Czołem, Kluski!
Gromyko, miłości moja..! A ja naiwna myślałam, że trylogii o Wolsze
Rednej nic (ale to NIC!) nie przebije. Panie i panowie, chciałabym wam
przedstawić pokrótce wszystkie argumenty za
i (z tego co naliczyłam absolutny brak argumentów przeciw potwierdzające, że Wierni wrogowie autorstwa
niesamowitej Olgi Gromyko to wasze
must read. W prawdzie wakacje już właściwie za nami, ale do końca roku zostało
jeszcze trochę czasu więc... Wciśniecie ją sobie jakoś w plany czytelnicze,
mówię wam. I nie pożałujecie ;)
Szelena jest wilkołakiem, mieszkającym
na obrzeżach wioski. Z mieszkańcami żyje jej się dobrze (może z wyjątkiem
Szeliski – lokalnego monitoringu wiejskiego w postaci starszej pani z oczyma z
tyłu głowy ;)), nikt nawet nie podejrzewa, że kobieta, od której kupują
lekarstwa, zioła i wywary jest potworem, którym straszy się nie tylko
niegrzeczne dzieci. I wszystko byłoby pięknie (przynajmniej przez jakiś czas),
gdyby pewnej nocy Szelena nie posłuchała cichego głosu, który… kazał jej
uratować od śmierci Weresa – czarodzieja, który obrał sobie niejako za misję
polowanie właśnie na wilkołaki. Od momentu splecenia się losów tej dwójki, w
wiosce zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które zmuszą wilkołaka i czarodzieja
do zawarcia kruchego i nietypowego sojuszu. Teraz wiernych wrogów połączy wspólny
cel - znalezienie odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Niestety, rozwiązanie
zagadki nie będzie łatwe, a to co wydarzyć się może po drodze… cóż, o takich
rzeczach nie śnili nawet najstarsi cyganie ;).
Wiecie co, nie chcę się za bardzo rozpisywać. Postaram się możliwie
skondensować to, co mam wam do powiedzenia (napisania?), bo w sumie tyle razy
już wam polecałam książki Gromyko, że… Z resztą tu znajdziecie poprzednie recenzje (KLIK!). Przejdźmy więc do
rzeczy ;).
Humor. Słodki Barnabo, jak ja uwielbiam humor, który
zawsze zapewnia mi Gromyko. Jest on w zasadzie wszechobecny. Znajdziecie go w dialogach, w opisach
miejsc, w opisach sytuacji. Jest wszędzie, a mimo to czytelnik nie jest nim
zmęczony, to w żadnym razie nie jest nachalne. Jest trafione w punkt,
naturalne. Ja czytałam niektóre fragmenty tacie (znowu xD), a on brechtał się
do tego stopnia, że zaczynałam bać się o jego życie. Moja ciocia z kolei już
kilka razy pytała k i e d y ja skończę tych Wiernych
wrogów, bo ona też chcę. Moi drodzy,
to się nazywa gromykoholizm. Jest to
choroba bardzo przyjemna, ciekawa w skutkach i generalnie z chęcią was nią
zarażę. Musicie tylko sięgnąć po Wiernych
wrogów i… już po was.
Uniwersum. Bogate, rozbudowane, doprecyzowane… aż się
prosi, żeby do książki dołączyć mapę Belorii! W Wiernych wrogach znajdziecie cały wachlarz ras i środowisk, w
jakich żyją. Poznacie krainę elfów, las
driad, jaskinie krasnoludów. Spotkacie czarodziejów, wilkołaki, leśne pomroki.
Nie zabraknie też „normalnych” ludzi – wieśniaków, rycerzy, szlachciców –
wszystkiego jest tu pod dostatkiem. Gromyko
bardzo dba o to, aby w jej świecie wszystko miało ręce i nogi, żeby świat, w
którym toczy się akcja jej powieści (tak Wiernych
wrogów, jak i wszystkich
poprzednich) trzymał się przysłowiowej kupy. Ja jestem nim oczarowana i
ogromnie żałuję, że niebawem skończą mi się książki, w których będę mogła do
niego wrócić.
Miałam być wilkołakiem, wyszedł jakiś taki zdziczały kot, ale... uznajmy to za oswojonego wilkołaka ;) |
Bohaterowie. Barwni, oryginalni, zabawni, błyskotliwi.
Niepowtarzalni. Mamy tu wilkołaczkę,
w której pierwiastek ludzki walczy z tym zwierzęcym. Przeszłość odcisnęła na
niej piętno, a mimo to Szelena decyduje się pomóc czarodziejowi w potrzasku. Podobało mi się to, że postać głównej
bohaterki rozwijała się przez całe sześćset czterdzieści cztery strony, a nie
stała w miejscu, w którym autorka postawiła ją na początku książki. Mamy
też Weresa – czarodzieja, który
musiał tymczasowo ograniczyć swoje magiczne moce, ze względu na opłakany stan
zdrowia. Szczerze? Myślałam, że Lena nic
nie przebije. Błąd. Weres jest moim mężem książkowym po wsze czasy! Inteligentny, sarkastyczny, empatyczny,
rozsądny, do tego brunet… drogie panie, nie oprzecie się mu! Mamy też wiele
innych postaci, jak chociażby małą morderczą pół-elfkę, świętej pamieci królową
driad, mamy zgraję przezabawnych w swoich wydumanych pozach elfów i równie
zabawnych krasnoludów. Mamy trole miotające ghyrami i innym wulgaryzmami na
prawo i lewo i mamy w końcu mojego
ulubieńca czyli… smoka! Tak, jest tu też smok, w dodatku młody, a więc
potrafiący zmieniać swoją postać ze smoczej, w ludzką. Mrok jest taką wisienką na torcie, mówię wam. Płakałam ze śmiechu
praktycznie za każdym razem, kiedy ten gad otwierał paszczę :’) Co tu dużo
mówić, Gromyko znów się spisała. I to na medal!
Historia. Wciągająca, zaskakująca, zabawna. Jeśli lubicie dobre
fantasy – to jest to, czego potrzebujecie. Jeśli chcecie zostać zaskoczeni
przez autora – zdajcie się na Gromyko. Jeżeli lubicie, kiedy w ksiące pojawia
się motyw miłości – bierzcie Wiernych
wrogów, nie zawiedziecie się. Jeżeli zaś nie lubicie wydłubywać tęczy
spomiędzy zębów – spokojna głowa, Olga Gromyko was nie zasłodzi. Absolutnie. Miłość
w jej wydaniu jest jedyna w swoim rodzaju, cudownie nieromantyczna (jeśli tak w
ogóle o miłości powiedzieć można… ;)), potraktowana z pazurem i przymrużeniem
oka. I w końcu: jeśli szukacie historii, która oderwie was od tego co tu i teraz
– lepiej trafić nie mogliście.
No cóż, chyba więcej ( i krócej xD) napisać nie jestem w stanie. Mam nadzieję,
że skłonię was do zabrania się za Wiernych
wrogów, bo naprawdę warto poświęcić im kilka wieczorów ;) Tak teraz myślę,
że właściwie jeśli cykl o Wolsze Rednej odstrasza swoją obszernością, to Wierni
wrogowie mogą być świetnym sposobem na skosztowanie pióra Grommyko –jedna
historia, ogrom przyjemności i masa śmiechu w jednym (ślicznie wydanym) tomie.
Czego chcieć więcej? ;)
Tytuł oryginału: Верные враги
Cykl: Kroniki Belorskie (tom 5)
Tłumaczenie: Marina Makarevskaya
Ilość stron: 648
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)