Wiecie jak Wam zazdroszczę? Moje wakacje właśnie dobiegły końca :C. Kiedy ten post się dodaje, ja jestem w drodze do szkoły. Od ostatniego spotkania z Liwią minął już tydzień, więc postanowiłam uraczyć Was kolejnym fragmentem. Zdaję sobie jednak sprawę, że jest tu wiele nowych duszyczek, które historii Arsienki nie znają... więc może pokrótce wytłumaczę kto z kim i dlaczego ;).
Liwia Oharra jest mieszkanką Arsiene, uroczego miasteczka, w którym żyje wraz ze swoim ojcem i bratem. Jest jesień. Dziewczyna z utęsknieniem wyczekuje pierwszych dni lata, bowiem latem ma wyjść za Kwiriona - swojego ukochanego. W rodzinie Oharra krucho z kasą, więc gdy Liwia dostaje spore zlecenie od najbogatszej kobiety w miasteczku, czym prędzej bierze się za haftowanie, bo właśnie na tym zarabia od lat. Kiedy już kończy ostatnią z zamówionych serwet, niefortunnie kuje się igłą w palec, i robótka wpada do studni, na której siedzi Arsienka. Zdesperowana Liwia postanawia zejść na dno zbiornika, aby odzyskać serwetę... jednak nigdzie nie może jej znaleźć. Zwabiona tajemniczym światłem podąża wgłąb podziemnych tuneli, które prowadzą ją do kamiennych drzwi. Co znajdzie za nimi? Cóż, o tym musicie przekonać się sami!
Poprzednie fragmenty znajdziecie TUTAJ, natomiast ja zapraszam Was na szósty rozdział opowieści o ciemnowłosej Arsience ;).
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Wzrok Liwii podążył w kierunku wskazanym przez Serapiona. Nagle uszło z niej całe powietrze.
Pałac. Szli do pałacu, który stał w samym centrum podziemnego miasta. Liwia starała ogarnąć budowlę wzrokiem, ale nie była w stanie. Całość wyglądała tak, jakby została wykuta w skale, nie zaś zbudowana z cegieł, jak pałace ze świata, który znała. Właściwie nie zdziwiłaby się, gdyby faktycznie budowla była wykonana z jednego, kolosalnego głazu. Ściany pałacu miały barwę burzowego nieba, coś pomiędzy granatem, a szarością. Arsienka zastanawiała się jaki kamień ma takie kolory. Budowle zdobiły niezliczone balkony i tarasy, których balustrady wyglądały jak uplecione z bluszczu. Bluszczu jednak nie dostrzegła, nic nie oplatało zamczyska. Liwia spróbowała oszacować liczbę okien, tych ogromnych, i tych malutkich, jednak nie udało jej się. Jednego był pewna – pałac robił ogromne wrażenie.
- T..tam idziemy? – wyjąkała zszokowana. – Ale po co? Zrobiłam coś złego? – w jej głosie znów zagościł strach. W końcu do pałacu nie prowadzi się każdej przybyłej osoby. – Strażniku – zwróciła się do Ingiela - jeśli naruszyłam jakieś prawo przekraczając te przeklęte drzwi, to naprawdę przepraszam. Nie wiedziałam. Bogini, nie miałam pojęcia, że to coś złego, chciałam tylko dotknąć tego światełka…
Zerknęła do góry, i zdała sobie sprawę, że jedna z jaśniejących kulek fruwa zdecydowanie bliżej, niż pozostałe. Przeszło jej przez myśl, że to ta, która ją tu przywiodła. Gdy tylko o tym pomyślała światełko zawirowało, i sfrunęło jeszcze niżej, jak gdyby na potwierdzenie jej przypuszczeń.
- Uspokój się Liwio, nie zrobiłaś niczego złego – odparł spokojnie Ingiel. – Nie musisz się obawiać, nie stanie ci się żadna krzywda.
