Czołem Cytrusy!
Kojarzycie jeszcze moje
postanowienia na 2017? Jeśli nie, to tu je znajdziecie, a jeżeli jednak
pamiętacie, to dziś przychodzę do was z postem o pierwszej książce z listy, a
mianowicie Porwanej pieśniarce Danielle L. Jensen ;)
NIBY ZNANE, A JEDNAK OPOWIEM
Książka ukazuje historię Cecile de Troyes,
która właśnie kończy siedemnaście lat i ma udać się do miasta, do matki, gdzie
będzie rozwijała swój talent – śpiew. Niestety, kiedy późnym wieczorem wraca do
domu, zostaje porwana i sprzedana… trollom, zamieszkującym miasto pod Samotną
Górą. Cecile ma być odpowiedzią na prośby i modlitwy trolli uwięzionych przez
klątwę w podziemnym mieście. Dziewczyna powinna okazać się kluczem do zdjęcia
czaru. Ale czy na pewno? Od tej pory za wszelką cenę będzie próbowała uciec z
niewoli. Z jakim skutkiem? Tego nie zdradzę ;). W Trollus pozna wielu
wspaniałych trolli o złotych sercach, ale i multum potworów bez tego jakże
istotnego organu. Jak potoczą się losy
córki rolnika? Czy uda jej się uwolnić magiczne istoty spod jarzma czarownicy?
Jakie sekrety odkryje dziewczyna i gdzie w tym wszystkim znajdzie się miejsce
na czarującego srebrnookiego trolla? Przekonajcie się sami!
SŁÓW NA WIATR NIE RZUCAM
Serio. Zaraz po spisaniu
postanowień zamówiłam dwie książki, które przypadły na pierwsze miesiące roku.
Prędziutko dokończyłam czytaną akurat książkę i w te pędy zabrałam się za Porwaną pieśniarkę. I co się stało? Książka
się mi skończyła zanim się zaczęła. Autentycznie, usiadłam z nią i pochłonęłam
w ciągu nieco ponad dnia o ile dobrze pamiętam. A jeżeli pamiętam źle, to mylę
się o jakieś marne godziny. Pieśniarkę czyta się pierunem i bez
problemu wgryza w wymyślony przez autorkę świat. Okej, pojawiło się kilka
zgrzytów, o których oczywiście za moment powiem, ale historia jest do tego
stopnia dobra, że przymknęłam na nie oko i dałam się porwać trollom, bez cienia
oporu czy walki. W sumie miałam od razu następnego dnia zamawiać kolejne tomy,
ale pozwoliłam sobie ochłonąć i uznałam, że poczekam… do lutego xD Dłużej na
tyłku nie usiedzę, za bardzo chcę wiedzieć co będzie dalej :’)
Takim chyba największym minusem
książki jest to, ze autorka skupia się w
niej nieustannie na głównej bohaterce. Znaczy.. no zwykle historia się
skupia na głównych bohaterach, bo od tego są, ale tu jest to jakieś… zbyt
ciążące. Bo niby pojawiają się rozdziały widziane oczami Tristana, czyli księcia
trolli, ale jest ich niewiele i są naprawdę króciutkimi chwilami wytchnienia od
Cecile, a nawet jak widzimy świat z perspektywy tego trolla, to i tak ciągle
myślimy o Cecile, bo i Trstan ciągle o niej myśli. To trochę męczy. Miłą odmianą byłoby poczytanie o
pozostałych bohaterach, o mieście, o czymkolwiek, co nie ma rudych włosów i anielskiego
głosu. Może w następnych tomach się to zmieni? Mam szczerą nadzieję, że tak
będzie ;)
OD MIŁOŚCI DO NIENAWIŚCI NIE JEST DALEKO… ALE LITOŚCI!
Czasami działały mi na nerwy
dialogi. Bo wiecie, ja rozumiem, ze jak kogoś się porwie, to to szarga nerwy i
ryje psychikę. Ale prędkość, z jaką
zmieniały się nastroje bohaterów w książce była niejednokrotnie zbyt szybka,
przez co wychodziło to nienaturalnie. W jednej chwili skakali sobie do
gardeł, żeby sekundę później żartować, a nagle przechodzić na poważne tematy,
po czym znów żreć się. Zbyt szybko, pani Jensen, zbyt szybko.
