Hej Świstaki!
Dobra, na początku proszę – nie
krzyczcie :< Wiem, ze wieki mnie tu nie było, ale grudzień to zdecydowanie
najgorsza pora roku jeśli chodzi o czas na siebie (a tym samym na bloga). Nie
wiem jak to wygląda u Was, ale u mnie nauczyciele od połowy listopada, aż do
świąt dostają hyzia i zasypują uczniów testami, kartkówkami i sprawdzianami..
bo przecież kończy się półrocze. Juhu. Na szczęście
święta już blisko, a więc trochę odsapnę, nadrobię zaległości i postaram się w
końcu zabrać porządnie za blogowanie – obiecywam! <3 A dziś przychodzę do Was z książką, która mnie pokonała. Panie i
Panowie, przedstawiam Wam Piątą Porę Roku N.K. Jemisin <3.
TU POWINNAM NAKREŚLAĆ ZARYS FABUŁY, ALE...
…ale nie mam bladego bladego
bladego bladego pojęcia jak się za to zabrać, aby nie
zaspoilerować wam niczego , a jednocześnie zaintrygować tą historią. Już sam fakt, ze nie radzę sobie z
nakreśleniem fabuły powinien wam wystarczyć jako gwarant niesamowitej powieści
xD Ale nie mogę zostawić was z niczym, więc wyjątkowo posłużę się opisem
okładkowym :<
Rozpoczął się czas końca.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i
plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się
jak bronią. I gdzie nie ma litości.
Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej
mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie
i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze
większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.
ZACZNIJMY OD GORZKIEJ TABLETKI
Na początku powiem wam szybciutko o minusach, aby później móc się bezkarnie pławić
we wspaniałościach tej książki <3 A wiec tak się prezentuje spis minusów Piątej pory roku:
- Za długie rozdziały. Jestem zwolenniczką o wiele krótszych, bo nie lubię przerywać czytania w połowie rozdziału, a u byłam zmuszona robić to wielokrotnie :<.
- Na samym końcu książki jest słowniczek pojęć i coś w rodzaju kalendarium. Ino że jak człowiek nie ma w zwyczaju zaglądać na ostatnią stronę przed zaczęciem lektury (a ja nie mam – zawsze sobie tym sposobem spoilerowałam zakończenie, auć!), to dowiaduje się o tych dodatkach dopiero, gdy ją kończy… a to nie jest dobre. Gdybym wcześniej znała definicje pojęć zawartych w słowniku, z pewnością oszczędziłoby mi to zachodzenia w głowę czym są niezliczone nowości, które autorka umieściła w stworzonym przez siebie świecie.
To tyle jeśli chodzi o minusy ;). Pora na hektolitry miodu!
JAK WPLEŚĆ CZYTELNIKA W OPOWIEŚĆ?
Zacznę od tego, co mnie w tej
książce zaskoczyło na dzień dobry właściwie, a mianowicie od narracji, jaką zastosowała N.K. Jemisin.
Ale po kolei. W Piątej Porze Roku poznajemy trzy historie:
- Historię Essun, która wyrusza na poszukiwania swojego męża, który jedno z ich dzieci porwał, a drugie zamordował.
- Historię Sjenit, która zostaje wysłana razem z innym górotworem (o tym za chwilę) na misję do odległej nadmorskiej miejscowości.
- Historię Damay, która odkrywa w sobie moce górotwórcze (nie wiem, czy właściwie to nazwałam, ale shhhh xD), przez co zostaje oddana pod opiekę Stróża i zabrana z rodzinnego domu.
I o ile w drugiej i trzeciej
historii nie ma nic niezwykłego (Pfi! W tej książce wszystko jest niezwykłe
<3), to pierwszy wątek został
poprowadzony narracją drugoosobową (w sensie czasowniki były odmienione do
„Ty” :D Czyli zamiast: Essun poszła do łazienki…,
albo Poszłam do łazienki… tutaj
będzie napisane : Idziesz do łazienki, myjesz twarz, czeszesz włosy i
przyglądasz się swojemu odbiciu w lustrze. Czujecie to? <3) Nie wiem jak
wy, ale ja po raz pierwszy się z tym spotkałam. Okej, czasami w książkach spotyka się wstawki pisane w ten sposób, ale żeby poprowadzić całą
narrację tak, jakby to czytający był postacią książki? Wow. Ten zabieg mnie
powalił. Z początku nie ogarniałam co się dzieje, ale już po chwili dałam
się pożreć tej historii. Niesamowicie żałuję, ze przyszło mi ją czytać w
grudniu, i nie mogłam spokojnie usiąść, żeby zatracić się w Piątej Porze Roku. Ale uwierzcie, ze sięgałam po nią w każdej wolnej minucie, żeby przeczytać chociaż pół
strony, żeby dowiedzieć się czegoś więcej, żeby raz jeszcze poczuć popiół na
włosach i drżenie ziemi pod stopami.
