wtorek, 16 lutego 2021

To była wyprawa po całkiem fajną pustynną historię... drogą dziurawą i wyboistą | "Berło ziemi" A.C. Gaughen - recenzja

Lubię czasami sięgnąć po młodzieżówkę fantasy, w której romans przeplata się z wątkiem romantycznym. Mam już za sobą kilka takich historii i przeważnie są to strzały w dziesiątkę. Czy Berło ziemi A.C. Gaughen też było trafieniem w sam środek tarczy? Cóż, jak na mój gust dałabym mu mocne sześć na dziesięć. A może nawet siedem? Chodźcie, przyjrzyjmy się razem wszystkim za i przeciw ;)

 


Shalia jest dumną córką pustyni. Po latach niszczycielskiej wojny z sąsiednim królestwem jej lud desperacko pragnie końca konfliktu, który pochłonął życie tak wielu osób. Pragnąc wymienić wolność na bezpieczeństwo, Shalia zostaje królową Krain Kości kraju, w którym magia jest zakazana, a Żywioły – ludzie kontrolujący ziemię, powietrze, ogień i wodę – są traktowani jak zdrajcy.

Wkrótce dowiaduje się, że jedynym pragnieniem jej męża, Calixa, jest zniszczenie Żywiołów.

Jeszcze przed swoją koronacją Shalia odkrywa, że ma moc nad ziemią. Uwięziona między irracjonalną nienawiścią męża do Żywiołów a niebezpiecznym buntem prowadzonym przez własnego brata, Shalia musi wykorzystać swoją moc i dokonać niemożliwego wyboru: ocalić swoją rodzinę, ocalić Żywioły lub ocalić siebie.”*

Bardzo podoba mi się motyw poświęcenia się dla dobra swojego ludu przez aranżowany ślub z władcą wrogiego państwa. Jasne, nie jest to w żaden sposób odkrywcze, ale dobre wykorzystanie tego wątku może zaowocować naprawdę emocjonującą historią. I tu po części się to udaje. Krew mi się w żyłach ścinała na kaszankę, kiedy Calix z dnia na dzień co raz to bardziej osaczał i zniewalał Shalię. Uważam, że autorka nieźle przedstawiła emocje towarzyszące osobie, nad którą ktoś znęca się zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Ktoś, kto miał być dla niej najbliższą osobą na świecie. Rozumiem to zagubienie dziewczyny, tę jej nadzieję, że przecież nie mogła wyjść za potwora, że on na pewno nie chce dla niej źle, że przecież to miała być taka piękna miłość, pojednanie dwóch zwaśnionych krajów...

 

...ale nie rozumiem, czemu jednocześnie Shalia jest często gęsto absurdalnie durna. Bo ja naprawdę polubiłam tę dziewczynę. Wydawała mi się jakimś takim powiewem człowieczeństwa w królestwie Caliksa. Miała swoje momenty, tego nie można jej odebrać. Miała też jednak potężne momenty ataków dysmózgii. Serio. No bo jak można wytłumaczyć rozmawianie ze spiskowcami działającymi (albo potencjalnie działającymi) na niekorzyść twojego męża na balkonie, na który prowadzą drzwi nie tylko z pokojów Shalii, ale też... Caliksa? Ona się serio Boga chyba nie bała xD A to tylko jeden z przykładów głupstw i głupotek z tej książki.

 

Logika w Berle ziemi jest często gęsto elementem pomijanym i zapominanym, nie tylko w przypadku decyzji i zachowań głównej bohaterki, ale też po prostu w postępowaniu innych postaci oraz tym, jak działa świat wykreowany przez autorkę. Zastanawia mnie np. jakim cudem w tym królestwie ostał się choć jeden człowiek z kompletem kończyn i narządów, biorąc pod uwagę fakt, że ich władca wpada w szał z byle powodu i na lewo i prawo każe wydłubywać oczy, mordować, obcinać różne części ciała, etc. Ale to nie wszystko. Bo, przykładowo, w pewnym momencie dowiadujemy się, że wszystkie służące Shalii muszą być pozbawione języka. WSZYSTKIE. Chwilę później córka gościa, który EWIDENTNIE nie życzy dobrze Caliksowi i jego rodzinie i najchętniej życzyłby mu udławienia się owsianką, ofiaruje nowej królowej swoje usługi w postaci zostania jej osobistą służącą.

