wtorek, 25 października 2016

Nic. Pustka. Chłopak z sąsiedztwa.

Cześć Neonki!
Jeju, ja już chcę zimę :’( Wy nie? A tymczasem siedzę na łóżku zamotana w koc, popijam herbatę z cytryną *mniam!*  i skrobię dla Was kolejny post. Dziś mam dla was coś przyjemnie rozluźniającego i grzejącego serduszko – książkę autorstwa Kasie West, o niezbyt tajemniczym tytule Chłopak z sąsiedztwa.

Już teraz mogę Wam powiedzieć, że mam cholerny problem z tą recenzją. Książkę skończyłam w sobotę późnym popołudniem, jest poniedziałek… no, w zasadzie od ośmiu minut już wtorek, a ja nadal nie umiem napisać recenzji. Czemu? Czytajcie dalej, a wszystkiego (mam nadzieję) się dowiecie ;).


PO KRÓTCE O FABULE

 Charlie jest półsierotą. Jej mam zmarła gdy dziewczyna miała sześć lat. Teraz ma szesnaście, i nie należy do typowych nastolatek. Wychowywana przez samotnego ojca – policjanta, trzymająca się zawsze z trójką swoich starszych braci, Charlie nie jest wzorem kobiecości. Nie boi się siniaków, obdartych łokci i brutalnych, baseballowych zagrywek. Jest twarda. Jednak w wyniku kary za zgarninie kolejnego mandatu – spłacenia go z własnych pieniędzy – Charlie będzie musiała znaleźć sobie wakacyjną pracę, a ta… no cóż, będzie wymagała od niej wielu zmian. Ale to nie wszystko! Nastolatka będzie musiała również stawić czoło wydarzeniom z przeszłości, co może okazać się ciężkim przeżyciem. Całe szczęście jest jeszcze Branden- sąsiad Charlie, którego dziewczyna traktuje jak przyszywanego brata… do czasu, gdy pewnej nocy spotykają się pod płotem oddzielającym ich domy i zaczynają prowadzić rozmowy w świetle księżyca. Co z tego wyniknie? Jak potoczą się losy Charlie i Brandena? Co zwycięży – przyjaźń, czy miłość? No i co skrywają mroki przeszłości? Chłopak z sąsiedztwa ma w sobie odpowiedzi na te pytania ;).


CIEPŁO? ZIMNO? LETNIO.

Z powodu braku jakichkolwiek sensownych
cytatów wstawiłam GIFy ;(
No właśnie, o to cały problem. Chłopak na zastępstwo był… przyjemny. Był lekki, był pogodny, był miły… czy też macie wrażenie, że takimi przymiotnikami częstuje się kogoś, kogo nie chce się urazić i stara się dopatrzeć jakichś pozytywów? Bo ja właśnie tak mam  z  tą książką. Jej nie ma za co zjechać, bo ani mnie nie irytowała, ani nie nudziła, żadnych negatywnych uczuć nie pamiętam. Ale pozytywnych, tych porządnie pozytywnych, w stylu zachwytu, ciekawości, jakichś łez czy ciarek też nie było. Szczerze powiedziawszy w sobotę uznałam, że mam ochotę na dzień z książką. Wstałam, ogarnęłam zapas ciastek i herbaty, władowałam się do łóżka z Chłopakiem na zastępstwo (yyy…. To brzmi źle xD), i zaczęłam czytać. Wieczorem skończyłam i… pustka. Zero przemyśleń, zero rozkmin, zero emocji.. zjadłam kolację, umyłam ząbki i poszłam nyny. Książka niczym mnie nie zaskoczyła, była prosta i przewidywalna, ale nie w taki irytujący sposób. A szkoda. Szczerze powiedziawszy wolałabym, żeby była beznadziejna, bo przynajmniej byłaby jakaś. A tu klops. Historia, jakich pełno. Przeciętność. Tyle w temacie -,-.


