niedziela, 23 sierpnia 2020

Czy to było dobre fantasy inspirowane mitologią słowiańską? 🤔 | Wybrana Naomi Novik, recenzja

Kupiłam tę książkę już jakiś czas temu, bo zapewniano mnie, że padnę z zachwytu, takie to jest dobre. No więc w końcu przyszła pora na zabranie się za Wybraną Naomi Novik i... mam mieszane uczucia.

Agnieszka mieszka w Dolinie, nad którą pieczę sprawuje Smok. Nie jest to jednak pokryta łuskami bestia ziejąca ogniem, a najpotężniejszy czarodziej w całym królestwie. Co dziesięć lat opiekun Doliny w ramach zapłaty wybiera sobie jedną spośród siedemnastoletnich dziewczyn z podlegającego mu terenu. Wybrana zostaje zabrana do jego wieży, a po dziesięciu latach, kiedy Smok wypuszcza ją i udaje się po kolejną mieszkankę Doliny, zabrana dziewczyna nie jest już taka sama. Nikt nie wie, co dzieje się z dziewczynami w wieży, ale żadna z nich nie wraca na stałe do rodzinnej wioski.

W tym roku znów ma dojść do wyboru, a właściwie pewną wybranką Smoka jest Kasia - najpiękniejsza dziewczyna w całej Dolinie. Ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich, Smok decyduje się zabrać ze sobą zupełnie nieprzygotowaną na to Agnieszkę, najlepszą przyjaciółkę Kasi.

Ta decyzja przyniesie wiele nieoczekiwanych zmian w całym królestwie.

Odkrywanie prawdy o samej sobie, walka dobra ze złem, a nawet odrobina romansu - to wszystko składa się na Wybraną!

 

Nie mogę zaprzeczyć, w tej książce dużo się dzieje. Naomi Novik naładowała w tych 500 stronach masę walk, dworskich spisków, magicznych starć itd. Mogłoby się więc wydawać, że przy takim natłoku emocjonujących wydarzeń nie sposób się tu nudzić. A jednak... ja się nudziłam dość często.

Większość tych skomplikowanych walk i problemów nie do rozwiązania zajmowało raptem kilka stron. Wszystko było opisywane bardzo prostym, niezbyt interesującym językiem, przez co czułam się trochę tak, jakbym czytała jakieś baaaaaardzo długie wypracowanie dziecka w wieku szkolnym. Dziecka, obdarzonego niesamowitą wyobraźnią, mającego świetny pomysł na historię wiejskiej dziewczyny i czarodzieja walczących z mrocznym przeciwnikiem, który zagraża całemu królestwu... ale nieumiejącego ubrać tej historii w odpowiednie słowa.

Ta opowieść mogłaby być czymś bardzo, bardzo dobrym, gdyby pióro Naomi Novik było (nie wierzę, że to mówię)... cięższe. Zabrakło mi fantasy w fantasy. A przecież ten świat był przeładowany fantastycznymi stworzeniami! No nie wiem... po cichu liczę jednak na to, że inne książki tej autorki, może napisane później, niż Wybrana okażą się lepsze... dojrzalsze.

 

Co do nagromadzenia fantastycznych elementów - tu znowu jest na bogato! Agnieszka razem ze Smokiem toczą walkę z Borem - lasem, który graniczy z Doliną, a który od lat próbuje przejąć ziemie królestwa i jest wylęgarnią okropnych potworów, które zagrażają życiu ludzi. I już sam Bór jest czymś bardzo ciekawym. Przyznam szczerze, że to właśnie zagadka powstania tego mrocznego lasu najsilniej utrzymywała mnie przy tej książce - chciałam dowiedzieć się jakie wydarzenie było tak okropne, że spowodowało powstanie tego do cna zepsutego miejsca. Wszelkie wyprawy do Boru były dla mnie najciekawszymi fragmentami Wybranej.

