Czołem Łososie!
Bo wydaje mi się, że łosie już były. Jakoś na początku czerwca recenzowałam
dla Was Debiutanta. Było przeciętnie,
ale przyjemnie. Jeśli nie widzieliście jeszcze tejże recenzji, to tu wam ją
podlinkuję [Patrz, patrz! Link!], a jeżeli o pierwszym tomie już słyszeliście,
to zapraszam was na moją opinię o kontynuacji historii Stephena i Julii – Absolwentce
SJ Hooks.
NAJKRÓTSZY
OPIS W HISTORII BLOGA
Stephen i Julia nie mieli się w sobie zakochać. To miała być relacja
oparta wyłącznie na seksie. Jednakże serce nie sługa. Kiedy Stephen odkrywa, że
czuje do Julii zdecydowanie więcej, niż było w planie, postanawia za wszelką
cenę sprawić, aby i ona go pokochała. Chce jej udowodnić, że mogą zostać parą i
żyć długo i szczęśliwie. Ale czy na
pewno? A co z różnicą wieku? Co z konfliktem wykładowca-student? Czy pomimo licznych
przeciwności ta dwójka ma szansę na wspólne szczęście?
Z ŁAJZY W
AMANTA
Właściwie nie wiedziałam, czy brać się za recenzowanie tej części.
Pierwszy tom zakończył się dla mnie zadowalająco, ale z drugiej strony byłam ciekawa co jeszcze się zmieni w
głównym bohaterze… i tak oto jestem już po lekturze Absolwentki i znam odpowiedź na to pytanie. Stephen z pierwszego
tomu był w 300% poprawny, broń Boże nie przeklinał, wstydził się swoich
fantazji no i generalnie… no nudą wiało od niego na kilometr. Dopiero po
poznaniu Julii zaczął się zmieniać. W Absolwentce
Stephen nie jest już takim sztywniakiem. Główny bohater przestaje być grzecznym
chłopcem, zaczyna mówić głośno co myśli i czego chce. To bardzo przyjemna zmiana, a co najważniejsze – ona nie zachodzi nagle,
lecz stopniowo, strona po stronie. To nie jest tak, że wieczorem Stefcio
jest wstydliwą łajzą, a kiedy budzi się rano, to nagle szasta przekleństwami na
prawo i lewo, bo taki z niego chojrak. Cały
proces zachodzi stopniowo, możemy obserwować zachodzące w nim przemiany, a
dzięki temu, że to on jest tu narratorem, to możemy siedzieć bezpośrednio w jego
głowie, czytać mu w myślach. Właśnie
ten wątek przemiany głównego bohatera był dla mnie najciekawszym w tej książce
i wydaje mi się jedną z największych jej zalet ;)
ZWIERZĘCE
STEREOTPY
Podoba mi się to, że zarówno Absolwentka, jak i Debiutant w pewien sposób łamią stereotypy, które kojarzą nam się z
erotykami. Bo wiecie, zawsze musi być tak, że facet to napalony ogier,
który w szufladzie obok łóżka ma zgromadzony zestaw pejczy i innych wibratorów.
Chłop musi klnąć jak szewc, rozmawiać z własnym przyrodzeniem, musi miotać
kondomami po podłodze, być wiecznie gotowym i generalnie mieć Kamasutrę w małym palcu. Z kolei główna
bohaterka winna być cichą szarą myszką, najlepiej dziewicą, która o seksie ma
takie pojęcie, jak świnia o kolorze nieba. Koniecznie nie może głośno mówić o
swoich fantazjach, ma być uległa… bla bla blaaa. Absolwentka przekręca ten
schemat do góry nogami. Tutaj to facet jest tym nieśmiałym, tym początkującym,
a kobieta zna się na rzeczy. Przy czym nie jest to też taka idiotyczna
zamiana ról, bo to nie jest też tak, że Julia robi za Kryszczjana w spódnicy.
