sobota, 10 września 2016

PRZEDPREMIEROWO: Wars i Sawa, jakich nie znacie, czyli Dziewczyna z Dzielnicy Cudów

Cześć Pieguski!

Mój wyjazd zbliża się wielkimi krokami. Nie wiem jak będzie z pisaniem w Hiszpanii, więc postanowiłam zadbać o ten kącik i o Was póki mam wifi i odrobinę czasu… jednak rok szkolny robi swoje, to już nie to samo, co w wakacje :’(. Dziś mam dla was cenne info, bo recenzja, którą zaraz naskrobię będzie przedpremierową (Nie nie, wcale się tym nie jaram jak pięcioletnie dziecko watą cukrową <3). Moi Drodzy, zapraszam Was na mam nadzieję niezbyt długą pogadankę o książce Anety Jadowskiej, pt. Dziewczyna z dzielnicy cudów.

Jejku, jak wam opowiedzieć tę fabułę… Hmm… Może być ciężko ;).

Wyobraźcie sobie, że świat, w którym żyjemy nie ogranicza się jedynie do Płocka, Krakowa i innych Warszaw, że jest coś jeszcze – przesiąknięte magią miasta alternatywne, do których można trafić poprzez magiczne bramy, porozrzucane po naszym „normalnym” świecie. Takimi miastami są właśnie Wars i Sawa, w których ma miejsce akcja Dziewczyny z dzielnicy cudów. Nikita – jeden z Cieni, czyli zabójców należących do Zakonu ma za sobą wiele nieprzyjemnych, oględnie mówiąc, wspomnień. Przeszłość jej nie oszczędzała,  jednak to nie złamało głównej bohaterki. Nikita bierze kolejne zlecenia, walczy z wąpierzami, wilkołakami, i innymi bestiami, aż pewnego dnia ktoś jej bliski zostaje porwany i grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Wojowniczka zaczyna śledztwo, goniona przez nieubłagalny czas, jednak nie jest sama. Towarzyszy jej Robin – tajemniczy partner, którego wciśnięto jej zaledwie dzień wcześniej. Czy Nikicie uda się uratować dziewczynę z Dzielnicy Cudów? Co tak naprawdę kryje się za tym porwaniem? I kim, u diabła, jest Robin? Pff! No przecież już mnie znacie. Czytajcie, a się dowiecie ;).


Dobra, może zacznę od minusów, żeby później móc na spokojnie rozpływać się nad plusami. Początek. Pierwsze 100 stron, może 120. Matko, przeraziły mnie. Bałam się, że nie dotrwam do końca, bo początek był dość męczący. Rzucono mnie do zupełnie nowego świata, chociaż niby znanego, bo przecież legendy o Warsie i Sawie zna chyba każdy, więc nazewnictwo nie było jakieś niezrozumiałe. Właściwie to za Warsa i Sawę Jadowskiej należy się ogromna porcja lodów z polewą i taką śmieszną posypką kolorową… ale o tym później. Wróćmy do mojego jęczenia. Z początku nie wiedziałam o co chodzi z tym całym Zakonem, z podziałem alternatywnej Warszawy na Warsa i Sawę, z tym na czym polega bycie Cieniem… no generalnie brakowało mi wyjaśnień. Poznania historii tego świata i rządzących nim zasad. Ale spokojnie, wszystko mi wynagrodzono i wyjaśniono z nawiązką ;).

Trochę mnie też ten wstęp znudził, ale nie tak typowo. Bo wiecie… ciekawość była, i rosła, tylko nie do końca wiedziałam co mnie tak ciekawiło… Ale to chyba cecha stała dla kryminałów – początek musi być lekko ubogi w akcję, żeby końcówka skopała czytelnikowi tyłek. Mi skopała.
Nie skopały mnie jednak opisy walk, ale to chyba kwestia tego, że mam w zwyczaju oczekiwać sporo po tych fragmentach… w końcu Sapkowski postawił poprzeczkę cholernie wysoko ;). Generalnie mam wrażenie, że kobiety jakoś omijają opisy walk, próbują je wplatać tak, żeby były, a jednak żeby ich nie było. Jadowska nie była wyjątkiem. Okej, bili się tam paręnaście razy, ale nie poczułam zapachu krwi przegranego, i bólu pięści zadającej cios Nikity. Troszkę szkoda.
Właściwe to tyle, jeśli chodzi o moje zarzuty do tej historii… chociaż nie. Mam jeszcze jeden, a raczej pół zarzutu. Trochę mnie zdziwiło, że Jadowska bez skrępowania używała wulgaryzmów. To nie tak, że była kobieta lekkich obyczajów, na kobiecie lekkich obyczajów, ale kilak się ich tam znalazło, podobnie jak innych słów „damy nie godnych”. Kurcze, jakoś tak mi się utrwaliło, że w literaturze klną tylko mężczyźni, i stad to zdziwienie. Ale nie wiem, czy to jest minus, bo w sumie przekleństwa były użyte w stu procentach trafnie, nie było ich za dużo, i nadawały całej historii takiego twardego, prawdziwego, rzeczywistego klimatu.  Tak więc to nie jest minus, nie taki w pełni. To raczej taki niespodziewany, zaskakujący plusik dla mnie, aczkolwiek nie każdemu przypadłby on do gustu ;).

