Strony

czwartek, 6 lipca 2017

Pierwsze urodziny bloga! + konkurs ;)

Czołem Fasolki!
Wiecie jaki mamy dzisiaj dzień? Nie? A więc już wam mówię. Dziś wypada pierwsza rocznica założenia tegoż oto bloga. Tak, Drzwi mają dziś swoje urodziny. Z tej okazji przygotowałam dla was konkurs (do którego link znajdziecie na końcu) oraz dość nietypowy post ;).

Od kiedy zaczęłam prowadzić bloga dostałam maaaasę nominacji do LBA i innych tagów. Nie chciałam jednak zaśmiecić nimi tego miejsca, więc pojawiały się one sporadycznie, a wiele z nich pozostało bez odpowiedzi. 

Uznałam, że z okazji pierwszych urodzin wybiorę ze wszystkich nominacji najciekawsze pytania i odpowiem na nie. Wiecie, takie Q&A oparte na pytaniach zadanych na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy ;). Mam nadzieję, że was zaciekawię… a jeśli nie ja, to przynajmniej zdjęcia - takie obrazkowe wspominki z dotychczasowycgh postów:D

Trzy, dwa, jeden… zaczynamy!


Co Cię skłoniło do założenia bloga ?
Dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, nad rzeką o wdzięcznej nazwie Wisłok żyła sobie dziewczyna. Żadna z niej  była księżniczka, raczej rycerzyk w trampkach, ale był to nietypowy rycerzyk, bo o sercu wielkim i pełnym… książek. Zaiste, czytał on gdzie mógł, co mógł i kiedy tylko mógł i sprawiało mu to niewysłowioną frajdę.
Jednak rycerzyk miał pewien problem – nie miał z kim dzielić radości, jaką czerpał z książek. Wprawdzie mógł opowiadać o nich tacie, przyjaciołom, czy chłopakowi… ale oni tego nie czuli. Nie rozumieli tego wystarczająco. Rycerzyk był z tego powodu niesamowicie sfrustrowany. Aż pewnego dnia trafił na książkę tak dobrą, że opowiedzenie o niej rodzinie i znajomym nie wystarczyło. Czuł, że musi zrobić coś więcej… więc przelał swoje myśli na papier (a właściwie na klawiaturę, ale to gryzie się z czasami, w których żyli rycerze i księżniczki :’)), ale i to nie wystarczyło. Co bowiem daje napisanie czegoś, skoro nikt tego nie przeczyta, nikt nie dowie się o tej książce?
I tak oto rycerzyk przysiadł i w kilka godzin założył bloga. Nazwał go Drzwi do innego wymiaru, ponieważ postanowił otwierać przed wszystkimi, którzy do niego zaglądną drzwi do cudownych, książkowych światów, które dane mu było zwiedzić.
Miało to miejsce dokładnie rok temu, 6 lipca… i trwa do dziś, a rycerzyk jeszcze nigdy nie cieszył się tak bardzo ze swojej spontanicznej, nieprzemyślanej decyzji <3
PS. Chyba nie muszę tłumaczyć, że to ja jestem tym rycerzykiem? ;)

Ile masz książek w swojej biblioteczce?
To może ja zdjęcie zrobię, bo… właściwie i tak połowa z nich wyruszyła w świat, bo na wakacje każdy wpada do Biblioteki u Uli i wynosi przynajmniej jedną książkę „a bo na obóz”, „a bo na plaży poczytam” albo „a bo nareszcie jest czas na czytanie” :P A więc wygląda to tak:


Z obliczeń Marcina wynika, że w domu mam aktualnie 119 książek, a ile z niego wybyło? Tego nie wie nikt :) Nie pokazuj wam tu dwóch półek, na których zalega Pieśń lodu i ognia, King i inne takie, bo za żadne skarby świata nie dam rady oświetlić tego miejsca pokoju ;')


