środa, 16 sierpnia 2017

Historia miłości ze szkockim akcentem | Bez uczuć, Mia Sheridan

Czołem Jeżyny!
Poprzednim razem liczyłam na ogień, magie i fajerwerki, a dostałam figę z makiem. Tym razem już po dotarciu do mnie książki w Sieci zagrzmiało od natłoku negatywnych opinii o najnowszej książce Mii Sheridan – Bez uczuć. Pomyślała sobie, że tak się urządzić to tylko ja byłam w stanie. Ale czy miałam rację? Czytajcie dalej, a się dowiecie ;)



W WIELKIM SKRÓCIE
Po tym, jak Brogana i Lydię nakryto w niedwuznacznej sytuacji w stajni, chłopak traci wszystko. Jego życie odewraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Od tego  dnia jedynym celem, jaki będzie przyświecać Broganowi jest zemsta na rodzinie Lydii. Po latach w końcu będzie mógł to zrobić. Ale czy właśnie tego tak naprawdę chce? Co, jeśli to palące uczucie, które Brogan czuje w piersi ilekroć widzi Lydię to nie nienawiść? Jak potoczą się losy tej dwójki? To tylko kilka z pytań, których ze strony an stronę mnoży się co raz więcej. A odpowiedzi na nie znajdziecie wyłącznie w książce ;).


NIE OCENIAJ, PÓKI NIE POZNASZ!
Właściwie miałam ochotę wrzucić wam tu opis okładkowy, bo według mnie tym razem jak niemalże nigdy Otwartemu się on udał. Te kilka zdań z tyłu okładki pobudziło moja ciekawość (a musicie wiedzieć, że ładnych parę lat nie brałam się za tak typowe romanse), ale nie zdradziło zbyt wiele, jedynie to, czego tak czy siak dowiedziałam się czytając pierwsze rozdziały. Wszystko to, co działo się później było dla mnie miłym zaskoczeniem. Właściwie udało mi się w pełni przewidzieć tylko jeden ze zwrotów akcji. Pozostałych albo się nie spodziewałam, albo obstawiałam, że Sheridan poprowadzi je zupełnie inaczej.  Nie powiem wam, żeby ta historia była czort wie jak oryginalna, bo taka nie jest. Pomimo licznych zalet, o których nie omieszkam wam już za moment opowiedzieć, była to bardzo przyjemna, ale przeciętna opowieść o tym jak dwójka ludzi walczy o wspólne szczęście i miłość. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Sheridan zaliczam do jak najbardziej udanych i już wiem, że z przyjemnością zapoznam się z pozostałymi książkami autorki. Tym bardziej, że dziewczyny, które znają się z tą panią już dosyć dobrze mówiły mi, ze ta książka jest słaba… a według mnie wcale taka nie była :D. Jestem wiec ciekawa jak się prezentują „nie słabe” książki Sheridan.


MOJE ZIOMKI!
Muszę przyznać, że bohaterów Bez uczuć ciężko nie lubić.
Lydia kupiła mnie swoim uporem, inteligencją i taką… twardością? Kurcze, nie chcę wam poczynić spilerów i gwarantuję wam, że tego nie zrobię, ale dziewczyna sporo przeszła i nie dała się tym przeżyciom pokonać. Szła przez życie z uniesioną głową, o. takie bohaterki się lubi, a przynajmniej ja takowe lubię.
Brogan drażnił mnie swoim imieniem, bo gdyż ciągle czytałam „Bogdan”, a Bogusie to mi się średnio seksownie kojarzą… xD Ale mniej więcej tutaj kończyłyby się minusy tego pana. Brogan czarował humorem, przenikliwym umysłem, a przede wszystkim pieruńsko dobrym sercem. Kurcze, że też w prawdziwym świecie takich chłopów jest jak na lekarstwo… No, ale życie to nie bajka, a od spełniania takich marzeń mamy właśnie romanse. I tak oto dostałam wymarzonego empatycznego, zabawnego przystojniaka.
Bez uczuć to w 45% Lydia, w 45% Brogan. Pozostałe  10% zostaje jednak przydzielona pozostałym bohaterom, takim jak rodzeństwo Lydii i Brogana oraz ich przyjaciele. Nie widzę sensu w mówieniu wam o każdym z nich z osobna, jednak nie oprę się zaapelowania do płci pięknej: dziewczyny, jak słowo daję, jeśli Brogan was nie zaciekawił, to sięgnijcie po tę książkę ze względu na Fionna! Właściwie można by o nim osobną książkę napisać. Ja bym czytała. Brała bym. Poważnie. I wy też, mówię wam!


