niedziela, 1 lipca 2018

Czy odważysz się być innym? | Hate Alan Gibbons


Czołem Sówki!
Matko i córko, jak dobrze jest sięgnąć czasami po taką książkę! Nie chcę przedłużać, więc może po prostu przejdźmy od razu do mojej opinii, dobrze? Chciałabym opowiedzieć wam o młodzieżówce, która otwiera oczy na masę potwornie ważnych spraw. Poznajcie Hate autorstwa Alana Gibbonsa.



Pół roku temu rodzinę Eve spotkała ogromna tragedia. Rosie, siostra głównej bohaterki zmarła w wyniku brutalnego ataku grupki nieznajomych, na których wpadła wieczorem w parku. Rodzina zmarłej nie umie poradzić sobie ze stratą, chociaż każdy z jej członków stara się dojść do siebie na swój własny sposób. Kiedy do szkoły, w której uczy się młodsza siostra Rosie przychodzi nowy uczeń, w pamięci Eve odżywają wspomnienia wydarzeń sprzed sześciu miesięcy. Wszystko dlatego, że ten chłopak był świadkiem ataku na Rosie… i nic nie zrobił, nie zareagował. On też nie może zapomnieć o wydarzeniach tamtego feralnego wieczoru. Jak można poradzić sobie ze stratą bliskiej osoby? Czy bycie innym niż wszyscy jest powodem do szerzenia nienawiści? Jaką cenę można ponieść przez głupie uprzedzenia? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie w książce napisanej przez Alana Gibbonsa.


Na wstępie muszę zaznaczyć istotną rzecz: ta historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. W 2007 roku w parku Stubbylee w Bacup, Lancashire grupa nastolatków zaatakowała Sophie Lancaster w wyniku czego kilka tygodni później dziewczyna zmarła w szpitalu. Troszkę poguglałam i dowiedziałam się, że ta sprawa „zaowocowała” rozszerzeniem definicji tzw. „zbrodni z nienawiści”  (ang. hate crime) o subkultury młodzieżowe, ponieważ zmarłą dziewczynę atakowano właśnie ze względu na jej wygląd. Zachęcam was do poczytania o tej sprawie, bo to się w głowie nie mieści. Ja poprzestanę na tej krótkiej wzmiance, bo mimo wszystko chciałabym skupić się na książce, nie na historii, która była inspiracją dla Gibbonsa.



Zacznę może od kwestii technicznych. Hate liczy sobie raptem 272 stron, w dodatku wypadałoby odjąć kilkanaście, bo początek każdego rozdziału oddzielony jest stroną z prostą grafiką (nawiasem mówiąc uwielbiam w Zielonej Sowie dbałość o takie drobiazgi, które mimochodem umilają lekturę ;)). Nie jest to więc kto wie jak obszerna książka. Treść podzielono na rozdziały i podrozdziały prowadzone naprzemiennie przez Eve i Anthony’ego. Ogromną zaletą tej książki jest fakt, że wspomniane podrozdziały są bardzo krótkie – liczą sobie po 3-4 strony, a czasami nawet mniej! To sprawia, że kartek ubywa w oszałamiającym tempie. Wydaje mi się, że Hate spokojnie można przeczytać w jeden wieczór, ale nie wiem czy warto się tak spieszyć. Jak dla mnie jest to książka, nad którą warto zastanawiać się na bieżąco i która nie opuści naszej głowy w kilka dni po jej skończeniu.


W Hate próżno szukać jakichś malowniczych opisów, świetnego humoru czy wartkiej akcji. Ta historia toczy się bardzo spokojnie, nie jest wielowątkowa i zawiła. Tak naprawdę poznajemy tu historię trzech rodzin i trójki nastolatków.

Pierwszą z nich jest rodzina Eve. Dziewczynie z dnia na dzień życie wywróciło się do góry nogami. Od śmierci starszej siostry jej mama walczy o to, aby utrata córki nie została przemilczana, aby coś zmieniła w społeczeństwie. Z kolei ojciec dziewczyny chce po prostu odciąć się od tej sprawy, nauczyć się żyć na nowo, podobnie jak sama Eve. Rodzina dziewczyny rozpada się na jej oczach.