HISTORIA SKROJONA NA MIARĘ
Kolejną rzeczą, która mnie
rozbroiła, jest to, jak autorka… no cóż,
jak autorka WYMYŚLIŁA tę historię. To nie jest pierwsza lepsza powieść. Tutaj wszystko jest ze sobą powiązane w tak
zryty sposób, ze głowa mała! W pewnym monecie książki zaczęłam podejrzewać,
ze tak może się stać (nie powiem wam jak, jestem złą kobietą >;D), ale gdy
moje podejrzenia się potwierdziły, to i tak musiałam się schylać, żeby wyzbierać wszystkie zęby z dywanu. Coś
niesamowitego, wierzcie mi! Moi znajomi słuchają od tygodnia o tym, jaka to ta
książka nie jest cudowna, a więc pora, abyście i wy się nasłuchali XD A tak na
poważnie – śmiem twierdzić, że Piąta Pora Roku to jedna z najlepszych
(jeśli nie najlepsza) książka, jaką czytałam w 2016 roku. Serio. A co jest jeszcze lepsze – będzie miała
kontynuację! Już nie mogę się doczekać, bo to jak zakończyła się pierwsza część
rodzi multum możliwości. Ciekawi mnie też jak autorka poprowadzi narracje
drugiego tomu… ale tego wątku rozwinąć nie mogę, wybaczcie ;)
POWIAŁO ŚIWEŻOSCIĄ <3
Oj, zdecydowanie tak. Piąta Pora Roku dała mi niezłego kopa. Boję się sięgać po kolejna książkę fantasy,
bo obawiam się, że długo żadna nie będzie w stanie mnie zadowolić. Czemu?
Och, już Wam wyjaśniam ;). N.K. Jemisin w swojej książce
stworzyła wszystko nowiutkie od podstaw.
Mamy tu nowy świat, który rządzi się nowymi prawami, jest nowa pora roku, która
w dodatku jest zawsze inna (nie zdradzę wam czemu, ale macie jej definicje
w wspomnianym na początku słowniczku – zdobądźcie książkę, a się dowiecie!). Jest tu nawet cholerny dodatkowy zmysł
(który powinien być w słowniczku, bo przez pół książki kminiłam czym on jest XD)! Są górotwory, które po prostu mnie
oczarowały (to chyba nie jest dobre słowo, ale brakuje mi określenia na emocje,
jakie czułam czytając o nich). Matulu, czytając strona po stroni poznawałam
kolejne tajemnice dotyczące tej rasy, i naprawdę musiałam trzymać sobie buzie,
bo z otwartą w autobusie jeździć nie wypada. To jest coś niesamowitego. To samo tyczy się zjadaczy kamieni i
obelisków, a także całych społeczności powstałych z popiołów poprzednich
cywilizacji. W tej książce co krok coś
mnie zaskakiwało, co stronę wychodziły na jaw nowe fakty, skrywane lub
zapomniane. Nie złośćcie się ze ta recenzja jest tak chaotyczna, ale ja nie
wiem jak mogę pisać o tej książce nie zdradzając żadnej istotnej informacji
:<
KSIĄŻKA BEZ CENZURY
Ano właśnie, to jest coś, co
również zasługuje na uwagę. J.K. Jemisin nie cacka się. Piąta pora Roku nie jest delikatnym, „dziewczyńskim” fantasy. To jest porządna, mocna, często brutalna a
czasami wulgarna fantastyka. Jeśli bohaterowie uprawiają seks, to autorka
tego nie przemilcza. Tu nie ma akcji rodem z klanu (Grażyna i Rysiu trafiają do
łóżka, całują się, po czym następuje zmiana sceny, a gdy wracamy do sypialni
Grażyny i Rysia, ci w najlepsze piją już sobie herbatkę czy tam coś, ino nadzy,
żeby widz był świadom, że na całusie się nie skończyło). Autorka nie boi się używać wulgaryzmów, ale robi to.. dobrze. Robi
to tak, ze nie jest to niesmaczne, a jedyni podkreśla charakter postaci albo
dramatyczność danej sytuacji. I za to biję jej brawa rzęsami, bo ostatnio
ilekroć trafiam na książkę z przekleństwami, to autor partaczy sprawę, albo wychodzi mu obleśnie, albo komicznie. A tu wyszło … idealnie.