Nie, tutaj seks jest o wiele bardziej…
ludzki. Ale o tym za chwilę. Pragnę jednak
zauważyć, że to co dla mnie jest plusem, dla innych może być ogromnym minusem. W
końcu grono osób sięga po erotyki właśnie dlatego, żeby dostać napalonego
ogiera i szarą myszkę. Swoją drogą zoologicznym mi tu trochę zaleciało xD
S JAK SEKS
Z jednej strony mogę zarzucić
tej części, że seksu jest w niej za wiele jak na moje oko, że tłamsi on i
zasłania inne wątki. Z drugiej jednak strony te sceny są napisane w smaczny sposób: żadnych zbędnych przekleństw,
opisu faktury genitaliów, obleśnych opisów. To się czyta dobrze, więc jakoś nie boli mnie tak bardzo fakt, że seksu
jest w tej książce jak mrówków. Da się przeżyć, a nawet pośmiać, bo w łóżku
wychodzi na jaw jakim laikiem jest Stephen (przykład: Stefcio chciał być męski
i groźny w łóżku, ale w pośpiechu postanowił darować sobie zdejmowanie spodni…
więc się w nie zaplątał i spadł z łóżka w trakcie xD), często dochodzi do
różnych rozmów no i generalnie… sama nie
wiem, jakieś to takie naturalne, a nie książkowe wychodzi ;).
KURS
BUDOWANIA ZWIĄZKU DLA OPORNYCH
Dziwnie mi to pisać, ale ten
erotyk w jakiś sposób przypomina mi poradnik/podręcznik o tym, jak budować
związek, przynajmniej od strony erotycznej. Julia ucząc Stephena
wszystkiego, co z łóżkiem związane w pewnym sensie zwraca czytelnikowi uwagę na
to, że mamy XXI wiek i seks w związku jest czymś, czym można się bawić, czymś
czego nie powinno się zamykać w sztywnych ramach, a raczej gadać o tych
sprawach otwarcie, proponować i brać pod uwagę propozycje partnera. Z
jednej strony to jest coś, co wydaje się być oczywiste, a z drugiej może dla
kogoś być odkryciem roku, kto wie?
KUMULACJA
WAD
Wiecie co? Minusy zawrę w jednym akapicie, bo nie bardzo jest tu się o
czym rozpisywać.
Wtejksiążceniemaspacjicholerajasna!
Serio, co jakiś czas zdarzają się zdania albo jakieś urywki tekstu, gdzie
między słowami nie ma odstępów.
Absolwentkę czyta się bardzo
szybko, bo właściwie można przelatywać tekst wzrokiem. Brakuje mi w niej jakiejś konkretnej fabuły, jakichś prawdziwych problemów.
Te, które stworzyła Hooks z kolei wydają
mi się nieco sztuczne. Zarówno Stefcio jak i Julka często robią z igły
widły, dramatyzują i wyolbrzymiają. Przy czym ja osobiście przymknęłam na to
oko, bo nie zwykłam mieć wobec erotyków
zbyt wygórowanych oczekiwań. Ma być miło. Było miło. Jestem zadowolona ;)
To właściwie nie jest taki znowu minus. W pierwszym tomie nie
zwróciłam na to uwagi, a w tym zauważył to mój chłopak. STEPHEN. Stefan.
Stefcio. Cholera jasna, czy można było
dać głównemu bohaterowi mniej erotyczne imię?!
REASUMUJĄC
To chyba wszystko, co miałam do napisania ;) W skrócie: Absolwentka to książka do połknięcia w
jeden wieczór. Z jednej strony jest to typowy erotyk, bez jakichś wielkich
zaskoczeń, jednak z drugiej strony to, jak Hooks wykreowała postacie w tej
książce sprawia, że historia Stephena i Julii różni się co nieco od innych
powieści erotycznych. Jeśli nie szukacie
zapierającej dech w piersiach opowieści, a raczej jakiegoś odmóżdżacza, to Absolwentka będzie jak znalazł ;)
Czy są na sali fani takiej
literatury Skusicie się? O, i jeszcze jedno: znacie jakieś inne erotyki pisane
z perspektywy głównego bohatera, nie bohaterki? Do zobaczenia w komentarzach ;)
Trzymajcie się ciepło i
nie przechodźcie na czerwonym świetle! To nielegalne jest ;<
Ula ;*
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Harper Collins
Nie wiem, co myśleć o tym cyklu. Nie będę udawać, że lubię erotyki. Większość jest taka schematyczna, nudna i stłamszona. Jednak jeśli trafi się coś oryginalnego i lepszego, to z chęcią sięgnę po to. Nie do końca ta książka mnie przekonuje, ale zapiszę tytuł, to może kiedyś jak będę czegoś podobnego szukać, to skorzystam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://lustrzananadzieja.blogspot.com/
Przyznaję, że recenzja wprawiła mnie w osłupienie. Oczywiście książkę kojarzę z widzenia, że tak to ujmę, bo co jakiś czas gdzieś mi jej okładka wyskakiwała w Internecie. Omijałam ją jednak obojętnie. Dlaczego? Właśnie ta sama okładka dała mi jasno do zrozumienia, że to typowy erotyk (a może nawet ten z najniższej półki), w którym oczywiście znajdziemy ducha winną dziewicę i może całkiem niezły kawał faceta. I mimo że takie powieści czytam, choć nie nałogowo, to jednak erotyk musi mieć coś w sobie, co mnie przyciągnie. W tym wypadku byłam święcie przekonana, że dostanę coś, co już mi dawno wyszło bokiem.
