niedziela, 8 października 2017

Co ci żołnierze w sobie mają? | Consolation, Corinne Michaels

Cześć Żabki!
Nienawidzę takiej jesieni. Serio, nic tylko się zakopać w stosie koców z zapasem słodyczy i ogarnąć sobie jakąś dobrą duszyczkę, która od czasu do czasu poratuje człowieka ogromnym kubkiem gorącej herbaty z cytryną. Koniecznie z cytryną. Niestety, jest jeszcze szkoła, a więc w moim przypadku z kocowego letargu nici. Na szczęście jest jeszcze możliwość oderwania się od tej pieruńskiej pluchy z pomocą książki. W ostatnich dniach z odsieczą przybyła mi książka autorstwa Corrine Michaels – Consolation i to o niej dziś wam opowiem ;)



CO Gdy pewnego dnia w domu Natalie rozlega się dźwięk pukania do drzwi dziewczyna nawet nie przypuszcza, że za kilka minut jej życie zmieni się nieodwracalnie. W drzwiach czeka na nią przyjaciel jej męża z informacją, że Aaron – miłość życia Natalie oraz żołnierz SEAL zginął. Oczekująca na narodziny dziecka Lee jest zrozpaczona. Odcina się od świata, odgradza od niego murem obojętności i żyje namiastką życia aż do dnia, w którym najlepszy przyjaciel Aarona – Liam – prowadza się do domu w jej sąsiedztwie. Mężczyzna chce jedynie wesprzeć Lee, ale nieoczekiwanie sprawy przybierają zupełnie inny obrót. Czy da się pogodzić ze śmiercią najbliższej osoby i żyć dalej? Jakie tajemnice skrywał Aaron? Co się stanie, jeśli Natalie zapragnie spróbować szczęścia z Liamem? Czy pamięć o mężu i przyjacielu pozwoli im żyć bez poczucia winy? Czytając Consolation znajdziecie odpowiedzi na wszystkie te pytania ;)



NIE-TAKIE-ZWYKŁE ROMANSIDŁO
Na pierwszy rzut oka brzmi to jak opis typowego romansu, prawda? No i niby to był taki właśnie romans, a jednak było w nim coś takiego, co sprawiło, że lektura Consolation przysporzyła mi o wiele więcej przyjemności i wzbudziła większe zainteresowanie niż nie jedno romansidło. Często-gęsto mam tak, że w romansach przelatuję wzrokiem czy to zbędne opisy, czy nudne dialogi. Tu nie zdarzyło mi się to ani razu. Consolation zaciekawiło mnie od pierwszych stron. Muszę przyznać, że czytało się to niesamowicie szybko i przyjemnie, z uśmiechem na twarzy. Gdyby nie obowiązki nie cierpiące zwłoki, to pochłonęłabym tę książkę w wieczór, może dwa ;). Corrinr Michaels stworzyła opowieść z pozoru podobną do innych, a jednak wciągającą i intrygującą. Czemu? To postaram się wam wyjaśnić w kolejnych akapitach.



RÓWNOWAGA ZOSTAŁA ZACHOWANA
Zacznijmy może od stylu autorki. Ogromnie podobała mi się naturalność, z jaką Michaels opowiedziała tę historię – nie przesadziła ani z opisami seksu, ani z jakimiś przemyśleniami. Owszem, to wszystko się pojawiło, ale Michaels nie zrobiła  z Consolation ckliwej opowiastki o smutnej samotnej matce, ani też dzikiego erotyku o napalonej wdowie i przystojnym żołnierzu. Równowaga została zachowana, a zarówno sceny erotyczne, jak i rozterki bohaterów świetnie przeplatały się z innymi wątkami, dzięki czemu autorka dawkowała nam emocje i stopniowo budowała napięcie, a co za tym idzie – pobudzała nasze zainteresowanie tym, jak skończy się ta historia.





BEZ ŁEZ, ZA TO Z OTWARTĄ JAPĄ
Jeśli już mowa o zakończaniu, to nasłuchałam się o tym, że będę ryczeć, w związku z czym zachodziłam w głowę co też może wydarzyć się na końcu, że ludzie aż tak na to reagowali. I wiecie co? Scenariuszy miałam wiele, pomysłów na zakończenie pierwszego tomu na palcach rąk bym nie zliczyła. Wśród nich znalazło się też to, które wybrała autorka… a ja je z marszu odrzuciłam, bo uznałam, że w tym wypadku nie ma co płakać :’) Tak więc zakończenie przewidziałam, ale je skreśliłam… i suma summarum nie płakałam, ale byłam zaskoczona. Opis z okładki nie kłamie  - po poznaniu końca Consolation przez dobrą chwilę zastanawiałam się czy da radę wyprosić u Wydawnictwa szybsze wydanie drugiego tomu. Nie wyobrażam sobie, że nie poznam dalszych losów bohaterów!



