wtorek, 31 maja 2022

Co może się stać, gdy redagowanie książki wejdzie za mocno? | "Nagle trup", Marta Kisiel - recenzja


Wyobraźnia Marty Kisiel jest nieokiełznana. Sprawdzone info - właśnie skończyłam czytać jej najnowszą książkę „Nagle trup” i... ja w życiu takiego kryminału (a raczej komedii kryminalnej) nie czytałam. Przedziwna, przebarwna, przewciągająca, przezabawna... Kurde, Szanowna Pani Ałtorko, czy można prosić o dokładkę? <3

Ale zacznijmy od początku! A na początku, jak w każdym dobrym kryminale, jest tytułowy nagły trup. 

Gdy w poniedziałkowy ranek do wydawnictwa JaMas wchodzi dwójka pracowników i jeden spłoszony praktykant, nic nie zapowiada lawiny niecodziennych wydarzeń, która zaraz przetoczy się przez ich miejsce pracy. Kiedy jednak wspomniany praktykant udaje się do wydawniczej toalety, aby zaspokoić swoje potrzeby fizjologiczne, ta okazuje się być zajętą... przez martwego redaktora. Na miejsce od razu zostaje wezwana policja. Jej przedstawiciele, a konkretniej starszy posterunkowy Michał Mogiła oraz starszy sierżant Jerzy Pozgonny przyjeżdżają na miejsce zbrodni (chociaż czy na pewno zbrodni?) i zaczynają swoje śledztwo. Niestety już na dzień dobry okazuje się, że prowadzenie dochodzenia w warunkach wydawniczych będzie od nich wymagało nie tylko klasycznej policyjnej umiejętności poszukiwania tropów i łączenia kropek, ale przede wszystkim anielskiej cierpliwości do różnorodnej zgrai nazywanej również pracownikami wydawnictwa JaMas.

Skoro zarys fabuły mamy już nakreślony, mogę z czystym sumieniem przejść do mojej opinii. Pewnie nie zaskoczę Was faktem, że będzie ona... wysoce pochlebna. Nic nie poradzę na to, że Marta Kisiel ze snajperską precyzją trafia w moje książkowe gusta, ok? 

Mam nieodparte wrażenie, że „Nagle trup”, jak z resztą większość powieści Ałtorki, stoi humorem i nietuzinkowymi kreacjami postaci. A, no i szalonymi konstrukcjami zdań, ale o tym za chwilę ;).

Wiecie, ja jestem raczej sceptyczna jeśli chodzi o komedie kryminalne. Często gęsto autor nie umie tego ograć, przez co ani mnie te historie nie bawią, ani mnie nie wciągają. Chwała niebiosom Kisiel ogrywa to perfekcyjnie! Z jednej strony mamy ten jej deczko dziwaczny, bardzo polski i bardzo gładki humor, który sprawia, że całość czyta się niesamowicie lekko (ale broń boże w środkach komunikacji publicznej, bo wtedy narażacie się na krzywe spojrzenia kontrolne osób jadących razem z wami!). Uwielbiam to, jak naturalnie wychodzi Kisiel rozbawianie czytelnika. W „Nagle trup” (zabijcie mnie, mam jakiś problem z sensownym odmienianiem tego tytułu :’)) nie ma sytuacji, które wyglądają jak na siłę stworzone do konkretnego żartu, który akurat wpadł do głowy autorki i bardzo chciała go użyć. Przy całej absurdalności przedstawianych wydarzeń wszystkie one jako całość trzymają się kupy i jakoś tak... pasują, a między nimi zgrabnie przeplatają się zabawne przemyślenia postaci, zaskakujące wtrącenia narratora i dialogi, przy których nie da rady powstrzymać przynajmniej lekkiego uśmiechu, jeśli nie głośnego parsknięcia. Jeśli więc lubicie książki, które rozśmieszają, a jednocześnie robią to w niegłupi sposób - „Nagle trup” powinien być dla was pozycją obowiązkową!