- I mam ci uwierzyć na słowo? – odparła, nim ugryzła się w język. – To znaczy…. Wybacz Strażniku, ale jak do tej pory zostałam uprowadzona, zastraszona belzebubami i przywiedziona do jakiegoś nieznanego podziemnego miasta. Poza tym właśnie mi oświadczyliście, że idziemy do tego cholernego, wielkiego pałacu. Bez obrazy, ale naprawdę wydaje mi się, że uspokojenie się nie wchodzi w grę.
- Jak uważasz – odparł jedynie Ingiel, i skierował swojego wierzchowca do bram pałacu. Serp podążył tuż za nimi, szczerząc się pod nosem.
Przejechawszy przez bramę trafili na wewnętrzny dziedziniec. Liwia rozejrzała się zaciekawiona. Z każdej strony otaczały ją ściany, zdobione w niesamowite malowidła. Na szaro granatowym kamieniu wymalowano białe wzory, które zadziwiały swoją precyzją. Na jednej ze ścian Liwia dostrzegła rzędy portretów mężczyzn i kobiet. Domyśliła się, że postacie te były niegdyś mieszkańcami tego pałacu, a więc władcami podziemnego miasta. Przyglądała się malowidłom z niezwykłym zainteresowaniem. Na kolejnej ścianie widniały wzory roślinne, okalające śnieżnobiałe pierścienie, w których wypisano niezrozumiałe dla niej słowa.
- Argi… erakutsiko… duzi… bidea… - odczytała powoli tajemnicze słowa.
- Światła wskażą ci drogę – przetłumaczył Serp, który od dłuższego czasu przyglądał się Liwii. – To hołd dla historii powstania Barruan – dziewczyna zdziwiła się, że Strażnik udzielił jej tych informacji bez cienia sarkazmu. – I jak? Podoba ci się pałac? Wyglądasz, jakby ci się spodobał. A to dopiero plac, poczekaj, aż zobaczysz sal…
- Milcz durniu! – uciszył go Ingiel. Liwia uznała, że jednak z dwojga złego woli Serapiona. Dureń bo dureń, ale przynajmniej na nikogo nie warczał. – Zsiądź z konia Liwio. Dalej pójdziemy pieszo – dodał Strażnik już spokojniej. Sam zsunął się na ziemię, i wyciągnął dłoń ku dziewczynie, aby pomóc jej zejść na ziemię. Ta jednak zignorowała go, i bez wsparcia zeszła z konia.
Uda bolały ją niemiłosiernie, a suknia wyglądała okropnie - cała usmarowana mułem rzecznym, a do tego nieludzko wymięta. Liwia pożałowała, że Serapionowi nie udało się nakłonić Ingiela do poświęcenia chwili na odświeżenie jej wyglądu. Czuła się niezręcznie, zważywszy na piękno otaczających ją murów.
- Chodź owieczko, jeszcze będziesz miała okazję przypatrzeć się dziedzińcowi – Serp pociągnął ją zadziwiająco delikatnie za ramię, które dziewczyna szybko wyrwała z uścisku Strażnika – Bogini, przecież cię nie zjem! Chodźże, zanim ten gałgan, Ingiel znów się na mnie wścieknie.
Liwia uśmiechnęła się na myśl o zirytowaniu Strażnika, jednak posłusznie ruszyła ku drzwiom prowadzącym do wnętrza pałacu.
Drzwi również były niezwykłe. W ogromnych, dębowych wrotach wyciosano piękny zamek, o licznych wieżach połączonych ze sobą mostkami przypominającymi pajęcze sieci, niezliczonych malutkich balkonach i ogromnych oknach. Z początku Liwia myślała, że zamczysko odbija się w tafli jeziora, jednak po chwili dotarło do niej, że odbicie zamku nie jest jego odbiciem. To była osobna budowla, którą od pierwszego zamku dzielił pas ziemi. Wyglądało to tak, jakby z podziemi wyłaniał się bliźniaczy pałac… i to właśnie było przedstawione na wrotach: dwa światy – podziemny i naziemny. Świat obcy, i jej świat. Liwia nie zdążyła dokładniej przyjrzeć się rzeźbieniom, bo Serapion pchnął ją delikatnie do środka, i zatrzasnął za nimi wrota.