ZRÓBMY Z IGŁY WIDŁY
No dobra, ale żeby nie było tak różowo: jak przystało na romans, nie obyło się bez wyolbrzymiania problemów. Kurczę, nie wiem czy to ja jestem jakaś dziwna, ale zwykle w takich historiach poraża mnie to robienie z igły wideł. Bo o ile część problemów Lydii i Brogana faktycznie wymagało sporych zmian i wielu kompromisów, to problem z ostatnich rozdziałów jak dla mnie był zupełnie bezsensowny. Taki mocno na siłę stworzony. Według mnie można było sobie go darować i tym samym oszczędzić czytelnikom kilkunastu stron bełkotu o zaufaniu. Bo tym były ostatnie rozdziały. Na szczęście wynagrodziło mi to zakończenie ;).


MIŁO BYŁO, NIESTETY SIĘ SKONCZYŁO
Ogromnie przypadł mi do gustu styl pisania Sheridan. Autorka fenomenalnie radzi sobie z pisaniem dialogów, często wplata w swoją książkę nici humoru, który jest lekki i niewymuszony. Ponadto nie męczy czytelnika zbędnymi opisami pierdół, w stylu faktury obrusu, gatunku, z jakiego wykonano stół, wymiarów okien i innych takich zapychaczy. Sherida ogranicza się do krótkich opisów miejsc akcji, dzięki którym potrafimy poczuć klimat otoczenia, a jednocześnie nie jesteśmy niepotrzebnie odrywani od dziejących się właśnie wydarzeń. Kurcze, tę książkę czyta się z przyjemnością, poważnie. Jest lekko, jest wesoło i ciekawie.


DOBRYM SEKSEM NIE POGARDZĘ
A, no i jest smacznie! I nie chodzi mi tu o opisy potraw, a o opisy scen erotycznych, bo i takie znajdziecie w Bez uczuć. Nie obawiajcie się jednak żadnych kutasów, cipek, nie lękajcie się wulgaryzmów i rozpadania na kawałki. Nic z tych rzeczy. Sheridan ani raz nie przesadziła z malowaniem słowami obrazów z sypialni. Wszystko tu było wyważone i … no po prostu smaczne. Trafione w punkt ;).


ZALECIAŁO GREY’EM
Nie wiem, czy to jest coś, o czym warto w ogóle wspominać, ale momentami Bez uczuć zalatywało mi Grey’em. Nie pod względem wątków erotycznych, a raczej wszystkich pozostałych. Nie za bardzo mogę wam tu podać konkretne przykłady, ale spróbuję obejść to bez strat w ludziach. Przykładowo Brogan piekielnie mocno odczuwa wszelkie bodźce, dlatego dotykać go trzeba z umiarem i kontrolą. A czy przypadkiem Kryszczjan nie miał hopla na punkcie dotykania siebie? Pojawia się też kobieta, która mąci w związku Lydii i Brogana, którą w przeszłości coś łączyło z głównym bohaterem. Znamy to już skądś, prawda? Jest jeszcze kilka takich podobieństw, nie mniej jednak osobiście uważam, że to nie jest minus. W Grey’u mi się to nie podobało, a tutaj okazało się ciekawe i dobrze poprowadzone. Tak więc miejcie na uwadze, że obie historie pod kilkoma względami są do siebie podobne, ale nie skreślajcie przez to Bez uczuć, bo… nie taki diabeł straszny, czy jakoś tak :).


