czwartek, 1 września 2016

Co powiecie na magiczny, wiktoriański Londyn?


Cześć Wisienki! 

Wrzesień nam się zaczął, niestety. Ale nie ma co się łamać, zanim się obejrzymy znów będzie lato, znów będą wakacje, tymczasem przychodzę do Was z czymś na osłodę. Tak jak zapowiadałam dziś pragnę przedstawić Wam historię pewnego brytyjskiego dżentelmena. Serdecznie zapraszam na recenzję  fenomenalnej książki Anny Lange – Clovis LaFay, magiczne akta Scotland Yardu.

Zawsze zaczynam od opisu fabuły, ale tu mam z tym pewien problem. Ciężko mi napisać cokolwiek tak, aby nie zdradzić Wam żadnej z odpowiedzi na liczne zagadki… więc musicie wybaczyć mi kaleką prezentację tej historii :’(. 


Alternatywna wizja Anglii, rok 1873. Po trwającym kilka lat podróżowaniu po świecie Clovis LaFay wraca do rodzinnego Londynu, gdzie w dość niecodziennych warunkach spotyka swojego dawnego przyjaciela – Johna Dobsona. Ten drugi od pewnego czasu piastuje urząd nadinspektora nowo-utworzonego Podwydziału Spraw Magicznych londyńskiej policji, która pilnie poszukuje egzorcystów do spraw powiązanych z duchami. Tak się składa, że nasz główny bohater specjalizuje się właśnie w nekromancji, a że cierpi na nadmiar wolnego czasu, to z chęcią podejmuje się pracy w roli egzorcysty-konsultanta. Wróciwszy do Londynu Clovis będzie musiał stawić czoło swojej rodzinie, która (lekko mówiąc) za nim nie przepada, a do tego rozgryźć razem ze swoim przyjacielem zagadkę tajemniczych napaści, do których dochodzi w Londynie. Czy Clovisowi uda się wygrać z bratem? Kto stoi za owymi napadami? I jaką rolę w tym wszystkim odegra siostra Johna –Alicja? Moi Drodzy, nie ma tak łatwo! Musicie sami to sprawdzić ;). 

Na początku muszę się wam przyznać, że nie zagłębiałam się w to kto napisał Clovisa. Byłam święcie przekonana, ze mam do czynienia z zagranicznym autorem, a tu ZONK! Anna Lang to pseudonim polskiej autorki! Tylko błagam Was i zaklinam – nie zrażajcie się na wstępie, wysłuchajcie przeczytajcie do końca! Ja sama żałuję, że nie czytałam tej książki przed wzięciem udziału w akcji #czytamcopolskie. Byłaby idealna, no ale trudno. W każdym bądź razie Magiczne akta Scotland Yardu to kolejny dowód na to, że polska literatura nie gryzie ;).


Pomysł na całą historię uważam za coś świetnego. Uwielbiam książki i filmy, których akcja toczy się w wiktoriańskiej Anglii. Ten klimat, dorożki, suknie i cała reszta cudowności od zawsze mnie zachwycała, i coś czuję, że w najbliższym czasie nie ulegnie to zmianie ;). Clovis zapunktował samym czasem akcji, a za wplecenie w to czarów dostał ode mnie pięć gwiazdek.
   
Sama idea czarodziejów w książce jest bardzo dobrze pomyślana. To, że część ludzi potrafi władać magią wcale nie czyni ich niezwyciężonymi. Każdy z magów ma limit mocy, nie ma tak, ze może ciskać abrakadabrami na prawo i lewo bez konsekwencji. To bardzo mi się podobało, w końcu ktoś nieco okiełznał czarodziejskie towarzystwo. Poza tym ten naukowy podział magów też był ciekawym pomysłem ;). Chciałam Wam to jakoś wyjaśnić, ale skapitulowałam. Nie umiem ubrać tego w słowa tak, aby nie powstał nieludzko długi post, ale jeśli postanowicie sięgnąć po Magiczne akta Scotland Yardu, to w mig załapiecie co i jak ;). 