Nie, nie macie zwidów. Znów muszę
szykować w moim serduchu miejsce dla kolejnego książkowego męża. Tristan jest obłędny. Z początku
niemiłosiernie mnie wkurzał, bo był tak okrutny i bezduszny, że aż bolało. Ale
i tak uśmiechałam się czytając jego przesycone sarkazmem wypowiedzi. A ze
strony na stronę robił się coraz lepszy, coraz bliższy ideałowi. W końcu nawet wycisnął
ze mnie kieliszek łez (nie wiem, czy to normalne. Ostatnio płaczę na co drugiej
książce, więc możecie patrzeć na to z przymrużeniem oka. Może to jakaś choroba
paczadeł, sama nie wiem xD). Tristan
jest bezczelny, odważny, honorowy, piekielnie przystojny, zabawny i… i wiele,
wiele więcej. To się ceni. To się lubi. Tego się chce więcej.
DZIWNA MIŁOŚĆ
Jeśli chodzi o wątek miłosny.. to
nie wiem co o nim sądzić. Zwykle umiem
stwierdzić, czy miłość zdominowała opowieść, czy też nie. Tu nie jestem w
stanie dokonać takiej oceny. Bo niby
miłość jest tu pieruńsko ważna, ale przez znaczną część książki się tego nie
czuje. Akcja skupia się na klątwie, na uczuciach Cecile, na próbach
ucieczki, na sytuacji mieszkańców, a miłość jest gdzieś pomiędzy tymi wątkami
wplatana w dosyć dziwny sposób. Bo widzicie, tu.. tu nie mówi się o emocjach. Je się czytelnikowi oświadcza.
Dosłownie. Tristan i Cecile nie maja ze sobą kontaktu przez dobre kilkanaście
stron, po czym nagle pada zdanie „czuję coś do jedynej osoby, do której nie
powinnam czuć niczego takiego”. I to by
było na tyle, po tym jednym zdaniu mamy wiedzieć, że coś tam iskrzy. I tak jest przez pierwszą połowę książki…
aż do momentu, w którym Jensen ciska w nas miłosnym pociskiem, który zwala z
nóg. I nagle niczego nie trzeba się domyślać, nie ma mowy o narzekaniu na
brak opisów, brak uczuć i namiętności. Szczerze? Jestem oczarowana takim
rozkładem ciśnienia. To było świetne, wyważone i precyzyjnie zaplanowane,
dzięki czemu człowiek siedzi jak na szpilkach w oczekiwaniu na kontynuację.
Luty, przybywaj! Ino szybko XD
Magia! Matulu, kto nie lubi magii w książkach? Ja uwielbiam i w Porwanej
pieśniarce dostałam jej taką dawkę,
że aż mi uszami dym poleciał. Czarownice, magiczne kule światła, magia
podtrzymująca Górę, magiczne zaślubiny.. jest tego masa! Każdy czarodziejski drobiazg ogromnie mnie ciekawił i bardzo mi się
podobał. Sam wątek klątwy nie dawał mi spokoju i nadal nie daje. Ja już
chcę wiedzieć co kryje się za karą, jaka spotkała trolle. Chcę wiedzieć czym
sobie na to zasłużyły, chcę znać motywy czarownicy, chcę… cholera no, chcę
poznać wszystkie odpowiedzi! Jensen spisała się na medal tworząc tajemnice,
których nie wiem jak wy, ale ja nie zdołałam rozwikłać z wyprzedzeniem. Jak zdjąć klątwę? Jak pokonać czarownicę?
Jak uratować mieszkańców? Co zrobić, aby trolle nie rozpanoszyły się po naszym
świecie? No i widzicie? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi :’( <3
TRZY METRY NAD… POD ZIEMIĄ :D
Ostatnią rzeczą, o której muszę
napisać jest miejsce akcji. Trollus.