PODSUMOWUJĄC
Bez uczuć okazało się pozytywnym zaskoczeniem. Obawiałam się, że będzie nudno i sztucznie, a wyszło wręcz przeciwnie. Mogę szczerze polecić te historię wszystkim paniom, które lubują się w serduszkowych klimatach. Żeby nie było, panowie też mogą po nią sięgnąć, chociaż dla mnie jest to typowo kobieca literatura ;) Na pewno miło spędzicie z nią czas i niejednokrotnie się zaśmiejecie, może nawet w głos, kto wie? Jako że zostało nam jeszcze troszkę wakacji, to zachęcam do zabrania się za tę opowieść właśnie teraz, gdzieś na leżaczku czy kocyku, dzierżąc w jednej dłoni książkę, a w drugiej lemoniadę. Ewentualnie herbatę. Tudzież piwo. Lub wino. Wydaje mi się, że na te ostatnie dni lata Bez uczuć będzie lekturą idealną ;)



Kto z was już ją czytał? I jak wrażenia? Wam też przypadła do gustu, czy jednak ze mną jest coś nie tak? A jeśli jest na Sali ktoś, kto ma już za sobą pozostałe książki autorki, to proszę, niechaj mi poleci najlepszą z nich! :D



Trzymajcie się ciepło i patrzcie w gwiazdy. Gwiazdy są ładne.
Ula ;*



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Otwarte ;)




19 komentarzy:

  1. Właśnie czytam "Bez słów" i ciężko mi się przez nią przebić ;) Bardziej od niej właśnie ciekawią mnie trzy następne książki.
    Ciebie nie da się nie lubić, bez kitu :D Piszesz tak szczerze i zabawnie o wszystkim, że się to przyjemnie czyta :)
    Trochę mnie tym Greyem zniechęciłaś, ale mimo wszystko kupię, by przekonać się czy jest lepsza od "Bez słów" :")

    Pozdrawiam,
    Zjadam Szminkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dzięki! To piekielnie miłe, co mówisz (o ile piekło ma prawo być miłym... XD)
      O widzisz, ja mam na odwrót - teraz ciekawi mnie Bez słów tej autorki xD a Greyem się nie przejmuj, to podobieństwo jest serio smaczne i na plus. Grey mi się nie podobał (zwłaszcza drugi tom, a to o nim mówiłam w większości w recce) więc gdyby to było minusem tej książki, to na bank bym dała znać ;P

      Trzymaj się ciepło!

      Usuń
  2. Miałam czytać, ale potem książka jakoś do mnie nie dotarła... a kupować jej nie mam zamiaru XD Ja pewnie potraktowałabym ją machnięciem ręki i uznaniem, że meh, chociaż szczerze mówiąc, mam na półce dużo cudowności, ale dużo "ciężkich" cudowności... i mnie głowa boli, jak tylko próbuje je czytać XD Sapkowski, Kres i Dukaj leżą i kwiczą, bo mi się nie chce ich męczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej a ja właśnie się przymierzam do kupna Sapkowskiego, bo tak głupio zatrzymać się na Wiedźminie xD ale właśnie najpierw muszę poczuć ochotę na takie solidne fantasy. Bo póki co mam fazę na miłości, jak nigdy :O
      A to faktycznie była taka milutka książka na raz, ale wpasowała mi się w wyjątkowo leniwe dni wakacji, więc nie sposób było się o niej źle wypowiedzieć ;P W każdym razie zbyt wiele nie straciłaś, pewnie uwinęłabyś się z nią w jedno popołudnie.

      Usuń
  3. Czytałam trzy książki tej autorki "Stinger" (całkiem całkiem) "Calder" (cudeńko!) i "Eden" (słodycz w czystej postaci). Po wszystkich negatywnych opiniach o "Bez uczuć" byłam autentycznie zdołowana, bo miałam pewność, że Sheridan można kupować w ciemno. Tak więc kochana przywracasz mi nadzieję <3 Te "niesłabe" książki autorki są naprawdę dobre- koniecznie spróbuj!
    Pozdrawiam

    W krainie absurdu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisuje tytuły w tej kolejności, w jakiej wg ciebie są "najbardziej niesłabe" i zacznę na nie polować ;P
      Ej ja się zaczynam zastanawiać, czy ja nie za mało od Sheridan w takim razie oczekiwałam, skoro jest tyle negatywnych recenzji :O W każdym razie mi się to czytało bardzo przyjemnie i lekko ;)

      Usuń
  4. Jejku świetnie napisałaś tę recenzję! Mega!
    A co do książki, to mam w planie ją przeczytać, bo jednak Mia pisze fajne książki i uwielbiam je czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie!
      Mam nadzieję, że spędzisz z nią miłe chwile ;)

