Czołem Rudziki!
Tak jak wam obiecywałam – przychodzę dzisiaj do was z recenzją pewnego
poradnika. Ostatnio opowiadałam wam o gotowym terminarzu/kalendarzu/planerze/zwał-jak-zwał.
Dziś mam coś dla tych z was, którzy nie chcą iść na łatwiznę i pragnął stworzyć
swój własny, niepowtarzalny Bullet Journal od podstaw. Pozwólcie, że opowiem
wam o poradniku pt. Twój rok z bullet bookiem. Jak dzień po dniu
kreatywnie zorganizować sobie życie autorstwa Zennor Compton.
Ja sama jeszcze nie wypróbowałam go w praktyce, a jedynie przeczytałam
i przyjrzałam się temu, co ma on czytelnikowi do zaoferowania. Nie widzę
jeszcze sensu w zakładaniu własnego
BuJo, bo wiem jak to się skończy – z przyjemnością zabazgram
caluuuuuuutki zeszyt kolejnymi tabelkami, listami i rysuneczkami, ale nie
będzie miał kto ich wypełniać xD Tak
więc: najpierw nauka korzystania z gotowego Bullet
Book’a, a dopiero potem tworzenie własnego. Niechaj to ma ręce i nogi :D
Książka podzielona jest na 14
działów, w tym wstęp oraz 6 rozdziałów zatytułowanych „Kreatywne podejście”
– w nich znajdziemy porady, wzory i wskazówki dotyczące tego, jak możemy
przyozdobić nasz BuJo (szablony rysuneczków oraz kilku ozdobnych czcionek,
podpowiedzi dotyczące ramek, wskaźników, i temu podobne rzeczy). Wydaje mi się
to dobrym dodatkiem do treści, bo przecież nie każdy z nas ma rękę do
rysowania, a niekoniecznie chce mieć całkowicie minimalistyczny planer. Dzięki tym
kilkunastu stronom będzie mógł go przyozdobić nawet pomimo braku zdolności plastycznych
;).
Po krótkim wstępie mamy
rozdział Na początek, w którym
autorka przedstawia nam same podstawy BuJo, bez żadnych bajerów. Zaczyna od
tego czym kierować się przy wyborze notesu, który przeznaczymy na nasz planer,
tłumaczy czym są wskaźniki i jak mają nam one ułatwić życie, mówi o tych najbardziej
oczywistych stronach, których chyba nie może zabraknąć w BuJo – moim miesiącu, roku,
tygodniu oraz dniu, a także przedstawia nam po kilka różnych możliwości przedstawienia
tego wszystkiego w formie graficznej, w zależności od tego ile będziemy chcieli
tu notować. Oczywiście to nie wszystko,
jednak hej! kim bym była, gdybym zdradziła wam wszystko? ;)
Po tym dziale trafiamy kolejno
na rozdziały dotyczące różnych sfer naszego życia:
- Pracuj mądrzej, a nie ciężej
- Zadbaj o ciało
- Zadbaj o umysł
- Rozrywki zorganizowane
- Zarządzanie życiem
Każdy z tych działów oddziela się od kolejnego wspomnianymi już
wcześniej kreatywnymi stronami, a na
samiutkim końcu autorka umieściła
rozdział zatytułowany Poziomem
mistrzowskim, a w nim zamieściła wskazówki dotyczące kaligrafii (borze
sosnowy, jak ja się tego chcę nauczyć! Ale nie mam pióra, a markerem będzie przebijać
raczej zawsze :<), użycia wstążek oraz atrybutów biurowych dla
zaawansowanych i dodała coś o „sekretnym miejscu” :).