CHCĘ ALE NIE MOGĘ
Chcę, ale nie mogę opowiedzieć
wam o bohaterach tej książki. Czemu nie mogę? Raz, że zepsułabym wam frajdę z
odkrywania kto jest kim dla kogo, kto
jest powiązany z kimś innym, etc. A dwa, że gdybym zaczęła rozpływać się nad tymi postaciami, to brakło by mi
literek, serio. Tu jest tyle dziwactw, tyle charakterów, tyle perełek…
nawet nie umiałbym wybrać jednego ulubieńca… chociaż…. Chociaż nie, mam
ulubieńca. Jest nim Hoa. Pech, ze
akurat o nim naprawdę nie mogę nic powiedzieć. Ale jeśli ktoś z was czytał już Piątą Porę roku, to z pewnością
zrozumie, czemu mój wybór padł na tego uroczego chłopca ;).
PÓŹNO JUŻ!
A więc pora podsumować tę
recenzję. Piata Pora Roku okazała się zbiorem niesamowitych przeżyć,
cudowności i zachwytów. Książka mnie zaskoczyła do tego stopnia, ze trafiła
na moją książkową TOP10 listę ( w sumie
nie mam takiej listy, ale przez Piątą Porę Roku postanowiłam ją stworzyć xD) ,
i coś czuję, że utrzyma się tam… pieruńsko długo! Z całego serca polecam wam tę książkę (pod warunkiem, ze czujecie
się odpowiednio dojrzali – patrz: KSIĄŻKA
BEZ CENZURY ;P), i jeśli jeszcze nie
wysłaliście listu do Świętego Mikołaja, to czym prędzej dopiszcie do niej
powieść N.K. Jemisisn!
A co z wami? Jak mija wam grudzień? Czytaliście już Piątą Porę Roku?
Może dopiero planujecie? Albo dowiedzieliście się o niej niedawno? A może to
nie wasza bajka? Piszcie! Na pewno będę tu zaglądać w przerwach pomiędzy
matematyka a geografią 😀
Buziole 😘
Q.
Za cudowną książkę dziękuję Wydawnictwu SQN ;)
Ja mam po prostu zaplanowane posty na co najmniej miesiąc, także... nawet jak nie mam czasu to posty są :d
OdpowiedzUsuńA tę ksiązkę chciałam kupić - prawie to zrobilam, ale ostatecznie do mnie nie trafiła i na razie "nie narzekam" na jej brak. Wiem, że ma maaase pozytywnych recenzji, ale obawiam się, że to młodieżówka, a na mojej półce leży obecnie tona książek. Niemniej, też mam się czym zachwycać. Obecnie czytam "Cienioryt" i już go uwielbiam za sam fakt istnienia :D
drewniany-most.blogspot.com
Jest to jakiś sposób :D Tylko najpierw muszę znaleźć czas, aby zaopatrzyć się w takie posty nadprogramowe :D Myślę, że usiądę do tego w czasie świąt i rozwiążę problem ciszy na blogu ;)
UsuńTo zdecydowanie nie jest młodzieżówka! Tu nie uświadczysz ani jakichś wielkich miłosći, ani wampirów/wilkołaków/elfów/etc :D W zasadzie gdybym miała ją komuś odradzać, to właśnie nastolatkom w wieku tak do 16-17 lat... wydaje mi się, że to nie dla tak młodego czytelnika (powiedziała osiemnastolatka xD)
O, aż sprawdzę cóż to takiego :D
To w takim razie może szybciej się do niej przekonam :D Ale "szybciej" niekoniecznie oznacza "za moment" XD
UsuńPamiętaj, że w następnym poście czekam na przywitanie "hej parówy/kabanosy" i to z dedykacją dla mnie XD
OdpowiedzUsuńJak już wiesz, albo nie...choć raczej wiesz :p TO piątą porę roku (cały czas chcę pisać piąta fala xD) bardzo chcę przeczytać *.* Dlatego nie mogę się doczekać, aż napiszę reckę grimma by móc wziąć od sqn to cudo <3
Pfff...nie będziesz mi rozkazywać...KRZYCZĘ< KRZYCZĘ< KRZYCZĘ....albo wiesz, co? Jednak nie, bo jeszcze sb gardło zerwę xD
Szkoła jest dupna :/ Co tam, że do świąt tydzień został. Co tam, że musicie sprzątać. CO tam, że musicie pomóc babciom i rodzicom. Dupniemy wam masę kartkówek i sprawdzianów! ;.;
Długie rozdziały są straszne :/ nie dość, że w połowie musze przerwać czytanie, to jeszcze jak widzę kolejny długi rozdział to nie chce mi się czytać, a jak krótki by był to bym i czytać bardziej chciała :P
BLE...nie lubię miodu :/