Nie wiem jak Marta Kisiel to robi, ale za każdym razem zaskakuje mnie wykreowanymi przez siebie postaciami. Serio. Tu nic się nie powiela, nic nie dubluje, a na dodatek mam wrażenie, że ja podobnych bohaterów nie spotkałam również w innych książkach. Chyba właśnie dlatego tak lubię jej książki, a „Nagle trup” nie stanowi w tej kwestii wyjątku. No bo popatrzcie sami: mamy tutaj np. sekretarkę Arkadiusza (Areczka) Krawczyka - potężnego, wydziaranego pakera miłującego feminatywy (bo „feminatyw to nie anabolik, jądra się od niego nie kurczą”) i ćwiczenia na siłowni razem ze swoim prawie mężem (nawiasem mówiąc Areczek jest moją ulubioną postacią tego dramatu), mamy pana Mastalerczyka, własciciela wydawnictwa JaMas, który głownie mlaska, je ciastka i nie ogarnia, mamy Głazinę, która mnie trochę przeraża i zagina swoją pokerową twarzą i nieomylnością nawet samego starszego sierżanta Jerzego Pozgonnego.... no, jakby wam to tak w skrócie: jest barwnie. SERIO. Jeśli więc znudziły wam się książki z papierowymi postaciami, które skądś już kojarzycie i niczym was nie zaskakują - bierzcie się za tę komedię kryminalną. Myślę, że się nie zawiedziecie ;).

Wiecie dlaczego jeszcze czytanie „Nagle trup” sprawiło mi taką przyjemność? Bo tak jak niektórzy potrafią zaginać czas strzykawką z botoksem, tak Marta Kisiel zagina język polski swoim piórem. Słowo daję, to jak ta kobieta bawi się słowem, jak ona nim operuje i jak potrafi konstruować zdania przyprawia mnie o lekki zawrót głowy. Ta książka cały czas, przez bite 350 stron jest dynamiczna, inteligentnie napisana, pełna jakichś aluzji i odniesień, które jak się wyłapie, to człowiekowi miło i zabawnie, jak się nie wyłapie, to i tak nic nie szkodzi, bo nadal jest to po prostu świetnie napisane. Wydaje mi się, że tak „Nagle trup”, jak i inne książki pani Marty mogą spokojnie służyć za wzorzec tego, jak się powinno pisać literaturę rozrywkową.

No i w końcu muszę poruszyć sprawę kluczową w przypadku kryminałów, czyli zbrodnię samą w sobie. Przyznam się szczerze, że podczas lektury samo śledztwo jakoś zeszło w mojej głowie na drugi plan - za duży miałam fun z przyglądania się potyczkom słownym pracowników wydawnictwa i policjantów (oraz tych z warsztatów, wiadomo ;)), nie mniej starałam się tę sprawę rozgryźć i... no nie udało mi się wyprzedzić śledczych. Podobało mi się to, jak Kisiel co chwilę wprowadzała jakieś nowe informacje do śledztwa. Muszę przyznać, że może trochę podejrzewałam, kto mógł zabić, ale nigdy w życiu nie wpadłabym na takie rozwiązanie. Wiadomo: całość została utrzymana w dość niepoważnym tonie - w końcu to nie kryminał, a komedia kryminalna, ale tak czy siak uważam, że sama intryga była bardzo przemyślana i nieoczywista, a tego właśnie oczekujemy po takich książkach, prawda?

Wyszła mi trochę laurka skrzyżowana z hymnem pochwalnym, nie? Musicie mi to wybaczyć - w przypadku Marty Kisiel po prostu ciężko mieć inne podejście. Jej książki mogłabym polecać w ciemno, ale spokojnie, profilaktycznie wszystkie czytam przed poleceniem - co tylko dodatkowo utwierdza mnie w moim przekonaniu :D. „Nagle trup” również dołącza do grona książek, które na bank lada dzień powędrują najpierw do mojego taty (zagorzałego fana Ałtorki), a potem dalej w świat do kolejnych osób spragnionych dobrej historii pełnej cudownego humoru i barwnych postaci.


Wam mojego egzemplarza pożyczyć nie mogę, za to mogę z całego serca tę książkę polecić i spróbować namówić Was do jej zakupu. Myślę, że jeśli jeszcze nie znacie żadnej z powieści Marty Kisiel, to „Nagle trup” spokojnie sprawdzi się jako książka pierwszego znaku. A jeśli mieliście już styczność z jej twórczością, to... czy ja Was muszę jeszcze do czegokolwiek przekonywać? ;)



Wydawnictwo: Wydawnictwo Mięta
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 349 

wtorek, 16 lutego 2021

To była wyprawa po całkiem fajną pustynną historię... drogą dziurawą i wyboistą | "Berło ziemi" A.C. Gaughen - recenzja

Lubię czasami sięgnąć po młodzieżówkę fantasy, w której romans przeplata się z wątkiem romantycznym. Mam już za sobą kilka takich historii i przeważnie są to strzały w dziesiątkę. Czy Berło ziemi A.C. Gaughen też było trafieniem w sam środek tarczy? Cóż, jak na mój gust dałabym mu mocne sześć na dziesięć. A może nawet siedem? Chodźcie, przyjrzyjmy się razem wszystkim za i przeciw ;)

 


Shalia jest dumną córką pustyni. Po latach niszczycielskiej wojny z sąsiednim królestwem jej lud desperacko pragnie końca konfliktu, który pochłonął życie tak wielu osób. Pragnąc wymienić wolność na bezpieczeństwo, Shalia zostaje królową Krain Kości kraju, w którym magia jest zakazana, a Żywioły – ludzie kontrolujący ziemię, powietrze, ogień i wodę – są traktowani jak zdrajcy.