Druga historia opowiada o Anthonym i jego mamie, którzy uciekli przed ojczymem chłopaka, a teraz ukrywają się przed nim. Ant nie może zapomnieć o wydarzeniach z parku i bardzo żałuje swojego tchórzostwa, jednak strach przed okrutnym mężem swojej mamy i tym, że mężczyzna mógłby ich odnaleźć nie pozwala mu na podjęcie jakiegokolwiek działania.

Ostatnią z trzech rodzin, które poznajemy to rodzina najlepszej przyjaciółki Eve, Jess. Tu pojawia się wątek homoseksualizmu, który ostatnimi czasy stał się dość głośny. Starszy brat Jessici jest gejem i postanawia powiedzieć prawdę o sobie nie tylko rodzicom, ale i swoim rówieśnikom. Reakcja otoczenia na tę wiadomość będzie różna… niestety. Ale o szczegółach każdej z tych trzech historii dowiecie się więcej dopiero z samej książki ;).



Tak więc jak widzicie fabuła nie jest skomplikowana. Mamy tu niewielu bohaterów, dzięki czemu są oni dobrze wykreowani. Ogromnie podobało mi się to, że Gibbons stworzył ich w bardzo ludzki sposób. Autor nie bawił się w idealizowanie, nie starał się o to, abyśmy ich polubili bądź znienawidzili. Te postacie nie są ani czarne, ani białe. Są zwyczajne i to jest świetne, bo dzięki temu czytając czujemy, że taka historia może przydarzyć się każdemu z nas… chociaż takie okrucieństwo wydaje się być niewyobrażalne.


Hate zdecydowanie skłania do refleksji. Głównym tematem, który towarzyszy nam przez całą książkę jest tolerancja oraz skutki jej braku. Gibbons w bardzo przystępny sposób zwraca uwagę czytelnika na problem braku akceptacji i agresji wobec ludzi, którzy w taki czy inny sposób różnią się od „statystycznego Janusza”. Rosie została zabita tylko i wyłącznie za to, że była gotką. Nie zrobiła niczego złego. Nie zaczepiała napastników, nie prowokowała ich. Była niewinna. Jedynym jej przewinieniem był odmienny wygląd. Wyobrażacie sobie, że ktoś zaatakowałby was dlatego, że macie rude włosy, a on nie lubi rudych? Albo za to, że słuchacie rocka, a on woli rap? Możemy myśleć, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach i książkach, ale to nie prawda i właśnie na to w swojej książce zwraca uwagę Alan Gibbons.


Kolejnym poruszanym tematem jest rodzina i to, jaką siłę możemy z niej czerpać (postaram się nie rozpisywać za bardzo, bo chcę wam jeszcze o tyyyyluuu rzeczach tutaj napisać!). Bohaterowie Hate zawsze mogą liczyć na swoich bliskich. Doskonałym przykładem jest tutaj relacja Jess i jej brata Oliego. Po wyjawieniu prawdy o swojej orientacji chłopakowi obrywa się od części społeczności szkolnej, ale siostra stoi za nim murem i wspiera go na każdym kroku. Gibbons pokazuje w ten sposób, że rodzina to coś piekielnie ważnego, coś do czego zawsze można wrócić i udzieli nam pomocy niezależnie od wszystkiego.



Co dalej? Zdecydowanie ważnym wątkiem jest wspomniana historia Oliego. Gibbons w prosty sposób ukazał jak wiele różnych reakcji może wywołać przyznanie się do homoseksualizmu. Jedni potraktują to jak coś normalnego, inni znajdą sobie w tej informacji niewyczerpywane niemalże źródło plotek i spekulacji, a inni zareagują agresją – zarówno tą twarzą w twarz, jak i anonimową, słowną i fizyczną. Nie chcę zdradzić wam zbyt wiele. Osobiście wątek Oliego zajął u mnie drugie miejsce na podium i uważam, że autorowi należą się głębokie ukłony, bo odwalił kawał dobrej roboty przy pisaniu tej książki.


To nie koniec jeśli o ważne tematy chodzi. Hate zahacza o kwestie przynależenia do różnych społeczności, o powód dla którego chcemy być częścią jakiejś grupy i konsekwencje, jakie mogą z tego wyniknąć. Mówi też o przemocy w rodzinie, porusza temat radzenia sobie z poczuciem winy czy ze stratą. Jest tu nawet wątek muzyki i jej znaczenia w życiu człowieka. Nie będę jednak rozwodzić się nad każdą z tych rzeczy. Chcę tylko abyście widzieli, że Hate to skarbnica tematów, nad którymi warto się pochylić i dłużej zastanowić. Dodatkowo na końcu książki autor zostawił dla czytelników kilka pytań „do przemyślenia”, co wydaje mi się bardzo dobrym pomysłem.