Tak więc jest tego całkiem
sporo. Osobiście część proponowanych stron, które mogłabym stworzyć w moim
bullecie z marszu odrzuciłam, bo wydały mi się zbędne. Wiem jednak, ze to, co
dla mnie jest nieistotne, dla kogoś innego może okazać się niezbędnym, tak więc
nie będę pisać, że autorka proponuje niepotrzebne rozwiązania. Po prostu w przyszłości
z nich nie skorzystam ;). Jednak zdecydowana większość tego, co Compton
umieściła w tej książce aż się prosi o narysowanie i regularne uzupełnianie! Oczywiście
najbardziej podoba mi się taka strona z rysunkiem biblioteczki, ale na pewno w
moim BuJo znajdzie się też chociażby wykres dotyczący tego jak sypiam (krótka
odpowiedź: źle xD Ale chyba warto byłoby przyjrzeć się temu tak wiecie,
dokładnie, z zegarkiem w ręku i na dłuższej przestrzeni czasu ;)), ja od A do Z
(bo to jakieś takie fajne), dobre wieści (miło będzie wbić sobie do łba, że na
świecie oprócz gwałtów i samobójstw dzieją się też pozytywne rzeczy)… no, w
sumie jest tego sporo, zaiste. Myślę, że
to jest jedną z podstawowych zalet tego poradnika – każdy z nas znajdzie w nim
coś dla siebie, bo oferuje on ogrom możliwości!
Na plus policzyć należy przejrzystość
i łatwość przyswajalności informacji zawartych w poradniku. Autorka nie
zalewa nas długimi, nużącymi instrukcjami. Stawia na krótkie, rzeczowe opisy i proste
ilustracje, dzięki czemu wszystko łapie
się w lot. Nie znajdziecie tu pierdolnika kolorów i natłoku informacji na
jednej stronie, spokojnie. Książkę czyta się bardzo przyjemnie… i
bardzo szybko ;).
W poradniku oprócz propozycji stron, które możemy umieścić w naszym
BuJo znalazły się też proste ćwiczenia,
które mają pozwolić nam poznać lepiej samych siebie i jakoś się rozwinąć. Rozwiązanie
ich podobno ma nam zająć nie więcej niż 365
sekund, chociaż nie wiem jak to zmierzono. Jakby się człowiek odpowiednio
dobrze guzdrał, to spokojnie może robić to duuuuuuuużo dłużej. Jednak faktycznie,
są to tak proste zadania, że statystycznemu osobnikowi umiejącemu czytać i
pisać (i myśleć, to przede wszystkim) faktycznie nie powinno zająć to więcej,
jak te 6 minut z okładem ;). I tak samo jak w przypadku propozycji stron –
część tych zadań jest zdecydowanie nie dla mnie, a część mnie wręcz zachwyca.
Wydaje mi się, że to kwestia
indywidualna – sami musimy określić czego potrzebujemy, a ten poradnik po
prostu stara się zaspokoić nie tylko jeden, a wiele typów ludzi.
Wiecie co mnie zaciekawiło? Tak
tu, jak i w Bullet Book’u pojawiają
się rozwiązania znane mi ze szkoły. Jestem na kierunku technika organizacji
reklamy i mam tam całkiem sporo przeróżnych macierzy, wykresów i tabelek, które
wykorzystuje się do dajmy na to wybrania głównego celu, jaki powinna postawić
przed sobą firma, albo do ustalenia jej wartości, jej słabych i mocnych stron. Tutaj te same macierze użyte są w
odniesieniu do człowieka – pomagają ustalić mu na czym powinien się skupić,
a co zostawić na potem, albo dokładnie
tak jak w przypadku firmy, dzięki analizie SWOT ocenił mocne i słabe strony
oraz zagrożenia i szanse swoich projektów i pomysłów. Według mnie to ma
sens i w sumie nigdy bym nie pomyślała o
zastosowaniu tych rozwiązań w innym celu, aniżeli ten, jakiego nauczono mnie w
szkole ;).
I znów jako minus muszę
policzyć to, że ta książka jest przeznaczona wyłącznie dla kobiet. Szkoda,
bo przecież panowie również mogliby z niej korzystać. Jednak wszystkie czasowniki
są odmieniane w rodzaju żeńskim i cała
narracja jest tak poprowadzona, ze nie można mieć wątpliwości – ta książka ma
trafić do pań, nie do panów. Liczę jednak,
że męski odpowiednik też kiedyś się pojawi ;).
