poniedziałek, 16 stycznia 2017

Margo, czyli krok po kroku na drodze do szaleństwa


Cześć Jagódki!
Ferie mi się zaczęły! <3 Serce me się raduje i fika fikołki, więc spodziewajcie się zasypu postami i mojej obecności tak tu, jak i tam, i tam troszkę dalej i obok.. no jednym słowem: wszędzie :D Mam dziś dla was recenzje, która będzie dziwna, bo i książka normalna nie jest. Ale o tym za chwilę ;)) Dziś pragnę przedstawić wam Margo Tarryn Fisher.

Ostatnio robię wszystko na opak. Czytałam już Hoover i pozytywnie mnie zaskoczyła, postanowiłam więc dać kolejna szansę pani Fisher, która absolutnie zraziła mnie w połowie swoim Never never. W sumie na początku nie miałam w planach sięgać po Margo, ale po kolejnej recenzji pełnej zachwytów, i to na blogach, którym ufam, których autorki mają gusta bardzo podobne do moich, uznałam, ze raz kozie śmierć. Biere to. Tym bardziej, że opis zapowiadał całkiem niezłą historie…


OPIS CIUT PRAWDZIWSZY
Margo mieszka w Bone – miasteczku będącym skupiskiem wszelkich patologii. Jej matka nie odzywa się do niej od lat. Dziewczyna musi radzić sobie sama w świecie dilerów, dziwek i zbrodniarzy. Jedyne o czym marzy, to uciec z tego miasta. Gdy pewnego dnia wraca z pracy nawiązuje rozmowę z Judahem, jednym ze swoich sąsiadów. Judah jest kaleką – jeździ na wózku inwalidzkim. Jednak to właśnie on napełnia Margo wolą walki i sprawia, że Margo nie tylko marzy o ucieczce z Bone, ale też zaczyna dążyć do realizacji tego celu. Gdy niespodziewanie ginie jedna z mieszkanek miasteczka – siedmioletnia dziewczynka, którą Margo spotyka w drodze do pracy – główna bohaterka postanawia odkryć kto za tym stoi. To wydarzenie pociągnie za sobą kolejne, a skutki okażą się o wiele bardziej poważne, niż można by się było spodziewać. Jaką cenę zapłaci Margo za swoją ciekawość? Co skrywają cienie w umyśle dziewczyny? Jaka przyszłość czeka główną bohaterkę? Czytajcie, a się dowiecie… i opadnie wam szczęka!

SPARTACZONO MIE OPIS!
Pierwszy zarzut: Opis kłamał.  Dosłownie. Nie oznacz to, że historia była zła. Po prostu nijak mi się nie pokrywała z zapowiedzią z tyłu okładki.
 „Wszystko nieoczekiwanie się zmienia, kiedy poznaje Judah – starszego chłopaka z sąsiedztwa. Sparaliżowany, na wózku inwalidzkim, odkrywa przed Margo świat, jakiego dotąd nie znała.”  Nie rozumiem co autor opisu miał na myśli. Bo okej, Judah jest w książce postacią ważną, jego wątek ryje banie, że tak kolokwialnie powiem… ale nie wiem, cóż takiego odkrył przed Margo, czego ona sama nie znała. Może chodziło o obudzenie w niej potrzeby ucieczki z toksycznego Bone? Sama nie wiem, czy można to nazwać odkrywaniem nieznanego świata. W gruncie rzeczy Margo wszystko poznawała sama, a Judah jedynie przewijał się gdzieś w tle.
„Kiedy w okolicy ginie siedmioletnia dziewczynka, dwójka osobliwych przyjaciół rozpoczyna prywatne śledztwo.”  I znów chyba coś się tu komuś pomyliło. Jak słowo daję Judah był tak dziko zaangażowany w ów „śledztwo”, że aż wcale. I o ile zachowanie i działania podjęte przez Margo można nazwać prywatnym śledztwem, to nie powinno się pisać, że akcje prowadziła ta dwójka.
Tak więc błagam i zaklinam – nie sugerujcie się okładkowym opisem!