Kuźwa, jestem zafascynowana tym miejscem. Jensen rozbudziła we mnie
ciekawość tak historii miasta pod Górą, jak i jego przyszłości. Podoba mi się
podziały, jakie stworzyła w społeczeństwie trolli. Wątek walki o wolność i władzę jest świetny, chociaż czasami wydawał mi
się niedopieszczony, niedopracowany. Ale tylko czasami ;). Konstrukcja
tuneli otaczających miasto o kryjących się w nich potworów jest niezła. Ale tak
najbardziej, najmocniej spodobały mi się wzmianki o świecie trolli, tym
prawdziwym. Pic w tym, że nie mogę wam o
nim nic powiedzieć – raz, że sama wiem niewiele, a dwa że… o byłoby świństwo z
mojej strony ;)
Nie wiem czy wiecie, ale swego
czasu zaczęłam tu publikować moje… cóż, to nie jest opowiadanie, bo jest zbyt
obszerne. Nazwijmy to na razie moim tworem, moją amebką. Jeśli jesteście
ciekawi, odsyłam was do zakładki Q pisze
;). Pomysł wpadł mi do głowy na wakacjach i zanim się obejrzałam miałam
pierwsze rozdziały spisane, tak jak i plan na pozostałe. I wtedy Madzia powiedziała mi, że jej to cholernie przypomina jakąś
książkę, o nic nie mówiącym mi tytule Porwana
pieśniarka. Szczerze? Myślałam, ze podobieństwo ogranicza się do
miejsca akcji jakim jest podziemie. I w
sumie miałam omijać trylogię Klątwy
do momentu ukończenia mojego tworu, ale w końcu nie usiedziałam. I tu następuje mind-fuck. I to ogromny.
Czytając poczułam się tak, jakby Danielle L Jensen siedziała mi we łbie. Serio,
jest tak wiele podobnych rozwiązań, światy są miejscami niemalże bliźniacze… Pierwszy raz przeżyłam takie dziwaczne
deja vu. Nie mniej jednak po skończeniu pieśniarki dostałam kopa do
działania, pomajstrowałam przy mojej amebie, podrasowałam, pozmieniałam,
ulepszyłam i pochwalę się wam – zapowiada się całkiem nieźle ;)
PODSUMUJMY
Ej mam wrażenie, ze ta recenzja
się kupy nie trzyma i nie wiem czemu. Tez to czuliście czytając? :/ Nie mniej
jednak podsumować ją należy. Porwana
pieśniarka okazała się książka z kilkoma rysami, ale na tyle drobnymi, że
można przymknąć na nie oko. Historia
jest świetna i godna polecenia wszystkim spragnionym magicznych historii
osnutych mocą i miłością. Do mnie opowieść o Cecile trafiła i już nie mogę
doczekać się sięgnięcia po kolejne tomy.
A co z Wami? Znacie? Czytaliście, a może czytać zamierzacie? Piszcie,
bom ciekawa!
Buziaki ;*
Q.
PS. Legenda głosi, że drugi tom
jest słabszy. Prawda to jest Miśki? Chcę się mentalnie przygotować i byłabym
wdzięczna za wasze opinie ;)
PS.PS. Kiedy dodaję ten post
Ukryta łowczyni jest już w drodze do mnie. Nie wytrzymałam, psia mać! XD
Znam to z blogów, ale wygląda mi na zbyt młodzieżowe, bym sięgnęła <3 Zwłaszcza teraz, gdy kolejne cudowności właśnie leżą obok mnie i mam ochotę je cały czas głaskać i przeglądać. Jestem niezwykle podjarania bo od dawna chciałam przeczytać coś typowo steampunkowego, a dopiero teraz coś takiego mam <3 Wcześniej czytałam niby "Aparatusa" i "Oko jelenia" Pilipiuka, czy jedna a'la steampunkową książkę ze Świata Dysku, ale to jednak nie było do końca to :D
OdpowiedzUsuńFakt, jest młodzieżowe dość solidnie. To nie takie wiesz... fantasy "mocne" ;) Ej! Jakie cudowności? :D
UsuńO luju, ja Pilipiuka czytałam tylko dwa zbiory opowiadań, ale teraz mam cholerną ochotę na jego Konana Destylatora :D A steampunkowa książka... jakoś mi się skojarzyło z "Mechanicznym" ;) takie cudeńko od SQN, ma w planach na "kiedyś" :P
"Czterdzieści i cztery" Piskorskiego do mnie przyszło :) No i "Bramy światłości" Kossakowskiej oraz naukowe coś.
UsuńOsobiście po Pilipiuka na razie nie sięgam, zbyt lekki jest jednak, a ja mam za dużo książek w kolejce.