Historia opowiadana jest z wielu perspektyw, co na ogół mnie irytuje… a tutaj jest przyjemne, ożywcze. Nie ma nudy. Większość rozdziałów widzimy oczami Clovisa lub Johna, część opowiada nam Alicja Dobson, ale trafiają się też takie, w których poznajemy postacie drugoplanowe i ich sposoby myślenia. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, że mnie nie drażniła ta mnogość perspektyw, bo póki co chyba tylko Martinowi udało się tak to zrobić, aby nie wyprowadzić mnie z równowagi… a tu BANG! perspektyw, a perspektyw, a mi to pasowało! Miód, malina i orzeszki jednym słowem. Do tego muszę wspomnieć o budowie całej powieści. W Clovisie znajdziecie ogrom retrospekcji, bo rozdziały „normalne” są przeplatane wspomnieniami bohaterów. To było świetne, aczkolwiek ostatnie retrospekcje pamiętam jak przez mgłę, bo goniłam do roku 1873, aby zobaczyć jak skończy się ta historia ;). 


Jeśli chodzi o bohaterów, to Akta Scotland Yardu dostarczyły mi nowego męża. Chrzanić wszystkich innych, ja chcę Clovisa! Ten młody mag był tak kochany, zabawny, tak irracjonalnie kulturalny, a jego podejście do etyki egzorcyzmowania duchów… chwilami śmiałam się na głos z dialogów, które wywiązywały się pomiędzy nim a innymi postaciami. Z resztą myśli młodszego LaFaya też były niezgorsze… w zasadzie nie tylko jego. To tyczy się w sumie wszystkich bohaterów Magicznych akt Scotland Yardu.  Postacie są tak pozytywne, tak zabawne i dopieszczone, że nie sposób ich nie lubić. Nawet „ci źli” są jacyś tacy… fajni. Polubiłam ich ;).

Ogromnym plusem jest też język, jakim posługuje się autorka. Matko i córko, jak to się przyjemnie czytało! Okej, czasami gubiłam się w zdaniach, które niejednokrotnie były przydługawe i zawiłe, ale na ogół powieść pożerałam z uśmiechem na twarzy. Sarkazm i humor były świetne! Annie Lange chwali się też wplecenie w tę historię wydarzeń , które faktycznie miały miejsce. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię takie powieści, w których fikcja przyprawiona jest odrobiną tego, czego uczą mnie na lekcjach historii czy biologii :).


Na ogół nie piszę o wyglądzie książki, ale w tym przypadku nie mogę się powstrzymać. Matkoboskoczęstochowsko, jestem zakochana w tej okładce. To jest tak dopieszczona, tak magiczna i dopracowana oprawa, że przez pierwsze kilka godzin lektury przerywałam czytanie żeby sobie popatrzeć na nią <3. Cudeńko!

Tak więc podsumowując: Clovis okazał się niesamowicie miłym, polskim zaskoczeniem. Historia jest oryginalna, dopieszczona, i wciągająca. Bohaterów nie sposób nie polubić, a samego Clovisa wręcz można pokochać. Z całego serducha polecam tę pozycję… hmmm, w zasadzie każdemu, chociaż znalazłabym kilka grup, którym poleciłabym ją „bardziej”. Jeśli jest tu jakiś fan Sherlock’a Holmes’a, to powinien zapoznać się z Magicznymi aktami. To samo tyczy się miłośników wszelkich Harrych Potterów i innych magicznych historii. Z kolei jeśli szukacie gorącego romansu, to nie tędy droga. W Clovisie wątek miłosny jest chyba zbyt delikatny, jak na takie wymagania ;).

A Wy już czytaliście historię o brytyjskich magach? Co o niej sądzicie? A może dopiero planujecie sięgnąć po Clovisa? Czekam na Was w komentarzach!

Całusy :*
Q.