COŚ DLA OKA
Okładka. SQN, miłości moja, jak ty to robisz, że okładki zawsze masz tak obłędne? Chociaż w tym przypadku zachwyt przyszedł do mnie dopiero, gdy zagłębiłam się w książce. Bo na początku była tylko nutka ciekawości. Okładka mnie zaintrygowała, obudziła jakieś takie dziwne emocje… Kusiła. Ale jak już weszłam do głowy Margo (chociaż uważam, że jedynie wsunęłam tam jedną stopę, a właściwie tylko opuszki palców, nie więcej), okładka nabrała sensu. Te mazaje, szarość i zimno… bez dwóch zdań okładka jest trafiona w dziesiątkę i w stu procentach oddaje klimat książki.

CHYBA SIĘ NIE POLUBIMY
Coś czuję, że książki Fisher nie zagoszczą już na mojej półce. Nie zrozumcie mnie źle, pomysł autorki był dobreńki. Czytałam Margo bardzo szybko, chociaż nie powiem, żeby lektura była lekka, bo ta książka nie jest lekka, ale o tym za chwilę.  W sumie nie potrafię wyjaśnić moich odczuć co do stylu Tarryn Fisher. Po prostu coś mi tu nie gra. Coś działa na nerwy i powoduje, że przyjemność z czytania jest znikoma. I to nie kwestia tematyki, nie kwestia postaci… tu rozchodzi się o pióro Fisher, które zwyczajnie nie podbija mego serca. Ale nie oznacza to, że każdy będzie czuł to, co ja 😉. Musiałam jednak o tym napisać, abyście troszkę… troszkę lepiej zrozumieli czemu moja opinia jest taka, a nie inna.

STARA MALEŃKA
Margo poznajemy, kiedy ma osiemnaście lat. Znaczy się na samym początku pojawia się rozdział trzynastoletniej Margo, później bodajże czternastoletniej, ale to tylko dwa z ponad pięćdziesięciu rozdziałów, a więc zaledwie pięć czy sześć stron. Prawdziwa akcja zaczyna się, gdy Margo osiąga pełnoletniość i trwa, z tego co zapamiętałam przez coś około pięciu lat. Zdaję sobie sprawę, że dzieciństwo i okres dojrzewania Margo mocno wpłynęły na stopień jej dojrzałości. Rozumiem, ze dziewczyna musiała szybciej dorosnąć, że była o wiele bardziej doświadczona niż przeciętny nastolatek. Nie mniej jednak ogrom przemyśleń, którymi zsypała mnie Fisher, pełnych naprawdę okrutnych prawd jest jak na moje oko zbyt poważny, zbyt negatywny i nieodpowiadający wiekowi bohaterki, nawet tak doświadczonej przez życie, jak Margo. Wydaje mi się to nierzeczywistym i przesadzonym. Gdyby Margo była bliżej trzydziestki, to pewnie nie zwróciłabym na to uwagi. Ale rozbieżność pomiędzy jej sposobem myślenia, sposobem myślenia Judaha (chociaż tu ciężko mi jest stwierdzić, czy mogę o jego sposobie myślenia mówić w ogóle), a tym co siedzi w głowie mojej czy moich przyjaciół, będących w tym samym wieku, co dwójka bohaterów książki jest tak piekielnie duża, że ciężko mi było kupić to, co napisała Fisher. Raz jeszcze podkreślę, że biorę pod uwagę wszystkie aspekty życia Margo, jej przeszłości, jej… choroby, biorę na to poprawkę i nadal wynik mi się nie zgadza. Margo ma za stary rozum jak na swój wiek. I chociaż w jej myślach można znaleźć kilka perełek, to o wiele lepiej by one wypadły wychodząc z głowy kogoś starszego. Cholera. Mam wrażenie, ze się zaplątałam w tych wyjaśnieniach -,- Ale rozumiecie… prawda?