No i dobra, teraz mogę przejść do superlatyw, których jest od groma! Może zacznę od tego, co rzuca się w oczy jako pierwsze, jeszcze zanim zaczniemy czytać.. czyli wygląd książki. Matko i córko, jaka ona jest śliczna! A myślałam, że SQN całą okładkową niesamowitość zużył na Clovisa <3. Błąd. Już pominę okładkę, która jest śliczna, tak z zewnątrz, jak i od środka (koniecznie sprawdźcie ją w jakiejś księgarni, już 14 września!), ale ludzie! Dziewczyna z dzielnicy cudów ma obrazki! <3 Chyba w tej recenzji zastąpię cytaty zdjęciami ilustracji, bo są ge-nial-ne! Tak więc jeśli są tu jakieś sroki okładkowe – nie wahajcie się, kupujcie! Ja jestem zachwycona <3.

Jeśli chodzi o samą historię, to Jadowska dostaje ode mnie ogromnego plusa za to, co stworzyła. Opis z tyłu książki ma się nijak do tego, co zaserwowała mi autorka. Szczerze? Myślałam, ze dostanę dość schematyczną historię o wojowniczej dziewczynie i jej pomocniku. Wiecie, serduszka przeszyte strzałami z pistoletów i obryzgane krwią… A tu figa! Nie zdradzę Wam czemu. Nie wiem czy to by był spoiler, jednak chyba warto, abyście sami to odkryli. Ja się z początku mocno wkurzyłam, i ta złość trzymała się mnie przez dobre kilkadziesiąt stron, ale później mi przeszło. Teraz jestem wręcz wdzięczna Jadowskiej, za takie poprowadzenie wątku relacji pomiędzy tą dwójką. Cudownie jest czasami odpocząć od schematów, wiecie? ;)

Kwestia magii alternatywnych miast mnie powaliła. O luju, nawet nie wiecie, jak to jest cudownie pomyślane, jakie oryginalne. Wars i Sawa, oraz ich historia mnie porwały. To samo tyczy się magicznej Dzielnicy Cudów, w której czas stanął w miejscu, i Czkawki. Czkawka była fenomenalnym zjawiskiem. I nie, nie chodzi tu o to śmieszne coś wydobywające się z gardła ludzkiego. To coś zupełnie innego… coś świetnego!

Jeśli chodzi o bohaterów, to jak słowo daje nie mam się do czego przyczepić. Nareszcie doczekałam się twardej, niezależnej i odważnej bohaterki, która nie działała mi na nerwy swoja sztucznością. Bo  w Nikicie nie było ani ziarenka sztuczności. To, jak się zachowywała wynikało z wydarzeń, mających miejsce w jej przeszłości, i rozumiałam ją, polubiłam i przywiązałam się do niej. O! I wiecie co było w niej fajne? To, że mimo wszystko była człowiekiem. Bo wiecie, to już tak jakoś jest,  że jak autor chce stworzyć twardą główną bohaterkę, to obdziera ją zwykle z wszelkich słabych odruchów. Broń Boże nie może się załamywać, a już o płaczu nie wspomnę! Jadowska nie zabrała Nikicie uczuć i serca. I za to ma ode mnie ogrooomną watę cukrową.

Robin był niezaprzeczalnie spory plusem tej powieści, aczkolwiek mało mi go w niej było. Partner Nikity miał w sobie coś takiego, że nie sposób było go nie polubić. Kurcze, nie mam z bardzo jak powiedzieć Wam o nim czegokolwiek, bo większość informacji o tym bohaterze byłaby wrednym spoilerem, więc lepiej zamknę buźkę. W każdym bądź razie Robin jest jednym z ważniejszych powodów, dla których koniecznie sięgnę po następną część serii… inaczej ciekawość mnie zeżre, serio.

