sobota, 22 lipca 2017

Bajka (nie) dla dzieci | Koralina, Neil Gaiman

Czołem Guziczki!
Dziś chyba nie będzie zbyt długo, chociaż nie wiem.  Wyjdzie w praniu. Pamiętacie moje TBR na te wakacje?  Jak na razie idzie mi nieźle, chyba że weźmiemy pod uwagę fakt, że połowę książek pożyczyłam cioci na wakacje…. Ale shhhh! Mam jeszcze cały sierpień A dziś przychodzę do was z maleństwem, które znalazło się na ów liście, no i tradycyjnie, jako że jest to twór Gaimana – podbiło moje serducho. Pozwólcie, ze pokrótce opowiem wam o Koralinie ;)


KRÓTKA HISTORIA W JESZCZE KRÓTSZYM SKRÓCIE :’)
Koralina wraz z rodzicami przeprowadza się do nowego domu. Badając okolicę i zakamarki nowego lokum odkrywa drzwi zamknięte na klucz. Za nimi znajduje się jedynie ceglana ściana… ale czy na pewno? Pewnego dnia Koralina otwiera je i przechodzi do sąsiedniego pokoju, w którym znajduje równoległą rzeczywistość. Rzeczywistość, w której czeka na nią jej Druga Mama i Drugi Tata, a oboje patrzą na dziewczynkę oczami z guzików. Co skrywa odnalezione przez dziewczynkę mieszkanie? Czy na pozór idealny świat jest takim w rzeczywistości? Jakie są zamiary Drugiej Mamy? O tym przekonacie się czytając Koralinę!


ROZMIAR NIE MA ZNACZENIA!
Póki co Koralina jest najcieńszą z książek, jakie czytałam w tym roku. I wiecie co? To w żaden sposób nie sprawia, że jest  gorsza, mniej wciągająca i mniej wartościowa od tych cegieł, mających po osiemset stron. Wręcz przeciwnie. Nie mam pojęcia jak Gaiman tego dokonał, ale na dziewięćdziesięciu stronach Koraliny dzieje się więcej, niż w niejednej grubaśnej powieści. Tu nie ma ani jednego zbędnego słowa, żadnych zapychaczy i udziwnień (chociaż historia jest pieruńsko dziwna). Koralina składa się z kilogramów dobrych pomysłów, litrów potworności, metrów czystej wyobraźni. To się czyta z uchyloną buzią, takie jest dobre.


BAJKA (NIE) DLA DZIECI
Nie mam pojęcia jak wyrodnym rodzicem trzeba być, aby czytać to dzieciom. Ja moim będę czytała za karę, żeby miały koszmary. Serio. Czytając cały czas miałam na uwadze, że Koralina ma być skierowana do małych ludzi, popularnie zwanych dziećmi. No i wiecie, jeśli dziewiętnastoletnia ja miałam chwilami ciarki, a moja „dorosła” wyobraźnia podczas lektury podsuwała mi obrazy rodem z filmów grozy, to nie wiem jak tę historię odebrałby siedmiolatek. Absolutnie nie uważam tego za minus! Dla mnie po prostu niesamowite jest to, jak Gaiman umie pobudzić wyobraźnię i obawiam się, czy dzieciak po takim pobudzeniu neuronków nie byłby spaczony aż do końca życia. Wiecie, lęk przed drzwiami i guzikami może poważnie utrudnić życie :).



POWIAŁO GROZĄ…
Dosłownie. Nie spodziewałam się, że przy tej książce będę miała ciarki. To, co działo się za drzwiami znalezionymi przez Koralinę było momentami ohydne, obrzydliwe, i takie…. Kojarzycie to uczucie, które towarzyszy dźwiękowi darcia pazurami po tablicy w szkole? Ten taki potworny zgrzyt? To właśnie to czułam podczas czytania. Brrrr! Gaiman pojechał po bandzie wplatając w opowieść o małej dziewczynce szukającej zajęcia w deszczowe dni troje zabitych dzieci i ich uwięzione dusze, poczwarę o dwóch głowach, stado szczurów oraz gadającego czarnego kota. Mnogość mrocznych dziwadeł jest zaskakująca. Lubię mroczne dziwadła. Lubię dreszcze i ciarki. A co z tego wynika? Ano to, że lubię Koralinę. I Gaimana. Zwłaszcza Gaimana.


O PROBLEMACH XXI WIEKU
Muszę zaznaczyć, że to nie jest tylko jakaś tam straszna historyjka. Gaiman w Koralinie ukazuje problem, z którym co raz częściej można się spotkać w naszych czasach. Koralina teoretycznie ma wszystko. Jej rodzice mają dobrze płatną pracę, dziewczynka nie musi się martwić o to, że nie będzie miała co włożyć do garczka, że będzie marznąć zimą. Pozornie ma wszystko. Ale w praktyce brakuje jej najważniejszej rzeczy. Koralinie brakuje miłości i poświęcenia jej uwagi przez rodziców. Nikt jej nie słucha, nikt nie ma czasu na zabawę czy jakąkolwiek inną formę wspólnego spędzenia czasu. I przyznajcie sami, że w naszych czasach jest to co raz częstsze. Coraz więcej dzieci cierpi na brak uwagi i zainteresowania. Brak miłości. Według mnie Gaimanowi należą się gratulacje za to, że zwraca uwagę czytelnika na ten problem.