HISTORIA BEZ CENZURY
No tak, Tarryn Fisher nie oszczędza czytelnika. Pokazuje świat od tej najgorszej, najciemniejszej strony. Przedstawia nam życie ludzi z marginesu, o ile można to życiem nazwać. W książce znajdziemy wszystkie możliwe nałogi, od alkoholu, przez narkotyki miękkie i twarde, papierosy, seks…. Do wyboru, do koloru. Mamy tu obraz osób kalekich i chorych psychicznie. Pojawia się wątek niechcianej ciąży, gwałtu czy przemocy domowej. Naprawdę jest tu wszystko. Właśnie staram się znaleźć temat tabu, którego Fisher nie wplotła w tę historię… i oprócz homoseksualizmu nie znajduję żadnego, przynajmniej z tych „ważniejszych”. Natłok ciężkich tematów nie przytłacza jednak. Chodzi mi o to, że książkę czyta się bardzo szybko, i nie pozostawia ona po sobie zbyt wielu mrocznych myśli. Owszem, gdy odkładałam Margo przed snem, to przez dłuższą chwilę myślałam o tym, czego przed chwilą doświadczyłam. Fisher skłoniła mnie do refleksji i rozmyślań, do rozmów z innymi o rzeczach, o których się nie rozmawia, ale nie złapałam doła, humor mi się nie psuł… wiecie co mam na myśli?

WEJŚĆ DO UMYSŁU MORDERCY
Mój chłopak bardzo często mówi półżartem, że "potrafi wejść do umysłu mordercy". Cóż, ja nie mam takich zdolności, ale Tarryn Fisher chyba ma coś wspólnego z moim lubym. Nie wiem, jak wam to opisać, aby nie zdradzić niczego istotnego… Ale spróbuję. W książce cały czas śledzimy losy Margo. Dziewczyna zmienia się, przechodzi tak ogromną metamorfozę, że mózg człowiekowi eksploduje. I nie chodzi tu jednie o jej wygląd zewnętrzny, bo nie to jest ważne w książce. Wszystko rozchodzi się o jej psychikę, o to, jak Margo postrzega świat. Nie jestem w stanie powiedzieć wam nic więcej, wybaczcie. Jedno jest pewne – jakkolwiek nie podoba mi się styl Fisher, tak to, jak „weszła w umysł mordercy” rozłożyło mnie na łopatki.

MOMENTAMI ZGRZYTAŁO
W książce jest parę wydarzeń, które według mnie nie trzymają się kupy. Nie będę wam ich opisywać – sami dostrzeżecie irracjonalizm sytuacji, jeśli sięgniecie po Margo. O ile znaczna część historii jest spójna, prawdopodobna, to w paru momentach Fisher nie do końca chyba przemyślała to, co pisała. Ale to są naprawdę drobiazgi, reszta jest dobra.

KONIEC I BASTA!
No tak, teraz wypada jakoś to podsumować. Co myślę o Margo? Ciężko mi powiedzieć. Książka jest specyficzna i na pewno nie nadaje się dl każdego. Zdecydowanie odradzam ją młodszym czytelnikom. Poczekajcie do tej siedemnastki czy osiemnastki, serio. A komu mogę ją polecić? Kurczę, na pewno osobom lubiącym babrać się w wątkach psychologicznych – to będzie dla was prawdziwa gratka. Myślę, że Margo spodoba się też czytelnikowi spragnionemu czegoś poważniejszego, niż wróżki i wampiry, czy tam błahe romanse. Ja nie żałuję, że sięgnęłam po Margo, chociaż szczerze wątpię, abym kiedyś przeczytała ją ponownie.