Jak radzisz sobie z brakiem weny?
Szczerze mówiąc jeszcze go chyba nie doświadczyłam. Chociaż nie jestem pewna ;). Zasada jest prosta: nigdy przenigdy nie piszę postów na siłę, wbrew sobie. To mijałoby się z celem, którym dla mnie jest napisanie czegoś, co będzie się Wam miło czytało, co Was zaciekawi, skłoni do refleksji albo rozśmieszy. Według mnie banalnie łatwo jest odróżnić post napisany z sercem, od tego napisanego pod presją, bez chęci na pisanie i bez weny Dlatego też czasami na moim blogu panuje cisza – nie chcę stosować zapchaj-dziur, nie chcę dawać wam czegoś, w czym nie będzie mnie, a poza tym nie chcę, aby ten blog stał się dla mnie czymś w rodzaju przykrego obowiązku. On był, jest i ma być miejscem, które daje mi przyjemność i frajdę z możliwości pisania dla Was ;) A więc jak radzę sobie z brakiem weny? Cóż, po prostu daję sobie czas. I wenie też go daje. I wiecie co? Zawsze do mnie wraca :)

Co uważasz o swojej pasji: czytaniu książek? Uważasz ją ze lepszą od innych zainteresowań?
W żadnym wypadku! Nie pojmuję czemu ludzie czytający książki często uważają się za lepszych, mądrzejszych, itd. Według mnie jest to pasja jak każda inna. Okej, poszerza moje słownictwo i rozwija do pewnego stopnia wyobraźnię, pozwala przeżyć „więcej” bez wychodzenia w domu, ale moim zdaniem podobne korzyści czerpią ze swojej pasji kinomani i gracze. Nie lubię brać udziału w kłótniach o to kto jest lepszy – ja, bo czytam, czy Krzysiu Nowak, bo gra w Wiedźmina. Dla mnie pasja to pasja – ma mi sprawiać przyjemność przy jednoczesnym niekrzywdzeniu innych, proste ;)

Powiedz jakie korzyści czerpiesz z czytania :)
Właściwie po części odpowiedziałam na to pytanie już w poprzednim, ale można by to jakoś kwieciście rozwinąć, prawda? Według mnie podstawową korzyścią z czytania jest możliwość przeżycia więcej niż jednego życia. Dzięki dobrej książce mogę przez kilka godzin być księżniczką z bajki, buntowniczką walczącą o wolność, płatnym mordercą, wielkim magiem, albo jasnowłosym zabójcą potworów i demonów. Mogę być kim tylko zechcę, wystarczy, że poszukam odpowiedniej historii i się w niej zatracę. Co jeszcze? No tak, dzięki książkom znam o wiele więcej słów, co daje mi spore pole do popisu w rozmowach (i kłótniach xD Wierzcie mi, nie chcielibyście stanać w szrankach z wkur*ioną Ulą). Czytanie daje też solidnego kopa mojej wyobraźni, bo chociaż książka daje mi gotową opowieść, to przecież tylko ode mnie zależy jaki film na jej podstawie powstanie w mojej głowie. Poza tym nie znam lepszej formy ucieczki od problemów, niż zamknięcie się na kilka godzin w pokoju z książką, a Wy? ;)

