Czołem Książkoholicy!
Nie, to przywitanie nie jest przypadkowe. Albowiem dziś nie mam dla
was recenzji, za to mam coś lżejszego – post z przymrużeniem oka. I was też
proszę o to, abyście czytali go z na wpół przymkniętym oczkiem, dobrze? Umowa
stoi? ;)
Zastanawialiście się kiedyś jakie zdania nie padną z ust
książkoholika? Bo ja owszem, i właśnie o
tym dziś będzie. Pozwólcie, że przedstawię wam spis jedenastu wypowiedzi,
którymi prawdziwy bibliofil prędzej by się udławił, aniżeli wypuścił je z
swojego gardła, przez usta, aż do uszu osób trzecich :).
„NIE MAM
JUŻ MIEJSCA NA WIĘCEJ KSIĄŻEK”
Żartujesz sobie? Najpierw pakujesz wszelkie pierdółki do pudeł.
Później uznajesz się, że kwiatki na parapecie to takie małe drzewka, z drzew
robi się papier, książki są z papieru, więc zasadniczo można wywalić te zielone
cudaki w doniczkach i zastąpić je ślicznym stosem książek.
Następnie dochodzisz
do wniosku, że rybki, żółwie, papugi i inne tarantule świetnie by się miały w
pokoju rodziców, brata, ewentualnie w kuchni, i tym sposobem zwalniasz kawałek
powierzchni, która idealnie nada się na twoje kolejne papierowe dzieci.
Kolejnym etapem jest wywalenie łóżka i wstawienie w jego miejsce kolejnego
regału – w końcu ludzkość tyle czasu spała w jaskiniach na gołym kamieniu, i
jakoś przetrwaliśmy, więc co ci zaszkodzi, jeśli przerzucisz się na spanie w
śpiworze na podłodze? Z resztą podobno spanie na twardym jest zdrowe (gdzieś o
tym czytałeś).
Ostatnim, desperackim krokiem jest kitranie tych najstarszych,
najbrzydszych, tudzież najgorszych książek do pudeł. W prawdzie serce się
kraja, ale hej! Przecież nadal je masz, tak?
Teraz tylko trzeba wykombinować
sposób na to, żeby balkon w bloku przebudować na przedłużenie pokoju i wstawić
tam regał. Jaki to jest problem? ;)
„JESZCZE JEDEN
ROZDZIAŁ I IDĘ SPAĆ”
(powiedziane
i dotrzymane!)
Tik… tak…. Tik… Tak… Przecierasz oczy i zerkasz na zegar. W ciemności
widzisz, jak krótsza wskazówka niebezpiecznie zbliża się do smukłej jedyneczki
na zegarowej tarczy. Cholera, czas najwyższy odłożyć tę książkę, bo jutro nie
wstaniesz! No ale… chyba nic się nie stanie, jeśli dokończysz rozdział, prawda?
Pięć minut cię nie zbawi, czytasz. I czytasz… i czytasz… i ziewasz… i czytasz…
tik… tak… tik… zerkasz na zegar i oczom nie wierzysz. 3:30. Szlag by to… no
nic, dokończysz ten rozdział i tym razem NAPRAWDĘ na tym koniec. Jasne ;)
„KUPUJĘ ZA
DUŻO KSIĄŻEK”
Patrzysz na wyciąg z konta i oczom nie wierzysz. Przekroczyłeś debet!
Czyżby bułki podrożały? A może to masło? No bo przecież na pewno winowajcą nie
są książki. Nie ma bata. Co to, to nie. I nic to, że nie minęła nawet połowa
miesiąca, a ty odebrałaś już piątą przesyłkę z księgarni… ;)
„NIE MAM OCHOTY
NA WEJŚCIE DO KSIĘGARNI”
Włóczysz się po tej pieprzonej galerii od czterech godzin, a swetra, w
którym nie wyglądałbyś jak nieporadny kłębek wełny jak nie było, tak nie ma.
