są te światła?! – Ostatnie pytanie wymówiła podniesionym tonem, wskazując na świetlistą kule unoszącą się nad progiem za jej plecami.
Światełko nie ośmieliło się przekroczyć drzwi, czekało w korytarzu na wyjście dziewczyny. Do Białej Sali mogło wlecieć jedynie jego Światło, które teraz bimbało u stóp tronu goniąc za podziemną ćmą. Promienista kula, która zwabiła tu Liwię nie ośmieliłaby się przekroczyć tego progu, chociaż Virion nie dowiedział się nigdy czemu tak się dzieje. Tak było od kiedy pamiętał, jeszcze gdy na Czarnym Tronie zasiadał jego dziadek. Tylko Światło króla nie bało się przebywać w Białej Sali.
- Moja droga, spokojnie – Virion uniósł delikatnie dłonie w pojednawczym geście. Właściwie robił to już automatycznie, bez zastanowienia. Zastanawiał się ile razy będzie musiał jeszcze przeprowadzać tę rozmowę z kolejnymi kobietami. – Wszystko ci wyjaśnię, jednak nie dziś.
- C u d o w n i e – odpowiedziała Liwia, uśmiechając się przy tym sarkastycznie. Virion był zaskoczony jej odwagą. Zwykle kobiety są onieśmielone, przerażone i zagubione. Jeszcze nie spotkał takiej, która pokusiłaby się o sarkazm w rozmowie z nim. To było… ciekawe. Takie ożywcze, świeże. - Kiedy więc znajdziesz dla mnie czas w swoim napiętym grafiku… królu? – spytała głosem tak niewinnym, tak potulnym, że Virion nie mógł powstrzymać cisnącego się mu na usta półuśmieszku.
„O tak, to może być ciekawe” – pomyślał.
- Jutro, oczywiście - odparł udając, że nie wyczuł nutki sarkazmu
ukrytej w pytaniu dziewczyny. – Erys zjawi się u ciebie w południe, aby wskazać
ci drogę do zamkowych alei. – Virion przywołał skinieniem starszego mężczyznę,
który idąc ku nim sprawdzał spis mieszkanek Barruan.
- Jak to „zjawi się u mnie”? – na
twarzy Liwii malowało się wszechobecne niezrozumienie.
- To właśnie kolejna rzecz, o
której chciałem ci powiedzieć. – odparł. – Za chwilę Erys zaprowadzi cię do
twojego nowego domu i wyjaśni…
- Że proszę GDZIE?! – dziewczyna cofnęła
się o krok, z niedowierzaniem kręcąc głową. – Ty sobie żartujesz, prawda?
- Liwio! – syknął Ingiel. – Pamiętaj,
z kim rozmawiasz.
- Oh, doskonale wiem z kim
rozmawiam. Z porywaczem w wyszukanym wdzianku! – zlustrowała go od stóp, do
głów, aż napotkała promienny uśmiech króla. Sapnęła wściekle. Virion bawił się
przednio. – O czym on mówi? Jaki nowy dom?! Ja już mam dom. Właśnie planowałam
założyć drugi, gdy to cholerne światło przywiodło mnie do tej przeklętej
jaskini!
- O widzisz, to się doskonale składa,
bo już dziś założysz nowy dom – odparł Ingiel poważnie. – Tutaj. W tej p r z e k
l ę t e j j a s k i n i.
- Ingielu, uspokój się. – Virion postanowił
zainterweniować. Oddanie Strażnika było godne podziwu, ale nie powinien
atakować tej dziewczyny. W końcu to nie jej wina, że się tu znalazła… no, przynajmniej
nie zupełnie jej wina. – Liwio, przysięgam, że na wszystkie pytania odpowiem
jutro. Dziś potrzebujesz odpoczynku, kąpieli i… spokoju. No i może nowej sukni.
Erys pokarze ci drogę do krawcowej Elastry.
- Nie chcę żadnej sukni, na
Boginie! Chcę do domu. Pozwólcie mi wrócić do mojego Arsiene! – dziewczyna przebierała
w miejscu nogami. Aż ją nosiło z powstrzymywanej złości, ale starała się
opanować, przy czym efekty tych starań nie były zbytnio owocne. – Proszę –
dodała.
- Obawiam się, że to niemożliwe. –
odparł poważnie Virion. Nienawidził tego uczucia. Nienawidził odbierać im
wolności... ale nie miał innego wyjścia. – Liwio, od dziś stałaś się oficjalnie
mieszkanką Barruan. Erysie, pokarz jej gdzie teraz zamieszka – to powiedziawszy
wyminął dziewczynę i Strażników, i opuścił Białą Salę.