Nawiązujesz znajomości z innymi czytelnikami? Mam na myśli wszystkie fora, blogi i grupa na fejsbuku. Utrzymujesz z nimi stały kontakt? Spotykacie się i wymieniacie informacjami, książkami?
Oczywiście! W sierpniu zeszłego roku dołączyłam do mojej pierwszej konwersacji na Facebooku, w której poznałam grono fenomenalnych ludzi, z którymi gadam do dziś i w tym miejscu pozdrawiam ich z całego serca!
Na takie (delikatnie mówiąc) szczególne wyróżnienie zasługuje Kasia z Recenzji Kasi, bo nasze rozmowy wyszły już na wyższy level. Serio. Można by z tego książkę stworzyć, ale obawiam się, że po jej wydaniu zarówno pod moim, jak i jej domem ustawiłaby się kolejka psychiatrów, psychologów, a nawet psychopatów. Darujmy więc sobie publikację naszych rozmów. Kaśka, cholernie się cieszę, że wtedy w sierpniu ciebie też wkurzył ten sam młodociany bloger <3 xD.
Jeśli zaś o czytelników chodzi, to zdarzyło mi się kilka razy dostać od kogoś mail z jakimś pytaniem, albo po prostu taki zwykły, w którym ktoś napisał, że lubi mnie czytać. Nawet nie wiecie, jak takie wiadomości cieszą! I tym sposobem zawsze wymieniałam z tymi osobami kilka, może kilkanaście, a czasami kilkadziesiąt  wiadomości.
Blogsfera jest pena wspaniałych osób, wystarczy się rozejrzeć ;)

Jak wyobrażasz sobie życie za 30 lat?
Ale moje życie, czy życie na ziemi tak ogólnie? :P Cóż, chyba połączę ba warianty :D
Polska, 6 lipca 2047 r.
Wstaję rano i wsuwam stopy w cyber-papcie. Frunę do kuchni, aby zaparzyć sobie kawę, chociaż właściwie powinnam powiedzieć „frunę do kuchni, aby Fill zrobił mi kawę”. Fill to mój robot kuchenny. Umie wszystko, ale ja najbardziej lubię jego latte i naleśniki.
Za dwie godziny ma wpaść Ania, żeby zostawić mi wnuczkę na kilka godzin. Dziś będzie miała rozmowę o pracę. Mam nadzieję, że dostanie te pracę. W każdym razie tej sytuacji mam jeszcze chwilkę dla siebie. Ubieram się więc i wychodzę na taras przez ogromne, szklane drzwi. Siadam w latającym fotelu, po czym na panelu sterowania wybieram opcję „praca”. W czasie, kiedy dookoła mnie układ tarasu zmienia się tak, abym mogła zająć się pisaniem, ja przyglądam się otaczającemu mnie miastu. Mieszkam na trzydziestym szóstym piętrze, więc widok zapiera mi dech w piersiach. I nie ważne, że widzę to codziennie. Nadal uwielbiam obserwować otoczenie: latające samochody, metaliczne drapacze chmur tak wysokie, że jeszcze trzydzieści lat temu wybudowanie ich wydawało się nam, ludziom, niewykonalne. Otaczają mnie niezliczone mosty oraz szyby transportujące ludzi. Jest…. Jest inaczej. Zupełnie jak w Piątym elemencie :). Tymczasem na tarasie wszystko jest już gotowe. Mogę zacząć robić to, co kocham. Mogę dla Was pisać kolejną książkę pełną niesamowitości. Czuję, że to będzie udany dzień.

Pamiętasz pierwszą książkę, którą przeczytałeś / przeczytałaś dla przyjemności? Co to za książka?
Tak sobie myślę, że skoro jest to post celebrujący pierwsze urodziny Drzwi, to może mielibyście ochotę na mały spacer przez korytarz drzwi, które już przed wami otworzyłam? Bo tak się składa, że miałam już przyjemność opisać wam moje czytelnicze początki. Nadal uśmiecham się na wspomnienie tamtego nietypowego postu :). Był on jednym z pierwszych, jakie pojawiły się na blogu, więc różnica w tym, jak pisałam kiedyś, a jak piszę teraz jest widoczna… ale co tam! Jeśli macie czas i ochotę, to otwórzcie TE DRZWI. Zaprowadzą was one do świata, w którym mała Q. nie dawała żyć starszemu bratu i zatruwała mu życie jedną uporczywą prośbą: „poczytaj mi prooooszę!” <3