Masz już dość. Jedyne o czym marzysz, to czym prędzej wsiąść w autobus i wrócić
do domu, zdjąć obgryzające cię buty, zaparzyć sobie ogromny kubek herbaty,
wpakować się do łóżka i zabrać za książkę. Kierujesz się do wyjścia sprawdzając
rozkład. Masz akurat tyle czasu, aby dojść na przystanek… i wtedy przechodzisz
obok księgarni. A ona kusi. Oj kusi. (nie masz na to czasu!) Z wystawy patrzą
na ciebie intrygujące nowości. (jesteś padnięty!) Gdzieś tam w głębi czają się
nieco starsze perełki… och, chrzanić to! „Pojadę następnym…” - myślisz, przekraczając próg księgarni.
„PRZECZYTAŁEM JUŻ WSZYSTKO, CO CHCIAŁEM PRZECZYTAĆ”
Legenda głosi, że któryś książkoholik kiedyś w pełni zaspokoił swój
książkowy głód. „Cóż, mnie to na pewno nie dotyczy.” – właśnie ta myśl
przebiega ci przez głowę, kiedy dopisujesz do swojej listy Must read dwusetną książkę… ;)
„OKŁADKA
JEST MI ZUPEŁNIE OBOJĘTNA”
Niby mam uczyła, że ważne jest to, co jest w środku. Niby wiesz, że
nie powinieneś się dać przekupić tłoczeniom i brokatowym napisom. No i
pamiętasz, że ilustracje wcale nie są ważne, liczy się treść. A poza tym jesteś
już zdecydowanie za stary na tę książkę… Oh, kogo ty oszukujesz? Przecież i tak
kupisz sobie tę książkę chociażby po to, żeby móc postawić ją na swojej półce i
nacieszyć oko. I niechaj ten, kto nigdy tak nie zrobił pierwszy rzuci
kamieniem!
„MAM JEDNĄ,
ULUBIONĄ KSIĄŻKĘ”
A teraz wyobraź sobie, że za moment wszystkie książki na ziemi znikną.
Rozpłyną się w powietrzu, niczym cichacz puszczony na wietrze i już nie
powrócą. Zostaną po nich tylko wspomnienia. Możesz jednak ocalić jedną książkę.
Jedną, i tylko jedną z wszystkich, które tak bardzo kochasz. Potrafiłbyś
wybrać? Oddzieliłbyś jeden tom z całej serii? A może wyłonił jakąś świetną
jednotomówkę, spośród dziesiątek świetnych historii? Podołałbyś takiej
odpowiedzialności? „Ni cholery. Nie. Nie zmuszajcie mnie do tego!” – mamroczesz
siedząc w kącie i kołysząc się w przód i w tył.
„NIGDY NIE MIAŁEM
KACA KSIĄŻKOWEGO”
Jasne. I wcale nie znasz tego uczucia pustki i beznadziei, kiedy
bezduszny autor morduje twojego ulubionego bohatera w ostatnim zdaniu powieści
i pozostawia cię z niczym? Albo tego tępego bólu w klatce piersiowej, który
czujesz, kiedy na ostatnich stronach powieści pan X i pani Y wbrew wszystkiemu
nie dostają happy endu, na który, do diaska, zasługiwali? I nigdy nie zdarzyło
ci się wysmarkać paczki chusteczek i zalać książki słonymi łzami? Uważaj, bo
uwierzę.
„MAM ZA
DUŻO KSIĄŻEK”
Patrzysz przez okno na odjeżdżający samochód kuriera, który wymija
kierującego się do twoich drzwi listonosza. Czym prędzej lecisz do domu
odstawić karton z książkami. Cholera, ciężkie to! Niby tylko 10 kilo, a jednak
rączki cię bolą. Zbiegasz do frontowych drzwi akurat w momencie, w którym
listonosz dzwoni dzwonkiem.
- Dzień dobry pani Gosiu, ja z paczką. A pani to czyta to wszystko?
Toć jest dopiero dziesiąty, a ja już czwartą przesyłkę pani niosę!
Przewracasz oczami. Oni nigdy nie zrozumieją. Odbierasz paczkę,
bierzesz ją w objęcia i popychasz tyłkiem drzwi, no bo przecież ręce masz
zajęte. Odnosisz pudło do pokoju i czujesz wibrowanie w kieszeni. Zerkasz na
ekran telefonu: „Możesz już odebrać swoją paczkę w paczkomacie…” Doskonale!