THIS IS A MAN’S WORLD

Nie da się ukryć, że książka jest zdominowana przez mężczyzn. Postaci żeńskich jest tam tyle co kot napłakał. Mi w to graj, bo jak przystało na książkową łowczynię mężów, im więcej facetów, tym lepiej xD A książkowi faceci byli bardzo sympatyczni. Troszkę nie widzę sensu analizowania każdego z nich osobna, bo na dłuższą metę sprowadza się to do tego, że każdy z nich był uroczy, dowcipny, troszczył się o Charlie i był… no facetem. Kasie West umie najwidoczniej tworzyć męskich bohaterów, którzy wzbudzają lekki uśmieszek swoim istnieniem, aczkolwiek nie grzeszą cechami indywidualnymi ;).


SKĄD JA TO ZNAM?

Dość osobiście podeszłam w tej książce do Charlie. W pewien sposób ją rozumiałam, bo sama żyję pod jednym dachem z dwójką facetów i deficytem kobiet. Wiem jak oni się gapią, gdy pierwszy raz widzą cię pomalowaną, jak reagują na zapach lakieru albo babski serial. Charlie miała przekichane, bo nie miała mamy – damskiego wzorca. Wszystko, co ją otaczało było przesiąknięte męskością, przez co dziewczyna czuła się zagubiona w świecie sukienek, bluzeczek i szminek. Jeśli coś mi się w tej książce podobało, tak wiecie… bardziej, to właśnie przemiana, jaką przechodziła Charlie. Przyjemnie czytało się jak z brzydkiego kaczątka, którym według niej była, główna bohaterka przemieniała się kroczek po kroczku w olśniewającego łabędzia ;).


NA CO TO KOMU BYŁO?

W książce jest również wątek snów, które mają nakierować Charlie na odkrycie tajemnicy, którą skrywa przyszłość. Tajemnicy związanej ze śmiercią jej matki. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia po co był ten wątek. Okej, gdyby nie koszmary, to Charlie i Branden nie spotykali by się pod płotem, ale cała ta akcja z przeszłością była potraktowana po macoszemu. Można by było rozegrać to o niebo lepiej, wywołać konkretne emocje, kopnąć czytelnika w kostkę… ale Kasie West tego nie zrobiła. Coś tam było łezek, podobno depresji, ale jakiejś takiej do kitu, na pół strony… Jak dla mnie równie dobrze mogło by nie być tego wątku. Według mnie był nijaki, a szkoda :/.



ROZMOWY NOCĄ


Jeśli chodzi o wątek miłosny, to był on sympatyczny. Okej, straaasznie długo się czekało, aż miedzy tą dwójką zacznie się cokolwiek dziać (co mnie trochę irytowało, tak leciutko, bo jeśli wiem, że coś ma się wydarzyć, jest to tak oczywiste jak... ughh! No jest cholernie oczywiste, to czekanie drażni). Miło mi się czytało te ich nocne rozmowy ;). Branden był kochany, Charlie była... Charlie :P Ale  nie zauważyłam żeby mi serce mocniej zabiło. No okej, zakochali się w sobie, szło im z tą miłością fatalnie, ciapowatość level ekspert, później stało się co się stało, bo nie powiem co się stało... o i koniec. Nic specjalnego, zwyczajnie przyjemna historia miłości ;). Także nie spodziewajcie się jakichś wielkich wzruszeń i podrygów serca.


ZWYCZAJNOŚĆ DO POTĘGI N-TEJ

Mam tu na myśli styl autorki. Kusiło mnie porównanie z kiełbasą, ale go nie użyję xD Kasie West pisze w sposób prosty w odbiorze. Nie ma tu żadnych kwiecistych słów, barwnych metafor. Próżno szukać pięknych czy zabawnych cytatów (Stąd brak ich w tej recenzji, wybaczcie. Serio szukałam, ale to jakby szukać igły w stogu siana ;<). Chłopaka na zastępstwo można spokojnie łyknąć w jeden dzień, bez obawy, ze się zmęczycie czy zniechęcicie. Nie wiem, czy to konieczne jest plus. Chyba wolałabym się pomęczyć z książką, niż pochłonąć ją pierunem i nie mieć z tego niczego wartościowego.