Wymień trzy książki, które najbardziej zapadły Ci w pamięć. Dlaczego akurat te?
Piątapora roku – bezapelacyjnie. Czemu? Bo była powiew… nie, ona była tajfunem świeżości. To, co stworzyła N.K. Jemisin rozłożyło mnie na łopatki. Czytałam z otwartą japą i nie jest to metaforą. Piąta pora roku rozwaliła mi mózg. Polecam całym sercem.
Dożywocie – właściwie mogę powiedzieć, że przecytałam tę książkę dwa razy, pomimo iż czytałam ją tylko raz. Czemu? Bo mogłam pochłonąć ją w jeden wieczór, a zajęło mi to tydzień. Dlaczego? Bo to jest tak dobre, że trzeba się tym dzielić. A więc się dzieliłam: siadałam, i czytałam ją mojemu tacie na głos, a on siedział i chichrał się jak dziecko. Była to najśmieszniejsza historia, jaka do tej pory poznałam. Płakałam czytając ją, a łzy te były skroploną radością z czytania. Taką wiecie, najczystszą, najszczerszą radością i przyjemnością.
Jeździec miedziany – bo jest to jak na razie jedna z dwóch książek, które okrutnie chcę przeczytać ponownie, a nie jestem w stanie. Złamała mi serce, wymemłała je i wypluła czerwoną, krwawą papkę. Serio. Podchodziłam do niej już pewnie około pięciu razy. I co? I nadal wymiękam na dokładnie tej samej stronie, w tym samym rozdziale, akapicie i linijce. Nie jestem w stanie przeczytać jej ponownie, tak wielkie emocje we mnie wyzwoliła. Boję się. Poważnie. I polecam. Całym sercem.

Czujesz się zagubiona, przygnębiona, smutna. Jakiego bohatera literackiego chciałabyś mieć wtedy obok siebie?
Rhysa. Zdecydowanie. Książę Dworu nocy w momencie sprawiłby, ze zagotowałaby się we mnie krew, a smutek poszedł w diabły. Wydaje mi się, że byłby doskonałym antidotum na przygnębienie i idealnym przewodnikiem dla zagubionej mnie. No i te skrzydła… Ekhmmm, o czym ja to..? Ach tak, smutek i depresja XD Jeśli nie Rhys, to kto? :)

Dowiadujesz się, że za dokładnie tydzień nastąpi koniec świata. Co robisz?
Alfabetycznie, czy chronologicznie? Niech będzie losowo.
  • Organizuję największą imprezę, o jakiej świat słyszał. Kupuję i zjadam ciężarówkę słodyczy: żelek, lodów miętowych, gum do żucia i czekolady oreo.
  • Wsiadam w samolot i lecę do Ameryki. Odnajduję Johnny’ego Deep’a. Robię sobie z nim zdjęcie. Biorę autograf. Ewentualnie bierzemy ślub, ale to jeszcze muszę przemyśleć.
  • Skaczę na banji.
  • Jem potrawę z tej takiej ryby kolczastej (fugu?), która źle przyrządzona robi jedzącemu kuku i go zabija.
  • Skaczę ze spadochronem.
  • Matko kochana, znając siebie poszłabym jeszcze do wesołego miasteczka, parku rozrywki czy czegokolwiek, gdzie znalazłabym rollercoster, diabelski młyn i inne takie machiny i zaliczyłabym każdą. Każdziutką.

A w ostatni dzień usiadłabym spokojnie do stołu z moim chłopakiem i czekała na koniec oglądając Odlot. Tak, w największym skrócie tak spędziłabym tydzień przed Armagedonem ;)

Gdybyś mogła zupełnie zmienić zakończenie wybranej książki/filmu/serialu, jaką pozycję byś wybrała?
Film? Wybieram ukochanego Gladiatora. Może choć raz bym na nim nie płakała? Chociaż nie jestem pewna, czy po zmianie nadal byłby moim ukochanym filmem z Crowem.
Książka? Cholera, nie wiem. Zakończenie Legendy? Może Promyczka? Albo Wiedźmina? O tak, wybieram Wieśka!
Serial? Chyba nie mam takiego. Właściwie jestem mało serialowa, większość produkcji porzucam w połowie, bo zaczynają mnie drażnić. Wybaczcie ;)