Jeszcze tylko dwie przesyłki, i będziesz miała wszystko czego potrzebujesz… w
tym miesiącu :)
„NIE, NIE
CHCĘ MIEĆ WŁASNEJ BIBLIOTECZKI”
Takie bajki to opowiadaj komuś innemu. Na pewno już zmierzyłeś wymiary
ścian, sprawdziłeś ile cię wyjdzie kupno tego pięknego regału z IKEA, a do tego
jakiegoś wygodnego fotela… i może jeszcze jednego regału, takiego nietypowego?
Albo wiszących półek? A może by tak zbudować cały dom z książek? Oj, chyba się
za bardzo rozpędziłeś! Chociaż jakby tak… No bo
w sumie czemu nie?
„NIE
ZMIESZCZĘ TU KSIĄŻKI”
Błąd. Choćbyś miał wypakować z torby/plecaka połowę rzeczy i opchnąć
je po kieszeniach, albo wpakować do torebki dziewczyny/plecaka chłopaka,
książka na pewno jakoś się wciśnie do TWOJEJ torby. Zawsze przecież istnieje
ryzyko, że porwą cię kosmici, i co ty biedny poczniesz w tym UFO bez czegoś do
czytania? A jeśli nagle meteoryt grzmotnie w twój dom i zniszczy wszystkie
książki? Oj nie, musisz mieć przy sobie choć jedną, tak na wszelki wypadek. No…
może nie jedną. Może cztery?
To już wszystko na
dziś. I jak, zgadzacie się ze mną? A może macie inne pomysły? Na ile w skali od
0 do 11 jesteście książko holikami? Czekam na was w komentarzach!
Całuję i proszę was,
dbajcie o drzewa, bo jeśli się skończą, to skąd weźmiemy tlen, by móc oddychać?
Bez oddychania nie da się czytać!
Q.
Dokładnie tak! Wszystkie te teksty nigdy nie padły z moich ust ;)
OdpowiedzUsuńHahahaha :) świetny wpis, doprawdy :)
OdpowiedzUsuńNoszę codziennie wielgachną torebkę, bo zawsze mam przy sobie książkę lub dwie + czytnik + milion innych rzeczy, które wyciągam, jeśli jakieś grubsze tomiszcze próbuje mi wmówić, że go nie zmieszczę :D
Zgadzam się ze wszystkim :D :D
OdpowiedzUsuńŚwietny post ;)
Okładka nie jest mi obojętna, ale ja mam takie dziwne nastawienie, że o ile mnie nie zachęca, to zniechęcić już może :)
OdpowiedzUsuńDodałabym do tego:
OdpowiedzUsuń- Po co Ci tyle książek?
- Nie rozumiem pytania :)
Trafiłaś w dziesiątkę, no może poza kacem książkowym, ale za to mam zamiar zabrać się w artykule, który planuję ;)
http://favouread.blogspot.com
STUPROCENTOWA JA!
OdpowiedzUsuńA takie proste "Nie mam ochoty czytać" lub "Zmęczyło mnie czytanie, zrobiłabym coś innego"? :D
OdpowiedzUsuńJakbym czytała o sobie:)
OdpowiedzUsuńJa tam wiecznie marudzę, że wydaję za dużo kasy na książki, chociaż wcale nie przeszkadza mi to kupować dalej. No i zdarza mi się mówić, że mam za dużo książek i że nie mam już na nie miejsca (mam nadzieję, że w ten sposób zmobilizuję tatę, żeby dorobił mi regały :D).
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu i potwierdzam, że post jest dowcipny :)
Mam tylko jedną małą uwagę: "Patrzysz na wyciąg z kąta i oczom nie wierzysz. Przekroczyłeś debet!" - dlaczego wepchnęłaś biedny wyciąg do kąta? :D
To z balkonem to wcale nie jest taki głupi pomysł... Tylko trzeba znaleźć dobrego architekta i wykonawcę. Myślę, że jak poprosisz Janusa to ci zrobi, hehe
OdpowiedzUsuńIleż to ja razy uznawałam, że jednak ten podręcznik do matmy nie jest mi potrzebny, koleżanka i tak go weźmie, żeby mi się tylko książka zmieściła na nudną historię? Po co mi słuchać o królach elekcyjnych jak tu tyle do czytania xd
Urszulo moja droga, konto bankowe nie pisze się z "ą" XD
Pozdrawiam!