Muszę też wspomnieć o tym, że cała ta baśniowa część jest inspirowana mitologią słowiańską i to jest super! Naomi Novik ma polskie korzenie, przez co wplata do swojej książki motywy nam bliskie, potwory, którymi straszyły nas babcie, postacie z bajek, które czytano nam na dobranoc... Uważam, że jest to najsilniejszy element tej historii.

 

Pisząc o elementach fantasy, nie mogę pominąć kwestii magii, bo przecież wokół tego kręci się cała ta opowieść. Wiecie co? Magia w tej książce jest, według mnie, jednym wielkim absurdem. Nie mogę wyłapać żadnych sensownych praw nią rządzących, przez co kupy dupy mi się to wszystko nie trzyma. Niby na początku jest coś o tym, że czarodzieje są jak naczynia napełnione magią i nie mogą przegiąć z czarami, bo... no, z pustego to nawet Salomon nie naleje, wiadomo. Tylko że później mamy np. bitwę, gdzie po jednej stronie mamy dwóch magów, którzy działają na przemian, mają schronienie, pokarm itd., a padają na twarze i ledwo wyrabiają z odpieraniem zaklęć czarodzieja stojącego po drugiej stronie. Ten z kolei jest sam i rzuca jedno zaklęcie za drugim, bez żadnych objaw zmęczenia czy tam wyczerpywania się magii w jego „naczyniu”. I takich sytuacji jest więcej.

Absurdalna jest też dla mnie kwestia zaklęć - niby trzeba znać zaklęcie, żeby móc coś poczarować, i bez konkretnych słów nie ma co próbować... a jednocześnie można z tych słów wywalać randomowe sylaby, zmieniać szyk, przekręcać, śpiewać je na różne melodie... No to w końcu jak to jest z tymi czarami? Trzeba znać zaklęcia, czy wystarczy coś mamrolić pod nosem i też pyknie?

Były też akcje, gdzie najwięksi czarodzieje w królestwie mówili, że nie ma na coś zaklęcia i w ogóle nie da rady takiego czegoś zrobić, bo by całą magię wyssało, blaaa blaaa blaaa... po czym nagle Agnieszka jakoś tak niechcący, nie żeby specjalnie, ale zwyczajnie, przez przypadek... robi to. Udaje jej się. I co? I jakaś gówniara czarująca od kilkudziesięciu dni zagina magów, którzy szkolili się latami, a później przez kilkaset lat służyli na królewskim dworze. No powiedzcie mi, że to nie brzmi idiotycznie...

Strasznie mnie denerwowała kwestia magii w Wybranej. W moim odczuciu Naomi Novik poległa tu na całej linii. Chyba chciała pokazać, że wyobraźnia jest największą magią. Cóż, wyszło to strasznie.

 

Skupmy się przez chwilę na bohaterach. Mamy tu właściwie kilka postaci: Agnieszkę, Smoka, Kasię, kilku czarodziejów i dworzan, paru wieśniaków oraz rodzinę królewską. Wszystkich co do jednego płaskich jak... no, bardzo płaskich. Pozwólcie, że wam o nich opowiem. Zakładam, że na każdego wystarczą mi max. dwa-trzy zdania:

