Czołem Smoczyska!
Co tam u was słychać? U mnie się jakoś nijako zrobiło. Z utęsknieniem
czekam na długi weekend. Wy też? A dziś przychodzę dla was z książką, która
mnie rozłożyła na łopatki. Dalej nie jestem pewna, czy wyzbierałam wszystkie
zęby z dywanu. Serio, szczena mi opadła. O czym będę mówić? Moi Drodzy, chcę
Wam opowiedzieć o thrillerze Sarah
Pinborough – Co kryją jej oczy.
POKRÓTCE O WSZYSTKIM ;)
Boję się pisania tegoż opisu. Ale spokojnie, obędzie się bez najdrobniejszych spoilerów – już ja się o to
postaram ;).
Adel i David przeprowadzają się
do Londynu. Pragną zacząć od nowa, odbudować ich związek, który dla kogoś z
zewnątrz mógłby wydawać się idealnym, wzorowym. Ale czy na pewno? Czemu więc
David zdradza żonę ze swoją sekretarką – Louise? I dlaczego Adel ukrywa
przyjaźń z tą samą kobietą przed swoim mężem? Co tak naprawdę łączy tych dwoje?
Jakie tajemnice skrywają się w mroku przeszłości? Ile jest w stanie zrobić
człowiek w imię miłości? I jaką rolę w tej historii odegra Louise? Och, pytania mnożą się z strony na stronę,
a odpowiedzi… odpowiedzi znajdziecie na samym końcu tej historii!