Podsumujmy to wszystko, ok? Hate to krótka historia przesycona wartościową treścią. Prosty język i przyziemność poruszanych tematów sprawia, że jest ona stworzona dla ludzi młodych. Jestem pewna, że wielu z Was, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę zwróci uwagę na wiele spraw, o których na co dzień nie myśli się zbyt często. Ja całym serduchem zachęcam was do przeczytania historii Eve, Anthony’ego i ich przyjaciół. Zapewniam, że nie pożałujecie, a czas spędzony z książką nie będzie zmarnowany!


Zachęciłam Was do zabrania się za Hate? Co sądzicie o takich młodzieżówkach? Lubicie historie, które poruszają ciężkie tematy w lekki sposób?


Trzymajcie się ciepło!
Ula ;*


Za książkę dziękuję wydawnictwu Zielona sowa ;)



Tytuł oryginalny: HATE
Tłumaczenie: Barbara Górecka
Data premiery: 9.05.2018
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Zielona Sowa

16 komentarzy:

  1. Zaciekawilas mnie.
    O Sophie Lancaster slyszalam pare lat temu i to mna wstrzasnelo. Jak bede miala okazje to siegne po ksiazke. Tylko jedno mnie w takich ksiazkach denerwuje - te okropne angielskie tytuły. Mnie osobiscie one odrzucaja od ksiazki xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor znał mamę Sophie (a przynajmniej słuchał jej przemówienia, tego jestem pewna :)) więc dość nieźle się orientował w jej historii jak coś ;)
      Normalnie też nie lubię anglojęzycznych tytułów, ale w tym przypadku wcale mi on nie przeszkadzał, bo na dobrą sprawę można go przetłumaczyć nie tylko jako "nienawiść", ale też po prostu jako "hejt"... no a w tej sytuacji wolę zapis angielski xD takie wielkie "HEJT" na okładce jakoś mi się nie widzi :D

      Usuń
  2. Kurczę, ta książka serio musi być świetna, tym bardziej, że porusza tak ważne tematy. Muszę po nią kiedyś sięgnąć. A o historii Sophie nie słyszałam, ale zamierzam trochę o tym poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ na robiłaś mi ochoty na tę powieść! Uwielbiam takie "trudne" historię, zmuszające do refleksji, dzięki poruszanym tematom. "Hate" wydaje się tymbardziej ciekawe, a zarazem mroczne, że inspirowane prawdziwymi wydarzeniami :D

    Biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwałabym tej historii mroczną, ale skłaniającą do refleksji i zapadającą w pamięci - jak najbardziej :)

      Usuń
  4. Myślę, że kiedyś dam szansę tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam jednak wrażenie, że podobnych treści i tak mam wokół bardzo dużo - kolejna rzecz o takiej tematyce nie jest mi szczególnie do życia potrzebna, zwłaszcza, że obecnie jestem trochę zakopana w książkach. Coś mi ostatnio czytanie nie idzie XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachęciłaś mnie, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się sięgnąć po tę króciutką, ale jak widzę wartościową pozycję.
    Naprawdę dobre zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobra recenzja i jeszcze lepsze zdjęcia. Jestem przekonany, że stworzenie tego postu zajęło ci sporo czasu, a na pewno wymagało od ciebie sporo wysiłku. Podziwiam cię za pasję i mistrzowskie wykonanie. Trzeba nam jak najwięcej takich blogerów! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Te zdjęcia są... zabójcze! Ale bardzo mi się podobają i po raz kolejny podziwiam Cię za zaangażowanie :) Ta książka wydaje się być mocna i przemawiać bardzo dosadnie. Uwielbiam takie mówienie prosto z mostu o tematach, o których zwykle się milczy, dlatego Hate zapisuję sobie na swojej liście "do przeczytania" :)

    Buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem nadal do końca przekonana czy to pozycja dla mnie, ale musiałam zajrzeć i zobaczyć więcej zdjęć :) Wyszły genialnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)