Cześć Potworki!
Oh, jak ja czekałam na tę książkę. Nie, nie chodzi o to, że
przedłużała się data premiery. Nic z tych rzeczy. Po prostu wygrałam ją w
grudniu w konkursie wydawnictwa… a dotarła do mnie po milionie zapytań jakoś w
marcu. No i nareszcie znalazłam na nią czas. Moi drodzy, pozwólcie, że opowiem
Wam o Siedmiu minutach po północy autorstwa Patricka Nessa, na podstawie pomysłu Siobhan Dowd.
W SKRÓCIE
Od kiedy trzynastoletni Conor dowiedział się, że jego mama jest ciężko
chora, noc w noc śni mu się koszmar, z którego chłopiec budzi się z krzykiem.
Pewnej nocy, siedem minut po północy chłopak budzi się… ale tym razem nie przez
koszmar. Ktoś go woła. Woła go po imieniu. Conor odkrywa, że za oknem jego
pokoi stoi potwór. Mówi, że jest Cisem, i że to Conor go wezwał. Od tej nocy
Potwór zaczyna nawiedzać chłopca i opowiadać mu historie. Ma ich być trzy, a
gdy już skończą się opowieści Cisa, przyjdzie pora na opowieść Conora. Jesteście ciekawi po co Potwór przyszedł do
chłopca? Co kryje się za jego historiami? I jaka jest czwarta opowieść,
opowieść trzynastolatka? Koniecznie poszukajcie odpowiedzi w Siedmiu minutach po północy!
TYM RAZEM NAPRAWDĘ MUSZĘ!
Jak zwykle zacznę powierzchownie, bo od wydania. Ale w tym przypadku
absolutnie nie wyobrażam sobie, żebym mogła zacząć od czegoś innego! Mam wersję ilustrowaną książki i jestem w
niej bezbrzeżnie zakochana. Teoretycznie liczy ona 214 stron, ale tekstu jest o
wiele mniej. W tym wydaniu królują obrazy Jima Kaya. Są niesamowite! Aktualnie
jest to najpiękniej ilustrowana książka w mojej biblioteczce. Postaram się
wam pokazać kilka grafik w tej recenzji, żeby nie być gołosłowną. One są tak mroczne, tak klimatyczne, tak
oryginalne, że często zatrzymywałam się na kilka, a nawet kilkanaście minut,
aby po prostu je podziwiać. A to naprawdę wyczyn, bo historia Conora była
pieruńsko wciągająca, więc oderwanie
mnie od niej uważam za ciężkie do wykonania. Jim Kay podołał zadaniu, brawo!
Muszę jednak nadmienić, że Papierowy
Księżyc nie zawiódł… z literówkami. Jedną popełnił już na okładce, z tyłu i
to w tytle książki. W treści też pojawiają się błędy, chociaż nieliczne. Trochę to kuje w oko, ale wybaczam.
Wybaczam, bo… ILUSTRACJE <3
TAKI MAŁY, TAKI DUŻY
MOŻE… PRZECZYTAĆ ;)
Mój tata uznał, że to książka
dla dzieci, ale i dorosły może po nią sięgnąć z powodzeniem. W zupełności
się z tym zgadzam. Z Siedmioma minutami jest trochę jak z Małym księciem – kiedy się go czytało w
szkole, to jakoś niekoniecznie się to rozumiało, nie zawsze doceniało. A gdy
się o nim myśli po latach, to historia tamtego chłopca nabiera sensu, jego
podróż zmienia swoje znaczenie. Wydaje mi się, że dla dzieci podobnie byłoby z Siedmioma minutami po północy. W sumie to byłoby całkiem fajne (tak myślę)
– przeczytać prostą historię chłopca, na drodze którego staje potwór… a po
latach zrozumieć ją w zupełnie inny sposób. Może chrzanię, nie wiem, ale na
pewno podsunę Siedem minut po północy kuzynowi i młodszej siostrze mojego
chłopaka. W końcu dobrem wypada się dzielić ;).
KSIĄŻKA PRZEMÓWIŁA
Z tą książką miałam dość dziwną
sytuację, bo nie wiedzieć czemu nagle zaczęłam czytać ją na głos. Serio,
wzięłam ją do wanny i w pewnym momencie zorientowałam się, że ten głos, który
zawsze słyszę w głowie czytając… to mój głos. To chyba dowodzi tego, jak świetnie Ness opowiedział historię Conora.
Niesamowicie lekko, bez zbędnych zawijasów słownych, bez ciężkich mądrości. A
pamiętajmy, że przez cały czas krok za krokiem za chłopcem kroczy śmierć,
czyhająca na jego matkę, więc to wcale nie takie hop-siup opisać to w tak
przystępny sposób. Już wiem, że muszę poznać inne książki tego autora. Patrick Ness oczarował mnie swoim piórem.
Nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś książka pochłonęła mnie tak mocno, żebym
zaczęła czytać ją na głos. Swoją
drogą wydaje mi się, że Siedem minut po
północy jest do tego stworzone – aby rozdział po rozdziale czytać ją co noc
młodszemu bratu, siostrze, córce albo synowi. Jeśli macie możliwość, to to
sprawdźcie ;)
POMYSŁ TO PODSTAWA
Skoro już mowa o tym, po jakie książki będę musiała sięgnąć, to do
listy dopisuję te autorstwa Siobhan Dowd.
Nie wiem, ile w Siedmiu minutach jest
Dowd, a ile Nessa, ale jej pomysł był niesamowity. Ta opowieść była tak oryginalna, tak ciekawa i wartościowa,
że nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie sprawdzić innych pomysłów tej pani.
ABY DZIECKO DZIECKIEM
POZOSTAŁO
Bardzo podoba mi się postać
Conora. Jest mi ona cholernie bliska, bo sama mam podobną historię… może z
pominięciem potwora czekającego na mnie co noc. Ness świetnie wykreował tego chłopca. Conor z jednej strony był
bardzo odważny i samodzielny, ale nadal pozostawał tylko trzynastolatkiem.
Trzynastolatkiem z umierającą mamą, który nie dońca chciał w to wszystko
uwierzyć, który cały czas miał nadzieję na wyzdrowienie najważniejszej osoby w
jego życiu. Chłopcem, który chciał normalności, której wszyscy mu odmawiali.
Chłopcem, który przez to wszystko stal się niewidzialny. Kurcze, jestem zachwycona tą postacią. Serio.
ODROBINA MAGII
Cis jest dla mnie zagadką. Nie wiem, czy powinnam traktować go jako
wymysł wyobraźni Conora, czy raczej jako postać fikcyjną, nierealną, ale
prawdziwą. Kurcze, nawet nie wiem, jak to ubrać w słowa. Bo wiecie, z
jednej strony on nie miał prawa istnieć. Takie rzeczy nie dzieją się w
normalnym świecie. A z drugiej strony, przecież to jest opowieść, historia
powstałą w czyjejś głowie. I tak naprawdę w ów głowie wszystko jest możliwe. Tak więc wydaje mi się, że to, jak każdy z
nas odbierze Potwora jest kwestią indywidualną. Ja nadal nie umiem się określić
i chyba nawet tego nie chcę. Jedno
jest pewne – książkowy Potwór dał mi mocno do myślenia. Z szeroko rozwartymi oczyma „słuchałam” razem z Conorem opowieści Cisu.
Każda zaskoczyła mnie w równym stopniu, co chłopca. I każda poruszyła jakąś
strunę w moim sercu. Nie wiem, czy była to zasługa Nessa, czy Dowd, ale
czyjakolwiek by nie była – wątek opowieści
Cisu zasługuje na gromkie brawa. Piekielnie gromkie.
KOŃCZMY!
Chyba wszystko już zostało powiedziane. A raczej napisane ;). Podsumowując: Siedem minut po północy to
przepiękna, poruszająca historia, którą warto poznać. Nie powiem komu ją
polecam, bo tak naprawdę nie potrafię zawęzić grupy potencjalnych czytelników. Wydaje mi się, że każdy może spokojnie
sięgnąć po tę króciutką opowieść i znaleźć w niej coś dla siebie. Coś, co
ulokuje się w jego sercu i już tam pozostanie. W moim serduchu historia chłopca
i Potwora z pewnością pozostanie na długo. Gorąco polecam!
A wy już czytaliście? Też Wam się tak podobała? Jak wy odebraliście postać Cisu? Kurcze, piszcie koniecznie!
Całusy ;*
Q.
Bardzo podoba mi się wydanie. Mam ją już od jakiegoś czasu u siebie na liście do przeczytania, ale mi ciągle nie po drodze :/
OdpowiedzUsuńMiałam z nią podobnie, na szczęście w końcu się spotkałyśmy i zaiskrzyło ;) Mam nadzieję, że za jakiś czas i Ty poznasz bliżej Siedem minut <3
UsuńCzytałam ,,7 minut po północy'' już w tamtym roku i... Co to było! Oczywiście pod koniec się rozryczałam do tego stopnia, że nie widziałam liter. Porównałaś ,,7 minut po północy'' do ,,Małego księcia'', dla mnie ta pierwsza książka jest o niebo lepsza. Choć dalej nie jestem pewna właśnie cisu - był fantastycznym potworem czy wymysłem dzieciaka? Z jednej strony skłaniam się bardziej realizmowi, ale nie jestem w stu procentach pewna. Na pewno będę chciała jeszcze wrócić do tej książki, choćby dla rysunków. Pozdrawiam, Wielopasja
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoją recenzję <3 I też pewnie do niej wrócę za jakiś czas. [książki, nie recenzji xD]
UsuńTeż zdecydowanie wolę Siedem minut od Małego księcia, ale nie potrafiłam nie dostrzec podobieństwa obu opowieści ;)
O tej książce jedynie słyszałam i widzisz, ja na razie nie mam "jak" planować XD Za dużo książek na półkę mi doszło przez Pyrkon, by plany dalsze snuć, poza tymi, które i tak już są.