Za egzemplarz recenzencki ślicznie dziękuję wydawnictwu SQN ;)




18 komentarzy:

  1. Na Clovisa mam ochotę od dłuższego czasu. Szczerze powiedziawszy to od samego początku wiedziałam, że autorka jest Polką, ale może to ze względu na moją wrodzoną ciekawskość kiedyś na to wpadłam. Mam nadzieję, że książka spodoba mi się tak bardzo jak Tobie, no bo OKŁADKA i ten opis!!!
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Złodziei snów"! pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja planowałam kupić go na jesieni dopiero, bo jakoś mi tak ta okładka i Londyn i to wszystko bardziej pasowało do deszczowego października :P Stąd brak wiedzy o autorce :D Mam nadzieję, ze tobie również Clovis przypadnie do gustu ;) Postaram się wpaść jeszcze dzisiaj ;*

      Usuń
  2. Kurdę, kocham Harrego Pottera, fantastykę i wszystko co z nią związane. Jednak książka nie przemawia do mnie. Ale i tak po nią sięgnę z racji Twojej tak zachwycającej tą książkę recenzji, a na książkach które Ty recenzujesz jeszcze się nie zawiodłam. Okładka naprawdę śliczna taka tajemnicza. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaklinam cię na wszystkie diaboły, sięgnij po Clovisa! <3 A okładka jest nieziemska, tak z przodu jak i (a może zwłaszcza) z tyłu ^^

      Usuń
  3. Wow! Cudowne zdjęcie! Totalnie mroczne i w klimacie nie tylko ksiażki, ale i Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie niedawno skończyłam czytać "Clovisa LaFaya" i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nigdy nie powiedziałabym, że jest to książka polskiej autorki, a do tego jej debiut.
    Pozdrawiam
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że go czytałaś, bo celowo omijałam recenzje tej książki (ale właśnie wracam od ciebie, nadrobiłam zaległości xD). Masz rację, to chyba najmniej polska z polskich książek, jaką miałam przyjemność czytać ;)

      Usuń
  5. O jest i czwarta recenzja tej książki :) Tak, na prawdę przeczytałam już trzy a ta jest czwarta :P
    I widzę, że Tobie również ta książka się spodobała :) Chyba czas po nią sięgnąć skoro czytałam o niej tyle pozytywnych opinii :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi ciekawie. Wrzesień... Ech :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo i zjarałaś, już widziałam "wisienki" u Ciebie! Musisz wymyśleć coś innego, ostatnie szczypiorki były dobre xDD

    No właśnie, jak wiesz dostałam zawału, jak mi powiedziałaś, że to Polka napisała xD Nie wygląda na to chociażby ze względu okładki, jakoś naszą rodzimą literaturę można poznać już po oprawie ;/ Niestety najzwyczajniej w świecie zazwyczaj są brzydkie, nad czym niesamowicie ubolewam.

    O widzisz! A mnie właśnie ta wiktoriańska Anglia odstrasza. Nie lubię takich motywów podobnie jak wątku podróży w czasie. Kiedy czytałam "Pamiętniki wampirów", które kocham, właśnie wątki młodości StefanO (kurna, to nie jest Stefan, tylko Stefano) i Damona (U U U U) nudziły mnie bardzo, właśnie ze względu na te dróżki, dorożki i kiecki o promieniu dwóch metrów.

    To, że są czarodzieje- już mnie przekonuje :D Ej! Ograniczenie czarodziejów jest też w mojej ukochanej wiedźmie, ma limit many i tyle, musi se naładować w takich specjalnych checkpointach xD Kurde, trochę nerdowo wyszło.

    A wiesz może coś o kontynuacji tej książki? Dobrze by było, żebyś swojego męża miała jeszcze trochę xD

    Mam wrażenie, że są tu fani Sherlocka xDDDDDDDDDDDD

    A tę okładkę to muszę obczaić w jakimś empiku czy innym stacjonarnym, zajeb*ście drogim dziadostwie, bo na zdjęciach jakoś zbyt szałowo nie wygląda, muszę ogarnąć czym się tak ekscytujesz :D

    Buziaki :*

    Ps. Nie wiem no, może przeczytam, muszę się z tym przespać. Jace by pomógł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nabrałam ochoty, aby przeczytać tę powieść, zwłaszcza, że w ostatnim czasie odkryłam, że kryminały to dla mnie gatunek idealny :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak! Tak! Tak! Czytam sobie Twoją odpowiedź na mój poprzedni komentarz i myślę: "Poleca ją (książkę) Boże, ona się nią wręcz jara. Na pewno już będzie recenzja." Przewijam w górę i.....JEST! Moje oczy zaiskrzyły się, wstrzymałam oddech, a serce waliło jak szalone i już, już miałam kliknąć w ten post, a tu kur** prądu nie ma! No myślałam, że mnie szlag jasny trafi!
    Ale w końcu wielmożny pan zdecydował się wrócić na swoje miejsce i oto jestem! TAAADAAAAAM! :D :D

    No, ale przejdźmy do książki :D
    Okładka to jest jakieś arcydzieło!! http://img2.cda.pl/g/28016_a823aada871d8c145f669edd33773992.jpeg -Moja reakcja na nią :D Chyba jestem jakąś psychofanką kotów :D Ciiii....