Od niedawna mam ją na swojej półce i już nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę. Niestety na razie mam jeszcze inne zaległości.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kieeedyś ją przeczytam. Ale kiedy? Kto wie? xD
OdpowiedzUsuńSłyszałam już wiele pozytywnych opinii, a także i tych negatywnych ale chciałabym się przekonaś na swojej skórze. Mam nadzieję, że mi się podoba, ale jednocześnie nie stawiam jej bardzo wysokiej poprzeczki, bo boję się rozczarowania :/
Pozdrowionka! :*
"Porwana Pieśniarka" już któryś miesiąc z kolei czeka na mojej półce, ale długo jeszcze nie będzie czekać... Przynajmniej mam taką nadzieje :D Na pewno zabiorę się za tę książkę początkiem roku, bo ostatnio wyszedł trzeci tom, a ja nawet pierwszego nie zaczęłam. Zapowiada się naprawdę przyjemna książka, taka odskocznia od bardziej wymagających lektur. Szkoda tylko, że autorka tak skupiła się na głównej bohaterce, więc pozostaje liczyć na to, że nie będzie to kolejna irytująca postać, skoro większość rozdziałów jest z jej perspektywy. I cieszę się, że wątek miłosny nie zdominował fabuły i że znalazło się też miejsce na klątwę, tajemnice i akcję :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też słyszałam, że drugi tom jest słabszy, ale podobno trzeci wszystko wynagradza. To chyba ta "klątwa drugiego tomu", czy jak to tam zwą :D
Ciiii, zamówiłam ją ostatnio i kurier ma jutro zawitać. :D
OdpowiedzUsuńLiczę, że mi się spodoba, bo inaczej się zdenerwuję. XD
Jools and her books
Porwaną pieśniarkę mam u siebie od bardzo dawna, zdaje się, że od października zeszłego roku, ale jakoś ciągle miałam ochotę czytać inne książki, pozostawiając ją nietkniętą na półce :( Ale wciąż mam nadzieję na bardzo dobrą lekturę, więc strasznie się cieszę, że Tobie tak się ona podobała! Trochę obawiam się tych trolli, bo nie jestem jeszcze przyzwyczajona do tej typowej fantastyki (krasnoludy, smoki), Słyszałam jednak, że w tej książce nie ma to absolutnie znaczenia, bo jest cudowna - mam nadzieję, że tak będzie! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKS OF SOULS
Chodzi za mną ten tytuł od kiedy tylko wszedł do księgarń. Z recenzji wnioskuje, że na pewno przypadnie mi do gustu. Jeszcze tylko przeczytam ostatnie zalegające na półce tytuły i przy kolejnych zakupach może znajdę dla niej miejsce w koszyku :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam, ale może kiedyś nadrobię. ;D Tylko niech ja się wygrzebię z tych zaległości, bo na półce czeka już tyle tytułów, że sama nie wiem, za co się zabrać. ;/
OdpowiedzUsuńObiecuję, naprawdę obiecuję, że ją przeczytam! I ja także dotrzymam słowa ;)
OdpowiedzUsuńTo nie choroba paczadeł, tylko wielkie serduszko. <3
OdpowiedzUsuńTrylogia ogromnie mnie ciekawi! Trolle, to coś, co nie występuje za często w literaturze o szkoda, bo wydają się naprawdę urocze, a nie zawsze wszystko musi być tajemnicze i zimne by przyciągać uwagę.
Mam jednak wątpliwości, bo może przez te wszystkie pochlebne recenzje się zachwycam o tu wyjdzie klops. Dlatego dobrze, że wspomniałaś też o wadach, a nie tylko zachwycałaś się tym jak wciąga.
Poza tym w jakiś sposób podobają mi się okładki :)
Pozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Czytałam ten tom i też o dziwo przypadł mi do gustu, co bardzo mnie zaskoczyło, bo jest to pierwsza lektura z trollami, jaką czytałam... Niemniej jednak aż tak mi do gustu nie przypadła bym miała kupować całą trylogię :)
OdpowiedzUsuńW drugim tomie niestety Cecile też ciąży i znów przeważa w tej książce. Chciałabym, aby to się trochę zmieniło i zaowocowało w więcej rozdziałów trolla <3
OdpowiedzUsuń,,w Porwanej pieśniarce dostałam jej taką dawkę, że aż mi uszami dym poleciał. '' XD <3
Nawiązując jeszcze do tomu drugiego; tak, jest cholernie słaby. Brak mu tego klimaciku, podziemnego miasta i rozwiązanie zagadki dla mnie było oczywiste po pierwszym tomie, a tymczasem Cecile główkuje nad tym przez całe 400 stron, czy ile ma tych kartek ta Ukryta łowczyni.
Kocham tę recenzję.
OdpowiedzUsuńNa razie to sobie odpuszczę, ale będę pamiętała o tej serii - da się nie pamiętać?