Cześć Miśki!
Dziś mam dla Was kolejny fragmencik mojej opowieści z Arsiene... chociaż teraz Arsiene jest już daleko. Zastanawiałam się co napisać w tym wstępie, i na pomoc przyszła mi Olcia, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam :). Ola, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale postanowiłam przytoczyć tu ten Twój genialny komentarz:
"To trochę o fabule: Oto tajemnicza i piękna powieść, opowiadająca o losach Liwii. Dziewczyna mieszka z bratem-najlepszy piekarz w mieście- oraz Ojcem-cudowny zegarmistrz. A Liwia... szyje i haftuje najpiękniejsze serwety, obrusy i wiele innych. Pewnego dnia dziewczyna dostaje ogromne zamówienie. Musi uszyć cały komplet obrusów i serwet na wesele. Gdy szyje już ostatnią sztukę ta wpada w studnię. Dziewczyna nie ma tylu materiałów by zrobić nową serwetę,więc musi po nią zejść. Co jeśli jednak studnia nie ma końca? A co jeśli to wielki labirynt? A na końcu ktoś żyje?
***
Autorka ma świetny styl i poczucie humoru - to już was powinno zachęcić- a świat jaki nam przedstawiła... jest cudowny. Przygody bohaterów są świetne. Nie będę spoilerować ;) Nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem ~oryginalność~. Mam nadzieje, że tak jak ja nadal będziecie śledzić fantastyczne przygody Liwii. Czytajcie, bo na pewno się nie zawiedziecie! :)
Moja ocena: 10/10"
A tak na poważnie: zapraszam Was do... no właśnie, sprawdźcie gdzie tym razem Was zabiorę!
ROZDZIAŁ CZWARTY
- Puść mnie! – Liwia wrzasnęła na człekopodobną plamę i szarpnęła się do tyłu, wpadając na zimną, skalną ścianę. – Bo zacznę krzyczeć!
- Już krzyczysz głupia owieczko – odparł mężczyzna, ten stojący dalej. – Chociaż mogłabyś się bardziej przyłożyć. Wiesz, tak żeby co najmniej ze trzy stalaktyty pospadały nam na łby, albo…
- Zamknij się Serp – przerwał mu drugi mężczyzna. Szok powoli mijał, plamy nabierały kształtów. Liwia skupiła się na mężczyźnie stojącym bliżej niej. Tym, który uciszał Serapiona. Plama okazała się wysokim, szczupłym brunetem, o policzkach pokrytych gęstym zarostem. Mężczyzna nie mógł mieć mniej niż trzydzieści lat. Stał na wyciągnięcie dłoni od Liwii, wyraźnie czekając na jej ruch. Wydawał się dziwnie opanowany. – Przepraszam. Nie będę cię dotykać pod warunkiem, że pojedziesz z nami – przemówił spokojnie. Miał przyjemny, niski tembr głosu.
- A jeśli odmówię? – zapytała, cofając się najdalej jak mogła, i spojrzała na drugiego mężczyznę. Ten z kolei był średniego wzrostu. Ostatnie, co można było o nim powiedzieć, to że brakowało mu ciałka. Właściwie spokojnie można by z niego zrobić dwóch bliźniaków, o równie gęstych, ogniście rudych brodach. Mężczyzna stał wsparty o skałę nieopodal trzech koni pijących wodę z małego jeziorka. Słysząc pytanie Liwii uśmiechnął się paskudnie, obleśnie oblizał popękane wargi, i spojrzał jej prosto w oczy mówiąc:
- Cóż, młode, kobiece mięsko najlepiej smakuje smażone na wolnym ogniu z odrobiną ziół… Chociaż tobą to się nie najemy, sama skóra i kości…
- Serapionie do wszystkich diabłów! Albo w tej chwili się zamkniesz, albo to ciebie usmażę nad ogniskiem! – warknął wyraźnie zirytowany brunet, którego imienia nadal nie znała. – Nie słuchaj tego durnia – zwrócił się ponownie do Liwii, próbując opanować wzburzenie. – Jak już mówiłem, nie stanie ci się żadna krzywda. Pójść z nami pójdziesz tak, czy siak, bo nie masz innej opcji. Pytanie tylko czy zrobisz to po dobroci, czy wolisz przejechać się związana i przerzucona przez koński zad… To jak będzie? – spojrzał na nią wyczekująco.