Ulubiona ekranizacja.
Jeśli ekranizację będziemy rozumieć jako adaptację powieści to… kurcze, nie wiem. Uwielbiam Igrzyska śmierci, nieskończenie wiele razy oglądałam Dary anioła, ogromnie podobało mi się Zanim się pojawiłeś. Wydaje mi się, że X-men to również ekranizacja, eno komiksu – a kocham go całym sercem. Wiecie, mogłabym tak bez końca. Nie wybiorę jednej. Byłoby to krzywdzące dla pozostałych ;)



Jaką książkę poleciłabyś osobie, która nie ma do czynienia z książkami i za nimi nie przepada, by zachęcić ją do czytania?
Wydaje mi się, że wszystko zależałoby od osoby, której by to dotyczyło, jej gustu i upodobań. Jeśli byłaby to typowa romantyczka, to podsunęłabym jej November9 Hoover. Jeżeli stałby przede mną klasyczny śmieszek, to bez zastanowienia wręczyłabym mu Dożywocie MartyKisiel. Jeśli chodzi o zwolennika krwi i flaków, to pewnie padłoby na Wiedźmina. Moim zdaniem na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Jest ich dziesiątki :)

Książka mało znana, która Cię zachwyciła i chciałabyś ją wszystkim polecić.
Bez dwóch zdań był by to Patriota Marie Lu. A najlepiej cała trylogia tej autorki – Legenda. Nie pojmuję, czemu o książkach Lu w Polsce jest tak cicho, bo są naprawdę świetne! Dla mnie była to jedna z najlepszych trylogii, jakie czytałam. Historia była wciągająca, zaskakująca i oryginalna. Bohaterowie byli doskonale wykreowani, idealnie niedoskonali i prawdziwi. A zakończenie… cóż, nadal mam ochotę nawrzeszczeć na Lu za to zakończenie. Jeśli skusicie się na poznanie Legendy, to wiedzcie jedno – nie myślcie, że przewidzieliście koniec. Serio.


Lądujesz na Bezludnej Wyspie. Z jaką książką?
Ciekawostka: odpowiedzią na to pytanie wygrałam swego czasu konkurs na bon w Gandalfie xD Wiecie co napisałam? Że biere Podręcznik kursanta, czyli książkę, którą czyta się przygotowując do egzaminu na prawo jazdy :’)
W zasadzie mogłabym powielić tę odpowiedź, bo nadal tego cholerstwa nie przeczytałam, a prawko czeka, aż mnie natchnie wena… ale może tym razem zabiorę ze sobą coś milszego?
Tak sobie myślę, że padłoby na Piątą porę roku. Wybaczcie, że znów pojawia się ten tytuł, ale na bezludną wyspę chciałabym wziąć coś, co wymaga więcej niż jednego (ba! Więcej niż dwóch czy trzech!) przeczytania, aby odkryć wszystko, co ma do zaoferowania. W końcu zanim uda mi się powiązać schwytane żółwie w jedną tratwę, będę miała sporo czasu na lekturę, a Piąta pora roku będzie idealna. Skomplikowana, ciekawa, zajmująca… Tak, to byłby strzał w dziesiątkę ;)

Musisz pokonać smoka, a jedna postać książkowa będzie Ci towarzyszyć. Jaka?
O, i tu jest taki problem, że od razu pomyślałam o Geralcie. Szkopuł w tym, że wiedźmin smoków nie zabija. Bo co mu one zawiniły? Tak więc zapewne przerośnięta jaszczurka uszłaby z życiem, bo nie umiałabym znaleźć lepszego pogromcy potworów, a skoro ów spec mówi, że smok potworem nie jest… to kimże ja jestem, aby się z nim sprzeczać? Leć wolny, jaszczurku! 