Dziwna ta recenzja, nie sądzicie?  Musicie mi to wybaczyć (znaczy nie musicie, ale bardzo bym chciała, żebyście wybaczyli <3), po prostu nie umiałam (i nadal nie umiem) ubrać w słowa tego wszystkiego, co przychodzi mi do głowy, gdy myślę o Margo. A teraz kolej na Was! Czytaliście? Co sądzicie o tej historii? Piszcie koniecznie, może Wasze komentarze pomogą mi rozjaśnić myśli ;).

Buziak ;*
Q.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN ;)

24 komentarze:

  1. Nienawidzę, kiedy opisy książek kłamią, nawet jeśli książka sama w sobie jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to wprowadza w błąd i czasami wywołuje zawód :/ Ale nie w tym przypadku ;)

      Usuń
  2. Trochę podobnie jest przy "Prawie Mojżesza" Harmon - opis na okładce (ten z przodu w kwadracie chyba) sugeruje mega smutne zakończenie. A było takie... raczej pozytywne z nutką smutku. Na zasadzie: Stało się coś smutnego, ale pogodziliśmy się z tym, a spotkało nas tyle dobrego, że jesteśmy szczęśliwi XD
    Ja po to na razie nie sięgnę: czasu mi brak, za dużo książek wszędzie. No i Skyrima, bo znów się w to wkręciłam. Co ja zrobię, że zwiedzanie jaskiń i zbieranie groszy od trupów jest tak ciekawe.
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O cholera xD Moja recka Mojżesza się kisi w "roboczych" bo nie mam zdjęcia a mam na nie pomysł xDDD I nie ogarniam co autor okłądki miał na myśli z tym smutnym zakończeniem :/ Jak dla mnie to był cholerny happyend smutnej historii ale okej xD
      Skyrim... Mój brat gra (albo grał xD), ja jestem raczej nie-grową-osobą : Ino Simsy i GTA nie są mi obce :D

      Usuń
  3. Też zaczęły mi się właśnie ferie! Wspaniałe uczucie! :D

    A ta książka ani trochę za mną nie przemawia - okładka, moim zdaniem, jest straszna, a ten świat przepełniony brutalnością i tematami tabu w stu procentach bije się z moją wyobraźnią, pełną jeszcze jednorożców i wróżek. :D

    LimoBooks :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pjona!
      Masz racje - okładka jest ... znaczy nie, ona nie jest wg mnie straszna, jest po prostu zimna i taka jakaś.. nie wiem, zaciekawia człowieka :P
      Chyba cię rozumiem :P Może jak wróżki polecą na wakacje to najdzie cię na coś w tym klimacie :)

      Usuń
  4. Mi ferie zaczynają się po studniówce, którą mam 28 stycznia :D
    Ciekawe czy mi spodobałby się styl pisania autorki ^^
    No i też nie lubię, gdy opisy kłamią. Wrr. Zgadzam się z przedmówczynią odnośnie "Prawa Mojżesza". Spodziewałam się nie wiadomo jakiego zakończenia... a tu szok :D
    Wracając do "Margo"... Chcę przeczytać. Bardzo mnie ciekawi :D
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udanej studniówki Kochana! <3
      Jejku, mi on nie podchodzi a nawet nie umiem tego wyjaśnić -,-
      Prawo Mojżesza spartaczono tym opisem :< Mam reckę napisaną od miesiaca ale nie mam kiedy cyknąć zdjęcia... na które mam konkretny pomysł xD
      Czytaj i recenzuj - będę czekać!