Wkrótce dowiaduje się, że jedynym pragnieniem jej męża, Calixa, jest zniszczenie Żywiołów.

Jeszcze przed swoją koronacją Shalia odkrywa, że ma moc nad ziemią. Uwięziona między irracjonalną nienawiścią męża do Żywiołów a niebezpiecznym buntem prowadzonym przez własnego brata, Shalia musi wykorzystać swoją moc i dokonać niemożliwego wyboru: ocalić swoją rodzinę, ocalić Żywioły lub ocalić siebie.”*

wtorek, 3 listopada 2020

W tej historii nie może być mowy o szczęśliwym zakończeniu | Diabeł wcielony Donald Ray Pollock, recenzja

 To było... dziwne. Niepokojące(nie)przyjemne, niesamowicie klimatyczne... chyba jeszcze nigdy czegoś podobnego nie czytałam. Serio. Dlatego teraz muszę jakoś Wam o tym opowiedzieć (co uważam za spore wyzwanie, bo zwyczajnie nie umiem ubrać w słowa tego, co czuję i myślę po przeczytaniu tej książki, a do tego gorączka, która towarzyszy mi od kilkunastu dni wcale nie ułatwia sprawy xD). Donald Ray Pollock swoim Diabłem wcielonym wywarł na mnie ogromne wrażenie - tego jestem pewna.



Niektórzy ludzie rodzą się po to, by można ich było pochować.

Knockemstiff, Ohio. Willard Russell, dręczony wspomnieniami rzezi na Południowym Pacyfiku weteran wojenny, nie jest w stanie uratować swojej pięknej żony, Charlotte, od powolnej śmierci z powodu raka, bez względu na ilość krwi wylanej na swoim ołtarzu ofiarnym.

Małżeństwo seryjnych morderców, Carl i Sandy Hendersonowie, przemierza amerykańskie autostrady w poszukiwaniu odpowiednich osób do sesji zdjęciowych i wyeliminowania.

Bojący się pająków kaznodzieja Roy i jego kaleki pomocnik Theodore, mistrz gry na gitarze, uciekają przed wymiarem sprawiedliwości.

W samym środku tego zamieszania znajduje się Arvin Eugene Russell, osierocony syn Willarda i Charlotte, poszukujący odpowiedzi...*

piątek, 2 października 2020

Książka, którą rodzice będą czytać dzieciom, śmiejąc się do łez | Małe Licho i lato z diabłem Marta Kisiel, recenzja

Kocham tę serię całą sobą. Małe Licho i Wakacje z diabłem to trzeci tom cyklu dla dzieci (i nie tylko) autorstwa Marty Kisiel, który miałam ogromną przyjemność przeczytać. Już na wstępie ostrzegam: ta recenzja to czysta formalność. Prawda jest taka, że Małe Licho to cykl, który z ręką na sercu mogę polecić (chyba) każdemu. Ale żeby nie było...

Tym razem towarzyszymy Bożkowi w czasie wakacji, zaraz po ukończeniu trzeciej klasy. Pół chłopiec, pół glut, pół widmo ma spędzić najbliższe tygodnie po środku lasu, u cioci Ody razem z aniołem stróżem Lichem i czortem Bazylem. Bożek jest zachwycony. Oczyma wyobraźni już widzi te wszystkie noce pod namiotem i niezwykłe przygody, które czekają na całą trójkę w Lichotce. I kiedy wakacje chłopca zaczynają się cudownie rozkręcać... ogromne drzewa walą się na ziemię, a trzyosobowy dream team Bożka musi zostać powiększony o jednego, nowego członka, który, według chłopca, zrujnuje mu całe wakacje. Ale czy na pewno?

niedziela, 23 sierpnia 2020

Czy to było dobre fantasy inspirowane mitologią słowiańską? 🤔 | Wybrana Naomi Novik, recenzja

Kupiłam tę książkę już jakiś czas temu, bo zapewniano mnie, że padnę z zachwytu, takie to jest dobre. No więc w końcu przyszła pora na zabranie się za Wybraną Naomi Novik i... mam mieszane uczucia.

