Czołem Szprotki!
Myślałam, ze będzie gorzej. Nawet troszkę się tej książki cykałam, bo
poprzedniemu tomowi miałam kilka rzeczy do zarzucenia, a tymczasem… no chyba
nie myślicie, że zdradzę wam co i jak już we wstępie? Chodźcie, opowiem wam co
mnie oczarowało w historii Sawyer i Isaaca, czyli Feel again autorstwa Mony Kasten ;).
Jako że pierwszy tom podobał mi się ogromnie, a drugi był po prostu
„dobry”, pojęcia nie miałam czego spodziewać się po trzeciej części serii Again. Skłaniałam się raczej ku temu, że
będzie słabsza od swoich poprzedników… zupełnie niesłusznie. Mona Kasten wciągnęła mnie w świat
studentów z Woodshill właściwie od pierwszego rozdziału. Przyczynił się do tego
z pewnością fakt, iż tym razem autorka raczej nie odbiegała zbytnio od głównego
wątku, czyli rozwijającej się relacji Sawyer i Isaaca, a jeśli nawet, to były
to niezbyt dalekie wybiegi. Jasne, historia nie kręci się wyłącznie wokół
miłostek (co jest oczywistą zaletą), bo mamy tu też wątek pracy na zaliczenie
Sawyer, są poruszane kwestie problemów głównych bohaterów (o czym za moment
opowiem ciut więcej) i kilka innych pobocznych historii. Nie są one jednak
wypychane na pierwszy plan, nie nudzą nas i nie odciągają na zbyt długo od
tego, co tygryski lubią najbardziej. A co tygryski lubiącc najbardziej w tym
przypadku?
Dwójkę protagonistów i ich wewnętrzny (a w przypadku Isaaca również
zewnętrzny <3) rozwój! Z początku miałam spore obawy co do transformacji
głównego bohatera męskiego, bo jednak zrobić
z nerda bad boya na czterystu stronach? No trochę jest to porywanie się z
motyką na słońce. Istniało spore ryzyko, ze wypadnie to blado i
nierzeczywiście, a tymczasem cały proces
przemiany tak mnie wciągnął i zafascynował, a jednocześnie przebiegał tak
naturalnie, że nie mogę się do niego nijak przyczepić.
Od samego początku Isaac trafiał w moje gusta – był
przeuroczy, oddany, inteligentny i czułam, że ta postać rozwinie się w kogoś
jeszcze bardziej ciekawego. Dodatkowo historia, którą skrywał była bardzo
ciekawa, a przy tym ostatecznie wzruszająca.
Jeśli zaś mowa o Saawyer,
to mogłabym się z nią zaprzyjaźnić (zakładając, że by mnie do siebie
dopuściła). Była to postać harda,
wygadana i w pewnym sensie pewna siebie, chociaż, zważywszy na jej przeszłość,
ta pewność siebie często jej szwankowała i stanowiła źródło wielu problemów i
nieporozumień. Szczerze mówiąc na początku obawiałam się, że Kasten znów
przerysuje historię głównej bohaterki i nie będę w stanie w nią uwierzyć (tak
jak to było w drugim tomie z Dawn), ale nic z tych rzeczy. Na szczęście wraz z
upływem stron na światło dzienne wychodziły nowe fakty, które uzupełniały luki
w opowieści o tym, co spotkało Sawyer i czemu była taka, a nie inna.
Feel again pochłania się na jednym wdechu. Ja, chociaż nadal
walczyłam z remontem, zjechałam cały Rzeszów i wszystkie sklepy budowlane,
ogarniałam ekipę od remontu i czort wie co jeszcze, jak już dopadłam wieczorem
książki, tak przerywałam czytanie dopiero wtedy, gdy oczy wypadały mi z orbit.
Wystarczyły mi dwie noce i kawałek niedzielnego popołudnia aby dotrzeć do
ostatniej strony. Kasten ma bardzo lekki
styl, często gęsto przeplatany świetnym humorem widocznym głównie w dialogach.
Te z kolei wypadają całkiem naturalnie – mamy do czynienia z studentami i to
właśnie rozmowy studentów śledzimy. Wymiany zdań nie są infantylne, ani zbyt
poważne. Są w sam raz. No, i nie ma tu
żadnych zapychaczy, chwała niebiosom!
Pewnie jesteście ciekawi jakie
problemy poruszyła autorka w tym tomie ;). Cóż, jest tego troszkę. Zaczyna
się od tego, jak krzywdzące słowa
mogą wpłynąć na nasze zachowanie. Pojawia się wątek gnębienia przez rówieśników w szkole i tego, jak brutalne i
nieczułe potrafią być dzieci. Jest tu też poruszona kwestia wychowywania się bez rodziców, jest mowa o podkopywaniu pewności siebie przez
bliskie nam osoby. Jest tego całkiem sporo, bo na pewno nie wymieniłam
wszystkich tematów, które podejmuje w swojej książce Mona Kasten. Co świetne, wcale nie sprawia to, że
historia robi się ciężka. Owszem, skłania nas do intensywnego myślenia o
niektórych sprawach, o których na co dzień się nie myśli, ale robi to w bardzo
subtelny sposób. Wydaje mi się, że chociażby z tego powodu warto po nią
sięgnąć i jeśli macie do wyboru X młodzieżowych romansów, a wśród nich znajduje
się Feel again… to ja bym poważnie
rozważyła jego kandydaturę ;).
Podsumowując – podchodziłam do
tej książki z lekko sceptycznym nastawieniem, a potem ze strony na stronę
przekonywałam się, że było to nieuzasadnione. Zaryzykuję nawet
stwierdzenie, że Feel again przebija Begin again! Tak więc śmiało, jeśli tylko
macie sposobność i chęci – bierzcie się za trzeci tom serii Again. Zapewni wam on kilka godzin relaksu, ale nie takiego odmóżdżającego, bo
mimo wszystko książka skłania do przemyśleń. Będzie miło, romantycznie i
wciągająco – mówię wam!
Znacie serię Mony Kasten? Planujecie sięgnąć po trzeci tom? A może już macie go za sobą? Piszcie, czekam!
Buziaki ;*
Ula
Tytuł oryginalny: Feel again
Seria: Again
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Data premiery:22.08.2018
Ilość stron: 344
Wydawnictwo: Jaguar
źródło opisu: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4816698/feel-again
Muszę jeszcze nadrobić dwa poprzednie tomy. 😊
OdpowiedzUsuńPierwszy tom był cudowny, drugi tak samo, więc jestem straaasznie ciekawa trzeciego! Mam nadzieję, że już niedługo będę go mogła przeczytać :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Podobała mi się ta powieść, ale jednak lepiej oceniam "Trust again" od "Feel again".
OdpowiedzUsuń