AŻ DZIW, ALE TO JUŻ WSZYSTKO :O
Kurcze, to chyba wszystko an dziś. Bo wiecie, ta książka jest naprawdę króciutka, a więc i recenzja nie bardzo długą być może :’) Podsumowując: z całego serducha polecam wam Koralinę! Poważnie. Jest to coś, co można spokojnie spakować do torby czy walizki, zabrać ze sobą na plażę czy w góry i przeczytać w zaledwie kilka godzin. Zapewniam was, że nie będzie to czas zmarnowany. Koralina została w mojej głowie na ładne kilka dni od jej skończenia  i nadal tłucze się gdzieś tam w zakamarkach mojego umysłu, a więc… czytajcie! Czytajcie, bo warto!



Czy są na pokładzie jacys fani Gaimana? Co sądzicie o Koralinie? A, no i pytanie z nieco innej beczki: warto obejrzeć ekranizację Burtona? Bo właśnie się nad tym zastanawiam :D


Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie, aby złapać się za guzik, jeśli zobaczycie kominiarza!

Ula ;)

18 komentarzy:

  1. Książki nie czytałam, ale dosyć dawno temu oglądałam film. Pamiętam, że wzbudził we mnie niemałe emocje, a dotąd pamiętam dreszczyk grozy, który mi towarzyszył :P Dzieciom to ja bym tego nie dała do oglądania, no nie powiem...
    Pozdrawiam!
    Patty z Truskawkowego bloga książkowego

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę zacząć swoją przygodę z tym panem. Może właśnie od ,,Koraliny"? Bo mam ochotę obejrzeć bajkę, która powstała na podstawie tej pozycji! *.*
    A to, że podczas czytania przechodzą ciarki, zachęciło mnie jeszcze bardziej.
    Recenzja jak zwykle miód! <3

    Pozdawiam,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam prawie rok temu i bardzo mi się podobała.
    A ekranizację warto zobaczyć, ale musisz wiedzieć, że różni się ona nieco od książki. Nie zmienia to jednak tego, że nadal przyprawia o ciarki.
    Pozdrawiam :)
    life-ishappiness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa treść, przepiękna okładka, jaka szkoda, że mi z fantastyką jaość jest nie po drodze.

    Pozdrawiam
    zakldakdoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto obejrzeć ekranizację, bo jest dobrze zrobiona, chociaż różni się od książki. Jest straszniejsza i bardziej psychodeliczna :) Koralina to moje pierwsze spotkanie z Gaimanem i oceniam je na plus. Nie bałam się i nie miałam ciarek, chociaż była to lektura nieco niepokojąca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś jak byłam trochę młodsza szukałam jakiejś bajki i włączyła Koralinę. Animowana bajeczka dla dzieci, chyba nie skończyłam, bo była za straszna... Ale mam chęć przeczytać książkę i wrócić do animacji. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze, te wydania książek Gaimana są po prostu boskie. Sama mam "Mitologię Nordycką" na półce i chciałabym ją przeczytać w sierpniu. A co do "Koraliny", to mam z nią tak, że troszkę się dygam, bo unikam opowieści z dreszczykiem, ale z drugiej ciekawość mnie zżera :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja póki co mam w planach "Nigdziebądź" tego autora :) Może potem sięgnę też i po tą, kto wie. Wiem, że powstała ekranizacja, aczkolwiek jeszcze jej nie widziałam. Koniecznie muszę to nadrobić :D

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że Ci się podobała. Dobrze, że książka porusza ważne współczesne tematy. Chętnie do niej zajrzę, kiedy nadejdzie czas.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstyd przyznać, że po Gaimana sięgnęłam dopiero, jak pojawiły się te cudne okładki... I chwała MAGowi, że takie zrobił! Dzięki temu się zakochałam po wsze czasy, a Gaiman został moim osobistym mistrzem - po prostu sposób, w jaki działa jego umysł jest tak niesamowity i tak do mnie przemawia i tak trafia w punkt krótkimi słowami... Ach! To była miłość od pierwszego przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem na etapie czytania "Nigdziebądź", potem biorę się za "Mity nordyckie", choć słyszałam, że wyszły słabo i później "Koralina" <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna recenzja :) Polowałam na tą książkę bardzo długo i nie byłam pewna czy ją kupić. Po twojej recenzji nie ma o czym gadać tylko lecieć do sklepu :)

    Pozdrawiam!
    Karo

    www.czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętam, jak jeszcze w podstawówce, kiedy byłam na świetlicy, raz ktoś puścił mojej klasie Koralinę. Szczerze, nie należałam do strachliwych dzieci, ale trochę mnie to przeraziło. Mimo to teraz mam ogromną ochotę, żeby przypomnieć sobie tą historię, bo wydaje się absolutnie wyjątkowa. :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  14. Książka ma miano horroru dla dzieci :) I nie widzę problemu, żeby przeczytać to z dzieciakiem :) oczywiście nie takim maluchem, ale już starszym :P czytałam niedawno i odkryłam w niej drugie dno tak jakby :) z pewnością polecam!
    Pozdrawiam i zapraszam
    Zaczytana

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że większość książek Gaimana, o ile nie wszystkie, nie nadają się dla młodszych czytelników ;)
    Są mroczne, złowrogie, a nie raz brutalne. Moim zdaniem przyciąga to starszych, ale mogłoby odstraszyć i przerazić najmłodszych ;)
    http://favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja w dzieciństwie oglądałam film i do tej pory dojść do siebie po nim nie mogę. Te guziki zamiast oczu... brrrrr

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo fajna recenzja. "Koraliny" jeszcze nie czytałam, ale widziałam bajkę i cóż... lekka to ona nie była :D
    Pabottyro_books

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)