Czołem Diabołki!
Nie wiem co tu zawiodło. Może poprzeczka była postawiona za wysoko?
Może nie trafiłam w odpowiedni moment na tę książkę? Pojęcia nie mam, ale
spodziewałam się zachwytów, kaca i czort wie czego, a dostałam… a z resztą, pozwólcie,
że zacznę od początku, czyli od tytułu. Dziś opowiem wam co nieco o książce Dark
Elements. Ognisty pocałunek autorstwa Jennifer L.Armentrout.
"Siedemnastoletnia Layla
chciałaby być normalna, jednak jej pocałunek zabija wszystko, co posiada duszę.
Jako półdemon i półgargulec
Layla posiada niespotykane umiejętności. Wychowywana wśród strażników-gargulców
– których zadaniem jest polowanie na demony i dbanie o bezpieczeństwo ludzi –
Layla próbuje się dopasować, choć oznacza to ukrywanie swojej mrocznej strony
przed tymi, których kocha. Zwłaszcza przed Zaynem, zniewalająco przystojnym i
całkowicie niedostępnym strażnikiem, w którym jest od zawsze zadurzona.
Poznaje Rotha – wytatuowanego,
grzesznego, seksownego demona, który twierdzi, że zna wszystkie jej tajemnice.
Layla wie, że powinna trzymać się od niego z daleka, choć nie jest przekonana,
czy tego chce – zwłaszcza, kiedy cała ta sprawa z całowaniem nie stanowi
problemu, ponieważ Roth nie ma duszy.
Kiedy Layla odkrywa, że to ona
jest powodem pojawienia się brutalnego demona, zaufanie Rothowi nie tylko
zaprzepaści jej szansę na związek z Zaynem… ale także naznaczy ją jako
zdrajczynię rodziny. Co gorsza, może stać się biletem w jedną stronę do
zniszczenia świata."
CZYŻBY
POPRZECZKA BYŁA ZBYT WYSOKO?
Na początku muszę zaznaczyć, ze to nie jest zła książka. Jest niczego
sobie, po prostu… no myślałam, ze będę omdlewać z wrażenia oczarowana przez
bohaterów, że mi pogruchoczą serce i takie tam, a w sumie wyszło z tego takie… meeeh.
Duże MEEEH. Przez ponad trzysta stron czytałam, bo czytałam, w nadziei na to,
że zacznie się coś dziać, coś innego, niż wzdychanie do facetów i lizanie po
uszach. Muszę przyznać, że nawet pomimo
braku jakiejś fascynującej akcji czytało mi się to przyjemnie, styl autorki
jest bardzo lekki, humor (o ile nie idzie w stronę seksów – o tym za chwilę)
jest niczego sobie, dzięki czemu przez Ognisty
pocałunek się płynie, poważnie. A gdy już się dopłynie do tej około trzysta
pięćdziesiątej strony, to nagle coś się dzieje, ktoś włącza przyspieszenie i
akcja porywa czytającego bez reszty.
Nareszcie historia zaczyna skupiać się na wątku fantasy, na zagadkach i
tajemnicach, a nie na wpychaniu męskiego języka do żeńskiego ucha. Właściwie
byłam niemalże pewna, ze nie będę brała się za kontynuację, ale ostatnie strony
wszystko zmieniły, dały mi nadzieję na to, że drugi tom będzie lepszy,
ciekawszy. Zamierzam to sprawdzić, chociaż raczej nie prędko – nie czuję ciśnienia, żeby pędzić do
księgarni, nawet pomimo tego, jak zakończył się pierwszy tom.