      Usuń
  5. Zazdroszczę ferii ♥, ja mam w tym roku ostatnia :/
    Co do książki, to w ogóle o niej nie słyszałam. Ale jak czytałam twoją recenzję to wydawała mi się trochę podobna do "Co mnie zmieniło na zawsze" ( której nie czytałam xD) tylko "Margo" to taka wersja hard. Ostatnio mam ochotę poczytać coś takiego "psychicznego"coś co miesza w głowie, ale chyba cię posłucham i zostawię sobie tę powieść, na później.
    Ale ma ładne cytaty ♥
    Ta okładka nie podoba mi się aż tak bardzo :( Ale może by było inaczej po przeczytaniu historii?
    Nie przejmuj się ja też nie umiem wchodzić w umysły morderców xD
    Pozdrawiam! c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Przymknę oko na tą rekomendację książki przynajmniej siedemnasto- i osiemnastolatkom i również po nią sięgnę - ba! nawet mam ją już na swojej półce! :) ,,Margo" urzekła mnie od pierwszego usłyszenia o tym, że jest to książka totalnie pokręcona, dziwna i mroczna. Kiedy dochodzą do tego aspekty psychologiczne, tworzy się obraz perfekcyjnej dla mnie powieści. Nie boję się ostrych obrazów, jakie Tarryn Fisher zapewne umieściła w swojej książce, bo czytałam już wiele powieści, które zdecydowanie nie były grzeczne. :)
    PS. Ja też mam teraz ferie. Piątka!

    Buziaki
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię książki z wątkiem psychologicznym, więc możliwe jest, że po nią sięgnę; nie wiem jednak czy w najbliższym czasie.

    Buziaki:*,
    ksiazkowezamieszanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, okładki SQN są tak boskie *.*
    Ciągnie mnie do tej historii bardzo mocno. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś po nią sięgnę to się nie zawiodę, bo z książkami Pani Fisher nie miałam jeszcze do czynienia, a pomysł na tę powieść i wątek psychologiczny kuszą.
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio wszędzie jest ta książka! XD
    Opis mnie baaaardzo ciekawi i chyba ją przeczytam... chociaż te wszystkie trudne tematy i wgl... nie wiem czy to nie będzie trochę zbyt dołujące i poważne jak na mój obecny nastrój :D
    Ahh, ja jeszcze dwa tygodnie pochodzić muszę i ferie! <3
    Pozdrowionka i korzystaj z tej wolności! :D
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy tylko ją zobaczyłam to od razu jakoś mnie od niej odrzucało. Nie miałam ochoty jej przeczytać i nadal nie chcę, bo jakoś nie intrygują mnie te trudne wątki psychologiczne. To zdecydowanie nie dla mnie, po za tym do 18 jeszcze trochę, więc tą pozycję sobie odpuszczę.
    Nie wiem, ale styl autorki może jest winą tlumaczenia?
    Ehh, ja mam ostatnia ferie w tym roku...
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Baardzo zazdroszczę wszystkim ferii, ale! Wiem, że później wszyscy będą zazdrościć mi - a przynajmniej tym się pocieszam :D
    Czytałam Margo bardzo szybko,  chciałam tylko wtrącić, że ty ostatnio wszystko czytasz szybko! Więc to zmikomy atut w twoich ustach... klawiaturze.
    Ja do tej książki mam dziwny stosunek. Najpierw, w zapowiedziach mnie nie interesowała, ale później na Yt obejrzałam recenzje i ona jakoś mnie tak zmotywowała, bo wówczas książka wyglądała na bardzo ciekawą, niekonwencjonalną... Tak teraz, chyba zmieniłam zdanie - jest dla mnie zbyt po...jechana. Tak, pojechana, a takie historie to raczej domena Magdy :p Mimo, że mam mieszane uczucia to przeczytałabym te książkę tylko z powodu dopisku o czekaniu do 17 xD Teraz to mam mętlik na najwyższym poziomie :/
    Pozdrawiam, Wielopasja

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie się wydaje, że ta mieszanka ciężyki temtów, o któej pisałaś, to jednak za dużo. W tym sensie, że autorka za bardzo chciała nadać książce klimat depresyjny i poważny i po prostu przedobrzyła. SIęgnąć nie sięgnę na pewno, bo to nie moje podwórko, a poza tym ostatnio Margo zrobiła się bardzo popularna, tak, że jest wszędzie i to też mnie odrzuca. Ale może dla niektórych fanów gatunku będzie okej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie też jakoś ta autorka nie przekonała. Tj. nie miałam jeszcze z nią styczności, ale po samym opisie jakoś tak mnie odtrąciła i nie wierzę, żebym zmieniła zdanie