Świat której książki, fascynuje Cię tak, że chciałabyś się do niego przenieść?
Prythianie, przybywam! Chrzanić Hogwart, Sródziemie i inne Narnie, ja chcę żyć pośród Fae! Maas w ACOTAR wykreowała uniwersum tak ciekawe i barwne, że ani przez chwilę nie miałam wątpliwości jak odpowiem na to pytanie. Czytając historię Feyry właściwie czułam się, jakbym tam była… i chcę więcej. Chcę sama odwiedzić chatkę Tkaczki, chcę wziąć kąpiel w jeziorze napełnionym światłem gwiazd, a przede wszystkim chcę choć raz spojrzeć na świat oczyma Fae. To byłoby niesamowite!

Gdybyś musiała wybrać jedną książkę, którą czytałabyś do końca życia, jaka by to była?
Biere Słownik języka polskiego. Serio. Ja wiem, że tu pewnie powinnam wybrać najbardziej fascynującą, ukochaną powieść, ale… no przecież na dłuższą metę czytając tę samą opowieść przez całe życie istniałoby zbyt spore ryzyko, że zapragnęłabym ów żywot przedwcześnie zakończyć, żeby móc odpocząć od rutyny. A słownik? Słownik jest bezpieczny. Nie ma bata, żebym nauczyła się go na pamięć w czasie krótszym, niż kilkanaście lat :D. Podobno Eminem poświęca dziennie godzinę na czytanie słownika, aby jego teksty były coraz lepsze. Wyobraźcie więc sobie moje posty (a może coś więcej? Może powieści? :P) po roku czytania słownika! Toż to by była językowa miazga! A na starość wymiatałabym w krzyżówkach xD Same plusy, nie sądzicie?

Jeśli jesteście ciekawi od kogo pochodziły pytania, to tu podlinkuje wam blogi dziewczyn: Karoliny, Weroniki, Moniki, Rilli, Kingi, Olci oraz Hope ;).

Mam też dla was konkurs, który znajdziecie na moim fanpage ---> KLIK! 

Kliknij baner, aby przenieść się do konkursowego posta!



Chcę wam z całego serducha podziękować za ten wspólnie spędzony rok. Dziękuję, że ze mną jesteście i cegiełka po cegiełce pomagacie mi budować to miejsce. Każdy komentarz, każda wiadomość i każda obserwacja są dla mnie niesamowitą radością! Nie spodziewałam się, że tak bardzo wkręcę się w blogsferę. Szczerze? Nie wyobrażam sobie, że mogłabym zamknąć te Drzwi na klucz i porzucić.

Mam więc nadzieję, że za rok spotkamy się tu ponownie! Ba, co ja gadam?! Jakie za rok? Mam nadzieję, że spotkamy się już niedługo, przy kolejnym poście!



Trzymajcie się ciepło i zjedzcie jakieś pyszne ciacho, aby razem ze mną uczcić urodziny Drzwi!
Q.


22 komentarze:

  1. Piękna dziewczyna i piękna biblioteczka, swoją drogą wydajesz się bardzo ciekawą osobą. Odpowiedź na pytanie o końcu świata, to moja ulubiona - uwielbiam takich szalonych człowieków, jak ja :D

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (U mnie również trwa KONKURS :O)
    Oliwia :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło to słysszeć :)

      My szaleni ludzie, musimy trzymać się razem :D
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Zaprosisz mnie na tą imprezę i podzielisz się czekoladą oreo???? <3
    Tak coś czułam, że Jeździec miedziany może być dobry, a teraz już mam pewność, że go muszę przeczytać xd
    Wspominałam już, że uwielbiam te zdjęcia z sesji? <3

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MUSISZ! To jest miazga <3
      Oczywiście że Cię zaproszę.

      Coś mi się już obiło o uszy :D

      Usuń
  3. Kurczę, to już jakoś brzmi ;) ja piszę zaledwie od miesiąca, nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak to będzie za rok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trening czyni mistrza :)
      Życzę Ci wytrwałości!