O GŁUPIEJ
DZIEWUSZCE
Wiecie co? Dawno nie spotkałam
tak irytującej bohaterki, jaką była Layla. Poważnie, ostatnimi czasy miałam
przyjemność spotykać same charakterne i inteligentne żeńskie postacie, dlatego
głupiutka Layla była dość mocnym ciosem. Matko-i-córko,
jak ona irytowała! Czym? Przede wszystkim swoją niedomyślnością. Tu zwrócę się do żeńskiej części czytających:
Dziewczyny, czy gdyby osobnik X ((apetyczny osobnik X, na którego od lat mace
chrapkę) regularnie dotykał waszej twarzy, bawił się waszymi włosami,
wysłuchiwał waszego ględzenia o szkole, przyjaciółkach i innych takich
pierdołach bez mrugnięcia okiem, a do
tego z przyjemnością kimał z wami w łóżku, zabierał na lody i inne takie, to
miałybyście wątpliwości, że czuje do was mięte? No chyba nie. Cóż, Layla chyba przespała moment, w którym
aniołowie przekazywały ludzkości umiejętność odczytywania takich sygnałów.
A gdyby osobnik Y nagminnie wkraczał w waszą sferę przestrzeni osobistej, lizał
wam uszy i ich okolice, skubał wargi i czynił inne tego typu zabiegi, to miałybyście
problem ze zrozumieniem, albo przynajmniej odgadnięciem jego zamiarów? Na litość
boską, przecież to głupi by się domyślił co jest grane! Do niedomyślności Layly należy dodać jej naiwność. Z jednej strony
rozumiem, że czuła wdzięczność wobec
strażników, którzy zabrali ją z domu dziecka, wychowywali itd., ale nie mogę zrozumieć czemu zawsze ufała im w
ciemno, bez cieni wątpliwości. Bolało mnie to, jak ich idealizowała, nawet
pomimo tego, iż jeden próbował ją zabić, inni byli dla niej wredni, kolejni
zabraniali jej wielu rzeczy… cholera, normalna
nastolatka tupnęłaby obcasem i przynajmniej spróbowała coś z tym zrobić. Tymczasem
Layla kornie przeprasza za rzeczy, które nie są jej winą. Nie rozumiem też
jak u licha dziewczyna, która unika WFu
i sama mówi, że ma zerową kondycję, potrafiła pokonać demona kopnięciem… Ughhh!
Chyba wystarczy już tego zrzędzenia. Na plus mogę jednak powiedzieć, że gdzieś
tam pod koniec zaczęłam się już oswajać z tą postacią i potrafiłam to znieść.
CHYBA MI SIĘ
SERCE POPSUŁO
Pora na pana, który miał podbić me serce. Tak mówiła Kasia, tak
zapewniały Internety. Roth… Cholera,
z jednej strony był to jeden z dwóch
najciekawszych bohaterów - intrygowała mnie jego osnuta mgłą przeszłość,
czekałam na fragmenty z jego udziałem. Na początku bawiły mnie jego żarty,
podobała mi się jego inteligencja oraz
charakterność i właściwie wydawał się być bardzo dobrym kandydatem na
przystojniaka września... ALE! No
właśnie, musi być jakieś ale. Tym razem dotyczy ono nadmiaru dwuznacznych tekstów Rotha. Serio, w pewnym momencie
człowieka przestaje to bawić, czuje przesyt. Ja miałam wrażenie, że Armentrout za wszelką cenę chce z niego zrobić boga
seksu i to na początku działało, ale w końcu miarka się przebrała. Ileż można
czytać sugestii, że Roth ma ochotę zaliczyć Layle, że jest taki zajebisty, że
każda laska jest jego? Naprawdę wystarczyłaby
1/3 tych tekstów. Jednakże (!) przyznaję bez bicia, że dodatek, który znajdziecie na końcu książki, którym jest króciutki
fragment sceny łóżkowej z perspektywy Rotha był cacy. W zasadzie gdyby całą książkę
napisać z tej perspektywy, to może podobałaby mi się bardziej. (Chyba mam
poważny problem z Laylą xD). WYNIK
POJEDYNKU: Moje serce pozostało
niepodbite ---> 1-0 dla moich organów wewnętrznych .