NIEPRZEKALKOWANA BOHATERKA
Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to spodobało mi się to, jak na stronach powieści zmieniała się Natalie.  Poznałam ją jako dziewczynę czekającą na powrót swojego męża – radosną i odważną. Później Lee wycofała się za mur obojętności i jedynym, co utrzymywało ją przy życiu była jej córeczka. I to zostało świetnie ukazane. Dopiero z czasem główna bohaterka zaczęła odżywać, godzić się z tym, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Podobało mi się to, że Michaels nie zrobiła z Nataliee płaczliwej łajzy, albo głupiutkiej dziewczynki. Główna bohaterka Consolation ma charakterek i  własny rozum, co jest sporym plusem – w wielu romansach z jakiejś paki autorzy o tym zapominają i tworzą takie kobiece ameby umysłowe, wszystkie szablonowe i podobne do siebie. Na szczęście tu tak się nie stało ;).
Ciekawym odkryciem były fakty, które Natalie wypierała ze swojej pamięci i idealizowała w głowie. To, jaką dziewczyną stała się pod koniec książki, a jaką była na jej początku pokazuje, jak wiele może się zmienić w ciągu roku i jak ogromny wpływ mają na nas ludzie, którzy nas otaczają.



ZA MUNDUREM PANNY SZNUREM ;)
A skoro już mowa o bohaterach, to może chwilę się przy nich zatrzymamy? Nie da się ukryć, że w tej książce dominują przystojniacy, w końcu mamy do czynienia z żołnierzami SEAL – umięśnionymi, wysportowanymi i inteligentnymi mężczyznami. Muszę przyznać, że Michaels ma talent do kreowania męskich postaci. Właściwi nie sposób ich nie polubić, a do tego każda z pań znajdzie w tej książce żołnierza odpowiadającego jej gustom, serio. W prawdzie bliżej poznajmy jedynie dwóch z nich, a pozostali przewijają się gdzieś w tle, jednak każdy z nich otrzymał zestaw indywidualnych cech i drobiazgów, które ich  różnią, dzięki czemu nawet tych sporadycznie pojawiających się bohaterów rozróżniamy bez większego zastanowienia.  Ja osobiście problem z polubieniem miałam (i nadal mam) tylko w przypadku jednej z męskich postaci. Pozostali byli uroczo przerośniętymi dzieciakami, na których nie sposób się złościć ;) ehhh, faceci!




SEKS (PRAWIE) IDEALNY
Jak już wspominałam – w książce pojawiają się sceny łóżkowe. Wiem, że dla wielu z was ważne jest to, jak wyglądają te opisy w książkach, więc muszę wam powiedzieć, że w Consolation wyszło to bardzo smacznie. Żadnego rżnięcia, żadnych niepotrzebnych wulgaryzmów. Bodajże dwa albo trzy razy pojawił się „kutas”, ale było to w rozdziałach opisywanych z perspektywy Liama i raczej podkreślało, że teraz siedzimy w głowie faceta, aniżeli jakoś mierziło czy odpychało. Michaels pobudzała moją wyobraźnię i wywoływała rumieńce na policzkach. Jedyne, co mi się nie spodobało w tych fragmentach, to to przeklęte rozpadanie się na kawałki. Wybaczcie, ale na ten tekst mam alergię. Pomijając rozkład na części pierwsze podczas orgazmu nie mam zarzutów do scen erotycznych. Są napisane na piątkę… a może nawet na piątkę z plusem? :)



 ZAKOCHIWAĆ SIĘ W ŻOŁNIERZU?
Kolejnym plusem Consolation jest ukazany w książce wątek miłości na odległość (i to do żołnierza!). Natalie i Aaron przez lata byli razem, ale tak naprawdę więcej czasu spędzali osobno. On ciągle wyjeżdżał na misje, ona zostawała w domu sama, za jedynego towarzysza mając strach o to, czy jej mąż wróci w jednym kawałku. Michaels podkreśliła w książce, że żony żołnierzy muszą wykazywać się nie lada odwagą i uporem, aby nie dać się zwariować. Te kobiety muszą być dla swoich mężów wsparciem, niejednokrotnie powstrzymywać łzy cisnące się do oczu i zaciskać pięści, aby nie pokazać wyjeżdżającym na kolejną misję mężczyzną jak wiele ich to kosztuje. Z kolei mężowie z powodu swojej pracy są w domu przelotem, tracą bezpowrotnie szansę aby usłyszeć pierwsze słowa wypowiedziane przez swoje dzieci, potrzymać żony za rękę przy porodzie. Muszą walczyć na froncie i nie rozpraszać się myślami o tym, czy ich kobiety nadal na nich czekają, czy po powrocie nie zastaną walizek na progu. Właściwie nie spotkałam się jeszcze z takim rodzajem miłości w książce (chyba, że liczą się te  z rycerzami… ale to jednak nie to samo, co współcześni żołnierze, prawda? XD), przez co poznawanie myśli i przeżyć bohaterów bardzo mnie zaciekawiło i pozwoliło z innej strony spojrzeć na życie żołnierzy i ich rodzin.