      Pozdrawiam <3

      Usuń
  4. Jestem tu na stałe od niedawna (chyba właśnie dzięki Snapchatowi postanowiłam prześledzić Drzwi), choć jeśli mnie pamięć nie myli trafiłam (trafiałam?) tu już wcześniej, ale odstraszał mnie ciemny wygląd bloga, ale teraz, jak już tu troszkę jestem nie przeszkadza mi to i chętnie zostanę tu na dłużej, bo posty piszesz naprawdę ciekawie (nie tylko przywitania :P). Także życzę Ci, abyś nie zapomniała o tym *czymś* pisząc posty i abyś dalej cieszyła się z prowadzenia Drzwi, i aby świat wyglądał za 30 lat tak jak chcesz! :D
    Gratuluję wytrwałości i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WOW! Miło słyszeć, że przybył tutaj ktoś ze snapa :)

      Dziękuję za życzenia, i mam nadzieję ze uda mi się zachować to "coś" na dłuższy czas :D

      Usuń
  5. Jejku, naprawdę gratuluję Ci tego roku spędzonego w blogosferze! Osobiście uwielbiam to, co tworzysz. Zawsze zachwyca mnie kreatywność i pozytywna energia, która bije od każdego Twojego postu. Oby tak dalej i mam nadzieję, że starczy Ci wytrwałości, aby zostać tu jeszcze przez długi, długi czas! :) <3

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciężarówka słodyczy i skok ze spadochronem mnie kupiły :D a i imprezą bym nie pogardziła. Za każdym razem, kiedy tu wchodzę i czytam, banan nie schodzi mi z facjaty :) Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuj się zaproszona na imprezę, a i ciężarówką się podzielę :)

      Pozdrawiam <3

      Usuń
  7. Świetny post, czytałam z chęcią, bo u mnie w tym miesiącu też wybije rok. Powodzenia dalej! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, składam Ci przedwczesne gratulacje z okazji rocznicy bloga :)

      Usuń
  8. Gratuluę i życzę samych cudownych sukcesów!
    Genialna wizja świata i siebie za 30 lat i życzę aby się spełniła :D
    Co ja tam jeszcze chciałam... Aaa RHYS <3 <3 <3 Jakże mogłam o nim zapomnieć?! <3
    No i Dożywocie <3 Też się uśmiałam jak nigdy, a niedawno wypożyczyłam z biblioteki Siłę niższą i mam ochote na powtórkę zabawy :D
    I taaak! Dlaczego książki Lu są tak malo znane? :( Są genialne przecież <3

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, najbardziej to bym chciała te latające laczki.
      No tak, post bez RHYSa byłby postem straconym, a Lu zasługuje na wieele większa promocję, niż ma :)

      Usuń
  9. Wooow, jakie ciekawe odpowiedzi. Gratuluję cierpliwości i weny do odpowiedzi na tyle pytań :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastycznie, kiedy blogowanie tak pokrywa się z naszą pasją czytania. :) Samych sukcesów dalej. :) Ja swój roczek w zasadzie przegapiłam. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  11. STO LAT MOJA KOCHANA! I rozwijaj się nadal tak kreatywnie jak do tej pory. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję roku na blogu!
    Pytania są świetne, ale słownik i tak wygrał.
    Pozdrawiam,
    Posy

    OdpowiedzUsuń
  13. Życzę Ci, by tych lat na blogu było jak najwięcej i byś poznała jeszcze więcej fenomenalnych ludzi! ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. 45 yr old Health Coach I Dolph Shimwell, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like Chimes at Midnight (Campanadas a medianoche) and Motor sports. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a Mercedes-Benz 38/250 SSK. sprawdz moja strone

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu!
Jeśli już tu trafiłeś, to zostaw po sobie ślad ;)
Proszę, najpierw przeczytaj, później skomentuj. Zależy mi na twojej SZCZEREJ opinii. ;)
Zaglądam do każdego, kto pozostawi po sobie trop w postaci komentarza, lub obserwacji ;)