PODSUMOWUJĄC

No więc widzicie. Książka zła nie była. Nie mogę jej odradzić, bo nie mam ku temu żadnego konkretnego powodu. Ani mnie ona ziębi, ani grzeje… Czy ją polecam? W sumie nie wiem. Jeśli macie ochotę na coś zwyczajnego do szpiku kości, to bierzcie się za Chłopaka z sąsiedztwa. Ale jeśli macie nadzieję na mocne kopnięcie i porządną historię, to nie tędy droga.

A czy Wy już czytaliście nową powieść Kasie West? Co o niej sądzicie? Skusicie się, czy spasujecie? Piszcie, bom ciekawa! ;P
Całusy ;*
Q.

Za książkę dziękuję księgarni internetowej PanTomasz.pl



27 komentarzy:

  1. Ja mimo wszystko jestem ogromnie ciekawa pierwszej części jak i tej. Lubię takie lekkie, nic nie znaczące książki. Przynajmniej można spędzić przy nich miło czas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie Chłopak z sąsiedztwa jest dla Ciebie idealny ;) Ja też od czasu do czasu lubię przeczytać coś lekkiego, ale to było dla mnie aż za lekkie :(
      Pozdrawiam cieplutko ^^

      Usuń
  2. A skąd się tam znalazł Chłopak na zastępstwo? Coś opacznie zrozumiałam czy pomyliłaś tytuły?
    ,,Kasie West umie najwidoczniej tworzyć męskich bohaterów, którzy wzbudzają lekki uśmieszek'' potwierdzę, bo bohater z wspomnianego Chłopaka na zastępstwo taki własnie był.
    Czy przeczytam? Teraz sama nie wiem, po Chłopaku z następstwa byłam naładowana bardzo pozytywnymi emocjami i gotowa byłam momentalnie sięgnąć po jej siostrzyczkę. Teraz mój zapał trochę przygasł, aczkolwiek nie wykluczam jeszcze tak całkowicie tego tytułu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jajć xd cały czas musiałam poprawiać się bo pisałam właśnie zły tytuł xD najwidoczniej mi jedna pomyłka umknęła, ale na szczęście czuwasz ;* Dziękuję ;P
      Pozytywne emocje pewnie zastaniesz i w tej książce ;) Po prostu jak dla mnie były one za słabe, stąd taka, a nie inna opinia. Buziaki ;*

      Usuń
  3. Jak mnie tu dawno nie było o.O
    Widzę pewne zmiany na blogu, zdecydowanie na lepsze. :)
    Przeczytałam "Chłopaka na zastępstwo" i to była lekka, przyjemna książka na jeden wieczór. Sądzę, że po przeczytaniu tej książki odniosłabym podobne wrażenie. Pewnie i tak ją przeczytam kiedyś. :>
    Zostaję na dłużej. ;p

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Cieszę się, że Ci się podoba, ale już niedługo planuję wprowadzić diametralne zmiany ;) Mam nadzieję, że one też przypadną Ci do gustu :) chciałam brać się za Chłopaka na zastępstwo ale chyba poczekam na książkowego kaca... Może wtedy ucieszy mnie tak lekka historia ;)

      Usuń
  4. Czytałam "Chłopaka na zastępstwo" tej samej autorki i miałam dokładnie takie same odczucia, jak ty względem tego tomu. Książka nie była zła, ale szału też nie zrobiła. Odradzić niekoniecznie, bo dlaczego? Ale polecić to chyba tylko dla odmóżdżenia... W każdym bądź razie - na tę chwilę nie spieszy mi się z poznaniem tej powieści i nie wydaje mi się, żeby to się zmieniło.