AWANS NA SPEED’ZIE 
No okej, już chyba wyczerpałam limit plusów (a przynajmniej tak mówią moje nabazgrolone na kartce notatki ;)), pora na minusy Consolation. Wiecie, co totalnie spartaczono w tej książce? Wątek pracy Natalie. Przed śmiercią Aarona dziewczyna była dziennikarką. Po odejściu męża rzuciła pracę i zatrudniła się w firmie, w której pracował Aaron jako sekretarka. I ja rozumiem, że jego przyjaciele ją lubili, chcieli dla niej jak najlepiej itd., ale w momencie, kiedy przydzielili jej gabinet o wiele większy od tego, który przysługiwał szefowi zaczęłam przeczuwać, że tutaj Michaels polegnie… i poległa. Z całym szacunkiem, ale niech mi ktoś wyjaśni jakim cudem była dziennikarka w kilka miesięcy z sekretarki awansowała na człowieka odpowiedzialnego za zagraniczne konta firmy, organizację ludzi do akcji i czort wie co jeszcze, a nawet w pewnym momencie przekazano jej tymczasową kontrolę nad firmą? Przecież to się kupy nie trzyma! Dla mnie jest to najsłabszy element tej książki. Bo przy całej tej przyziemności i normalnym życiu, które nie jest usłane różami, nagle dostajemy prosto między oczy wątkiem, w którym z dnia na dzień Natalie bez żadnych trudności dostaje awans za awansem… Za gładko to poszło.



KONIEC KOŃCÓW…
Podsumowując: Consolation okazało się wciągającym romansem pozwalającym na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Corrine Michaels stworzyła historię, przez którą się po prostu płynie. Nawet nie zauważycie, kiedy dotrzecie do zakończenia. A zakończenie otworzy wam paszczęki i sprawi, że jedyną myślą w waszych głowach będzie „Ale że jak to tak? I co? I ile ja mam teraz czekać na kolejny tom?”. Ja już na niego czekam, ale do grudnia jeszcze sporo czasu… macie więc kilka miesięcy na zapoznanie się z pierwszym tomem :D Polecam go zwłaszcza romantykom, mniej tym z was, którzy poszukują dzikiej akcji i smoków. Chociaż kto wie, może i miłośnikom przerośniętych jaszczurek przypadnie do gustu historia Natalie i Liama? Ja jestem zdeklarowaną smoczą fanką, więc szanse na to są spore!



To jak, czekacie na premierę Consolation? A może czytaliście już je przedpremierowo lub w zagranicznym wydaniu? Co sądzicie o tej historii? Do zobaczenia w komentarzach!



Ślę całusy, nie dajcie się jesiennej szarówce!
Ula ;*



Za książkę dziękuję wydawnictwu Szósty zmysł ;)

12 komentarzy:

  1. Kiedy przejdzie mi chwilowy uraz do erotyków, romansów i innych tego typu (tak, dalej trzyma mnie po Morfeuszu :D), to chyba się skuszę. Dla smacznie podanych wątków erotycznych jestem na tak :) Skoro główna bohaterka nie jest kolejną "amebą umysłową", czego po prostu nienawidzę w książkach, to również jestem przekonana. A co do wątku z pracą - jeśli jest to jedyna rzecz, przy której autorce powinęła się noga, to jest to chyba do przeżycia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, ta wykształciła mózg :D może nie jakiś kto wie jak silny, ale sprawny, działa xD
      Pewnie jakieś malutkie zgrzyty też jeszcze były, ale na tyle nieistotne, że nawet nie opłacało się o nich pisać :P A z tą pracą wyszło sztucznie, nie mogłam tego przemilczeć. Ale masz rację, da radę to przeskoczyć ;)

      Usuń
  2. Ja już przeczytałam! I bardzo mi się spodobało :)
    A to zakończenie... Po prostu brak słów, tak nie można :(
    Tak poza tym jeśli masz ochotę to zapraszam na swoją recenzję tej książki ^^


    Pozdrawiam!
    volusequat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już chcę drugi tom i nie wiem, jak ja przeżyje do grudnia. :( Autorka złamała mi serce. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak? :D Kurcze, to na mnie zadziałało słabiej, ale też czuję potrzebę poznania kontynuacji ;)

      Usuń
  4. Świetna recenzja! To ciągłe podkreślanie ŻOŁNIERZA! Jakbym siebie słyszała...
    Nie przepadam za tego typu książkami... ale jak są SEALsi to, o ile portfel pozwoli mi to przeżyć, się skuszę. <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dziś zabieram się za tę powieść. Jestem jej ogromnie ciekawa, tym bardziej, że nieustannie napotykam na pełne zachwytów opinie o niej. Zobaczymy, czy i na mnie wywrze pozytywne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Seks bez wulgaryzmów - to jest coś, mam wrażenie, że autorzy zapominają ostatnio, że da się tak pisać :) Bardzo mnie zaciekawiłas tym tytułem, mimo że pozornie to nie moje klimaty :) Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tak wiele dobrego i tej książce.Mam wrażenie że teraz jest na nią bum czytelniczy.Poczekam, aż trochę ucichnie i sama też po nią sięgnę.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszyscy tak zachwalają tę książkę, że czuję się niemal w obowiązku poznania jej! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Również czuję się zachęcona do sięgnięcia po tę książkę ;d Lubię od czasu do czasu przeczytać jakiś erotyk ;d

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)