Agnieszka mieszka w Dolinie, nad którą pieczę sprawuje Smok. Nie jest to jednak pokryta łuskami bestia ziejąca ogniem, a najpotężniejszy czarodziej w całym królestwie. Co dziesięć lat opiekun Doliny w ramach zapłaty wybiera sobie jedną spośród siedemnastoletnich dziewczyn z podlegającego mu terenu. Wybrana zostaje zabrana do jego wieży, a po dziesięciu latach, kiedy Smok wypuszcza ją i udaje się po kolejną mieszkankę Doliny, zabrana dziewczyna nie jest już taka sama. Nikt nie wie, co dzieje się z dziewczynami w wieży, ale żadna z nich nie wraca na stałe do rodzinnej wioski.

W tym roku znów ma dojść do wyboru, a właściwie pewną wybranką Smoka jest Kasia - najpiękniejsza dziewczyna w całej Dolinie. Ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich, Smok decyduje się zabrać ze sobą zupełnie nieprzygotowaną na to Agnieszkę, najlepszą przyjaciółkę Kasi.

Ta decyzja przyniesie wiele nieoczekiwanych zmian w całym królestwie.

Odkrywanie prawdy o samej sobie, walka dobra ze złem, a nawet odrobina romansu - to wszystko składa się na Wybraną!

poniedziałek, 27 lipca 2020

Czemu ta książka stoi na półce thrillerów i kryminałów? | Prawo krwi Tess Gerritsen - recenzja

Decydując się na recenzowanie tej książki kierowałam się tym, że w sumie od dawna chciałam przeczytać coś Tess Gerritsen. Miałam ochotę na kryminał albo thriller z wątkiem romantycznym gdzieś tam w tle, a na to wskazywał opis z okładki Prawa krwi. No a dodatkowo książka liczy sobie mniej niż 300 stron, więc zakładałam, że nawet jeśli styl Gerritsen nie przypadnie mi do gustu, to nie będzie to wlokąca się w nieskończoność droga przez męki. O, jak bardzo się myliłam..!


Willy nigdy nie uwierzyła w śmierć ojca. Wokół katastrofy amerykańskiego samolotu podczas wojny w Wietnamie nagromadziło się zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Dlaczego nie odnaleziono ciała? Kim był tajemniczy pasażer, którego istnieniu wszyscy zaprzeczają? Co się stało z ładunkiem?
Willy wyrusza do Azji, by odkryć prawdę o wydarzeniach sprzed lat. Szybko uświadamia sobie, że próbuje rozwikłać tajemnicę, którą nawet dziś chronią wpływowi ludzie. Mimo zagrożenia podejmuje prywatne śledztwo. Nieoczekiwanie pomocną dłoń wyciąga do niej Guy Bernard, antropolog pracujący na zlecenie armii. Czy potrafi ochronić ją przed śmiertelnym niebezpieczeństwem?*

sobota, 11 lipca 2020

Czy nowa Maas faktycznie jest taka NOWA? | Księżycowe Miasto Sarah J. Maas - recenzja

Zaczynanie czytania książki przed sesją powinno być zakazane. Serio. Bo choć Księżycowe Miasto czytało mi się jak złoto, strony pozostałe do przeczytania ubywały nie wiadomo gdzie i kiedy, to egzaminy brutalnie przerwały mi lekturę. Dopiero niedawno udało mi się doczytać najnowszą książkę Sarah J. Maas do końca. Jeżeli jesteście ciekawi mojej opinii - zapraszam was na krótką recenzję Księżycowego Miasta ;)

Dwa lata temu Bryce Quinlan straciła wszystko - przyjaciół, miłość, chęci do życia. Teraz, kiedy do Księżycowego Miasta powraca potwór, który wszystko to zapoczątkował, dziewczyna dostaje możliwość zemsty na tym, kto skrzywdził ją i jej bliskich. Ma jej w tym pomóc Hunt Athalar - upadły anioł,, którego nadludzką siłę krępują zaczarowane tatuaże niewolnika. Ani on, ani ona nie są z tego zbytnio zadowoleni, lecz mimo wszystko ruszają w miasto, aby rozwikłać zagadkę tajemniczych śmierci, które znów mają miejsce w Lunathionie. To, co wyjdzie na jaw podczas ich śledztwa, przerośnie wszelkie oczekiwania.