Liwia rozważała chwilę jego słowa. Przychodziło jej to z niemałym trudem, bo przerażenie toczyło zaciętą walkę z logicznym myśleniem. Mogła odmówić i uciec drzwiami, którymi tu trafiła, ale co by to dało? Nie ma szans, że odnajdzie drogę w tym cholernym labiryncie. Poza tym ci dwaj na pewno ruszą za nią, a umówmy się, że ciężka, mokra suknia jest dość poważną przeszkodą w szybkiej ucieczce. O ile z spasionym Serapionem miała by jakieś szanse, to wątpiła, że uda jej się umknąć drugiemu mężczyźnie. A więc faktycznie nie miała wyjścia - musiała iść z tymi dwoma typami. Stawianie oporu nie miało sensu. Wolała widzieć gdzie jadą, aby móc zapamiętać drogę. W końcu będzie musiała jakoś wrócić do tych przeklętych drzwi.
- Dobrze, pójdę z wami – odparła w końcu. Brunet z świstem wypuścił powietrze z płuc.
- Cudownie! Naprawdę nie chciałem cię ogłuszać. To nie przystoi mężczyźnie – odparł poważnie z wyraźną ulgą.
„No proszę, trafił mi się porywacz-dżentelmen!” – pomyślała Liwia, jednak zachowała ostrożne milczenie.
– Nazywam się Ingiel Tutorea, i jestem strażnikiem Wrót, a ten baran – tu wskazał skinieniem głowy rudobrodego, który właśnie wydłubywał sobie ostrzem sztyletu brud spod paznokci – to Serapion. A ty jak masz na imię?
- Nazywam się Liwia Oharra – odparła nieufnie i chłodno, postępując przy tym krok do przodu.
Arsienka dopiero teraz przyjrzała się miejscu, do którego trafiła. Znajdowała się w kolejnej pieczarze, jednak tutaj niczego nie spowijał mrok. W jaskini było tak jasno, jakby wnętrze oświetlały promienie słońca. Jednak to było niemożliwe. Liwia uniosła wzrok i oniemiała.
W górze, tuż pod sklepieniem zawisły tuziny świetlistych kul, dokładnie takich jak ta, która zwabiła tu dziewczynę. Światełka leniwie fruwały, kręcąc powolne ósemki wokół zwisających z sufitu stalaktytów. Kilka z nich, jak gdyby wyczuwając spojrzenie Arsienki ożywiło się i sfrunęło niżej. Liwia musiała zmrużyć oczy, by znów nie stracić wzroku. Blask bijący od kul był niezwykle intensywny, jednak Arsienka nie mogła oderwać oczu od dziwnych istot.
- Czym one są? – spytała, nim zdążyła ugryźć się w język. Zafascynowana podziwiała podniebny taniec światełek.
- To dusze zbłąkanych dziewic – odparł Serapion tak, jakby odpowiedź była oczywistą oczywistością. – Im dziewczyna była czystsza za życia, tym jaśniej świeci jej duszyczka – dodał.
Liwia zbladła. Spojrzała na mężczyznę, i ku swojej ogromnej uldze ujrzała na jego twarzy sarkastyczny uśmieszek. Żart. To tylko żart. Paskudny, ale nieszkodliwy. Liwia zmrużyła wściekle oczy, uspokoiła się i przeniosła wzrok na Ingiela. Ten majstrował przy uprzęży jednego z koni, i nie zwracał uwagi na toczącą się rozmowę.
- B a r d z o ś m i e s z n e – warknęła, zgrzytając zębami. Przez chwilę zapomniała, że ci dwaj mogą w każdej chwili poderżnąć jej gardło, wypatroszyć, albo przynajmniej solidnie uderzyć w głowę, i ogłuszyć. Miała po dziurki w nosie czarnego humory Serapiona. Jednak spostrzegłszy zaczepny błysk w oku rudzielca opamiętała się i powstrzymała słowa cisnące się jej na usta. Zamiast tego zwróciła się do Ingiela – Gdzie ja właściwie jestem?
- W Przedsionku Barruan – odparł zwięźle, i ponownie skupił się na koniach.