    Pozdrawiam cieplutko ^^
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, a ja mam teraz dokładnie tak samo jak ty. Nie śpieszy mi się do sięgnięcia po Chłopaka na zastępstwo, bo ten Z sąsiedztwa nie wstrząsnął moim światem ;P
      Buziaki ;*

      Usuń
  5. Trochę sie pogubiłam. Raz "Chłopak z sąsiedztwa", a raz "Chłopak na zastępstwo". To co ty właściwie czytałaś? :D Coś ci się chyba pomyliło..
    Co do samej książki to jestem pewna, że nie przeczytam. Nie mam czasu na marnowanie czasu na coś, co jest przeciętne, kiedy wokół mnie jest tyle cudownych książek.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie w wolnej chwili!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ughh! Głupie tytuły, ciągle je myle -,- zdecydowanie czytałam tego z sąsiedztwa, a ten na zastępstwo podstępem wkradł się do posta. Grrr -,-
      Właściwie masz rację ;) lepiej sięgnąć po coś... Jakiegoś. Coś mocnego ^^
      Z pewnością wpadnę ;)

      Usuń
  6. Jak wiesz, czytałam ją niedawno i w pewnym sensie się z Tobą zgadzam. Nie była to nie wiadomo jak porywająca powieść, ale mam do takich historii pewien sentyment. Poza tym też uważam, że wątek przemiany Charlie był bardzo ciekawy. :) I strasznie podoba mi się Twój porządek posta - lepiej się czyta, jeśli jest podzielony na takie ,,części" :)
    Pozdrawiam cieplutko
    Dominika z Books of Souls

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo czytam o tej serii i dochodze do wniosku, że mimo wad kiedyś przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha książka zwyczajna jak kiełbasa? Jak ja xDD
    Jezu, nienawidzę takich książek. Fajna, fajna, ale za tydzień nie będę pamietać. Marnotrastwo czasu i pieniędzy.
    Łowczyni ksiązkowych mężów się znalazła xDD
    Ja już mam jednego głównego, który tak się w moim serduchu rozpycha swoimi kopytami, że już dla nikogo miejsca nie wystarcza ;<
    Wiadomo o kogo chodzi nie xD

    Killer: I see you.
    Jace: ...
    Killer: ...
    Jace: ...
    Jace: Do i look hot?

    xDDDDDDDDDDD
    Kiszę się do dziś, jak sobie to przypomnę <3

    Ksiażka dla mnie do bani i w życiu jej nie przeczytam. Kojarzy mi się z tymi wszystkimi Hoover i innymi zbędnymi autorkami, podziękuję - postoję :D
    Ale gify dobre xD