Tak więc podsumujmy to wszystko:
Twój rok z bulle bookiem. Jak dzień po
dniu kreatywnie zorganizować sobie życie to bardzo dobrze pomyślany
poradnik, z pomocą którego założenie własnego Bullet Journalu powinno być
pestką. Ja moim BuJo na pewno pochwalę się wam na fanpage’u, kiedy już uznam,
że to dobry czas na zaczęcie przygody z nim. Jestem przekonana, że wiele pań
ucieszyłoby się z tej niewielkiej książeczki w prezencie od Mikołaja ;). Wydaje
mi się, że niezależnie od tgo czy macie rękę do rysunku, czy nie, jeżeli marzycie
o własnym Bullet Journalu, to Twój rok z bulle
bookiem. Jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie może okazać
się bardzo pomocnym poradnikiem.
A więc: kto z was skusi się na
opcję dla zaawansowanych, łapka w górę! A do tych, którzy własne BuJo już
prowadzą: właściwie jak to jest z takim bulletem – macie już odruch zaglądania
do niego? Mieliście go od samego początku, czy wyrobił się on wam z czasem? Bo
ja nie wiem, czy aby nie jestem przypadkiem beznadziejnym jeśli o taki rodzaj
organizacji czasu i życia chodzi :D
Trzymajcie się ciepło i
odliczajcie ze mną dni do świąt, uparcie ignorując te kretyńskie ozdoby i
reklamy z mikołajami. Listopad mamy dopiero, do diaska!
Ula ;*
Ciekawy poradnik i bardzo ładnie wygląda. ;)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten BuJo, ale wiem, że nie będę go wypełniać systematycznie, więc nie wiem, czy się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńFajne takie coś, ale podejrzewam że sama bym tego nie wypełniała :) Zresztą jakoś wolałabym zrobić ręcznie taki egzemplarz dla siebie, bo widziałam już wcześniej w necie o co w tym chodzi :)
OdpowiedzUsuńBullet journaly są przecudne, aczkolwiek potrzebowałabym taki, który już jest zrobiony :P Mimo wszystko oko przykuwają min. nagłówki, a ja piszę jak kura pazurem...
OdpowiedzUsuńJuż zaczęłam pisać komentarz, że na czort są takie książki, przecież bujo to przede wszystkim twoja twórczość i twoje potrzeby, a nie coś narzucane przez innych (serio, przed chwilą wszystko usunęłam). Dotarło do mnie, że w sumie sama bym taką książkę przygarnęła, bo moje próby zrobienia bujo skończyły się po dwóch miesiącach. Jak sama ładnie do napisałaś, zapchałam strony milionem tabelek i wykresików, ale może znalazły się ze 3 dni, podczas których rzetelnie do wypełniałam xd. Aktualnie skłaniam się do myśli, że to nie dla mnie. Za dużą wagę przykuwam do estetyki i nie skupiam się na tym, że jednak bujo ma być po prostu kalendarzem. Zajmuję się kaligrafią, a zapominam zapisywać tam sprawdziany i zadania domowe na najbliższy czas xd. Także ten. Ale twoja recenzja ciekawa. Polecę znajomej ( XDDDD )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To Read Or Not To Read
Coś mnie ten journal nie przekonuje xd wpisywanie czegoś w książkę i kreatywne jej wypełnianie pewnie zajeloby mi tylko dodatkowy czas, a w końcowym rozrachunku i tak pewnie bym to olała xD działają na mnie jedynie powiadomienia z budzikiem, z tego co zdążyłam zauważyć, tylko one jedne wymuszają na mnie odpowiednią szybkość, aktywność i brak Facebooka xd
OdpowiedzUsuńtysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com
W dupie mam listopad, u mnie na blogu znajdziesz recenzję ze światełkami!
OdpowiedzUsuńMuszę po prostu mieć ten poradnik :)
OdpowiedzUsuń