- Ahaaaa… No tak, to w s z y s t k o wyjaśnia – Liwia nie mogła powstrzymać sarkastycznej uwagi. – A czym jest Barruan, jeśli mogę spytać? – celowo nadała swojemu głosowi słodki, uprzejmy ton.
- Twoim nowym domem, owieczko – Serapion uprzedził Ingiela, który popatrzył na niego gniewnie. Chociaż mężczyzna starał się zachować spokój, w spojrzeniu, jakie posłał Serpowi czaiła się groźba obdarcia ze skóry. Żywcem. – No co znowu?! – spytał Serapion widząc wzrok swojego kompana. – Przecież to prawda!
- Nawet jeśli tak, to nie ty powinieneś jej o tym powiedzieć. To obowiązek Viriona, i doskonale o tym wiesz – Ingiel starał się opanować gniew. – Naprawdę chwilami zastanawiam się za jakie grzechy przydzielono mi takiego osła – mruknął sam do siebie jednak na tyle głośno, że zarówno Liwia, jak i Serp usłyszeli westchnienie strażnika.
- Powinieneś dziękować niebiosom, że ci mnie zesłali – powiedział beztrosko rudobrody, bawiąc się sztyletem. – Gdyby nie ja, już dawno skamieniałbyś tu z nudów. A tak przynajmniej ma ci kto ciśnienie podnieść w chłodne, zimowe poranki – Serapion brzmiał niemalże radośnie.
Ingiel przemilczał uwagi kompana. Chwyciwszy wodze jednego z koni podszedł do Liwii.
- Proszę – wyciągnął ku niej dłoń z lejcami – ten będzie twój. Jest łagodny, więc nie powinien sprawiać problemów.
Liwia wytrzeszczyła oczy przenosząc wzrok z Ingiela na konia, i z powrotem. Czy ten strażnik z niej kpił?
- Ale ja nie… nie umiem jeździć konno – wydukała. W Arsiene przywilej ten posiadali jedynie najbogatsi, których stać było na kupno i utrzymanie konia. – Nie wsiądę na niego. – dodała.
- Jak to nie um… - zaczął Ingiel, ale przerwał w pół słowa. Zastanowił się nad czymś, po czym bez słowa ruszył do dwóch pozostałych koni. Znów zaczął poprawiać siodła i uprzęże. – W takim razie pojedziesz razem ze mną. W prawdzie moglibyśmy iść pieszo, ale podejrzewam, że wędrówka przez Tunele musiała cię zmęczyć, a poza tym konno będzie szybciej. Podejdź, proszę – wykonał dłonią gest, mający zachęcić dziewczynę do ruszenia się z miejsca.
Ociągając się najbardziej, jak mogła, Liwia podeszła do Ingiela. Mężczyzna uprzejmie wyciągnął ku niej dłoń, opisał co powinna zrobić, i już po chwili dziewczyna siedziała na końskim grzbiecie, kurczowo trzymając się grzywy zwierzęcia. Ingiel usiadł w siodle, tuż za nią. Zerknął przez ramię na Serapiona, który sadowił się w siodle kruczoczarnego konia. Liwia współczuła zwierzęciu z całego serca, bo jego jeździec do lekkich nie należał.
Gdy Serapion dokończył swoje akrobacje, cała trójka ruszyła ku wylotowi jaskini.
I? Zjadliwe? Co sądzicie? Może macie jakieś uwagi, zastrzeżenia? Każdy komentarz jest dla mnie niezmiernie cenny!
Buziaki ;*
Cześć! Nie wiem, czy widziałaś, ale ogłosiłam wyniki konkursu! Serdecznie zapraszam cię na mój fanpage, gdzie wszystko opisałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluję!
Books by Geek Girl
O luju nie wierzę :D Dobrze, że napisałaś tutaj, bo byłam odcięta od Facebooka, jedyne co okazjonalnie sprawdzałam, to pocztę :D Dzięki!
UsuńBardzo fajny rozdział, kochana! Masz bardzo przyjemny styl pisania ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście będę czekać na więcej rozdziałów :D
Pozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na 'LBA #8' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
Dziękuję! <3
UsuńGdy tylko wrócę do cywilizacji, na pewno zajrzę :)
Też Cię pozdrawiam :D Mam nadzieję, że dobrze wypoczywasz.