Nie czekał na odpowiedź Liwii. Nie
chciał kolejny raz patrzeć na człowieka, któremu odebrał cały świat.
Pora zacząć przygotowania do
kolejnego Balu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Podobało Wam się? Chcecie więcej, czy strzelić w diabły to opowiadanie? Macie jakieś uwagi? Może coś mogłabym poprawić? Czeka na Was w komentarzach!
Buziaki ;*
Q.
*o* jest cudowne! świetny pomysł by teraz zielonokiego dać na narratora <3 Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Liwii. Myślę, że z tą dziewczyną będzie inaczej niż z innymi ponieważ jest uparta :D a no i ciekawii mnie to światło które stało za nią, nie weszło do pałacu oraz czekało na nią. hmmm ile tajemnic :D Jakieś uwagi? To co zawsze :D Pisz dłuższe :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
zlodziejka-zapisanych-stron.blogspot.com
Ps: Trudno mi to napisać ale twój komentarz pod moim postem został usunięty przez Magdę. To chrześnica mojego taty(na niecałe 2 latka) i właśnie odpisywałam na komentarze gdy ona wzięłą drugą myszkę i zaczęła klikać. Przepraszam. Jednak dziękuje za twój komentarz <3
Zastanawiałam się, czy dobrym pomysłem jest zmiana narracji :p Ale uznałam, ze to może być ożywcze i ciekawe ;) Cieszę się, że ci się spodobało :D Dłuższe napiszę kolejne. W sensie kolejne historie, bo Liwia zostanie na blogu, a inne opowieści planuję spisać najpierw w całości, a później... kto wie, może coś się wyda?:D
UsuńKurczę ;/ A ja już nie pamiętam cóż to ci napisałam :, Ale obiecuje komentować kolejne posty, tak więc nie zabraknie ci mnie! ;P
Liwia patrzę nie da się zagonić w kąt i walczy o swoje! I dobrze! :D Ciekawe co wyniknie z tym zielonookim. :D
OdpowiedzUsuńCzytaj dalej, a się przekonasz! :D
UsuńJeszcze się pytasz? Oczywiście, że chcemy więcej!
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę!! Ty jesteś bez serca :*
Wprowadzasz nam tutaj zielonookiego, a po chwili: PUF! Nie ma go!!
O moja droga! Uwaga jest!-dłuższe rozdziały!! Bo poleci foch!
A tak już serio, to: to było niesamowite!!
Liwia pokazała pazurki-zaczynam ją lubić coraz bardziej!
Virion-OMÓJBOŻEZNALAZŁAMMĘŻA!!!!! ♥♥
Jestem tak podjarana! Chcę wiedzieć, co będzie dalej!!
Po co oni ją porwali i czemu jest jakimś wybawieniem; co to za światełka i czy będę mogła zanucić pod nosem: "Miłość rośnie wokół nas"????
Dziewczyno Ty to naprawdę nie masz serca! Zostawiać nas tak z myślami kotłującymi się w głowie i pędzącymi z prędkości rakiety-to jest znęcanie się. Przez Ciebie oszaleję! BUAHAHAHAHAHAH :D Możesz mnie odwiedzać w psychiatryku-będę zaszczycona! :D
Kiedy czytałam TO NIEZIEMSKIE OPOWIADANIE zdążyłam uśmiechnąć się kilka razy, więc jesteś genialna!
Uwielbiam Cię! Kocham Cię i w dupie mam to, że Twój chłopak to czyta! To jest siostrzana miłość! :D
Buziaki!! :* :* (czekam na kolejny!)
Hahhahahha umarłam Marto xD leżę i nie wstaję xDDDD Uwielbiam twoje komentarze, twojego bloga i całą ciebie uwielbiam <3!
UsuńW psychiatryku poproś pana Stasia, coby ci dał pokój po sąsiedzku ze mna :D Będę ci pukać w ścianę po nocach :D
Nie zdradzę nic co do światełek, miłości, a tym bardziej porwania Liwii, ale kilka wstępnych wyjaśnień dostaniesz w kolejnym fragmencie... albo tym na-następnym... bo w sumie nie wiem czy lubię was na tyle, żeby odpowiedzieć na pytania tak wcześnie >;)
Buziaki ;**
Ej to jest dobre! Zaczyna mi się podobać. We wrześniu będzie trzeba znaleźć czas między zakuwaniem do matury na czytanie kolejnych rozdziałów. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://alive117.blogspot.nl
Cieszę się, ze ci się spodobało :D I oczywiście mam nadzieję, ze zostaniesz z Liwią i Virionem :P
Usuń