- Rusz się owieczko, później pozwiedzasz. – powiedział beztrosko. Najwidoczniej dla Serpa porywanie przemokniętych niewiast było chlebem powszednim.
Liwia prychnęła, i poszła za Strażnikami, rozglądając się na prawo i lewo. Minąwszy przedsionek szli korytarzem, którego ściany zdobiły niezliczone portrety królów i królowych, które niegdyś rządziły na tym zamku. Te wiszące najbliżej wejścia były już tak stare, że nie sposób było odczytać widniejących pod twarzami tytułów. Im dalej od wrót, tym obrazy okazywały się młodsze, lepiej zachowane. Z portretów spoglądały na Liwię dziesiątki oczu, obdarzając ją przyprawiającym o gęsią skórkę spojrzeniem. Liwia przestała patrzeć na obrazy, skupiła się na własnych stopach i stukocie obcasów o marmurową posadzkę.
Skręcili kilkakrotnie, minęli kilka zamkniętych drzwi, aż w końcu stanęli przed ogromnymi wrotami, nie wiele mniejszymi od tych, przez które tu trafili. Te jednak były śnieżnobiałe. Arsienka odniosła wrażenie, że drzwi promieniują własnym blaskiem.
- Liwio – Ingiel zatrzymał się, i odwrócił twarzą do niej – zaraz poznasz odpowiedzi na wszystkie pytania, które zadałaś nam w drodze. Proszę cię, abyś zachowała spokój. Awanturowanie się nic ci nie da, rozumiesz? – mówił do niej jak do niemowlęcia. Liwii strasznie się to nie podobało.
- A niby czemu miałabym się awanturować? – zapytała zirytowana, krzyżując ramiona na piersi.
Ingiel jedynie westchnął, i skinął do strażników strzegących białych wrót. Ci równocześnie sięgnęli do klamek, i otworzyli przed nimi drzwi. Ingiel wykonał gest sugerujący, aby Liwia ruszyła przodem, więc dziewczyna postąpiła krok do przodu lękając się co czeka ją po drugiej stronie wrót.
Oczom dziewczyny ukazała się ogromna sala tronowa. Posadzka była perłowo biała, przez co patrzenie na nią wywoływało nieprzyjemny ból głowy. Cała podłoga pokryta był niesamowitymi wzorami roślinnymi w nieco ciemniejszym, szarawym kolorze. Liwia nie wiedziała gdzie podziać oczy. Sufitu pomieszczenia nie mogła dostrzec, gdyż był on niemiłosiernie wysoko. Ściany zdobiły ogromne gobeliny, przedstawiające sceny, które nic jej nie mówiły. Na wielu widniały świetlne kule, oraz ludzie wyłaniający się z mroku. W samej Sali świetlistych istot nie było, światło dawały świece zamieszczone w ogromnych żyrandolach zwisających z sufitu, oraz naściennych kinkietach. Całe pomieszczenie było niesamowicie jasne. Wzrok Liwii powędrował ku ogromnym oknom znajdującym się na ścianie równoległej do wrót. Były ogromne, a witraże utworzono miliona błękitnych i niebieskich szybek. Arsienka nie zdołała jednak rozszyfrować co przedstawiały, gdyż ktoś chrząknął, a dźwięk ten poniósł się echem po Sali. Liwia odszukała źródło dźwięku, siedzące na olśniewającym, czarnym tronie, będącym jedynym ciemnym elementem w tym pomieszczeniu.
Z końca Sali z zaciekawieniem spoglądały na nią błyszczące, niezwykle zielone oczy.
I? Co o tym myślicie? Ma to to ręce i nogi? Podoba się Wam? Macie ochotę na więcej? Czekam na wasze SZCZERE opinie i rady!
Buziaki ;*
Q.