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze właśnie wracam z bloga Amandy ktora polecała te pozycje i teraz po Towjej recenzji już sama nie wiem, sięgać czy nie :D Ogólnie mam ochote na miłą lekka lekturę, ale jednak nie głupiutka ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książek Katie West jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar. Według mnie takie ogłupiacze, które szybko się czyta też są potrzebne, bo sama męczę się z czymś dłuższym i bardziej ciągnącym się, czasu brak, końca nie widać, a początku ledwo co pamiętam.
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mam ochotę na zimę... chociaż wolę tę opcję, że leżę, jak naleśnik zawinięta w koc <3 piję hektolitry herbaty i wcinam coś słodkiego <3 (dziś kupiłam ciaaaacho).
    Co do książki, to jeszcze jej nie znam. Są takie książki, które są po prostu... no po prostu są :P Możliwe, że po nią sięgnę, o ile ... będę miała na nią naprawdę wielką ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. O widzisz, a mi się podobało i właśnie z tych powodów, które uznałaś za wady. XD Ostatnio czytałam same książki, które bardzo mi się podobały, ale były raczej z tych wzruszających i potrzebowałam czegoś na odprężenie - lekkiego, miłego, przyjemnego, bez większych wymagań i skupienia. I właśnie coś takiego znalazłam w Chłopaku z sąsiedztwa (swoją drogą, kilka osób już znalazło te machnięcia w tytule, ale nadal jeszcze jeden na zastępstwo został w tekście ;) ), bo było lekko, milutko, na jeden dzień i z poruszonym nieco poważniejszym wątkiem matki bohaterki, ale tak bez zbędnego patosu. ;)
    A z facetów w książce, to najbardziej i tak polubiłam ojca Charlie. Ten motyw z poradami przyjaciółki był na swój sposób uroczy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. NIE! NIE! I jeszcze raz NIE! Kijem tej książki nie tknę!
    Banał na banale i za dużo denerwujących elementów!
    Jakiś pomylony wątek snów, wątek miłosny rozwijający się jak flaki z olejem i do tego styl autorki, który chyba nie może być gorszy od Kiery Cass, ale pewnie balansuje na krawędzi beznadziejności.
    Jeszcze raz stanowcze: NIE!
    Dziękuję, do widzenia!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam "Chłopaka na zastępstwo" i mam podobną opinię co Ty. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić, ale także nie ma czego chwalić. Ot, taka przyjemna, niezobowiązująca lektura na poprawę humoru. Czasem dobrze jest przeczytać coś lekkiego.
    Jeśli chodzi o mnogość postaci męskich w powieściach to jestem zdecydowanie na TAK! :D Zawsze fajnie jest mieć większy wybór.
    Myślę, że kiedyś sięgnę po "Chłopaka z sąsiedztwa". Z czystej ciekawości i zapotrzebowania na lżejsze klimaty :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Neonki? Serio? Czego ty jeszcze nie wymyślisz xD
    Tytuł książki kojarzy mi się z filmem o tym samym tytule w którym gra Jenipher Lopez (czy jak jej tam xD)
    To co ty w końcu czytałaś? Niby recka chłopaka z sąsiedztwa, a nagle mi tu o chłopaku na zastępstwo piszesz :/
    U mnie w domu jest takie 50/50. Dwie przedstawicielki płci piękne, ta mniej (moja mama) i ta przepiękna (JA! Ach ta skromność xD) i dwóch przedstawicieli płci...tej drugiej xD Mój tata i pies :P
    Po tą książkę nie wiem jeszcze kiedy ani czy sięgnę, ale aktualnie strasznie ciekawi mnei inna książka tej autorki czyli chłopak na zastępstwo. Teraz siedzi sobie ona grzecznie w koszyku i czeka na przypływ pieniędzy xD
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Spotkałam się na blogach z wieloma recenzjami tej książki. Twój opis bardzo mi się podoba. Niestety nie miałam okazji jej czytać i raczej po nią nie sięgnę bo nie lubię ksiażek typowo dla młodzieży.
    http://take-a-pencil-and-draw-world-of-races.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeszcze nie czytałam, ale mam pierwszy tom w swojej biblioteczce :)
    Pozdrawiam cieplutko,
    gabRysiek recenzuje

    OdpowiedzUsuń
  18. Cóż mogę rzec... historia przedstawiona jest kompletnie nie w moim guście. Wydaje się być przesłodzona i bardzo przewidywalna, za czym nie przepadam.
    Niemniej jednak czytałam dużo pozytywnych opinii na temat tej książki, więc myślę że fanom typowych romansideł przypadnie do gustu ;)
    Pozdrawiam
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba sobie odpuszczę.. To nie w tymm rzecz, że nie lubię takich historyjek, bo lubię, ale jakoś tak ostatnio szukam głównie takich książek, które wzbudzą u mnie większe emocje. Zapewne przez to się mniej na nich odstresuje, ale trudno.. :D
    Pozdrawiam cieplutko!
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja nie jestem przekonana i Twoja opinia tylko mnie w tym utwierdza. Zdecydowanie przejadły mi się takie lekkie młodzieżówki, które przyjemnie się czyta i to ich jedyny plus. Jeśli już sięgam po jakąś historię miłosną, to raczej oczekuję, że wywoła we mnie większe emocje.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale mnie tu dawno nie było :( Ale już nadrabia zaległości ;D
    Lubię książki lekkie, przy których czytaniu nie trzeba się zbytnio wysilać. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale obu jestem bardzo ciekawa, więc chętnie po te książki sięgnę. :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Eeeee.... Chyba chwilowo to nie jest książka dla mnie. Owszem mam czasami ochotę na taki lekki, przyjemny romans, wiesz coś takiego żeby nie musieć zbytnio myśleć, żeby móc się odprężyć... Ale obecnie raczej nie mam na to czasu :P
    Może kiedyś sięgnę po "Chłopaka z sąsiedztwa", bo w sumie wydaje się być on ciekawą alternatywą dla takich "odmóżdżających" pozycji :)
    Całuski!
    Ola aka Zaczytana Iadala

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)