      Usuń
  5. Ja na jakiś czas odpuszczam sobie romanse i inne "serduszkowe klimaty", ale książka mnie ciekawi, bo nie dalej jak wczoraj czytałam raczej negatywną opinię o niej, a ja lecę do książek budzących sprzeczne emocje jak ćma do ognia :D
    PS. Też w pierwszym odruchu przeczytałam imię głównego bohatera jako Bogdan :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie wręcz przeciwnie xD kurde, może moja pozytywna opinia wynika z tego, że nie wiedziałam czego od Sheridan oczekiwać, nie miałam porównania z innymi jej książkami :) Co nie zmienia faktu, że uważam Bez uczuć za dobry romans :P

      Usuń
  6. Lubię Twoją bezpośredniość w recenzjach :D Powiem tak - z jednej strony do tej książki przekonuje mnie "szkocki akcent", bo Szkocję uwielbiam niemal tak jak Irlandię ;), ale jednak chyba nie jestem gotowa w tej chwili na romans z wydumanymi problemami. Na wszelki wypadek zapisuję sobie jednak tytuł, bo zarys fabuły zdołał mnie zainteresować.

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć...a raczej czytać ;)
      No tak, problemy tu konkretnie wyolbrzymialu ;/ Ale może za jakiś czas cię na nią najdzie, kto wie?

      Usuń
  7. Moją ulubioną książką tej autorki jest chyba "Calder. Narodziny odwagi". Zauważyłam ją na półce z nowościami w bibliotece, wypożyczyłam i przepadłam. Jednak jej kontynuacja już była dość średnia. ;/ "Stinger. Żądło namiętności" to erotyk, ale poza tym, o dziwo, jest całkiem niezła fabuła. XD Wszyscy zachwycali się "Bez słów", a ja jej nie polubiłam i nie polubię. :P Jeśli chodzi o "Bez uczuć" to jak na razie nie mam ochoty jej czytać. Sporo negatywnych recenzji przeczytałam, że to kiepska książka. Może uczynię to gdy dorwę ją w przyszłości w bibliotece. xd

    Pozdrawiam ;*
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam w planach książki tej autorki. Ta chyba pójdzie na pierwszy ogień.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam, było miło, ale nadal najbardziej lubię jej Bez winy i Bez słów. ;)
    Ta mnie trochę zawiodła, typowy romans, tylko w wykonaniu Sheridan.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ktoś tu coś mówił o serduszkowych klimatach? o.O
    JA! Ja bardzo się lubuję w serduszkowych klimatach! Ale w sumie to tylko czasami... bo czasami serduszka trzeba pomieszać z kawałem dobrej fantastyki, lub mocnym kryminałem ;)
    No ale Ulka, powiem Ci, żeś mnie przeraziła tym Grejem. Nie czytałam, ale za namową przyjaciółki, która była zachwycona spróbowałam... no i nie skończyło się to dla mnie dobrze. Odpadłam po kilkunastu stronach. FU.
    Jeśli zaś chodzi o książki tej pani... cóż, jest o nich bardzo głośno, więc wypadałoby kiedyś zapoznać się choć z jedną z nich. Ale to kiedyś. Na razie mam takie zaległości w czytaniu (dwa miesiące czytelniczego lenia zrobiły swoje...), że po prostu nie wiem w co mam ręce włożyć :( Ech... ja i moje plany... No, w każdym razie mam nadzieję, że w wypadku powieści tej pani nie skończy się tylko na planach ;)

    Pozdrawiam, buziaki ;*
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  11. Z chęcią sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też nie pogardziłabym książką o Fionnie ;) Dla mnie niestety była to najsłabsza powieść Sheridan. Aż byłam w szoku, że aż tak mi się nie podoba. Historia Brogana i Lydii była nijaka, a zakończenie i wątek 'kryminalny' tragiczne :/ Czekam na kolejne powieści autorki i liczę na to, że będą lepsze.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam, ale jednak Bez słów spodobało mi się o wiele bardziej. ;)Czegoś mi brakowało, mimo, że pióro jak i fabuła najgorsze nie były. ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)