Nie no ja tak nie mogę! Przepraszam :( Uwielbiam twoją ''książkę'', ale jak tak czytam po rozdziale to nie mogę się wciągnąć :/ Ale obiecuję, że gdy napiszesz troszkę więcej to przeczytam wszystko :D Kurcze no musiałam przerwać akurat teraz gdy widzę, że będzie zielonooki :/ No, jeszcze raz przepraszam, ale ja tak nie mogę :( No, ale nie mogę się doczekać, aż napiszesz troszkę więcej bym mogła się w końcu zabrać za tę cudowną książkę :D
OdpowiedzUsuńpomiedzy-wersami.blogspot.com
W zasadzie to mam napisane więcej, tylko publikuje urywkami xD
UsuńO, biedna :) Mam nadzieję, że w szkole mimo wszystko będzie miło :P
OdpowiedzUsuńJest nieźle ;P wyszło na to, że te zajęcia trwają o połowę krócej niż na planie xD
UsuńWidziałam, że publikujesz to opowiadanie?, książkę?, ale zawsze mówiłam sobie, że przeczytam później i....nie przeczytałam. Teraz w końcu zapoznałam się z opisem i jestem zachwycona! Lecę czytać!! :*
OdpowiedzUsuńU Olci na blogu dowiedziałam się, że to na pewno nie opowiadanie, bo jest zbyt długie (w mojej głowie planuje je skończyć tak do następnych wakacji, może wcześniej ;))
UsuńCzekam na twoją opinię Kochana! ;*
Czy ty oszalałaś?! Przerywać w takim momencie? Czytałam sobie rozdział po rozdziale, wkręciłam się na maksa, a ty tu robisz takie coś! To jest cios poniżej pasa! Przecież ja nie wytrzymam do kolejnego rozdziału!
UsuńKim jest ten zielonooki? Co to za dwuwymiarowy świat? Po co strażnicy zabrali Liwię? Czy w tej historii odegrają jakąś większą rolę Ingiel i Serp-cholernie tych gości polubiłam! Tyle pytań, tyle pytań, ja chcę odpowiedzi!
No, a tak już spokojniej-TO JEST ZAJEB***E!!!!!!! Boże! Dziewczyno! Ty pisz książkę-kupię i przeczytam na pewno!!
Świetni bohaterowie-co z tego, że znam ich dopiero od kilku rozdziałów-są cudowni! Intrygująca fabuła; tajemniczy sen, a do tego zielonooki!! *.* Jeśli w kolejnym rozdziale nie będzie go więcej, to się obrażę :* :D
O! Jeszcze jedna rzecz-opisy są wspaniałe! Takie wyraziste i dobrane w piękne słowa! ♥
Mogłyby być troszeczkę dłuższe, ale to tylko moja drobna uwaga (nie bierz jej do siebie-po prostu uwielbiam opisy). Rozumiem, że nie wstawisz tu nie wiadomo jak długich fragmentów o wyglądzie zamku czy okolicy!
Jak jeden człowiek (TY!) może być tak bardzo utalentowany! To się w głowie nie mieści! ^^
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Buziaki :*
Uwielbiam Twoje komentarze <3
UsuńStrasznie chcę aby ludzie polubili bohaterów od początku, a nie gdzieś tam w połowie :)
Książkę może kiedyś napiszę, to tutaj to taka... zabawa z wyobraźnią, bo dawno nie pisałam niczego swojego ;) Taka rozgrzewka przed czymś poważnym >:) Wszystko zależy od tego, czy ta historia przypadnie Wam do gustu :)
Zdradzę Ci sekret: następny rozdział opowie Ci właśnie Zielonooki ^^
Kochana ja tutaj udostępniam nieco zmienione fragmenty, stąd krótkie opisy. Najpierw piszę bez ograniczeń, ale gdy widzę jak długie to wychodzi, to skracam opisy niestety :<
A głupoty gadasz :*
Chcę Cię zobaczyć w komentarzach pod następnym rozdziałem! :*
Kurna! Ula ty zły człowieku!
OdpowiedzUsuńJa tutaj już tym moim zielonookim taka podjarana, cud miód i inne maliny... a ty mi kończysz nawet nie zaczynając!!! Dlaczegoooooo??