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam jagody 💓 Co do Tarryn jeszcze się nie zawiodłam, a za Margo zabieram się jutro i czuję, że mi się baaardzo spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. okładka mnie zachwyciła już kiedy wyciągnęłam książkę z paczki <3 masz rację co do opisu, pisząc recenzję przeczytałam go jeszcze raz i tak średnio mi pasował, ale dobra. już pewnie wiesz, że ja jestem nią zachwycona <3

    OdpowiedzUsuń
  16. O kurczaki, czyli jednak Tobie się aż tak nie podobało, jak mi. ;/ A myślałam, że jednak będzie inaczej. Ja miałam po tej książce taki mindfuck , że aż musiałam jeszcze posiedzieć i nad nią pomyśleć, zanim zebrałam słowa do recenzji. Ale u mnie było to pozytywne wrażenie, bo dawno niczego takiego nie czytałam. ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. "Never Never" było okropne. ;/
    Jakoś nie wiem, czy ją przeczytam. Kto wie? Może kiedyś najdzie mnie ochota na nią. XD
    Chociaż okładka na plus. :>

    Pozdrawiam! :D
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba zaczęłyśmy ferie w tym samym czasie :) A teraz pierwszy tydzień już zbliża się ku końcowi...
    Odkąd zobaczyłam "Margo" w zapowiedziach wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę :) Od czasu do czasu warto sięgnąć po coś cięższego, co zmusi nas do refleksji i zostanie w pamięci na dłużej, a wydaje mi się, że "Margo" to właśnie taka lektura. Wiek bohaterki i problemy, które nałożyła na nią autorka rzeczywiście są trochę nieproporcjonalne, ale może dzięki temu treść jeszcze bardziej trafia do czytelnika, w końcu chyba nikt nie pozostaje obojętny na krzywdy wyrządzane tak młodej osobie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Eeeee... ta okłada taka se. Raczej mi się nie podoba, w księgarni niczym by mnie do siebie nie przyciągnęła. Ulu, czy ja dobrze zrozumiałam, że seks zaliczyłaś do nałogów? Marcin o tym wie? xDDD
    Hoover kijem nie tknę, ale za dzieła tej pani też podziekuję.
    Lubię wątki psychologiczne, ale zajeżdża mi tu z kilometra młodzieżówką, co nie wydaje mi się byc dobrym połączeniem.
    Gdybyś chciała przeczytać jakiś NAPRAWDĘ dobry kryminał/thriller oparty na wątku psychologicznym, to czytaj "Dziewczyny, których pożądał" JOnathana Nasawa. Kupisz ją za kilka złotych, pewnie nawet na allegro. Czytałam ją z 1.5 roku temu i do dziś pamietam jak wielkie wrażenie na mnie zrobiła :)
    Buziaki :*
    Kasia z Kasi recenzje książek :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Podobnie jak ciebie, tak i mnie pani Fisher zraziła do siebie duetem z Hoover, dzięki któremu powstał potworek imieniem "Never Never". Aghr. Jednak nie będę tutaj nic tłumaczyć - na pewno doskonale rozumiesz moje emocje. Kij o to. W każdym razie: mimo wielu pozytywnych opinii (jak i kilku negatywnych) + twojej takiej troszeczkę zagmatwanej, nie zamierzam sięgać po tą książkę. Po pierwsze ten zakłamany opis mnie nie ciekawi, po drugie mimo iż lubię książki poruszające ciężkie tematy, to wydaje mi się, że w wypadku tej książki wszystkiego jest za bardzo naprane.
    Pozdrawiam cieplutko ^^
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)