Oprócz dwójki głównych bohaterów w książce przewija się wiele postaci obdarzonych magicznymi zdolnościami, ale nie takimi zwykłymi. Mi najbardziej spodobał się Fotograf Jakub, który zdecydowanie był najbardziej magiczną postacią w całej tej historii, a sam pomysł na niego jest jakiś taki.. no kurczę, piękny <3. Więcej nie zdradzę <3.

Podsumowując: Dziewczyna z dzielnicy cudów to zapowiedź naprawdę dobrej serii. Przeczytajcie okładkowy opis, dodajcie do tego 8 kilo emocji, pomnóżcie razy 15, dodajcie kolejne 8 kilo zaskoczenia, a dowiecie się co Was czeka wewnątrz tej ślicznej książki. Ja czekam na kolejny tom, a wszystkim lubującym się w fantastyce i kryminałach polecam sięgnąć po ten. Coś czuję, że się Wam spodoba ;).

Buziaki!
Q.



Za śliczną książkę dziękuję wydawnictwu SQN


26 komentarzy:

  1. Fantastyczna historia :) poczekam, bo może moja biblioteka się w tę książkę zaopatrzy. Lubię takie historie, lubię kryminały, ale to jest tak fantastyczne, że aż nie wierzę, że polskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio polscy autorzy szaleją, książka za książką same cudeńka <3

      Usuń
  2. Książka jest już u mnie i czeka na swoją kolej na półce! :D
    Jestem bardzo podekscytowana, więc z przyjemnością się za nią zabiorę! ^^

    Powodzenia w szkole, mam nadzieję, że będziesz wpadać tak często, jak dasz radę! :*

    Ściskam,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pożałujesz, jest cudna <3 tylko nie zniechęć się tym przydługim wstępem, później Jadowska nadrabia z nawiązką :P

      Usuń
  3. Naprawdę musiałaś mi to zrobić? Tą książkę widziałam w zapowiedziach na wrzesień, spodobała mi się, więc stwierdziłam ehh musi sobie poczekać w kolejce tak do listopada a może później, ale teraz dostaje ode mnie przepustkę na minimum październik i co? moje planowane książki muszą dłużej stać w kolejce. To straszne! ;D Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O widzisz, też bym się pozachwycała okładką i obrazkami, ale w końcu odpuściłam tę książkę, bo uznałam, że jednak to nie dla mnie. A tu tak zachęcasz, że może jednak... ;D Bo totalnie chcę jakąś silną bohaterkę poznać, bo mam dosyć tych mimoz i sierotek jak na razie.
    A co do książek SQN, to zobacz sobie Mechanicznego, to jest dopiero cudo! Oprawa i ogólnie środek są tak dopracowane, że zanim usiadłam do czytania, to rozpływałam się nad pięknem książki. :D
    I zazdroszczę tej Hiszpanii! :D
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to zdecydowanie spodobałaby ci się Nikita! Poważnie, laska jest tak twarda, tak... no kurcze, taka kobita z jajami, ale w tym pozytywnym sensie, nie że jakaś chłopczyca wstrętna :P
      Wiem! Macałam Mechanicznego w Empiku xDDD
      Buziaki ;*

      Usuń
  5. Cudowna okładka, ciekawa historia, fantastyka. To coś zdecydowanie dla mnie. Na pewno kiedyś przeczytam. Mam nadzieję, że moja biblioteka się w nią zaopatrzy, ale jak nie o sama kupię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że biblioteka ją zakupi, a Tobie przypadnie do gustu równie jak mi ;)

      Usuń
  6. No heeej! :D
    Powiedz mi Q, dlaczego Ty trafiasz na same takie perełki jak "Clovis" i "Dziewczyna z Dzielnicy Cudów"?? Boże, jak ja bym chciała mieć takie szczęście! Zazdrooo i to wielkie!
    To zapowiada się naprawdę idealnie, a Twoja IDEALNA recenzja jest tak naładowana emocjami, że aż kusi, aby 14 września czekać przed księgarnią jeszcze przed jej otwarciem. Okładka jest przepiękna, do opisu dodałam 8 kilo emocji, pomnożyłam przez 15, dodałam 8 kilo zaskoczenia i wyszło mi ARCYDZIEŁO!!
    Mój portfel się buntuje, ale co mi tam!! Czekam do 14 i kupuję *.*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupuj, czytaj, recenzuj - czekam! <3 Na prawdę, warto wydać na nią kasę <3 Jeśli kolejne tomy będą równie śliczne, to padnę ze szczęścia <3 Bo o jakość tekstu się nie martwię, Dziewczyna zakończyła się w tak obiecujący sposób, że głowa mała :D