OdpowiedzUsuńTen kawałek historii... moja dusza uległa Ci całkowicie. Naprawdę. Piszesz to świetnie, wciągasz czytelnika. Ciekawa jestem co się z nimi stanie. A..iii jeszcze jedno :D Jest na maksa zjadliwe więc możesz spokojnie pisać dłuższe :D
Buziaki :*
I po wypoczywaniu ;<
UsuńJejku, ale miło się czyta Twoje komentarze <3 dziękuję Kochana!
Hmmm... przemyślę to :D
Zobaczyłam twój komentarz u Magdy i takie.... wróciła! To szybko wpadam do ciebie na bloga. Wchodzę, a tu inne zdjęcie, strony gdzie indziej, ogólnie zmiany... na plus! Aż koleżanka się mnie pytała czy u mnie wszystko ok, bo zaczęłam gadać do monitora, że ten wystrój jest genialny :D
UsuńWypoczełaś? Udał się wyjazd?
Kochana, tu nie ma nad czym myśleć!:D muszą być dłuższe :D
Buziaki :*
Hahaha jejku uwielbiam Cię! :D Czyli nowy (tzn w sumie stary, ale poprawiony xD) wygląd jest cacy??
UsuńWyjazd był genialny, przy następnym fragmencie tej historii o nim wspomnę, bo mi Luby zafundował coś (nie zdradzę jeszcze co) tylko po to, żebym miała łatwiej wyobrazić to sobie i opisać w następnym rozdziale :D Także zakładam, że następny fragment będzie dłuższy XD
Buziaki Olu ;*
Ej, czyli... nie no, czekaj xD
OdpowiedzUsuńTo jakiś fantastyczny, inny świat? Bo jeśli byłoby to jakiś sąsiednie miasto, to pewnie Liwia by je znała. A jeżeli to jednak równoległy świat, to dobrze podejrzewałam. Mogę być z siebie dumna? :D
Pozdrawiam
http://pierwsza-strona.blogspot.com
Hmmm... Czytaj dalej i sprawdź sama :P >;)
UsuńOoo zapowiada się ciekawie. Lecę czytać wcześniejsze rozdziały. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że historia Liwii cię wciągnie ^^
UsuńCzy tylko ja jestem tak psychiczna że co godzinę sprawdzam czy nie dodałaś kolejnego rozdziału? hahahah Gratuluje masz pierwszą psychofankę! Więcej więcej więcej! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCałuski :*
Nowy rozdział
Hahhahah o Boziu, padłam i nie wstaję <3 :'D
UsuńKochana kolejna część już się tworzy :D
Buziaki!
To znowu ja! O luju, same zaległości, a na głównej jeszcze jeden post! Hahah, na bieżąco to ja raczej nie jestem XD
OdpowiedzUsuńNo, tak czy siak. Podoba mi się rozdział, w sumie, przypomina mi pewną książkę. "Dwór cierni i róż", ale podobne jest tylko to, że tam główna bohaterka również nie należała do bogatych i została, ładnie mówiąc, porwana XD Ale to tylko takie moje gadanie XD
Jeśli chodzi o sam rozdział, to za krótki. Nie no, jest okey, ale od razu chciałabym dowiedzieć się, co będzie dalej :DD
Czy to mój brunet? :DD porywacz-dżentelmen hahahha XD nie wierzę XD
Pozdrawiam i czekam na kolejną część :D
Hahaha mówiłam, że jesteś w plecy z opowiadaniem xD
UsuńEj właśnie jakoś kilka dni temu sama doszłam do tego, że mój pomysł mi zalatuje Dworem, i muszę go jakoś zmodyfikować... Aczkolwiek to jest tylko takie blogowe pisanidło, więc jakieś podobieństwo nie jest aż takie straszne :p Jakbym nie daj Boże zaczęła pisać coś serio-serio, z myślą wydania, to podobieństwa byłyby wykluczone :D Ale tak czy siak postaram się zrobić wszystko, żeby to nie była kopia Dworu :P Chociaż wizja Pięknej i Bestii strasznie mi się podoba :<
Nie! Dżentelmen jest blondynem kurde xD
Właśnie ją piszę :D Buziaki ;*