Tak czy siak, podoba mi się. Czekam na więcej :D
Przedstaw mi wreszcie zielonookiego! Bo się obrażę :')
Uwielbiam cię, buziaki :**
P.S. Jak mówiłam, tak zrobiłam. Nadrobiłam dzisiaj? Nadrobiłam :D
Buahahahaha jestem złą kobietą! >;)
UsuńSłowo honoru, następny fragment będzie do szpiku kości zielony ;)
Ha! Wiedziałam że sie przestraszysz moich mięśni (patrz: zdjęcia z poprzedniego postu) xDDD
Patrzę sobie rano na blogerze, o Ula napisała post. Nie,nie przeczytam go teraz, przeczytam go wieczorem pod kołdrą i kubkiem kakao. Noniemogło być łatwo i Ula kusi jeszcze u mnie. I przychodzi wieczór,ja z kako siadam pzred laptopem..... a tam brak internetu. Jakieś auto wjechało w słup. No mówię Ci taka byłam zła :/
OdpowiedzUsuńAle cuż jestem teraz. No to po koleji : ( bój się... )
-Jak tak możesz? Piszesz o zielonookim,którego tu wogóle nie ma!
-Jak dajesz tak rzadko historię Liwii to dodawaj dłuższe proszę
-I teraz najważniejsze: mój rewelacyjny pomysł( skorzystaj bo nie są one często:D )
Otóż: Pójdź do jakiegoś wydawnictwa i wydaj to jako książkę. Ta historia jest naprawdę bardzo dobra. Możesz w jednej książce albo np. zrobić trylogię. Zależy czy robisz cegłe czy nie. Ja bym Ci radziła nadtym tak na poważnie pomyśleć. Twoje książki miały by wzięcie. Zwłaszcza z gadkami durnia :D ( Ja oczywiście proszę egzemplarz przedpremierowy :D) Pomyśl..
A co do reszty to jak zawsze cudownie, wciągająco, ale krótko :/
No to fajnie jak masz mniej szkoły nie? Więcej czasu wolnego.
Buziaki :*
Y... przyznaję się bez bicia, ten zielonooki był chwytem reklamowym ^^
UsuńAle obiecuję, że w następnym fragmencie będzie go multum! Z resztą sama sprawdzisz (mam nadzieję ;P)
Kurczę, to są 3 czy tam 4 strony wordowskie :/ dłuższe wydają mi się za długie Olu :/
Kochana, strasznie Ci za takie miłe słowa dziękuję, jednak Liwia to taka... moja rozgrzewka ;) Może kiedyś napiszę coś i podeślę wydawnictwu jakiemuś... ale nie to ;) To piszę dla własnej przyjemności, i jeśli do ostatniego rozdziału będzie ktoś czytał o Liwii i Zielonookim, to wtedy zastanowię się nad kolejną historią (ewentualnie wezmę się za rozbudowanie tej. Bo publikowanie na blogu mimo wszystko zmusza mnie do ograniczenia i dialogów, i opisów. Jeśli cokolwiek bym wydawała, to musiałoby być dopięte na ostatni guzik :))
Całusy! ;**
no cóż zostaje mi marzyć, że kiedyś zmienisz zdanie :D
Usuńwytrwam do końca tej historii. Jak teraz czytam mój komentarz to miejscami taki nachalny-wybacz nie miał taki być. Rób to co kochasz, a będzie dobrze
Buziaki :*
Nachalny? Laska, uwielbiam czytać twoje "nachalne" komentarze! Pisz mi więcej! <3
UsuńGratuluję! Zostałaś nominowana do LBA! Więcej informacji na moim blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://roxannabookholic.blogspot.com/
Dopiero drugi raz natknęłam sie u Ciebie na te rozdziały i spokojnie ja to nadrobię. Przeczytam wszystko od początku :D Nominowałam Cię do LBA. Pozdrawiam :d
OdpowiedzUsuńSprawdź czym jest naprawa silników hydraulicznych - regeneracja silnika hydraulicznego
OdpowiedzUsuńhttp://fiatstilo.com.pl
OdpowiedzUsuńRanking Brokerów Forex
OdpowiedzUsuń