      Usuń
  7. Powiem szczerze, zaciekawiłaś mnie ;) Bardzo chętnie zajrzę i dowiem się co nieco na jej temat :)

    Pozdrawiam serdecznie ^^
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, powinna ci się spodobać (a jeśli nie, to mnie kopniesz :P)
      Buźki ;*

      Usuń
  8. Świetnie się przy tej książce bawiłam, trzeba przyznać, że autorka wykazuje się wielką kreatywnością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, już czytałaś? :P Czyli nie tylko mi się podobała ta historia :D

      Usuń
    2. Czytałam i teraz z niecierpliwością czekam na kolejny tom, mam nadzieję, że wiele się w nim wyjaśni. :)

      Usuń
  9. No nareszcie jestem xD
    Chociaż mam chyba jakieś zatwardzenie literackie, bo i recenzje miałam okropnie cięzko napisać. Czułam sie jak czytelnik próbujący nie zwracać uwagi na błędy stylistyczne i gramatyczne, czytając Grey'a, czyli generalnie misssion impossible.

    Jak wiesz- nie trawię zbytnio polskich autorów i chyba własnie w tych pierwszych 100 stronach, których nie mogłaś przeboleć wylazła ta toporność, której nie cierpię po prostu. Jak uwielbiam fantasy- pacz wampiry, wilkołaki, Nocni Łowcy (lub raczej Jace, ale dobra tam), tak ta ksiażka to rzeczywiście coś nowego, ale nie wiem czy ją przeczytam.
    O autorce nie słyszałam do tej pory (nie wiem czy po prostu była nieznana, czy jestem tak zajebiście wielkim ignorantem). Ups, chyba nie powinnam przeklinać?
    HAHHAHAHA przypomniał mi się pewien mem, na którym szedł sobie ksiądz:
    -O ku*wa, wlazłem w gówno - o ja pier*ole, powiedziałem kur*a.
    Także tego xD
    Ale te obrazeczki mnie przekonują <3 Chyba każdego przekonają nie? xD
    Myślę, że akurat tę ksiażkę sobie zapiszę na taką awaryjną listę, czyli jak znajdę tanio, to kupię xD
    Czy musze zaznaczać, że moja właściwa lista liczy ponad 100 ksiażek? Eh...

    Idę już, jakaś jestem nie w sosie i taka rozmemłana od wczoraj.

    Buziaki:*
    Kasi recenzje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie łajzo! xD
      Hmmm... może ja ci jakieś dragi pocztą na to prześlę? :P Z racji mojej operacji mam takich cudów od cholery, także wiesz xD
      Ej nie! To absolutnie nie jest toporne, to jest właśnie takie w sam raz. Tylko na początku nie ma tego porwania, a jest takie wprowadzenie. A ja to lubię jak od pierwszych stron od razu jest akcja konkretna, coś jak w tej twojej cholernej Wiedźmie (świetna jest póki co <3) :P
      *wali głową w biurko z niedowierzaniem*
      Zapisuj!