Ile to ja już się o tej narracji nasłuchałam...jeszcze w żadnej książce się z takim zabiegiem nie spotkałam, nawet w formie małej wstawki. I domyślam się, że to musi być genialne <3
Ci znajomi co słuchają od tygodnia...chyba ja się do nich zaliczam XD Czujesz ten fejm? HAHAH
Ty patrz...w tym roku nie pisałam listu do świętego mikołaja ;') Powiedziałam wszystkim dawać mi kasę i tyle XD Ale dobrze! Po świętach napiszę list do świętego mikoSQN XD
No, a więc Buziole :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Już do dawna nie sięgałam po fantastykę, ale ta książka wydaje się dobra i na szczęście mam ją na półce. I nie tylko dla Ciebie grudzień jest najgorszym miesiącem dla bloga:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy sięgnę po książkę, bo mam sporo do nadrabiania jak na razie (nakupiło się, to teraz trzeba czytać, a tu się chce czegoś nowego ;c), ale strasznie ciekawi mnie ta narracja w drugiej osobie, bo lubię takie eksperymenciki! :D Może jak się trochę uporam z zaległościami, to sobie sięgnę, a co mi tam! :D
OdpowiedzUsuńJuż co nieco o niej czytałam, ale tak jak pisałam poprzednio,. nie mam czasu na kolejne lektury. ;/
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem czy czuję się "odpowiednio dojrzała" na tą książkę bez cenzury, ale kiedyś na pewno jak już będę się czuła na nia odpowiednia :D
OdpowiedzUsuńWczoraj zaczęłam czytać tę książkę i cóż, jestem trochę zaskoczona. Nie spodziewałam się, że narracja drugoosobowa będzie tak świetnym zabiegiem, bo dzięki temu o wiele łatwiej jest mi wczuć się w historię i odnoszę wrażenie, jakbym sama brała w niej udział. O słowniczku z tyłu wiedziałam już wcześniej, bo przeczytałam o tym w kilku recenzjach, ale przyznaję, że lepiej sprawdziłby się z przodu, albo na wewnętrznej stronie okładki (tak jak np. w "Królach Dary"). Byłoby to o wiele wygodniejsze, bo nie trzeba by było się obawiać, że przypadkowo trafi się na jakiś spoiler. Ale pomijając ten fakt, to historia z każdą stroną rozwija się coraz ciekawiej i już nie mogę doczekać się zakończenia, a słyszałam, że jest naprawdę zaskakujące :)
OdpowiedzUsuńMiałam przeczytać tę recenzję jakieś kilka dni temu, ale jak zwykle wszystko robię po czasie :")
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię długaśnych rozdziałów (także pjonteczka) i ostatnio miałam podobną sytuację jak ty z tym słowniczkiem pojęć. U mnie w książce było trzech różnych facetów, ale ich ani trochę nie dało się rozróżnić; każdy tak samo biadolił itp. Dopiero na końcu okazało się, że gwiazdki na początku rozdziału mówiły kto teraz występuje.
O narracji drugoosobowej słyszałam, np. jest w Imagines, ale nigdy nie czytałam takiej książki, a chcę spróbować. Każdy twierdzi, że to takie super.
Czuję się bardzo dojrzałym czytelnikiem, znoszącym wulgaryzmy i brak scenek z Klanu, ale... FANTASTYKA. Każdy wie jaki mam z nią stosunek :p
Pozdrawiam, Wielopasja
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKurde, piszę po raz drugi, bo coś mi zrąbało komentarz -.-
OdpowiedzUsuńWięc tak - rozumiem twój ból jeśli chodzi o szkołę. W czwartek tuż przed wigilią klasową pisałam jeszcze cudowny sprawdzian z całego semestru z chemii. :')
Jeśli chodzi o "Piątą porę roku" to początkowo mnie nie interesowała. I teraz tego żałuję lekko...
Uwielbiam drugoosobową narrację! Szkoda, że jest taka rzadka...
I uwielbiam jak autor umiejętnie używa wulgaryzmów! To miód na mą zepsutą duszę!
Pozdrawiam cieplutko,
Ola aka Zaczytana Iadala
PS. Ja zawsze zaglądam na ostatnie strony xDD