I teraz, żebyśmy mieli jasność:

  • laska sama się właśnie prosi o ucięcie sobie języka,
  • pacyfistyczna Shalia, która dosłownie chwilę wcześniej była obrzydzona i zatrwożona bezwzględnością Caliksa wobec jej służek, zgadza się na propozycję dziewczyny = właściwie skazuje ją na zostanie kaleką, brawo,
  • SHALIA BIERZE NA SŁUŻĄCĄ CÓRKĘ WROGA SWOJEGO MĘŻA. O czym wie. I wcale jej to nie przeszkadza w rozmawianiu w jej towarzystwie o sprawach, których ta dziewczyna nie powinna słyszeć, BO JEST SZPIEGIEM!

...jakieś pytania? Nie? No, to kwestię fikołków logicznych mamy już wyjaśnioną.

 

Co do Żywiołów i ich mocy - czuję spory niedosyt. Coś tam jest nam powiedziane, coś nam się niby tłumaczy, ale koniec końców wiemy tylko o mocy Shalii (który to wątek jest kulawy jak pirat z drewnianą nogą, aż mi żal nerwów na to. Serio, jeśli miałabym wybrać jedną rzecz, która w Shalii mnie najbardziej grzała, to jej podejście do możliwości WŁADANIA ŻYWIOŁEM...) i jej kumpeli, która kontrolowała wodę. Są też inne Żywioły, ale wiemy o nich jakieś znikome drobiazgi. Brakuje mi tu większej ilości informacji, jednak coś czuję, że w drugim tomie to zostanie nadrobione.

 

Dobra, ale ja tak się trochę pastwię nad tą książką, a prawdę mówiąc, wspominam ją raczej... dobrze ;). Biorąc odpowiednio duży rozbieg, mogłam sobie przeskakiwać te wszystkie dziury w logice i czerpać przyjemność z tego, co w Berle ziemi podobało mi się najbardziej, czyli pustynnym uniwersum i wątku politycznym. 

Wydaje mi się, że ta historia ma spore szanse przypaść do gustu osobom, którym podobała się np. Buntowniczka z Pustyni, ewentualnie Ostatnie życzenie. Ma klimat zbliżony do tych pozycji (zwłaszcza pierwszej z nich) i potrafi oczarować czytelnika opisami miejsc, które poznaje główna bohaterka, zamków, twierdz, piaskowych miast itd.. Mnie to kupuje, totalnie ;)

Osobiście uwielbiam książki, w których autor zanurza się w politykę - tworzy jakieś zasady rządzące danym uniwersum, kreuje grupy, które mają sprzeczne ze sobą interesy, opisuje ich dążenia do osiągnięcia celu poprzez snucie sieci spisków i intryg... i tutaj trochę tego dostajemy. Nie jest to co prawda tak powalające, jak np. w cyklu „Niezwyciężonej” Marie Rutkoski, o Grze o tron nawet nie będę wspominać, ale jak na młodzieżówkę jest całkiem spoko. Liczę na to, że w kolejnych tomach autorka pokusi się o dopracowanie i rozbudowanie tego tematu. O ile teraz zaledwie brodziliśmy po kolana w wątku politycznym, o ile w przyszłości mam nadzieję skoczyć na główkę do tego basenu razem z Shalią i resztą ferajny ;).