  • Agnieszka jest naiwną dziewczyną ze wsi, która okazuje się mieć niezwykłą moc. Wiecznie łazi brudna, topornie wychodzi jej uczenie się na błędach, jest durna i irytująca.
  • Smok jest na przemian: ironiczny, gniewny i opanowany. Pomimo tego, że definiują go te trzy słowa (serio, w opisach pojawiają się na przemian co chwilę xD), jest najciekawszą i moją ulubioną postacią z Wybranej - to chyba wiele mówi o bohaterach.
  • Kasia jest najlepszą przyjaciółką Agnieszki. Oprócz tego, że jest nieco bardziej ogarnięta życiowo, bo przez lata ją szkolili na kobietę smoka, to w sumie jest niemalże równie durna, co Agnieszka, a do tego mocno nijaka.
  • Książę Marek jest głupio odważny. Jego celem w życiu jest wyciągnięcie z Boru matki, która przed laty uciekła z wrogim księciem i została porwana przez Bór. Dla matki zrobi wszystko, choćby to miało nie mieć krzty sensu.
  • Sokół to czarodziej, który chce być lepszy od Smoka... ale nie jest. Kurtyna.
  • Są też czarodzieje, którzy generalnie są wielcy, dużo potrafią, a jednocześnie trochę giną jak muchy i ratuje ich przeważnie Agnieszka, która zna się na magii od kilku miesięcy (oni znają się od setek lat, także... no nieźli z nich czarodzieje). Są wieśniacy, którzy są... wieśniakami. Prości ludzie, wiodący proste życia, cieszący się tym, co mają, pomagający sobie... no, generalnie sielanka, gdyby nie mieszkanie po sąsiedzku z Borem. Są dworzanie, którzy stanowią przeciwieństwo wieśniaków - wszyscy, co do jednego, są wredni, kopią pod sobą dołki i bawią w jakieś dworskie intrygi dla zabicia czasu.

Moi Drodzy, właśnie scharakteryzowałam wam praktycznie wszystkie postaci i grupy społeczne z Wybranej. Serio. Jeśli ta płaskość was nie odstrasza, to... no, jest spora szansa, że w przeciwieństwie do mnie, wam ta książka się spodoba.

 

Chociaż... nie no, nie mogę powiedzieć, że ona mi się nie podobała. Podobał mi się ten pomysł. Uważam, że drzemał w nim ogromny potencjał. To mógł być kawał dobrego fantasy. Niestety, wyszło, jak wyszło, czyli płasko, bez wyrazu i zbyt szybko, trochę byle jak. Zabrakło tu albo humoru i charakteru, które pasowałyby do takiego lekkiego prowadzenia historii, albo „ciężaru”, który nadałby temu uniwersum wyrazistości i prawdziwości. Zabrakło też bohaterów, których się kocha albo nienawidzi i którym się kibicuje. Ci z Wybranej są takimi papierowymi postaciami, które są, bo są, ale nie zapadają w pamięć, a szkoda.

 

Na pewno jednak nie jest to moje ostatnie spotkanie z tą autorką. Podoba mi się nawiązywanie do słowiańskiej mitologii i chcę sprawdzić, jak to wygląda w innych jej książkach. Już czaję się na Moc srebra, która podobno jest lepsza od Wybranej - zobaczymy ;)


Tytuł oryginału: Uprooted

Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki

Liczba stron: 512

Wydawnictwo: Rebis

4 komentarze:

  1. Temat rzeczywiście wydaje się całkiem ciekawy, jednak nie jestem przekonana do tej pozycji. Bardzo nie lubię postaci naiwnych i głupich. Chociaż może kiedyś, gdy nie będę miała nic do zrobienia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że ta książka ma tyle wad... O ile niektóre elementy mogłabym przeboleć, tak obawiam się tych płaskich bohaterów. Nie raz to oni robią książkę, więc jeżeli wypadają niefortunnie, mogą mocno zaważyć na jej odbiorze... Mimo to jestem ciekawa twórczości tej autorki. Myślę, że jeżeli nie tej serii, to innej dam szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zupełnie nie zgadzam się z Twoją opinią. Dla mnie to była magiczna lektura, w której bohaterowie zostali poddani licznym trudnym próbom i popełnili wiele błędów, więc się rozwijali. Ważny jest tu też symbolizm, o którym w ogóle nie wspomniałaś - i on nadaje głębi wielu wątkom. Autorka potrafi też wykorzystać motywy znane z baśni w nowy sposób i ma pomysł na przesłanie. Dla mnie była to bardzo przyjemna i znacząca lektura. Ale cóż, ile ludzi, tyle gustów, każda książka inaczej przemawia do różnych czytelników.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)