OdpowiedzUsuńJejku, zazdroszczę Ci Pyrkonu <3
UsuńRozumiem cię doskonale :D
Nie mogę jakoś się do niej przekonać. :/
OdpowiedzUsuńJools and her books
Kurcze, wielka szkoda :'( Może za jakiś czas zmienisz zdanie, a jeśli nie to w sumie świat się nie zawali, jest tak wiele książek do przeczytania ;)
UsuńKocham. Tę. Książkę!
OdpowiedzUsuńChyba tylko tyle dam radę napisać. To tak niesamowita opowieść, a te ilustracje - cudo w czystej postaci! Cieszę się, że Tobie także się podobała :D
Pozdrawiam serdecznie,
Cmentarz Zapomnianych Książek
Świetnia recenzja :). Zdecydowanie zachęcasz do zapoznania się z książką. Okładka i obrazki w poście lekko mnie przerażają. Ale skoro to przepiękna i poruszająca historia to koniecznie muszę się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl
Czytałam tę książkę i ją po prostu ubóstwiam.
OdpowiedzUsuńI... hm... ja interpretuję Potwora jako drugą osobowość Conora. W każdym z nas siedzi taki potwór, który wychodzi, wyczuwając, zbliżającą się tragedię. Myślę, że chłopak próbował na swój sposób poradzić sobie z odejściem matki, z tym, że w końcu do tego dojdzie. I stąd wziął się Cis.
Pozdrawiam,
Izzy z Heavy Books
Czytałam (całe szczęście, że w tym pięknym, rewelacyjnym, magicznym, znakomitym, cudownym, fenomenalnym (...) ilustrowanym wydaniu) i... Kurczę, no nie :( Nie wiem, może trafiłam na nią w nieodpowiednim momencie mojego życia (ach, jak górnolotnie to brzmi! :D ), ale ani mnie nie oszołomiła, ani nie zaciekawiła. Chociaż, jeśli mam być szczera, to opowieści Cisu, o których wspominasz, faktycznie zrobiły na mnie wrażenie - co prawda każda kolejna coraz mniej, ale to już szczegół :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko i życzę szalonej (czyli udanej :D ) majówki,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Ta książka jest piękna! I wydanie bez ilustracji dużo ujmuje z lektury, bo te ilustracje... te ilustracje to życie <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Graficznie - cudo! Ale czy treść by mi się spodobała? Sama nie wiem. ;/ Niby tyle osób poleca, ale podobna ilość też i odradza, a ja jakoś mam neutralne podejście, więc się za bardzo do lektury nie śpieszę. ;/
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie fantastyczne, że nie tylko treść jest na poziomie, dobrze się czyta, dobrze wymyślona, ale jeszcze oko cieszy pięknie zilustrowanymi stronicami :) Ciasteczko z wisienką normalnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie wersje ilustrowane, chociaż tak się składa, że chyba żadnej nie mam :D Ale wiesz, przeszukując półki w księgarniach zawsze dłużej przystaję przy takich książkach, oglądając ilustracje. O ,,Siedmiu minutach po północy" słyszałam tak samo dużo dobrego, jak i złego, więc sama nie wiem, co myśleć. Mnie ta historia bardzo intryguje, chociaż nie wiem, czy kupiłabym akurat ją, mając do wyboru inne książki. Kiedyś, gdy znajdę ją w bibliotece, na pewno się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Chyba jestem jedyną osobą, ale ta książka w ogóle mi się nie podobała. Jak na początku byłam zainteresowana historiami cisu, ale potem z książki na jeden wieczór zrobiła się na dwa tygodnie. Strasznie mnie nudziła, nie widziałam w niej nic intersującego. Podobało mi się tylko wydanie, miałam okazje czytać to ilustrowane. Książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Cóż, jestem książkową sroczką i wydanie baaaaardzo do mnie przemawia :) Myślę, że i treść przypadnie mi do gustu, zwłaszcza, że ostatnio rozkminiałam "Małego Księcia", więc fajnie byłoby sobie skonfrontować te książki :)
OdpowiedzUsuńTo jest moje must have! :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nawet się nią szczególnie nie interesowałam, jednak Twoja recenzja mnie zaciekawiła i będę miała tą pozycję na uwadze! :)
OdpowiedzUsuńPS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
PS2. zapraszam też do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com
Uwielbiam tę opowieść! ♥
OdpowiedzUsuńZgadzam się z całą recenzją :D
Żałuję jedynie, że sama nie zakupiłam sobie wersji z ilustracjami, tylko wybrałam tę filmową :c Ale wiadomo, liczy się treść :)
Obsession With Books
Nie czytałam, ale muszę się zainteresować!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja - bardzo mnie zaciekawiłaś. W sumie ja mam sama 13 lat (tak, mam 13 lat, opis na moim blogu jest aktualny xD)i myślę, że ta książka z pewnością mi się spodoba :) Tylko kiedyja to przeczytam??? xD
OdpowiedzUsuńJestem zdecydowanie na tak! A później jeszcze film mi się marzy... ;)
OdpowiedzUsuń