No normalnie cała ja, chociaż z czytaniem po nocach wstrzymuję się do piątku/soboty. Jednak wstawanie o 5-tej ma swoją cenę, ale czasami zdarzy się "jeszcze jeden rozdział", a potem chodzący trup :D A miejsce na książki ostatnio się znalazło - zrobiliśmy z tatą regał. Jeszcze kawałek miejsca zostało. Lubię być książkoholikiem, a pani w kiosku ruchu chyba niedługo będzie miała mnie dość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
#LaurieJanuary
Świetny post, ale chyba część rzeczy powiedziałam albo powiem w przyszłości, więc nie jestem książkocholiczką, świadczy o tym również to, że rzadko kupuję papierowe dzieci (i te czytnikowe też) :( Czekam na więcej takich postów!
OdpowiedzUsuńKsiążkoholik 9/11
OdpowiedzUsuńW ramach terapii ostatnio nie weszłam do księgarni. Bolało, ale się udało!
Poza tym u mnie na razie czas na zdejmowanie cudaków z okien i zastąpienia książkami. Jeszcze cudem książki mieszczą się na półkach, ale mało brakuje...
Pozdrawiam!
Zapraszam do mnie.
Zrobiłaś mi tym postem dzień, chociaż na brak miejsca marudze notorycznie to i tak upycham coraz więcej pierdół do półek, aby mieć więcej miejsca na książki :D
OdpowiedzUsuńJakie to prawdziwe xD Świetny tekst, pośmiałam się do monitora :) Co do torebki, to książka jest pierwszą rzeczą, którą tam wpycham xD A małe torebki kupuję dobierając ich rozmiar tak, żeby na pewno zmieściła się chociaż jedna książka :P
OdpowiedzUsuńŚwietnie przedstawiłaś "bookloversów" :) Czyta się to bardzo zabawnie... A potem człowiek uświadamia sobie, że to prawda i uśmiech troszkę oklapuje (zwłaszcza jeśli chodzi o wydawany hajs na kolejne książki... Nie jest tanio! Twój portfel krzyczy precz, ale jesteś głuchy...)
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim i podpisuję pod tym rękami i nogami :) zwłaszcza, że z braku miejsca na półkach trzymam książki w dziwnych miejscach, a portfel woła o litość :D
OdpowiedzUsuńRzucam kamieniem (albo jakąś cegłą, czyli na przykład słownikiem)! Totalnie nie interesuje mnie trzymanie książek dla okładek :P
OdpowiedzUsuńDla mnie książki w serii mogą być nawet nie do pary! I nie dostanę przez to estetycznego zawału serca.
Łącznie to chyba z trzema punktami się nie zgadzam, a tak to wszystko prawda! Aaale, po co ja ci to mówię? Przecież świetnie zdajesz sobie z tego sprawę, nie? ;)
Mieszkając w małym pokoju z siostrą nie ma za bardzo miejsca, by sobie książkami dogadzać, dlatego ostatnio nawet próbuję sprzedać niektóre podręczniki, a resztę, jeśli się nie uda, to oddam bibliotece po przeczytaniu ich. Jak już się na swoje przeprowadzę, to może wtedy sobie pofolguję! zapełnianie pustej półki książkami czyni moje serce pełne psychopatycznej przyjemności <3
Pozdrawiam!
