Kocham tę serię całą sobą. Małe Licho i Wakacje z diabłem to trzeci tom cyklu dla dzieci (i nie tylko) autorstwa Marty Kisiel, który miałam ogromną przyjemność przeczytać. Już na wstępie ostrzegam: ta recenzja to czysta formalność. Prawda jest taka, że Małe Licho to cykl, który z ręką na sercu mogę polecić (chyba) każdemu. Ale żeby nie było...
Tym razem towarzyszymy Bożkowi w czasie wakacji, zaraz po ukończeniu trzeciej klasy. Pół chłopiec, pół glut, pół widmo ma spędzić najbliższe tygodnie po środku lasu, u cioci Ody razem z aniołem stróżem Lichem i czortem Bazylem. Bożek jest zachwycony. Oczyma wyobraźni już widzi te wszystkie noce pod namiotem i niezwykłe przygody, które czekają na całą trójkę w Lichotce. I kiedy wakacje chłopca zaczynają się cudownie rozkręcać... ogromne drzewa walą się na ziemię, a trzyosobowy dream team Bożka musi zostać powiększony o jednego, nowego członka, który, według chłopca, zrujnuje mu całe wakacje. Ale czy na pewno?