KAMIENIAK
NA PLUS
Ostatnim bohaterem, o którym wspomnieć muszę jest Zayne. Kurczę, mam wrażenie, że jego nikt nie docenił, a jeśli już ktoś był w tej książce bliski do
podbicia mojej pompki od krwi, to był to właśnie on. Zayne urzekł mnie swoją
troską o głupiutką Laylę, subtelnym humorem i jakąś taką dojrzałością. W
zasadzie pod koniec doszłam do wniosku, że najlepiej by było, gdyby jakimś
zrządzeniem losu trylogia zakończyła się tak, iż Zayne byłby z Rothem xD Mam
jednak wrażenie, że moje nadzieje są płonne :’) Za to mogę chyba liczyć na
to, że w kolejnym tomie mojego gargulca będzie zdecydowanie więcej, co mnie
niezmiernie cieszy. Poważnie. I jestem w
szoku, bo zwykle wolę tych „Bad-boy’ów”, a tym razem moje serce skłania się ku
temu „dobremu”. A skoro już o dobrze i źle mowa…
WALKA
NIE-DOBRA Z NIE-ZŁEM
Wydaje mi się, że jedną z
największych zalet tej książki jest brak takiego wyraźnego podziału na dobrych
i złych. Tutaj nawet diabeł jest ukazywany zarówno od tej znanej nam,
mrocznej strony, jak i od zupełnie innej, która przestrzega reguł i nie pali
się do robienia apokalipsy, z kolei postacie o najczystszych duszach grzeszą i
to grzechami największego kalibru. W Ognistym pocałunku nic nie jest takie do
końca pewne i czytelnik nieustannie zachodzi w głowę komu właściwie ma ufać,
komu kibicować, kto jest tym dobrym. Zastanawia mnie co się stanie, jeśli
pod koniec okaże się, że tu nikt ni jest tym dobrym.
PIEKIELNIE
DOBRE
Kolejnym plusem tej książki jest wątek fantasy. Pojawiająca się w książce zagadka to taki smaczek dla miłośników
legend i mitów. Niczego więcej wam nie zdradzę. Ale na tajemniczym
śledztwie magia się nie kończy. Ogromnie
podobało mi się to, jak Armenrout potraktowała piekło. Podoba mi się podział na słabsze i mocniejsze demony,
występujące pomiędzy nimi relacje, to, że piekielne czeluści w Ognistym pocałunku nie są płaskie. Nawet
demony muszą pewnych zasad przestrzegać i liczyć się z konsekwencjami. W końcu
nad wszystkim sprawuje władzę Szef, prawda? ;) Szczerze mówiąc to kolejny powód, dla którego mam ochotę na
kontynuację – czuję w kościach, że kolejne tomy pozwolą mi wkroczyć nie tylko
zajrzeć do piekła przez uchylone drzwi w postaci Rotha, ale samej wkroczyć do
podziemia i się troszkę rozejrzeć. A ciekawość mnie zżera, bo jeżeli w
kolejnych częściach Dark elements
Armentrout konsekwentnie będzie dbać o kreację piekła i demonów, to to naprawdę
może być… no cóż, piekielnie dobre ;).