      Zdrowia życzę, buziaki ;*

      Usuń
  10. Okładka <3
    Pomijam fakt, że główna bohaterka wygląda tu jak by ktoś, jej nos rozkwasił, ale ta...(zapomniałam, jak to się zaczyna xD) to okno, jest przepiękne <3
    Do tego te rysunki..no po prostu...awwww <3
    Płock, Kraków...to jest coś jeszcze? Kto by pomyślał? Może Stany Zjednoczone, Kanada itp. Hahaha, nie no żartuję :P
    Wilkołaki? O nie przez to kojarzy mi się Wilkołak w ciąży - pozdrawiam cię Kasia xD Czuj się zaszczycona :D
    Robin Hood? :P
    #krwawaUla
    Czkawka? O kurcze :D Przypomniało mi się jak kiedyś na lekcji Geografii nagle zaczęłam Czkać :P I wszyscy zaczęli się śmiać :/
    Niespecjalnie przepadam za kryminałami, ale po wspaniałym Clovisie chyba się na ten skuszę :D
    Świetna recenzja :*
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bo no tu akcja jest w Polsce niby, ale wcale nie czuć polskości. może tylko imiona niektóre są skrajnie polskie (Janinka kurna, czaisz?! Ale to tylko kelnerka, pojawia się na kilku stronach jedynie xD)
      Takie okno to się zowie rozetą Kochana xD
      Rysunki są zaje*iste! <3
      Y... Z tym Robin Hoodem to trafiłaś xDDD Ale nie powiem Ci czemu ;D Za to będę ci truła tak długo, aż kupisz Dziewczynę, bo skoro Clovis Ci się podobał (zaraz lecę czytać reckę), to Dziewczyna też powinna się CI spodobać :P
      Dzięki! :D
      Bizuak ;**

      Usuń
  11. Śliczna okładka i obrazki w środku, ale jednak chyba nie dla mnie, niestety :/
    Mam nadzieję, że jednak znajdziesz czas w Hiszpanii i coś wrzucisz :) Uwielbiam czytać Twoje posty :)

    Pozdrawiam!
    http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka wydaje się być bardzo ciekawa, szczególnie, że lubuję się w tematach wojowników (no i tym Robinem to mnie strasznie kusisz), aczkolwiek niestety przez brak wolnego czasu raczej nie przeczytam jej w najbliższym czasie. ;-; Bywa niestety i tak.
    Pozdrawiam cię serdecznie!
    Tysiąc Żyć Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko i córko (i synu), jak ta książka kusi okładką... a poza tym bardzo zaintrygowała mnie Czkawka :D mam straszną zagwozdkę teraz, ale nie wiem gdzie ja wcisnę tę książkę, skoro czekają na mnie jeszcze zaległości z wakacji...

    OdpowiedzUsuń
  14. "Trochę mnie też ten wstęp znudził, ale nie tak typowo. Bo wiecie… ciekawość była, i rosła, tylko nie do końca wiedziałam co mnie tak ciekawiło…" To ja przy prawie każdej książce XD
    Nie wiem czemu, ale 3 zdjęcie, które tu dodałaś, strasznie przypomina mi Selene Gomez w teledysku do "Hands to myself"... nie oceniaj, tak mi się skojarzyło:D
    Co do książki - kiedy zobaczyłam, że jest polska, od razu się zniechęciłam i teraz widzę, że to ogromny błąd. Po prostu nie jestem przyzwyczajona do dobrej polskiej literatury. Chciałabym to zmienić i zacząć czytać ksiażki właśnie tego typu.
    Uwielbiam twoje recenzje Ula, jesteś mistrzem nad mistrzami (ty i oczywiście Kasia, ale to już wszyscy wiedzą XD).
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  15. "Jak dziecko watą cukrową" - jestem jakimś dziwolągiem czy jak? Nienawidzę waty cukrowej XD
    Mój poprzedni zastęp nazywał się Pieguski (że harcerski XD) - bo wiesz, my takie żarłoki jesteśmy i nawet mieliśmy maskotkę - ciastko z kawałkami czekolady XD Poszliśmy na całość XD Więc nie wiem jak tam Twoje zdolności illuminackie, ale chyba powinnaś dostać awans XD
    Jeśli chodzi o ten początek, to sama nie wiem czy bym wytrwała - bo ja mam taki troszkę-bardzo słomiany zapał - ale, no ej! Dla książki z taką okładką chyba bym się poświęciła :DD
    No słuchaj, to ja już Cię nie rozumiem XD Tu za dużo krwi - tam za mało. Latających flaków nie lubisz - ale pobić by się trochę mogli XD Chyba muszę przeczytać w końcu Wiedźmina, bo na prawdę jestem już strasznie ciekawa czym on Cię tak zachwycił XD
    Sroki, wołałaś mnie? XD No kurna no, racja! Jak tylko antybiotyk pozwoli mi się wyrwać z domu to lecę do księgarni obczaić to cudeńko! Chyba podoba mi się jeszcze bardziej od Clovisa! :0
    Główna bohaterka jest znośna? Co więcej - FAJNA??? Kurna, mam taki wstręt do głównych bohaterek, że na prawdę muszę się za to zabrać!
    Z Robinem to ja się chyba dogadam :D
    Coś tak czuję, że to książka dla mnie! :)))
    Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)