    To jest książka polskiej autorki??? Żartujesz sobie? O mój Boże! Nie miałam pojęcia! Skoro, któraś z naszych polskich autorek napisała tak genialną Twoim zdaniem (które jest najważniejsze) książkę to ja to muszę przeczytać! Chociaż bym miała odpuścić sobie inne książki to trudno!! To wydaje się być rewelacyjne!
    Do tego wiktoriańska Anglia, którą kocham, kocham, kocham!!!! ♥♥ prezkonuje mnie jeszcze bardziej.
    Polecasz fanom Harry'ego Pottera? O proszę! Teraz to już nie mam najmniejszych wątpliwości! Pobiegłabym już teraz do biblioteki, ale...kondycja jest nie najlepsza :D

    Jak tylko przeczytam, napiszę do Ciebie i będziemy mogły razem zachwycać się Clovisem :D

    Buziaki kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dołączam do klubu fanek Clovisa! ;D Podobało mi się i to bardzo! Fakt, momentami mi trochę emocji brakowało, jakoś więcej bym ich chciała, ale i tak byłam mega zadowolona z lektury i wszystkim się chwaliłam, jaką to dobrą książkę polskiej autorki czytałam. ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka również mnie zachwyciła, więc to trochę zaskakujące, że jest to debiut polskiej autorki. Całkowicie oczarował mnie klimat wiktoriańskiej Anglii, a kulturalny Clovis... także go uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna recenzja, ale książka zdecydowanie nie dla mnie. ;/

    OdpowiedzUsuń
  13. Oboże, no aż nie dam rady się powstrzymać, no! Okładka jest taka cudowna, oboże <3

    O CIE CHROMOLE! To na prawdę napisała polska autorka??? Aż ciężko uwierzyć, znaczy nei to że nie wierzę w rodaków, czy coś, ale... no sama rozumiesz. Ta okładka, tytuł to wszystko jest takie... zagraniczne. Na prawdę nie mogę się nadziwić.

    Książka już ma u mnie plusa, za wiktoriańską Anglię. Myślę tak sobie, że przeniosłabym się do tamtych czasów, pobiegała w wielkiej kiecce i pochodziła z parasolką - a nie uwierzysz co mi się przypomina! Ginekolodzy Kasi XD Hahahh XD
    Kolejne dobroci jakie oferuje książka to magowie. Magia, czry, hokus-pokus, sezamki i inne abrakadabry to mój żywioł <3

    Już od jakiegoś czasu mam ochotę to przeczytać, a jeśli to polskiej autorki i tak zachwalasz - to może się skuzę na kupno. Wciskałabym ją wszystkim między oczy i chwaliła się, że takie cudeńko napisała Polka! XD Serio mam ochotę to przecyztać!
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu skończyłam czytanie tej książki i pisanie recenzji, więc mogę się zabrać za twój post...brawo dla mnie xD
    O jejciu! Książkę po prostu uwielbiam! A jest to kryminał, więc to dziwne. Dzięki tej książce właśnie przekonałam sie do tego gatunku i kto wie, może niedługo zabiorę sie za kolejny kryminał :P
    Magia, jest tu przedstawiona po prostu wspaniale, a humor, to po prostu awww. Do tego ten wątek miłosny, był tak wspaniały, że aż brak mi słów. Postaci są świetnie wykreowane i nawet nie wiesz jaka byłam zdziwiona, gdy okazało się, że jest to polska autorka i to jeszcze na dodatek jej debiut :D A okładka, jest P-R-Z-E-Ś-L-I-C-Z-N-A <3
    świetna recenzja, zresztą jak zwykle :*
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)