 

Podoba mi się też (do pewnego stopnia) kreacja bohaterów. Jestem zakochana w tajemniczym Galenie (który z jednej strony od początku był dla mnie łatwy do rozgryzienia, z z drugiej ma w sobie jakąś taką nutę tajemnicy, która mnie do niego ciągnie ;)). Szczerze nienawidzę Caliksa, a jednocześnie w pełni rozumiem tę postać - podoba mi się to, że autorka stworzyła jej przeszłość, która jest umotywowaniem jego aktualnego zepsucia i despotyzmu. Mam relację love-hate w Shalią, bo raz jest łebską babką, a raz tępą strzałą. Tak więc - nie zawsze jest w stu procentach dobrze, ale, tak czy siak, uważam, że postacie w Berle ziemi są jej atutem.

 

Co prawda wiele pomniejszych twistów udało mi się przewidzieć (matko i córko, np. tożsamość poprzedniej partnerki Caliksa - czy tylko dla mnie to było oczywiste od samego początku?...), to zakończenie? Zakończenie było dla mnie emocjonalną petardą! Serio, ostatnie rozdziały czytałam na bezdechu. Trochę zgrzyta mi fakt tej nierównowagi, ale w sumie... nie no, podobało mi się to wstrząśnięcie czytelnikiem na ostatnich stronach. Nie spodziewałam się takich rozwiązań i sojuszy.


Czy czekam na kontynuację Berła ziemi z zapartym tchem?

... no nie.

Czy sięgnę po nią?

Jak najbardziej ;).

Dlaczego?

Bo pomimo wad, które wymieniłam, spędziłam z tą historią czas w miły, choć nieprzesadnie angażujący sposób. Prawdę mówiąc, jestem zwyczajnie zaintrygowana dalszymi losami Shalii i Galena i pozostałych bohaterów. Liczę na to, że w kolejnych częściach autorka rozwinie skrzydła, skoryguje błędy i pokaże, na co ją stać (trochę jak w piosence Piotra Kupichy z zespołu Feel xD). Myślę więc, że warto dać szansę tej serii - do czego szczerze Was zachęcam ;).

 


Tytuł oryginalny: Reign the Earth

Cykl: The Elementae (tom 1)

Liczba stron: 380

Wydawnictwo: Uroboros

Tłumaczenie: Emilia Skowrońska

Rok wydania: wrzesień 2020

 

*źródło opisu: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4936841/berlo-ziemi 

8 komentarzy:

  1. Mam dokladnie tak samo. Podobal mi sie pomysl na ksiazke a przedewszystkim na bohaterke i to małżeństwo z obowiazku a nie miłosci, bo malo o tym jest mowy w mlodziezowkach. Ale tez jakos mocno nie czekam na kontynuacje 😅 Duzo głupotek w tracie fabuly. Od tak przesluchalam w audiobooku. Pewnie jak wyjdzie drugi tom to tez poslucham bo czemu nie 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że nie zwróciłam na niektóre wymienione przez Ciebie absurdy uwagi. Trochę mnie to cieszy, bo przez to oceniam ją o wiele pozytywniej. Aczkolwiek masz rację, niektóre te rzeczy są głupie XD Pamiętam, że pewne kłopotliwe elementy próbowałam sobie usprawiedliwić tym, że bohaterka jest zastraszana i żyje w toksycznej relacji, stąd jej nie wszystkie przemyślenia czy decyzje są pozornie logiczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku myślałam, że to coś dla mnie, ale chyba jednak nie przeczytam. Pewnie za dużo fantastyki dla dorosłych przeczytałam i teraz już nie mogę bez ogromnej irytacji czytać o takich głupiutkich bohaterkach i nielogicznym zachowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa recenzja, inna niż wszystkie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde ja jestem zakochana w obu ksiażkach. Druga jest dla mnie jeszcze lepsza od pierwszej i mam nadzieję, że autorka niedługo zaserwuje nam 3ci tom to bierę po angielsku bo nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oder magst du vielleicht Inzest Geschichten? Dann besuchen Sie doch meinen Blog: https://inzest-geschichten.de/

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)