Przyznaję się, że kac książkowy dopada mnie rzadko, ale, fakt, jak już mnie złapie, to na całego. Zdarza się to zawsze przy czytaniu HP... Co do pierwszego punktu, to u mnie jest on trafiony na 100%. Bez przerwy myślę o tym, co mogę wynieść z pokoju, żeby zmieścić więcej książek. Obawiam się, że za jakiś czas pozbędę się biurka, łóżka i szafy, żeby żyć w szczęściu pośród moich stosów <3
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Zgadzam się z Tobą. Jednak co do drugiego, u mnie sen wygrywa z książką... no chyba że trafię na ciekawy moment :)
OdpowiedzUsuńPrzegenialny post! ❤ Jakbyś pisała o mnie😁❤❤ Boję się, że będąc jutro w Krakowie, znowu jakaś księgarnia mnie skusi😁 Cieżkie życie😁
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na ostatnią recenzję😘
karolinaiwaniec.blogspot.com
PS Obserwuję❤
UsuńJakie to jest prawdzie Cudowny post i nie spodziewałam się, że można tak to fajnie napisać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :D
https://gosiaandbook.blogspot.com/2017/07/wywiad-z-hersiak.html
A ja lubię narzekać, że za dużo kupuję, mam dużo książek i nie wiem, jak książki się zmieszczą xd
OdpowiedzUsuńW galerii mam tylko empika, więc raczej też już się ogarnęłam z bieganiem doń, bo jest po prostu za drogo... No ale reszty chyba nie xd
Pozdrowienia!
tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com
Nie no z przymrużonym okiem czytać nie będę bo potem mnie boleć będzie :P
OdpowiedzUsuńEj, ale ja naprawdę nie mam miejsca na książki :/
No ja to nie mówię, że jeszcze jeden rozdział, bo nie mam komu już mówić, wszyscy mają mnie dość :( No, ale ja tak samo jak kocham czytać książki, tak kocham i spać, więc...jeśli jestem zmęczona to idę spać, a le jeśli nie jestem to czytam...zwłaszcza teraz, bo naoglądałam się seriali o zombie i teraz się boję w nocy spać xDD
Mi to zazwyczaj tata mówi, że za dużo książek kupuje, no ale...była promocja :')
Ej, ty, a le ja chyba naprawdę nigdy nie miałam kaca książkowego O.o Wydaje mi się, że jeszcze żadna książka mnie na tyle nie zachwyciła. Zazwyczaj mam tak, że całkowicie wtapiam się do książkowego świata, a nigdy powieść się kończy to po prostu z niego wychodzę :p Jedynego kaca jakiego miałam to po Ani z zielonego wzgórza :(
Buziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Jeszcze u mnie pasowałoby "Nigdy nie kupiłam żadnej książki na wyprzedaży w Biedronce" :D
OdpowiedzUsuńNajprawdziwsza prawda! Zgadam się ze wszystkimi podpunktami!
OdpowiedzUsuńA wybór jednej książki, którą bym miała ocalić jest niemożliwy i przerażający zarazem! Ale jak? Tylko JEDNĄ KSIĄŻKĘ?!
Książkoholik 11/11 ze mnie! :D
Genialny wpis! ❤
pozdrawiam,
liveandletread
Justyna
https://live-and-let-read.blogspot.com/
Zgadzają się tylko niektóre kwestie, hahahaha! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny, genialny pomysł na post. :D
Ja jestem inna w dwóch kwestiach - bardzo szybko zasypiam, za bardzo! Potrafię zasnąć czytając książkę i obudzić jak spadnie mi ona na twarz :D A druga kwestia - wyznaczyłam sobie miesięczny limit książek. Nie kupuję ani jednej więcej, inaczej bym zbankrutowała :)
OdpowiedzUsuńwszystkie punkty u mnie nie sa spe;lnione. Czasami mowei zdania te ktore tu padaly ale nei wszyustkie. Zazwyczaj to jak sie ma kryzys :D Bardzo fajny post :) pozdrawiam i zapraszam.
OdpowiedzUsuńWypraszam sobie! Ja kiedyś powiedziałam, że nie mam miejsca na więcej książek. Na szczęście rodziców miałam rozsądnych, to mi nowy regał kupili ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewelina z "Gry w Bibliotece"
Przed punktem z kupowaniem książek chroni mnie jedynie problem finansowy :D Cała reszta? Właśnie kombinuję, żeby sobie sama zbudować regał na książki, idealnie wymiarami dopasowany do tego konkretnego miejsca, w którym ma stać (zamówiłabym u stolarza, ale skoro mam narzędzia, bo kupiłam do budowy warzywnika na balkonie...) Ech, to już nie nałóg, nie uzależnienie... Jest na to jakieś mocniejsze określenie? ;)
OdpowiedzUsuń