ZA DUŻO
NIE-SEKSÓW
A na koniec muszę napisać o czymś, co mnie boli najjbardziej. Kurde, ta historia mogłaby być o niebo lepsza,
gdyby nie te wszechobecne dwuznaczne dialogi i ględzenie o seksie. Czułam się,
jakbym czytała soft-erotyk dla młodzieży
z nutą fantasy, zwłaszcza przez pierwszą połowę książki. Okej, to chwilami
było dobre, było zabawne i potrafiło wywołać delikatny rumieniec na mojej
japie, ale w momencie, kiedy dialog,
który mógł zająć pół strony ciągnie się przez 4 strony, bo Roth nie umie mówić
z pełnymi ustami, a usta ma pełne ucha Layli, to naprawdę w pewnym momencie
zaczynałam tylko sunąć okiem po opisie lizania/gryzienia, bo to już było nudne
i powtarzalne. I nie zrozumcie mnie źle: gdyby wiedziała, że biorę się za czytanie
erotyku, to nigdy bym się tego nie czepiała – w erotykach takie dziwactwa są
wręcz wskazane. Ale to miała być młodzieżówka (popatrzyłam w Internety i tak
jest kategoryzowana ta seria) fantasy, więc uważam, że mogę się tego czepiać. Połowa tych nie-seksów by w zupełności wystarczyła,
serio. A tymczasem ja czułam się tym przytłoczona i znudzona. Serio.
WARTO/NIE
WARTO
Czy polecam? W sumie nie widzę
przeciwwskazań, tylko najpierw upewnijcie się, ze właśnie na to macie ochotę.
Miejcie świadomość, że sięgając po Ognisty
pocałunek dostaniecie sporą dawkę powtarzalnych scen pół-erotycznych,
wyszukiwanych często dość na siłę dwuznacznych odpowiedzi na proste pytania i
irytującą bohaterkę. Jednak znajdziecie tu też fenomenalnie ukazane piekielną hierarchię
i taką smaczną szarość – bo w tej książce nie ma ciemnej i jasnej strony mocy,
co jest mocno dobre. Tak więc ani was
nie zachęcam, ani nie zniechęcam. Sami decydujcie. Ja tylko was przestrzegam ;)
A może jest tu ktoś, kto mi
wyjaśni fenomen tej serii? Co ja u licha przeoczyłam? A jeśli jeszcze nie czytaliście
Ognistego pocałunku, to dajcie znać, czy planujecie ;)
PS. Istnieje kolosalne ryzyko, że to ostatni post na tym blogu. Niedawno grożono mi, iż zostanę zamordowana, jeśli Dark elements mi się nie spodoba. Przy życiu trzyma mnie chyba tylko deklaracja chęci sięgnięcia po tom drugi Edd
Trzymajcie się ciepło i
zbierajcie kolorowe liscie! …to fajne jest ;)
Ula ;*
urzekła mnie ta seria. Dlaczego? cieżko mi w sumie wyjaśnić
OdpowiedzUsuńPo jakąś książkę autorki (jakąkolwiek w sumie) bardzo chcę sięgnąć, bo słyszałam wiele zachwytów nad jej twórczością. Ale chyba jednak mimo wszystko nie zacznę od tej. Nie chcę się zrazić do tej super twórczości :-P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Coś mi mówi, że zupełnie by mnie nie przekonała. Lubię bardzo złożone i silne charakterem postacie w ciekawie wykreowanym, rozbudowanym świecie. Wygląda na to, że w tym wypadku autorka nie znalazła równowagi pomiędzy tym co w książce ważne, a co zwyczajnie "poczytne". Dzięki za Twoje poświęcenie! ;) Przynajmniej uniknę niepotrzebnego wydatku i nie zmarnuję czasu. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
No widzisz, Kaśka poleca, ty wręcz odwrotnie. Po tym co pisałaś na konwersacji to już czułam, co się święci. A ja kupiłam tę książkę za namową wyżej wymienionej i teraz będę płakać w kąciku. A za jakieś 2 miesiące sprawdzę, z którą z was będzie mi bliżej xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Jezus Maria to brzmi jak drugi "Obsydian". XD Z jednej strony dociagnelam do konca w prawie dobrym nastroju, z drugiej nie mam bladego pojecia o czym byla ta ksiazka, bo była tak... nudna? Schematyczna? A przy tym niektóre zwroty akcji tak zaginały sprawę, że w pewnym momencie moja pamięć się odwróciła plecami i stwierdziła, że ona wysiada.
OdpowiedzUsuńTakże ten, może kiedyś, ale niekoniecznie.