OdpowiedzUsuńMoja mina po uświadomieniu sobie błędu – bezcenne.
;)
Dla zasady unikam erotyków własnie przez ich totalną stereotypowość, a do tego na ogół kiepski styl. Miło, że tutaj zostało to wywrócone do góry nogami - nie sądziłam, że to się w ogóle zdarza w tym gatunku :) Jeśli będę miała ochotę zrobić kolejne podejście do tematu, to będę pamiętać o Absolwentce :)
OdpowiedzUsuńHm... przyznam, że czytałam Mistrza Katarzyny Michalak, reklamowanego jako erotyk, niestety nie przypadł mi do gustu. I tak pozostałam przy klasycznych romansach. Zastanawiam się, czy nie podjąć znów wyzwania :)
OdpowiedzUsuńLiteracki kącik Sary
Ja po pierwszej części zraziłam się do tej książki:D Dla mnie zachowanie Stephena było wręcz absurdalne. Po drugą część już nawet nie miałam zamiaru sięgać. Podziwiam Cię, że dałaś radę :D
OdpowiedzUsuńredgirlbooks.blogspot.com
Ja po pierwszej części zraziłam się do tej książki:D Dla mnie zachowanie Stephena było wręcz absurdalne. Po drugą część już nawet nie miałam zamiaru sięgać. Podziwiam Cię, że dałaś radę :D
OdpowiedzUsuńredgirlbooks.blogspot.com
W tych dialogach chyba autorka miała problem z mówieniem "eee", bo w dwóch cytatach, które wybrałaś, pojawiło się 3 razy XD.
OdpowiedzUsuńAh... Grey gadający z "panem fiucińskim" czy jak mu tam było, bezcenne. Dobrze, że tutaj tak nie ma XD
Pozdrawiam!
Czytałam pierwszą część i naprawdę te książki mają coś w sobie. Niby zwykły erotyk, ale czyta się w ekspresowym tempie! :D
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to zapraszam na recenzję "Debiutanta" ^^
Pozdrawiam!
volusequat.blogspot.com
Nie czytałam ani tej, ani poprzedniej części (i w sumie to chyba nie zamierzam tego zmieniać), ale bardzo, bardzo przyjemnie czytało się tę recenzję :D Stefcio Chojrak to mój zdecydowany faworyt :D
OdpowiedzUsuńBuziaki,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Super recenzja. Bardzo ciekawy blog. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa spełniłam się dopiero wtedy, kiedy przestałam się ograniczać. Wystawiłam ansons na https://gogogirl.pl/allnotices i udało mi się poznać wielu świetnych mężczyzn, którzy nie raz doprowadzili mnie do orgazmu.
OdpowiedzUsuńSeks dla opornych to naprawdę fajny, ciekawy i bardzo inteligentny erotyk. Warto go pozyskać.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis i bardzo ciekawy blog. Zostaję tu na dłużej!
OdpowiedzUsuńOder magst du vielleicht Inzest Geschichten? Dann besuchen Sie doch meinen Blog: https://inzest-geschichten.de/
OdpowiedzUsuńi love your blog
OdpowiedzUsuńSeks to bardzo kreatywna rzecz. Niektórzy chwalą viagrę, inni naturalnie.
OdpowiedzUsuń