(Lizanie uszu? Wut? xd)
Pozdrowionka! tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com
Przeczytałam już trzy książki Armentrout. Zaczęłam od Obsesji, która mnie zniechęciła nadmiarem seksu, kiedy miała to być książka o kosmitach, a tutaj musiałam czytać o wiecznym seksie. Sięgnęłam więc po Obsydian, myśląc, że skoro jest to młodzieżówka to nie będzie tyle seksu i może w końcu uda mi się stwierdzić, czy Armentrout potrafi sklecić ciekawą fabułę nieopierającą się na seksie. Ale Obsydian to jeszcze większa katastrofa niż Obsesja. A więc nie wiem, czy sięgnąć po Dark Elements. Twoja recenzja w sumie mnie zachęciła, chociaż to lizanie uszu raczej mnie przerasta. Mimo wszystko może dam tej serii szansę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
moonybookishcorner.blogspot.com
Opis brzmi zachęcająco. moim zdaniem fabuła nietypowa. Zdecydowanie muszę w końcu przeczytac książkę z gatunku fantasy.
OdpowiedzUsuńBrrrr, gdybym kupowała wszystkie książki, których opis fabuły by mi się podobał...bankructwo i bezdomność już by na mnie czekało. Muszę zwężać grono kupowanych książek i...ta pozycja na razie nie znajdzie się na mojej liście :v
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mimo wszystko c:
https://miedzynamiksiazkami.blogspot.com/
Kurczę, te wszystkie "piekielne" zawiłości strasznie kuszą, ale irytująca bohaterka i, o wszystkie słodkie jeże, lizanie po uchu... brrrrr. Na samą myśl się wzdragam :/
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się seria "Lux" ej autorki i krótko po niej miałam och sięgnąć po tę. Do tej pory jednak tego nie zrobiłam i widzę, że niewiele straciłam.
OdpowiedzUsuńJa nie planowałam lektury, ale po Twojej recenzji przyjrze się bliżej :D
OdpowiedzUsuńNo co ja Ci moge powiedzieć... No szkoda, że Ci się nie podobała i tyle no xD
OdpowiedzUsuńJa tam się jaram konkretnie <3
Ale nie dziwię Ci się, skoro Layla doprowadzała Cię do białej gorączki, ciężko żeby książka z taką postacią zawróciła w głowie xD Raczej w żołądku xD
A czytałaś serię Lux wgl?
Layla to nieciekawa postać, ale za namową tej pani powyżej bardzo polubiłam tę trylogię. ;D ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ostatnio czytałam "Ognisty pocałunek" i mam bardzo zbliżone odczucia do ciebie. Niesamowcie irytowała mnie Layla, wątek miłosny raczej męczył, a wątek fantastyczny nie do końca mnie wciągnął.
OdpowiedzUsuńWitamy w (New-World Immortal Vampire Empire). Czy chcesz być nieśmiertelnym wampirem, wciąż w ludzkiej postaci, mając utalentowany mózg, który w ciągu dziesięciominutowego czasu zwraca się do wampira w dobrej postawie do człowieka, bez opóźniania w dobrej postawie ludzkiej. Świat nieśmiertelnych wampirów Imperium, w którym życie staje się łatwiejsze, stworzyliśmy tak wiele osób wampirów i zamieniłyśmy je w bogate, zapewnisz długie życie i dobrobyt, będziesz musiał być bardzo wrażliwy na czujność umysłu, silniejszy, a także bardzo szybki, nie będziesz ograniczał się do chodzenia w nocy, nawet w samym środku szerokiego dnia, w którym będziesz zmuszony chodzić, jest to okazja, aby nieśmiertelny wirus wampirów ludzkich wykonał dobrą postawę. jeśli jesteś zainteresowany skontaktuj się z nami na immortal.vampires666@gmail.com
OdpowiedzUsuń